Aplikuję do jednej *miedzynarodowej firmy z branży e-commerce, która ma większe ego niż Rosja powierzchni.
Mijają ponad 3 miesiące ja zapominam o tym, a tu nagle dostaję mail:
- Jeżeli jesteś zainteresowany to przygotowaliśmy dla Ciebie "mały teścik"
Na dole wiadomości dwa linki do teściku. Aplikowałem na full-stack w ogłoszeniu były powiedzmy Python oraz JS. 5 zadanek z Pythona oraz 45 z zakresu frontu. W pierwszej chwili śmiechłem, a w kolejnej przysiadłem do tego kilka dni później. Jakieś dwa dni po odesłaniu zadań dostaję telefon od tajemniczej Pani która koniecznie chce się ze mną umówić - nie personalnie na kawę chociaż była fajna, a jej chłopak nie stanowił żadnej przeszkody - tylko na rozmowę w siedzibie.
**Drugie WTF: **(o pierwszym wspomnę za moment) - koniecznie godzina 9 rano. Dzień obojętny. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że siedzę 400km od nich. Więc podróż musiałbym rozpocząć o jakiejś 3 w nocy.
Dogadujemy się. Dojeżdżam pod firmę tak jak sobie życzyli, a wcześniej dokładnie dopytuję o loklaizację gdyż street view nie obejmuje tego miejsca zbyt dokładnie. Po wejściu do biura wita mnie Pani od telefonu, i radosnym głosem pyta:
- I jak? Nie miałeś problemu żeby trafić?
- Hmm. Pod budynek trafiłem natomiast nie do końca wiedziałem gdzie macie biuro, bo budynek ma swój dziedziniec oraz 6 bram
- Oh jasne! Ale samo miejsce jest przecież wszystkim znane
Tutaj zapala mi się lampka wtf po raz kolejny
- Nie jestem z tego miasta - oznajmiam z delikatnym znakiem zapytania jednocześnie obserwuję największe
WTF
na świecie jakie widziałem.
Pierwsze WTF: Nikt w firmie (ta Pani?) nie zauważył, że mam do przejechania 400km
Wchodzimy do pokoju z szybami. Mam chwilkę zaczekać. Pani zawoła kogoś z kim będę mógł pogadać.
Tutaj wchodzi cały na biało gość z laptopem, który na starcie prosi mnie o przeczytanie jakiegoś artykułu wysrywu o tym jaką to świetną atmosferę mają w firmie. Jak wspaniale spędzają czas. Cudownie się bawią całymi rodzinami. Generalnie propaganda lepsza niż w TV.
Później przechodzimy do pogawędki. Gość rozrysowuje mi ich projekt na tablicy, a po jakichs 5 minutach przerywam pytaniem-stwierdzeniem:
- Czyli rozumiem, że robicie projekt na mikroserwisach?
- Yyyy. No tak.
Tym jakże podstępnym stwierdzeniem kończę tę rysowniczą farsę zupełnie niepotrzebną zresztą, bo jaki problem byłoby rzucić tym stwierdzeniem podczas rozmowy, i oszczędzić sobie, i mi rysunku? Ale doceniam. Gość chciał być miły, i kompletnie nie wiedział jak prowadzić rekrutację.
Tutaj zaznaczę, że pozycja full-stacka miałą być w stosunku 80:20 back-end/front. Natomiast zadano mi około 30 pytań z JS (ES5 hehe). Dodatkowo tonę HRowych pytań na które musiałem odpowiedzieć oraz zostało to zanotowane w ich "systemie".
Najbardziej jednak rozwaliły mnie pytania o:
- Moje doświadczenie(?)
- Czy mam jakieś studia(?)
Kompletnie nikt nie zerknął nawet na te 2 minuty przed rozmową na moje CV. Stwierdziłem więc w trakcie, że skoro dostaję takie pytania to chyba nikt się w tej firmie do rozmowy nie przygotował.
Ja poświęciłem czas na rozwiązanie ich krótkich zadań. Na pojechanie 400km w środku nocy żeby być tam o 9 rano (realnie 8 żeby dostać się pod samą firmę), a na samym końcu dostaję debilne pytania jakie mam doświadczenie (chodziło o poprzednie firmy) oraz czy mam studia.
- Nikt nie zauważył, że nie jestem z miasta z którego aplikuję chociaż jest to napisane w moim CV
- Nikt nie rzucił chociaż okiem na to z kim mu przyjdzie rozmawiać
- Dostałem z partyzanta do rozwiązania 50 krótkich zadań
- Kazano czytać mi o jakiejś firmowej propagandzie, oglądać uśmiechnięte twarze ludzi tam pracujących
- Nikt się nie pofatygował na rozmowę dłuższą niż 3 minuty
- Dostałem tonę głupich pytań świadczących o dominacji legacy JS w firmie
- Z rozmowy wyszło, że sami nie wiedzą kogo chcą, bo ogłoszenie pod full-stack ale jednak front
- Jakość zadań powinna dać mi już do myślenia
- Międzynarodowa firma okazała się zespołem call-center dzowniącym po ludziach/odbierającym reklamacje oraz małym zespołem IT.
Nauczka na przyszłość. Nigdy nie będę rozwiązywać niczego przed jakąkolwiek dyskusją z kimś przez telefon. Oraz najpierw wybadam czy w ogóle zauważono, że muszę dojechać do firmy. Natomiast po czasie stwierdzam, że to ważna nauczka na przyszłość, i na pewno nie chciałbym pracować w tej firmie patrząc z perspektywy czasu.
@WhiteLightning