Marks by mu medal wręczył. A kułaki to kułaki trza tępić
- Rejestracja:ponad 11 lat
- Ostatnio:ponad 8 lat
- Postów:64
zir napisał(a):
wykształceni lekarze i nauczyciele z papierami strajkowali ostatnimi laty czy informatycy bo już nie pamiętam ??
I tu zadales pytanie ktore tak naprawde Ciebei osmiesza ale nawet sobie sprawy z tego nie zdajesz. Otoz informatycy to nie jest jak napisalem zaden zawod, dlatego nie mogliby nawet w jakikolwiek sposob sie buntowac czy organizowac marsze. To nie jest zaden zawod, nie trzeba do tego zadnych kwalifikacji, 'informatykiem' moze byc łepek bez zadnych studiow, zadnych kwalifikacji, niedojrzaly emocjonalnie samotny nerd ktory siedzi 20 h na dobe przed monitorem komputera.
Najsmieszniejsze jest to, ze nawet nie zdales sobie sprawy w jaki sposob sam siebie znokautujesz takim pytaniem. A wiesz czemu? Bo jako wlasnie typowy informatyk, programista masz glebokie dysfunkcje poznawcze, braz rozumienia otaczajacej Cie rzeczywistosci. To pewien rodzaj uposledzenia umyslowego
- Rejestracja:ponad 22 lata
- Ostatnio:około 9 godzin
- Postów:3866
@rafaltheo mam,komornik sądowy! W pełni spełnia Twoje kryteria, musi mieć kwalifikacje, papiery itd. i jakoś tylko tego szacunku społecznego do tej profesji trochę brakuje...
Nie martw się towarzystwo/rodzina w końcu pogodzi się z tym, że przeszedłeś na etat nauczycielski, znieś to jak mężczyzna!

- Rejestracja:około 21 lat
- Ostatnio:prawie 3 lata
- Lokalizacja:Space: the final frontier
- Postów:26433
jesli spoleczenstwo takze postrzega to jako sukces
I tu jest pies pogrzebany :) Mamy tu książkowy przykład kogoś kto nie ma własnych ambicji i marzeń i kieruje się tym "co ludzie powiedzą". Stąd też brak aprobaty od mamy, babci czy sąsiada jest dla niego problemem.
@rafaltheo wyobraź sobie że nie każdy ma ten problem. Wielu z nas lubi swoją pracę i wcale nie potrzebuje aprobaty od innych ludzi co do naszych życiowych wyborów. Wielu z nas i tak zajmowałoby się tym w ramach hobby, nawet gdyby pracowało w innej branży, bo zwyczajnie nas to kręci i interesuje. A że jeszcze ktoś nam chce za to płacić? Tym lepiej!
Rozumiem też twoja frustracje, bo miałeś jakaś g**no-robotę u janusza przy łataniu bugów za miskę ryżu, ale to akurat tylko i wyłącznie twoja wina, mogłeś pracować w innym miejscu. Ale zrozum ze nie każdy tak ma. Niektórzy zarabiają sensowne pieniądze i mogą sobie programować marsjańskie łaziki, statki kosmiczne albo generatory antymaterii. I tak, wolę naprawiać bugi w kodzie sterującym generatorem antymaterii niż tłumaczyć dzieciom w podstawówce na "informatyce" jak się justuje tekst.
- Rejestracja:ponad 11 lat
- Ostatnio:ponad 8 lat
- Postów:64
Przy okazji tak spojrzalem sobie na pewien interesujacy temat: Java a wyksztalcenie? Sami tam jednoznacznie mowicie, ze zadna powazna firma nie pyta o takie duperele jak wyksztalcenie, zeby pisac to na samym dole CV, liczy sie tylko skill i umiejetnosci.
Bardzo Wam wspolczuje pracy w czyms takim, to naprawde dla mnie osobiscie wrecz trauma.
Zeby cale moje studia magistersko inzynierskie poszly sie je.ać bo jakis 19 letnie łepek w wyniku siedzenia 20h na dobe przed monitorkiem mogl lepiej opanowac ode mnie dana technologie i to on dostaje pracę... masakra.
Pracowac w takiej chorej branzy to trzeba byc naprawde smutnym czlowiekiem, bardzo Wam wspolczuje, naprawde.
Normalny czlowiek robi studia, robi magistra, robi uprawneinia do zawodu i ma spokoj na cale zycie. Ma jednoznaczne potwierdzenie umiejetnosci i znajomosci tematu. A Wy? Na kazdej rozmowie na nowo udowadniac, ze programista to rzeczywiscie wasz zawod i przechodzenie testow (bo tak to wyglada na wiekszosci rozmow, portfolio, wyksztalcenie to duperele i tak zawsze sprawdzaja testami). W pracy to samo, udowadnianie wojej przydatnosci i ze to faktycznie Wasz zawod.
To jest naprawde branza skupiajaca wokol z siebie jednych z najsmutniejszych ludzi na swiecie- smutnych nieudacznych nerdow marnujacych zycie 13 h na dobe szukajac buga w kodzie w Eclipsie wraz z kolega po licencjacie z filozofii albo w ogole bez studiow i jakichkolwiek kwalifikacji niedojrzalym emocjonalnie 19 latkiem. I wszystkie te smutne rzeczy za zawrotna sume 3800 zł netto- srednie zarobki programisty.
Hehe po prostu wysiadam, naprawde.
Bardzo wspolczuje- powaznie

- Rejestracja:ponad 8 lat
- Ostatnio:prawie 6 lat
- Postów:6
nie chce mi się z tobą wdzielać w jakaś dłuższą dyskusje na forum, ale jesteś pierwszym informatykiem(programistą) który narzeka na swoje życie i swoją nieudaną karierę zawodowa,
a te twoje teksty przeciwko programistom to zapewne obrazują twoją osobowość i twoje przeżycia, więc niestety zostaje ci nauka pętli i tablic w podstawówce czy tez technikum.
- Rejestracja:ponad 11 lat
- Ostatnio:ponad 8 lat
- Postów:64
zir napisał(a):
więc niestety zostaje ci nauka pętli i tablic w podstawówce czy tez technikum.
Haha, no i wlasnie to mnie tak cieszy :D Lekka niestresujaca praca, łatwa kasa. A Ty rozgryzaj ciezkie programistyczne bugi i problemy zapętleń, cyklów itd stresuj sie i łam sobie glowe za 3800 :D
Pozdrawiam haha
- Rejestracja:ponad 22 lata
- Ostatnio:około 9 godzin
- Postów:3866
@rafaltheo zabawny koleś z ciebie, z jednej strony piszesz, że programistą może być każdy, a z drugiej strony wkurza Cię fakt, że z tego wynika sprawdzenie umiejętności na przyjęciu do pracy.O ile u nauczyciela model bez sprawdzenia wiedzy się sprawdza, w końcu wszystkie szkoły uczą według jednej podstawy programowej => wszedzie robi się to samo. O tyle na wolnym rynku to umiejętności decydują o tym kogo się przyjmuje, a te się weryfikuje.
To jest proste jak konstrukcja cepa: czy jak zepsuje Ci się auto, to szukasz dobrego mechanika, czy prosisz o pokazanie dyplomu ukończonej szkoły?
- Rejestracja:ponad 8 lat
- Ostatnio:około miesiąc
- Rejestracja:ponad 11 lat
- Ostatnio:ponad 8 lat
- Postów:64
Panczo napisał(a):
@rafaltheo zabawny koleś z ciebie, z jednej strony piszesz, że programistą może być każdy, a z drugiej strony wkurza Cię fakt, że z tego wynika sprawdzenie umiejętności na przyjęciu do pracy.O ile u nauczyciela model bez sprawdzenia wiedzy się sprawdza, w końcu wszystkie szkoły uczą według jednej podstawy programowej => wszedzie robi się to samo. O tyle na wolnym rynku to umiejętności decydują o tym kogo się przyjmuje, a te się weryfikuje.
To jest proste jak konstrukcja cepa: czy jak zepsuje Ci się auto, to szukasz dobrego mechanika, czy prosisz o pokazanie dyplomu ukończonej szkoły?
O czym Ty mowisz? Lekarza, prawnika, nauczyciela i ludzi z zawodem nikt nie sprawdza z umiejetnosci a jesli juz, to rzadko.
A jak sie nie ma zadnego zawodu to na kazdej rozmowie trzeba jeszcze raz dowodzic ze sie cos umie. Przeciez to ja wiem i wspolczuje wam

- Rejestracja:ponad 9 lat
- Ostatnio:ponad 8 lat
- Postów:83
Moim zdaniem ten temat, od samego poczatku, to pieprzenie jakiegos frustrata. W realu ten koles pewnie pracuje w macdonaldzie...
- Rejestracja:prawie 9 lat
- Ostatnio:około 2 lata
- Lokalizacja:Kraków
- Postów:269
rafaltheo napisał(a):
zir napisał(a):
wykształceni lekarze i nauczyciele z papierami strajkowali ostatnimi laty czy informatycy bo już nie pamiętam ??
(...)[programista] To nie jest zaden zawod, nie trzeba do tego zadnych kwalifikacji, 'informatykiem' moze byc łepek bez zadnych studiow, zadnych kwalifikacji (...)
Przede wszystkim czas zweryfikować Twoje rozumienie zwrotu "zawód".
SJP PWN: "zawód «wyuczone zajęcie wykonywane w celach zarobkowych»" -> czyli czynność lub zespół czynności wymagający określonej wiedzy (nabytej w drodze uczenia się) w celach zarobkowych. Nigdzie (i nikt o zdrowych zmysłach) nie utożsamia "zawodu" z uzyskanymi uprawnieniami, jeśli ktoś nie wykonuje określonych czynności. Z tego wynika, że w rozumieniu zwrotu "zawód" ważniejsze jest fakt wykonywania czynności, niż papier na nie.
Po ludzku/w praktyce: kwalifikacje do wykonywania pracy jaką jest programowanie są weryfikowane w drodze wolnorynkowej, czyli tak samo jak kwalifikacje 90% pracowników na rynku. Zawody objęte szczególnymi obostrzeniami (lekarz, adwokat, sędzia i inne) są zastrzeżone ponieważ obcują ze szczególnym rodzajem dobra prawnego, przez co państwo (czy to dobrze czy nie to inna sprawa) ogranicza dostęp do zawodu i wymusza od pracowników podnoszenie poziomu wiedzy (w teorii).
Z resztą nawet nie wiem co chę Ci przekazać, bo wszelkie argumenty odbijają się od ściany, toteż skończę na tym co już napisałem.
I zanim nazwiesz mnie dzieciakiem/nerdem który całe życie grał w gry: skończyłem studia prawnicze na UJ i pracuje w prawniczym zawodzie zaufania publicznego. Dobrowolnie zmieniam pracę na programowanie, bo jest cool, a prawo jest do d**y. Jedyne co z niego jest to podziw ciotki kryśki i to, że na wsi co chwile chcą mnie w wyborach samorządowych wystawiać na ostatnich miejscach. Wieś tańczy i śpiewa, ale papier i "kwalifikacje" są pierwszej klasy.
PS. Przychylam się do zdania, że to zakrojona na szeroką skalę prowokacja. Będę przeglądał temat wyczekując postu autora pt. " haha, ale was wkręciłem".
- Rejestracja:ponad 11 lat
- Ostatnio:ponad 8 lat
- Postów:64
HEMIkr napisał(a):
Przede wszystkim czas zweryfikować Twoje rozumienie zwrotu "zawód".
SJP PWN: "zawód «wyuczone zajęcie wykonywane w celach zarobkowych»" -> czyli czynność lub zespół czynności wymagający określonej wiedzy (nabytej w drodze uczenia się) w celach zarobkowych. Nigdzie (i nikt o zdrowych zmysłach) nie utożsamia "zawodu" z uzyskanymi uprawnieniami, jeśli ktoś nie wykonuje określonych czynności. Z tego wynika, że w rozumieniu zwrotu "zawód" ważniejsze jest fakt wykonywania czynności, niż papier na nie.
Zawód jest poswiadczany odpowiednimi kwalifikacjami i gdybys podal fachowa definicje tego slowa, to bys to wiedzial. Poswiadczenie zawodu 'kwalifikacjami' przez jednego pracodawce uznanymi a przez innego nie (a tak jest w przypadku pracy programisty) nie jest zadnym poswiadczeniem i zadnymi konkretnie sprecyzowanymi kwalifikacjami.
Kwalifikacje do uprawiania zawou z reguly poswiadczane sa odpowiednimi szkolami, uprawnieniami badz innego typu dokumentami. W przypadku 'zawodu' programisty nie trzeba nic miec,mozesz byc zulem z ulicy ale jak umiesz kodowac to pracujesz. To nie jest klasyczne rozumienie zawodu. Zawód chocby krawca uzyskuje sie w wyniku skonczenia szkoly krawieckiej.
Mechanika w wyniku skonczenia szkoly mechanicznej ZAWODOWEJ. Od uzyskiwania zawodu sa kolego SZKOLY ZAWODOWE lub uprawnienia, kwalifikacje panstwowe. Tam, gdzie nie trzeba zadnych szkol, zadnego wyksztalcenia zadnych uprawnien a wszystko jest zalatwiane na krzywy ryj na zasadzie, ze 'odpowiesz' w tescie wiedzy,tam nie ma zadnego zawodu, nie wspominajac, ze to jest zupelnie niepowazna praca

- Rejestracja:około 21 lat
- Ostatnio:prawie 3 lata
- Lokalizacja:Space: the final frontier
- Postów:26433
Zastanawialiście się czemu kolega napisał dopiero teraz, 1.5 miesiąca od rozpoczęcia roku szkolnego? Pewnie właśnie w zeszłym tygodniu zaliczył kosz na głowie albo wodnika szuwarka w toalecie i przyszedł szukać u nas docenienia społecznego
i potwierdzenia że mimo wszystko zrobił dobrze zmieniając zawód :D
Ja potwierdzam: dobrze zrobiłeś, nie trzeba nam wśród programistów takich umysłowych ameb, które tylko potwierdzają najgorsze stereotypy o programiscie :) Szkoda że spawacza nam coś wywiało chwilowo, moglibyście sobie podać ręce :D

- Rejestracja:ponad 8 lat
- Ostatnio:ponad 3 lata
- Lokalizacja:Poznań
- Postów:109
Swoją drogą, mnie zainteresowało to jak pisał że ma respektowany i szanowany zawód w społeczeństwie a nie jak byle programista. Czytając to co pisał odniosłem wrażenie iż uważa bycie częścią space program i programowanie lazików jest gorsze niż uczenie w podstawówce i ludzie uważają takich osobników za nerdow bez zawodu i nie zasługują na szacunek (chociaż moim zdaniem każda osoba zasługuje na takowy ale to inna kwestia)
- Rejestracja:ponad 13 lat
- Ostatnio:około 8 lat
- Postów:1176
Autor pewnie wyrywa laski na tekst "Jestem nauczycielem matematyki, babe" :D

- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:około 6 godzin
- Lokalizacja:Wrocław
Najpierw myślałem, że to spawacz, a to się okazało, że jakiemuś normalnemu użytkownikowi, który jeszcze 2-3 lata temu zadawał pytania techniczne na mózg padło.
Generalnie śmianie się z upośledzonych jest nieprzyzwoite, a że sam nie chce przestać dawać powodów do śmiechu, to mu trochę pomogłem.

- Rejestracja:około 11 lat
- Ostatnio:około 2 godziny
- Postów:8398
O ile autor pisze głupoty przez większość swoich postów, to jednak ma kilka celnych punktów, np.
A Wy? Na kazdej rozmowie na nowo udowadniac, ze programista to rzeczywiscie wasz zawod i przechodzenie testow (bo tak to wyglada na wiekszosci rozmow, portfolio, wyksztalcenie to duperele i tak zawsze sprawdzaja testami). W pracy to samo, udowadnianie wojej przydatnosci i ze to faktycznie Wasz zawod.
tego IT jeszcze nie rozwiązało (co widać po artykułach na Medium typu "IT recruitement is broken!"), być może będzie kiedyś tak, że np. żeby być frontendowcem wystarczyłoby mieć zrobiony certyfikat Facebooka czy Google i wtedy by się przechodziło bez testów technicznych do każdej firmy. Wtedy byśmy mieli tak jak w innych zawodach.
Problem tylko, że to podejście już było i w przypadku programowania się nie sprawdza, wszyscy mają w dupie certyfikaty. No i wiedza się szybko dezaktualizuje we frontendzie więc taki certyfikat i tak musiałby być ważny maksymalnie rok.
Z drugiej strony jak jest gdzie indziej? Wiele uczelni daje zawód czegoś tam a i tak ludzie nie mogą znaleźć pracy w wyuczonym zawodzie. Nie każdy może być np. ogrodnikiem pomimo papierów.
Więc jak to rozwiązać w przypadku programowania? Moim zdaniem firmy powinny większą wagę przywiązywać do aktywności kandydata na GitHubie chociażby, zamiast męczyć go testami technicznymi (problem tylko, że nie wszyscy programiści udzielają się open source).
Ale to że dana branża ma pewne problemy w pewnych kwestiach nie znaczy to, że programista jest nikim. Równie dobrze można to powiedzieć o nauczycielach. Każdy kolejny rząd ich jedzie w d... jak chce. Tutaj im wprowadzą gimnazjum, tutaj zlikwidują, zabiorą matematykę, dadzą więcej godzin historii. O godziwą pensję też muszą wychodzić na ulice za każdym razem, żeby dostać z 200 złotych podwyżki. Uczniowie ich nie lubią, rodzice na wywiadówkach robią rozpierduchy. Nawet w szkole nie mogą nic zrobić za bardzo, bo ogranicza ich "program nauczania". Nikt się ich nie słucha dopóki się nie wydrą i nie zagrożą jedynkami...
Nie wiem kto ma gorzej...
Oczywiście programiści też wcale tak dobrze nie mają. Często programista jest trybikiem w maszynie i ma nad sobą klienta, menedżera, grafika, leada, jest zależny od kolegów z zespołu, od kodu zastanego.
Ale to nie jest kwestia papierka. To naiwne myślenie.


- Rejestracja:prawie 10 lat
- Ostatnio:4 miesiące
- Lokalizacja:Hong Kong
posiadanie papierka udowadniajacego bycie nauczycielem czy lekarzem rzeczywiscie moze imponowac laskom, zwlaszcza tym 70+ :) naprawde myslisz ze jestes bardziej meski? ze jakakolwiek kobieta z iq wiekszym od krzesla mysli sobie 'marze o mezu nauczycielu/lekarzu' :D
niestety czasy sie zmienily, swiat idzie do przodu i albo dobrze trollujesz albo nasluchales sie madrosci ludzi ktorym wciaz wydaje sie ze sukces definuje sie poprzez papierki i prace w ktorej dostaje sie pieniadze za samo bycie magistrem.
sugerujesz jakoby tytul mial byc miara mestwa i ambicji a stagnacja wymarzona codziennoscia w pracy, ja sukcesem zawodowym okreslilabym sytuacje w ktorej laczysz prace z pasja i zarabiasz wiecej niz wydajesz, ale tak w sumie...
co z pozycja zyciowa, jak wytlumaczyc babci jak zarabiam na chleb? :D
- Rejestracja:ponad 8 lat
- Ostatnio:ponad 8 lat
- Postów:14
katelx napisał(a):
posiadanie papierka udowadniajacego bycie nauczycielem czy lekarzem rzeczywiscie moze imponowac laskom, zwlaszcza tym 70+ :) naprawde myslisz ze jestes bardziej meski? ze jakakolwiek kobieta z iq wiekszym od krzesla mysli sobie 'marze o mezu nauczycielu/lekarzu' :D
Ja to WIEM, a nie mysle. Halo, tu Ziemia, wyjmij buziunie znad Eclipsa czy Visual-a i poobserwuj troche otaczajaca Cie rzeczywistosc.
Dla kobiet i to nie babc malo sie zmienilo- nauczyciel to NAUCZYCIEL, pozycja, prestiz, pewien uznany ogolnie zawod. Lekarz to jeszcze lepiej, maja wrecz mokro jak slysza te slowo. Programista?
Hehe...xD
niestety czasy sie zmienily, swiat idzie do przodu i albo dobrze trollujesz albo nasluchales sie madrosci ludzi ktorym wciaz wydaje sie ze sukces definuje sie poprzez papierki i prace w ktorej dostaje sie pieniadze za samo bycie magistrem.
Rzeczywiscie Wasz swiat bardzo idzie do przodu dlatego Wam wspolczuje ze tak ciezko musicie pracowac. Czas sedziego, lekarza, nauczyciela uplywa spokojnie. Zdobyli ZAWOD, UPRAWNIENIA I KWALIFIKACJE i teraz kasa sama leci. A Wam, po raz drugi, szczerze wpolczuje
sugerujesz jakoby tytul mial byc miara mestwa i ambicji a stagnacja wymarzona codziennoscia w pracy, ja sukcesem zawodowym okreslilabym sytuacje w ktorej laczysz prace z pasja i zarabiasz wiecej niz wydajesz, ale tak w sumie...
co z pozycja zyciowa, jak wytlumaczyc babci jak zarabiam na chleb? :D
Hehe, stagnacja to jest moje MARZENIE. Praca jest od zarabiania pieniedzy, a nie od harowania. Mam lekka prace, ucze o petlach i instrukcjach warunkowych (:D) a kasa 2900 sama leci. Do tego prestiz wsrod dziewczyn, kobiet duzy. Nie wyobrazam sobie zamienic to na niewiele wiecej- 3800 i codziennie siedziec na czterech literach szukac 8 godzin buga czy stukac w klawiature jako szeregowiec bez prestizu, bez zawodu, bez uprawnien, bez spokoju.
Codziennie nowe rzeczy, nowe stresy, deadliny.
Dajta spokoj, to dla malolatow jakich tu wiekszosc mi odpowiedzialo nie dla doroslego faceta hehe
- Rejestracja:ponad 8 lat
- Ostatnio:ponad 8 lat
- Postów:14
xDevil2 napisał(a):
Swoją drogą, mnie zainteresowało to jak pisał że ma respektowany i szanowany zawód w społeczeństwie a nie jak byle programista. Czytając to co pisał odniosłem wrażenie iż uważa bycie częścią space program i programowanie lazików jest gorsze niż uczenie w podstawówce i ludzie uważają takich osobników za nerdow bez zawodu i nie zasługują na szacunek (chociaż moim zdaniem każda osoba zasługuje na takowy ale to inna kwestia)
Masz racje, przecietna kobieta czy ludzie z pewnoscia respektuja bycie programistą (jesli w ogole wiedza co to) i mysla o łazikach na Ksiezycu. Hehe biedna dzieciarnia, Wy mnie po prostu rozwalacie swoim odrealnieniem xD
- Rejestracja:ponad 8 lat
- Ostatnio:ponad 7 lat
- Postów:117
Przecież to prawda. Prestiż tego zawodu jest zerowy. Przeciętny człowiek zresztą, jeśli już coś skojarzy, to zrówna zawód programisty z zawodem informatyka co to chodzi po firmie i zmienia tonery w drukarkach.
Programista to tak naprawdę robotnik, tyle że zamiast kopać rowy pisze kod. Jego pozycja jest raczej niska w strukturze firmy. Jak każdy robotnik, dostaje od szefa robotę do zrobienia i ma ją tylko wykonać w odpowiednim czasie. I tyle.
- Rejestracja:około 11 lat
- Ostatnio:3 miesiące
- Lokalizacja:Pomorskie (Stare Kabaty)
A tak z innej beczki, czy uczyłeś kiedyś w zakładzie poprawczym?
Jeśli nie, to myśle, że warto abyś wyrobił PAPIER i spróbował, ludzie tam zwykle też uważają że programiści to nerdy i śmiecie bez PAPIERKA.
Nauczyciele w takich zakładach to dopiero mają POWAŻANIE, i u sąsiada, i u listonosza, (a nawet u samych pensjonariuszy tego typu ośrodków rekreacyjnych) bo w końcu wyprowadzają na prostą młodych gniewnych, pomagają zdobyć PAPIER.

- Rejestracja:ponad 15 lat
- Ostatnio:około 2 lata
- Lokalizacja:Krasnystaw
- Postów:1181
Do założyciela wątku:
Uprawnienia do pracy jako programista? Co Ty bredzisz? Masz świadomość tego jaki byłby skutek gdyby wprowadzono konieczność zdania bardzo trudnych egzaminów (sądzę że podobny poziom jak egzamin na licencjonowanego doradcę ds. inwestycji, nie mylić z doradcami sprzedającymi po prostu jakieś kredyty albo inwestycje)??? Ilu jest obecnie programistów w Polsce (nie tylko pracujących na etacie ale i kontraktorów czy też freelancerów)? Tak ze 100 tysięcy (próbuję strzelać, mogę się dużo pomylić)? Wiesz co by spowodowało wprowadzenie takich uprawnień? Zrobiłoby się z tego ze 100, może nie więcej niż 1000 licencjonowanych programistów. A ilu jest w Polsce licencjonowanych doradców ds. inwestycji? Która korporacja ma w czymś takim interes (no bo kto tu rządzi na rynku)? Do jakiej rangi wzrosłyby wynagrodzenia (na etacie, na kontraktach, na umowach o dzieło), skoro już teraz się często mówi o kilku jeśli nie nawet w porywach kilkunastu kaflach? W czyim to jest interesie?
Papiery? Przecież to i tak dzisiaj ma znaczenie, bo jak nie masz w CV że pracowałeś dla X firm, to jakie masz tu szanse z własną chałupniczą robotą na githubie? Po co Ci egzaminy, skoro i tak się liczy papier (i to czy masz np. studia). Z drugiej strony (brak wymogu oprawnień) jest to plus, bo wielu ma szanse coś zarobić może nawet nie na etacie ale np. jako freelancerzy i nawet działając dodatkowo jeśli nie jednozawodowo, gdzie nikt nie będzie sprawdzał niczego poza poprzednimi realizacji, więc nie rozumiem o co Ci chodzi.
Shalom