Zainspirowany tematem Pomyłka przy zmianie pracy - jak tego unikacie? oraz tematem Programistyczne WTF jakie Was spotkały otwieram posiedzenie. Chyba każdy z nas spotkał się nie raz ze ścianą lub betonem na rekrutacji, którego ani przeskoczyć ani obejść, a walenie głową to żadna przyjemność.
- Na potrzeby opisów możecie zmienić dane wejściowe żeby (w razie czego) nikt was nie rozpoznał.
- Dla zachowania porządku fajnie jeżeli będziesz komentował/a post zamiast pisać odpowiedź. Dzięki.
Wrzucam w Offtopic ale jak ktoś uzna, że Kariera będzie bardziej odpowiednia to proszę o przeniesienie
Etap 1: Wstęp
Historia miała miejsce w tamtym roku. Firma pośrednik z miasta gdzieś na Śląsku. Ogłoszenie w miarę kompletne ale bez widełek. Jednak opis, i technologie w kręgu moich mocnych zainteresowań – Java, Docker, Kubernetes. Postanawiam wysłać CV na wieczór. Następnego dnia dzwoni do mnie jakaś Pani:
- Dzień dobry czy rozmawiam z Panem axde?
- Tak, a o co chodzi?
- Dzwonię z firmy pośredniak123 z pytaniem czy aplikował Pan na nasze ogłoszenie superhiper programator 456
- Tak, aplikowałem.
- O! To świetnie się składa gdyż pańskie CV idealnie pasuje do oczekiwań naszego klienta.
- (…)
Umawiamy się po 20 minutach pogawędki na godzinną wideo rozmowę już z koleżanką Pani, która do mnie dzwoniła. Jednocześnie mam dostać wszelkie informacje odnośnie następnego etapu mailem (mamy piątek, rozmowa w poniedziałek o 10).
Do niedzieli wieczór skrzynka jest pusta więc uznaję, że Pani rekruterka poleciała w kulki – coś jej nie pasowało podczas rozmowy ze mną.
Jest poniedziałek godzina 10:15 dzwoni mój telefon. Nie mogę odebrać. Oddzwaniam po 15, i słyszę taki zasmucony głos Pani od pierwszego kontaktu, że przecież się z nią umawiałem na rozmowę poniedziałkową. Wyjaśniam, że miałem dostać mail z potwierdzeniem – nie dostałem więc uznałem, że nieaktualne, i prowadziłem swój zaplanowany tryb życia dalej.
Dziwne tłumaczenia odnośnie wiadomości, że to najwidoczniej jakiś problem techniczny ale może jednak umówimy się na następny dzień w takim razie – umawiamy.
**Etap 2: Wideo rozmowa **
Jestem pod wrażeniem. Przez 45 minut rozmawiamy o tym samym o czym rozmawiałem przez telefon z inną rekruterką przez 10-15. To się nazywa umiejętność rozwlekania tego samego. Pewnie dlatego Pani od drugiego etapu ma wyższe stanowisko – soft skills na najwyższym poziomie.
Tutaj wychodzą pierwsze dziwactwa w postaci różnic w ogłoszeniu, a różnic w rzeczywistości.
Dostaję kilka pytań o rzeczy, których w ogłoszeniu nie było:
- A czy pracował Pan bądź zna X?
- A czy pracował Pan bądź zna Y?
- A czy pracował Pan bądź zna Z?
Na sam koniec dowiaduję się, że ciężko im kogoś znaleźć, bo te okropne technologie jakieś takie niszowe. Jak już ktoś się w takich specjalizuje to zwykle siedzi w Warszawie, chce dużo pieniędzy, i za tyle samo ile ma na miejscu w stolicy nie przeniesie się na Śląsk – nie dziwi mnie to. Kto normalny chciałby oddychać węglem?
Dochodzimy do widełek, których nadal nie znam, i nie poznaję do końca. Wychodzę jednak z prostego założenia, że mówię swoje, a co oni z tym zrobią to już nie moja sprawa. Zaczyna się namawianie mnie na B2B chociaż w ogłoszeniu widnieje UOP/B2B. Dla własnego spokoju obiecuję się zastanowić chociaż nie mam ochoty na B2B w tym momencie (przyczyny osobiste). Dostaję wspaniały Excel z wyliczeniami, i dokument na 8 stron z mową motywacyjną jakie to B2B jest wspaniałe, i co zyskuję. Umawiamy się na rozmowę techniczną, a po drugim etapie dowiaduję się tego samego co po pierwszym 0 zmarnowane 1.5h.
Edit:
Zapomniałem o najważniejszym. Pani umiejętnie manewrowała w dyskusji ze mną, i ładnie podkoloryzowała CV. Musiałem uzupełnić jakiś dokument, i wpisać tam projekty, a oni już ładnie się zajęli żeby to wyglądało piękniej niż mogłoby. Ciekawe cp by było na miejscu gdybym miał rozmawiać z klientem końcowym zadającym dziwne pytania?
Etap 3: Rozmowa techniczna
Dostaję informację, że dnia X, o godzinie Y zadzwoni do mnie ktoś kto sprawdzi moją wiedzę. Dziwi mnie to mocno, bo jak to tak? Będziemy pisać coś przez telefon?
O godzinie 15 dostaję sms od technicznego, że nie da rady pogadać o 16 ale może moglibyśmy o 21? A jeśli nie to jutro o 8 rano. Wtf? Żadna z tych godzin mi nie pasuje ale chcąc mieć z głowy te głupoty zgadzam się na 21. O 21:15 dostaję sms, że zadzwoni za 5 minut. Dzwoni o 22:15. Ględzimy o głupotach zupełnie jak z HR. Ma jednak dla mnie dwa pytania*(!)* - wow! Myślę sobie spoko chociaż nadal jest mi całkiem dziwnie.
- Powiedz mi axde jakie znasz pakiety w Javie?
-
Przez chwilę nie wiem czy ktoś to później wrzuci na youtube, i zostanę gwiazdą internetów? Po dłuższej chwili wyrzucam z siebie kilka odpowiedzi.
Pada zatem pytanie numer dwa:
- Wybierz sobie jakiś pakiet, i go opisz.
-
Wybieram więc pierwszy lepszy, i zarazem ciekawszy, opowiadam.
Dostaję trzecie pytanie:
- Załóżmy, że masz do obsłużenia jakiś błąd – w jaki sposób możesz go obsłużyć w javie?
Odpowiadam zatem co jest grane, i w jaki sposób. Rozmawiamy jeszcze dłuższą chwilę o samym języku po czym dostaję od człowieka feedback, że on to na moim miejscu poszukałby pracy w DE/UK. Tutaj zdarzają się oferty ale ludzie na miejscu rzadko kiedy mają jakąś wiedzę na ten temat, a w tamtych krajach jest dużo więcej fajnych ofert – dziękuję za ten protip. Nigdy bym nie pomyślał, że w innych krajach może być lepiej.
Następnego dnia rano dostaję mail od Pani z etapu 2. W treści bezemocjonalny, zimny content mówiący iż po otrzymaniu od Pana technicznego raportu po rozmowie (załącznik) mogą mi zaoferować 1/3 mniejszą stawkę, i tylko na B2b.
-
Otwieram załącznik w którym człowiek techniczny ma przygotowany zestaw pytań na który odpowiada, i odsyła do HR. Czytam więc z zaciekawieniem: - Imię nie moje
- Stan wiedzy: Zna podstawowe zagadnienia języka, jest chętny do dalszego rozwoju, i ciężkiej pracy.
Uśmiecham się pod nosem. Brzmi to dość ciekawie zwłaszcza, że po godzinach dłubię w tym od 2.5 roku, przeczytałem chyba wszystko co tylko było możliwe, i nie czuję się na początku ścieżki wiedzy.
Etap 4: Mocno zdziwiony HR
Postanawiam grzecznie, i z klasą odpisać Pani co myślę o ich propozycji, i co myślę o ich procesie rozmowy technicznej. Opisuję krok po kroku po czym daję wskazówkę żeby znalazła sobie kogoś w firmie bardziej obytego technicznie kto wytłumaczy jej, że zadawanie takich pytań na stanowisko regulara to delikatnie mówiąc nieporozumienie. Jednocześnie rezygnuję z tej farsy, bo to nie ja mam parcie na to ogłoszenie, a to z kolei wisi do dnia dzisiejszego, i nawet pojawiły się widełki.
Godzinę po odesłaniu maila Pani się dobija wykonując 11 połączeń na mój telefon – olewam z braku chęci dyskutowania z kimkolwiek. I tak zmarnowałem całkiem sporo swojego czasu na ten lekki brak kompetencji.