Potrzeba certyfikacji swoich umiejętności może być w pewnych przypadkach dobra, bo potencjalny pracodawca szybciej zorientuje się, z kim ma do czynienia. Jednak certyfikacja samego zawodu jest dyskusyjna. O ile przynależność do cechu stolarza, który coś dla mnie robi, jest fajnym bonusem, o tyle jeśli coś spieprzy, to mu nie zapłacę, czy jest certyfikowany, czy nie.
Chcielibyśmy, żeby pewne zawody były obsadzone kompetentnymi ludźmi, certyfikacja i egzaminy są dość prostym sposobem na pewne zbliżenie się do tego ideału. Nie chciałbym, żeby sędzia w mojej sprawie był przypadkowym człowiekiem, bo musi mieć olbrzymią wiedzę i dużo praktyki, a że ja nie mam kompetencji, żeby to sprawdzić, to ufam, że spełniając wymagania do stania się sędzią posiada te umiejętności. W jeszcze większym stopniu tyczy się to lekarzy i innych zawodów decydujących o życiu ludzi (architekci, kierownicy budowy, gazownicy, elektrycy, ...) i wszelakich zawodów zaufania publicznego, a już szczególnie powinno dotyczyć polityków (co najmniej posłów, ministrów, senatorów i radnych).
Natomiast nie wyobrażam sobie, żeby certyfikat miał człowiek montujący mi drzwi. Źle zamontuje - nie zapłacę albo skorzystam z rękojmi, w ostateczności wyegzekwuję swoje prawa przed sądem. To samo tyczy się malarza, tynkarza, hydraulika, szewca, ślusarza, pani od której kupuję warzywa, rolnika od którego warzywa kupuje ta pani... Nauczyciel jest o tyle wrażliwym zawodem, że kształtuje psychikę małych dzieci, dlatego ludzie pracujący w żłobkach, przedszkolach i podstawówkach powinni mieć udokumentowane wykształcenie pedagogiczne, a ja - z racji, że zdane egzaminy nie gwarantują jakości pracy nauczyciela - chciałbym mieć możliwość osobistego porozmawiania z takim człowiekiem.
Tu dwie uwagi, panie nauczycielu. Po pierwsze, nie pisze się "po 1", tylko "po 1.", bo to nie po jeden, a po pierwsze, jako nauczyciel powinieneś o tym wiedzieć. Po drugie, skoro pisałeś o tym, że wolisz swoje certyfikowane 2900, to ja Ci powiem, że niecertyfikowany człowiek, który montował u mnie drzwi, zajechał na pomiar swoim nowym BMW, a na montaż przyjechał furgonetką, także swoją. Z kolei ja, niecertyfikowany programista, w pięć lat spłacę kredyt hipoteczny za moje 130-metrowe mieszkanie, pracując średnio osiem godzin dziennie (nie wiem, skąd wziąłeś te 12).
Nie rozumiem, skąd u Ciebie ta presja na papierek; ale chcesz go mieć, to go sobie miej, Twoja sprawa, tylko nie mów mi, co mam robić i jak mam się czuć, bo nie tylko masz do tego prawa, ale w ogóle nie ogarniasz tematu. Ja się świetnie czuję zarabiając cztery razy tyle, co Ty, choć nie mam żadnego papierka poza dyplomem inżyniera. Nie potrzebuję żadnych dokumentów na to, żeby czuć się dobrze tym, kim jestem.
Jeśli zaś chodzi o mojego pracodawcę, to po to jest rozmowa kwalifikacyjna, a potem okres próbny, żeby zweryfikować posiadane umiejętności. U was w zawodzie, pomimo wielu egzaminów, zdarzają się nauczyciele bez powołania, zniechęcający uczniów do swojego przedmiotu (tu dziękuję swojej nauczycielce języka polskiego z liceum, dwadzieścia lat już prawie minęło, a ja dalej jej nienawidzę), więc co daje taki papierek?
Piszesz "Czyli te papierki gucio dają, bo slyszy sie o lekarzach i nauczycielach ktorzy tego papierka powinni na oczy nie widziec ale JEDNAK WIDZĄ i jednak te robote wykonuja. Robote wykonujesz zeby sie cieszyc ze jestes dobry czy moze jednak dla kasy i pewnego osiagnietego sukcesu w zyciu? Bo ja wole to drugie. Jesli Ty to pierwsze to gratuluje braku zycia :)". (Pomijam osobistą wycieczkę, która nie świadczy dobrze o Twojej kulturze). Ty może wolisz to drugie, ale dlaczego na podstawie własnej osoby zakładasz, że wszyscy inni też tak mają? W każdym zawodzie trafiają się leserzy i żaden posiadany papier tego nie zmieni, miałem do czynienia z takimi nauczycielami i wykładowcami.
Nie znam nauczyciela czy lekarza ktory doszkalalby sie tyle co programista. A jesli juz, to w charakterze szkolenia raz na rok"
A ilu znasz lekarzy i programistów? Bo ja nie znam lekarza ani nauczyciela, który doszkalałby się mniej niż ja.
Całe szczęście lekarze pracują we wspaniałym work-life balanced środowisku... oh, wait... :D
No wielu z nich siedzi sobie w swoim gabinecie w swojej przychodni i za byle wizyte i za samo 'lekarz medycyny' zgarniaja po 150 za wizyte. Ty natomiast w tym czasie zapieprzasz w kodzie kolo szeregowych kumpli xD
100 zeta to bierze ich pracodawca, do lekarza trafia połowa albo i mniej, lekarz maca jajka, ropiejącą wysypkę na skórze albo osłuchuje facetów z cyckami większymi od biustu mojej partnerki, usiłując znaleźć drogę w labiryncie, żeby usłyszeć bicie serca. I co jakiś czas zaraża się od pacjentów. Ja w tym czasie obok moich "szeregowych" kolegów robię to, co lubię, zarabiając więcej niż wspomniany lekarz.
Przykro mi gimbusie
Taki epitet ponownie nie najlepiej świadczy o Twojej kulturze. Przypomnę, jesteś nauczycielem, uczysz dzieci także KULTURY. Znaczy - powinieneś uczyć. Takie gimbusy tutaj siedzą, że jestem starszy od Ciebie o osiem lat.
Dorosly mezczyzna potrzebuje KIMŚ BYĆ w spoleczenstwie. Mowimy tu o dojrzalych ludziach a nie 20-21 letniej studenckiej dzieciarni. Nawet zeby byc jakims murarzem czy kierowcą zawodowym to trzeba miec KWALIFIKACJE, UPRAWNIENIA. Są to takze pewne oficjalnie uznane ZAWODY. A programista? Zajecie glownie dla dzieciarni i czesto ze wsi i z biedy ktora chce sie z niej wyrwac
Nie Tobie definiować, jakie kryteria musi spełniać mężczyzna, żeby mógł czuć się dorosłym. Nie potrzebuję być KIMŚ, wystarczy mi bycie dobrym ojcem, partnerem i pracownikiem oraz podróże po świecie. Piszesz, że murarz musi mieć kwalifikacje do swojej pracy (jakie?! popracował na kilku budowach jako pomocnik i już), sugerujesz tym samym, że programista nie musi mieć kwalifikacji. Jednocześnie wcześniej piszesz, że programista pracuje po 10-12h, bo ciągle musi się dokształcać. Twoja wizja świata programistycznego jest niespójna.
Wypowiedź na temat "oficjalnie uznanych zawodów" wywołuje u mnie uśmiech. Jeśli programista nie jest zawodem, to czym jest? Pomijając bezsens tego stwierdzenia, to jakie to ma znaczenie? Robię to, robię to dobrze, daje mi to satysfakcję i równie satysfakcjonującą pensję, jakie ma to znaczenie, czy pracuję w nieuznanym przez Ciebie jako oficjalny zawód inżynierii biologii genetycznej, programistą robotów przemysłowych czy serwisantem sprzętu audio.
Potrzebuję, aby grono X osób oficjalnie uznalo i udokumentowalo moje umiejetnosci ZAWODEM programisty, oraz zeby przecietny Kowalski wiedzial kto to taki ten programista, jakie trzeba skonczyc do tego szkoly i uprawnienia.
Wtedy bede wiedzial, ze moje umiejetnosci i kwalifikacje sa honorowane odpowiednimi dokumentami uznawanymi nie przez moją firemkę ZADUPIESOFTWARE ale przez CALĄ BRANZĘ I BIZNES. Dodatkowo chce moc przy grillu powiedziec pani stomatolog Joasi ze jestem programistą bez potrzeby tlumaczenia jej sie kto to taki i uzasadniania ze jest to sensowne pomimo braku jakichkolwiek uprawnien i oficjalnych kwalifikacji, widzac od razu jej zdziwioną mine i spojrzenie politowania.
Uznaj za grono X osób swoją jedną osobę, udokumentuj swoje umiejętności własnoręcznie przygotowanym dyplomem i może wtedy będziesz szczęśliwszy. Śmieszy mnie (co wynika z tego, że nie rozumiem Twojego podejścia do tematu) Twoja potrzeba papierka na bycie akceptowanym przez społeczeństwo. Na co Kowalskiemu wiedza, kto to jest programista? Większość Kowalskich nigdy nie będzie miała z nami bezpośrednio do czynienia (acz każdy z nich miał, ma i będzie mieć do czynienia z produktami, gdzie są nasze programy), więc jaki to papierek miałby spowodować, że wiedza o zawodzie programisty zagościłaby pod każdą strzechą? Jakieś obowiązkowe szkolenia dla wszystkich "dorosłych" Kowalskich (bo dzieci akurat mają programowanie w szkołach, więc trochę wiedzy programistycznej lizną)?
Jeśli chodzi o grill, to współczuję Ci takich znajomych, którzy nie wiedzą o co chodzi, to na wszelki wypadek uśmiechną się z politowaniem. "- Hej, Grażynko, zostałem operatorem przyczłapa bulbatora. - Współczuję, Januszu". A teraz alternatywna sytuacja - masz PAPIEREK. TEN PAPIEREK. "- Hej Grażynko, mam papierek na operatora przyczłapa bulbatora. - Zazdraszczam, Januszu". Sytuacja komiczna, przecież jeśli ktoś nie wie, czym zajmuje się programista, to można mu to wytłumaczyć, tym bardziej, że specjalizacji programistycznych są dziesiątki, a cudze współczucie z powodu uprawiania dobrze płatnego i dość ciekawego zawodu, który nie wymaga papierka z tego powodu, że nie wymaga papierka, zakrawa na chorobę psychiczną. BTW skoro uważasz, że lekarz to taki "powszechnie uznany zawód", to powiedz bez sprawdzania w internecie, czym zajmuje się torakochirurg, neonatolog czy nefrolog.
Przy okazji postuluję wprowadzenie papierków na inne zawody, no bo dlaczego programista miałby być uprzywilejowany - upychacz pasażerów, projektant sukienek dla lalek barbie, foley designer, masturbator zwierząt, coolhunter...
Wspolczuje, ja sobie nie wyobrazam pracy na wakacjach, w domku w gorach, itp.
To tylko świadczy o Twoich szerokich horyzontach myślowych. Jedziesz na tydzień czy dwa na urlop, a jeśli było fajnie, to zostajesz jeszcze na kolejny tydzień jednocześnie nie tracąc urlopu, tylko siedzisz sobie na ganku z laptopem na kolanach, a Twoje oczy cieszy jezioro albo pasmo górskie.
Powiadam Ci, zepracowalem za 3500 netto z szybkim przyrostem do 5000 a skoro ominales ten aspekt to oznacza ze jestes nieprzygotowany do rozmowy ze mna bo nie czytales uwaznie glownego postu. Nie probuj wiec mnie zaginac ze zarabiasz wiecej
Sam jesteś nieprzygotowany do rozmowy, pisałeś, że jako nauczyciel zarabiasz 2900 netto (a chwilę potem piszesz "To znaczy, ze zamiast 3900 wolalem 2900"). Nawet jeśli faktycznie zarabiałeś 5k jako programista (trochę w to wątpię, po roku pracy tyle?), to mnóstwo osób na tym forum zarabia znacznie więcej.
Prestiz byl jest i bedzie, a zazdrosc jest widoczna nawet tu
Kto na tym forum miałby Ci zazdrościć? I czego? Bo chyba nie dwumiesięcznych wakacji, kiedy możemy sobie zrobić niewiele gorsze pracując zdalnie. Nie uważam zawodu nauczyciela za prestiżowy, acz nie odmawiam mu bardzo dużej wagi z racji na wpływ wywierany na rozwijający się umysł dziecka.
Nie masz wyksztalcenia ani uprawnien aby moc uczyc, wiec uczyc to moglbys najwyzej w stodole kozy :)
Skąd wiesz, że nie ma uprawnień? A zobacz, rodzice nie mają uprawnień, a jednak uczą dzieci niemal wszystkiego. Szkoła to tylko wycinek wiedzy niezbędnej do życia, nie nauczy sprzątania po sobie czy gotowania (chyba, że trafisz do technikum kulinarnego).
wolalem (...) pewny zawod pozwalajacy na prace do emerytury
Ja tam wolę zawód, gdzie mając 50 lat będę miał tyle hajsu, że starczy mi do końca życia. I nie muszę użerać się z nieposłusznymi, źle wychowanymi przez przepracowanych (albo głupich) rodziców.
Masz racje, nie ma to jak opinie jakiegos 20letniego trolla bez zawodu i jakichkolwiek uprawnien czy kwalifikacji, na umowie o dzielo jako 'programista' za 2500
Do miana trolla na razie kandydujesz tylko Ty. Pisząc takie teksty po raz kolejny pokazujesz swoją kulturę, czy też raczej jej brak. Skoro człowiek pracuje, to znaczy wykonuje jakiś zawód, prawda? jeśli by nie miał kwalifikacji, to by nie dostał tej pracy, bo żaden pracodawca (poza państwem polskim) nie zapłaci za nicnierobienie. A możesz mi wytłumaczyć, jak wysokość pensji wpływa na to, czy czyjaś opinia jest ważna, czy nie? Bo z perspektywy mojej pensji Twoje opinie są nic niewarte.
(...) to Ci sami :D
Naucz się poprawnie pisać po polsku, panie nauczycielu.
Stary, ja ten biznes znam doskonale i nie jako studencina jak ta dzieciarnia tu, ale z ponad rocznym doswiadczeniem i stanowiskiem programisty Java. Jak nawet poszukasz pracy jako programista Java to z reguly mediana oczekiwan finanowych kandydatow to 3000-3500 (narzedzie na pracuj.pl o tym powiadamia), ale tutaj oczywiscie bajeczki o 20 i 30 kaflach na miesiac bardzo typowe. Ah ta dzieciarnia
Robi się coraz zabawniej. Pracujesz w innym zawodzie, jak możesz znać doskonale "ten biznes"? Bo kiedyś przez rok pracowałeś jako junior? Na pewno też nie jesteś nauczycielem matematyki, bo nie wiesz co do średnia ani mediana. Podpowiem: nie oznacza, że wszystkie zarobki mieszczą się w tym przedziale. A teraz szybki strzał do pracuj.pl (http://www.pracuj.pl/praca/programista%20java;kw?sal=10000) i już widać, że na 30 ofert, gdzie podano widełki, ponad połowa to pensje powyżej 12k (brutto). Sądzisz, że te oferty są sfałszowane?
Tak czy siak powtarzam: na dluzsza mete osiagniecie sukcesu odczuwa sie tylko, jesli spoleczenstwo takze postrzega to jako sukces.
Masz 28 lat i piszesz "na dłuższą metę"? Ja mam 35 i jestem daleki od takiego generalizowania. Co jest ważne na dłuższą metę to zrozumiesz na mecie.
I dopiero wtedy czujemy sie przyjemnie. Nie jest to zadne leczenie kompleksow ale zaspokajanie tradycyjnej potrzeby odnalezienia sie w spoleczenstwie.
Dlaczego piszesz o sobie w liczbie mnogiej? Ja bardzo dobrze czuję się tutaj, gdzie jestem. Szczęście to nie praca, szczęście to ogół czynności i rzeczy, które powodują zadowolenie ze swojego życia. No chyba, że Twoje życie ogranicza się tylko do pracy. Ja np. mam jeszcze dziecko, partnerkę, dom i kilka pasji życiowych.
Praca programisty nie jest ani spolecznie ceniona, ani uznawania, ani znana.
Pics or it didn't happen.
Nie jest nawet udokumentowana jakims zawodem czy wymaganymi kwalifikacjami.
Jest. Zawód nazywa się "programista". Kwalifikacje weryfikuje pracodawca zależnie od tego, co jest mu potrzebne (bazy danych, web, urządzenia mobilne, desktop, roboty przemysłowe, mikrokontrolery, itp, itd).
Programista to taki samotny smutny nerd ktory albo jest bardzo smutny, albo jest ciezkim przypadkiem dysfunkcji spolecznych i uposledzenia do tego stopnia, ze nie zdaje sobie sprawy o otaczajacej go rzeczywistosci, interpretuje ja w swoj zupelnie nierzeczywisty sposob
Ale brniesz. Pamiętaj, że sam byłeś programistą.
Te dysfunkcje widac w kilku elementach:
Po 1 nie jest w stanie zaobserwowac, ze nie ma zadnego zawodu i zadnej pozycji spolecznej, to co on robi robia tez ludzie bez zadnych kwalifikacji, nastoletnie niedojrzale emocjonalnie łebki ktore siedza cale dnie w kodzie maja te sama 'pozycje spoleczna' co juz samo w sobie daloby normalnemu czlowiekowi do myslenia.
Sam jesteś "po 1"... Czyli według Ciebie dwadzieścia lat programowania nie daje mi kwalifikacji do bycia programistą i powoduje, że jestem smutny? Czy może mam dysfunkcję społeczną, bo siedzę codziennie nad kodem? Za to Ty pracując 5-6h z bandą rozwrzeszczanych dzieciaków jesteś w pełni zdrowy i szczęśliwy.
Po 2 w wyniku braku zawodu przy przecietnej rozmowie o prace lekarz czy nauczyciel przychodzi i rozmawia kiedy moze zaczac, a on podchodzi i musi na tescie udowadniac ze jest programistą, bo tak to wyglada na wiekszosci rozmow, portfolio czy wyksztalcenie nie maja wiekszego znaczenia.
Byłeś na jakiejkolwiek rozmowie o pracę jako lekarz? Zaryzykuję stwierdzenie, że nie. Skąd zatem wiesz, jak wyglądają takie rozmowy? Nauczyciele też mają takie rozmowy, wiem, bo moja partnerka i jej przyjaciółki to nauczycielki. Szkoła nie ma obowiązku zatrudnienia nauczyciela, a że jest ich pewna nadpodaż, to wybierani są ci lepsi. Jak sądzisz, na podstawie czego, skoro wszyscy mają podobne papiery?
Druga sprawa - jak wiesz jak wygląda większość rozmów kwalifikacyjnych w świecie IT, skoro na większości nie byłeś? Byłeś co najwyżej na kilku rozmowach. Ja z racji nieco większego - dziesięciokrotnie - od Twojego stażu wiem, że portfolio i doświadczenie w postaci historii pracy służy do wstępnego odsiania kandydatów.
Po 3 Spedza 13 godzin (8 godzin pracy i 5 uczenia sie najnowszych technologii na co dzien) dziennie po to zeby miesiecznie wyciagnac z tego oraz z upokorzenia wynikajacego z elementow opisanych w dwoch punktach powyzej... 3800 zł na rękę.
To w końcu 10-12 czy 13 godzin? Dlaczego uważasz, że znasz świat IT lepiej niż programiści, skoro sam nie jesteś programistą ani nawet nie obracasz się w IT? Ja z własnego doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że średnia moja i moich kilkunastu znajomych pracujących w IT to niewiele ponad 8h. Ponadto mediana wynagrodzeń starszych specjalistów to trochę więcej niż wspomniane 3800, prawie trzy razy więcej.
Dalej nie chce mi się już czytać i komentować, bo poziom Twoich wypowiedzi spada z posta na post.
lukas_gab