Tym razem o rekruterkach/firmach marnujących czas. Nie wiem jak u was, ale u mnie jako Android Dev ani mi, ani moim najbliższym znajomym w tej działce technologicznej nigdy nie udało się dostać porządnej roboty przez firmy pośredniczące, czy to z PL czy z poza. Mam bardzo wrażenie, że tego typu firemki albo mają mega niekompetentnych ludzi albo robią sobie jakiś PR w stylu ("pokażmy że mamy bardzo dobrze płatne oferty żeby zostać w pamięci") albo po prostu kolekcjonują CV.
Ostatnimi czasy pewna firma (PL) przeprowadza na mnie zmasowany atak od kilku tygodni z tą samą ofertą na linkendinie. Software house czy firma pośrednik dla zagranicznych klientów, hu wie. Oferta dla programisty, bez zahaczanie o zarządzanie ludźmi. Jak na oferty android developer w "powszechnym" obiegu u nas, to raczej taki top-top tego co widziałem (jeśli prawda że bez bawienia się w bycie jakimś team leadem mobilek).
Po pierwszej wiadomości od miłej Pani Junior Rekruterki postanowiłem nie odpisywać od razu że nie szukam zmiany roboty (bo nie szukam), ale biorąc pod uwagę całokształt oferty zaciekawiła mnie kombinacja buzz-wordów w stylu: standardowy stack androidowy, przy tych widełkach płacowych w wymaganiach skilli wszystko na "mid", wszystko po angielsku, compenstation package (hehe, chciałbym wiedzieć co się pod tym kryje dla Polaka na JDG:), 26 dni płatnego urlopu, tylko i wyłącznie B2B, 10 dodatkowych dni płatnego wolnego, klient zagraniczny z NYC/Hong Kong, jakieś buzz-wordy o najnowszych technologiach, elastyczność pracy oraz stawianie na quality zamiast jak najszybciej itp.
Zadałem kilka pytań czystko organizacyjnych biorąc pod uwagę B2B, urlopy, płaca w $$ (przeliczona przez nich na PLN??).Nic związanego z technologiami, raczej godziny pracy, czy team PL z tej firmy czy bezpośrednio klient i misz-masz zagraniczny, czy rozliczam się z ich pomocą ( w sensie są pośrednikiem) czy bezpośrednio z klientem itp. Raczej podstawowe rzeczy w tego typu sytuacji. Żadnych CV nie wysyłałem bo raz nikt nie prosił, a dwa wolałbym żeby odpowiedziano mi na podstawowe zagadnienia samego stanowiska i rozliczeń.
Pani Junior niestety nie miała żadnej wiedzy odnośnie tych pytań, więc odesłała mnie do "wyższej pani rekruterki" która "zajmuje się tą ofertą" - wychodzi na to że juniorów tam traktują jako naganiaczy ;). Przesłałem wiadomość na Linkendinie z opisem i pytaniami oraz na maila do niej którego dostałem. Cisza. No to dałem sobie spokój myśląc że to następny typowy shitware-house.
Nie mijają 3 dni, a następna osoba z tej samej firmy pisze do mnie z tą samą ofertą. Opisałem sytuację z przed 3 dni i odpisano mi że hehe pewnie "wyższa pani rekruterka" pewnie nie zauważyła czy coś, prośba żeby przesłać jeszcze raz, tutaj podany ponownie ten sam mail i imię/nazwisko. Dla mnie było to już żenujące, ale skoro poświęciłem wcześniej parę minut na napisanie tej wiadomości, to przesłałem jeszcze raz. Ponownie cisza.
Minął tydzień, kusza, znowu do mnie pisze następna osoba z tą samą ofertą. Tutaj już raczej wkurzony niekompetencją lub zwykłym zwracaniem d**y opisałem sytuację ze skwitowaniem, że "wyższa pani rekruterka" nie odpisała mi na żadne z moich pytań organizacyjnych, więc to chyba podsumowuje sprawę.
Nie wiem jak u was, ale moje doświadczenia w przeważającej większości z rekruterami z linkendina wyglądają w ten sposób - albo mają jakąś mega ofertę i muszą na już teraz zaraz natychmiast, tzw FOMO (fear of missing out:), oraz najlepiej żeby nie zadawać żadnych pytań, daj nam CV i siedź cicho może się odezwiemy. Możliwe że mam skrzywione spojrzenie z powodu moich, oczywiście wyizolowanych i ograniczonych, doświadczeń, ale uważam rekrutacje i naganianie na linkendinie za dno, muł i wodorosty.
.andyalagner