Szablon dla ludzi chcących się przekwalifikować.

Witam.

Od czego zacząć nauke programowania? Mam ...... lat i chciałbym spróbować pracy jako programista. Skończyłem kierunek ..... na wydziale ..... ale tak naprawdę od dawna interesowałem się informatyką. Od dziecka grzebałem w komputerach, pisałem swoje pierwsze strony na informatyce (więc jakieś podstawy mam) i miałem dobre oceny z matematyki (jestem po liceum mat-fiz) ale niestety życie tak się potoczyło, że musiałem zapomnieć o swojej pasji. Czy mam jeszcze jakieś szanse? Zdaje sobie sprawę, że czeka mnie sporo pracy ale moja obecna praca jest mało rozwijająca i w pracy programisty mógłbym się spełnić, bo to moje największe marzenie od dziecka. Od czego zacząć? Bootcamp czy może kursy na udemy/dokumentacja? Czy brak wykształcenia kierunkowego będzie przeszkadzał pracodawcy? Mogę zapisać się na podyplomówke. Czy nie będzie problemu jak napisze w CV, że mam licencjat z .............? Chciałbym nauczyć się jakiś podstaw i udać na praktyki/staż, aby tam się uczyć i kształcić. Z góry dziękuję za wszelkie rady oraz pomoc!

Się mnie wydaje, że rozsądne byłoby założenie mini FAQ z odpowiedziami na powyższe pytania (jak zostać, po co, itp.) zamiast co chwila zakładać nowe tematy kpiące z osób, które chcą zmienić coś w swoim życiu.

Wylewanie swoich frustracji/żali na nowe osoby w branży wygląda... słabo.

Witam.

Od czego zacząć nauke programowania? Mam 40 lat i chciałbym spróbować pracy jako programista. Skończyłem liceum gastronomiczne ale tak naprawdę od dawna interesowałem się informatyką. Od dziecka grzebałem w koleżankom w stanikach, pisałem swoje pierwsze wiersze w męskiej toalecie i miałem dobre oceny z wf (jestem po liceum gastronomicznym) ale niestety życie tak się potoczyło, że musiałem zapomnieć o swojej pasji. Czy mam jeszcze jakieś szanse? Zdaje sobie sprawę, że czeka mnie sporo pracy ale moja obecna praca jest mało płatna i w pracy programisty mógłbym zarobić górę pinędzy, bo to moje największe marzenie od dziecka. Od czego zacząć? Bootcamp czy może kursy na udemy/dokumentacja? Czy brak wykształcenia kierunkowego będzie przeszkadzał pracodawcy? Mogę zapisać się na kurs Pscala. Czy nie będzie problemu jak napisze w CV, że mam licencjat z gotowania? Chciałbym nauczyć się jakiś podstaw i udać na praktyki/staż, aby tam się uczyć i kształcić. Z góry dziękuję za wszelkie rady oraz pomoc!

Nie napisałeś, że to 'przygoda', nie liczy się

CodersLab powie ci jak zostać programistą w 6 tygodni https://www.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_HMQulzRh8Ce34w3Xe2PfIraNd4QgsmjQ.jpg

Błękitna Laguna napisał(a):

Nie napisałeś, że to 'przygoda', nie liczy się

Przygodę to mógł mieć z tobą w męskiej toalecie. Tutaj powinna być pasja i nowa ścieżka życiowa!

To jakiś problem systemowy. Ludzie się uczą w szkole o ułamkach i Mickiewiczu, a nikt ich widać nie uczy, jak sprawnie wyszukiwać informacje w necie, jak działa rynek pracy, jak zmienić zawód w trakcie swojego życia, jak napisać atrakcyjne CV, jak przejść rozmowę o pracę, jak sprawnie oszukać system, jak wytyczać cele, jak je realizować, jak podejmować ryzyko bez potrzeby szukania aprobaty wśród obcych ludzi w internecie...

Takie rzeczy powinny być uczone w szkołach, skoro tyle ludzi ma z nimi problemy.

LukeJL napisał(a):

Takie rzeczy powinny być uczone w szkołach, skoro tyle ludzi ma z nimi problemy.

a po co mają sobie konkurencję robić :)

LukeJL do tego co wymieniłeś nie potrzeba szkoły, tylko trochę inteligencji i sprytu

Jedni mają inteligencję i spryt, drudzy mogliby się tego nauczyć w szkole. Jednak trochę szkoda, że szkoła już nie wychowuje, a tylko wtłacza się wiedzę.

Z jednej strony tym sposobem można teoretycznie oddzielić szkołę od państwa (wychowanie = propaganda, tworzenie posłusznych obywateli, więc może lepiej, żeby w szkole się tylko człowiek uczył, zamiast indoktrynować) z drugiej strony produkuje się ludzi, którzy znają "obiektywne fakty", a są niedostosowani i nie umieją się poruszać w obecnym świecie.

Wielu szablonistów zaczęło od "Witam"... wrrr.

@LukeJL wielu ludzi broni uczelnie, że one nie mają uczyć jak pracować (nie mają działać jak zawodówki). To samo można odnieść do tego, co chcesz wymagać (słusznie) od szkół niższych. Skoro dziecko ma wybrać sobie profil liceum/technikum, a potem dalej w tym kierunku iść na studia, to powinno być jak najbardziej przygotowane do tego wyboru. Uświadomione, że późniejsza zmiana profesji nie jest przyjemna i łatwa.

szkola, zwlaszcza na nizszych szczeblach ma za zadanie wypracowac posrod ludzi konsensus co do wspolnie wyznawanych wartosci, do tego ma za zadanie mniej bystre jednostki za uszy wyciagnac do poziomu przecietnosci.
W mojej opinii lepiej, ze koncentruje sie na rozwijaniu inteligencji niz na konkretnych umiejetnosciach. Pierwsza przydaje sie wszedzie, a rozwiazanie przyziemnego problemu tylko raz i tez moze odejsc do lamusa. Innymi slowy lepiej, ze ucza matematyki anizeli wypelniania PIT.

Temat 1001 o przekwalifikowaniu. Użycie wyszukiwarki tak bardzo boli ? ;)
a jeśli szukasz poklepania po plecach to zastanów się czy programowanie jest dla ciebie...
i jeśli uzależniasz swój sukces od zdania innych osób to życzę powodzenia.

do tego ma za zadanie mniej bystre jednostki za uszy wyciagnac do poziomu przecietnosci.

i odwrotnie - również te bardziej bystre ściągnąć do poziomu przeciętności.

Spine napisał(a):

Wielu szablonistów zaczęło od "Witam"... wrrr.

@LukeJL wielu ludzi broni uczelnie, że one nie mają uczyć jak pracować (nie mają działać jak zawodówki). To samo można odnieść do tego, co chcesz wymagać (słusznie) od szkół niższych. Skoro dziecko ma wybrać sobie profil liceum/technikum, a potem dalej w tym kierunku iść na studia, to powinno być jak najbardziej przygotowane do tego wyboru. Uświadomione, że późniejsza zmiana profesji nie jest przyjemna i łatwa.

Swoją drogą fakt, tego że dziecko 15-16letnie ma już decydować tak daleko o swojej przyszłości jest jednym z najgorszych pomysłów. Zainteresowania zmieniają się co chwilę, oczywiście w liceum da się to jeszcze naprostować i zmienić obszar zainteresowań ale nie oszukujmy się, że pierwszy wybór wiele znaczy.

Zrobisz coś takiego, to 4p będzie bliżej elektrody...
Można wyłączyć część działów, ale pojawiają się w popularnych :(

Dlatego potem tak dużo ludzi zmienia zawód,bo "Co za ponury absurd... żeby o życiu decydować za młodu, kiedy jest się idiotą". Wierzą w kłamstwo, że w ogóle ich wybory (wybór profilu w liceum, matury, kierunek studiów) mają większe znaczenie jeśli chodzi o przyszłą karierę.

Troche sie nie zgadzam. Sam konczylem random szkoly nie bardzo wiedzac czego chce. Fakt, ze to nie przeszkadzalo mi kiedys klepac po szkole proste strony czy bardzo proste programy.
Po szkole sredniej mialem przerwe po ktorej zdecydowalem sie isc na studia informatyczne. Znajomi po technikum informatycznym odpadali, a ja samouk skonczylem z powodzeniem bez zadnych poprawek. Kierunek zawsze mozna zmienic. Ale jak ktos jeczy i czeka na gotowca to powinno sie go zdusic w zarodku wywalajac jego temat do kosza.
To w koncu forum programistyczne, a nie przedszkole, prawda?

Nasz system edukacji jest troche patologiczny, gdyz w skrajnych sytuacjach pozwala czlowiekowi zaczac prace nawet w wieku 25 lat. Znam takie osoby. 25 lat i wejscie na rynek pracy, konfrontacja oczekiwan z rzeczywistoscia... nie zawsze jest to ich tylko i wylacznie wina. To gdzie laduje maturzysta czesto jest wypadkowa poziomu swiadomosci rodzicow i mocnej kampanii marketingowej uczelni(to tez dobry temat, ze ksztlaci sie tabuny specjalnosci, ktorych to absolwenci od lat okupuja urzedy pracy).

Lepiej byloby wprowadzic jakis rok czy dwa przerwy wymuszonej praca, chyba w Niemczech tak jest(albo bylo kiedys). Ale co niby tacy mlodzi maja robic - przeciez po liceum nikt nie bedize lekarzem ani programista. Otuz to! Taka osoba bedzie wykonywac proste prace - ci ktorzy beda miec poczucie krzywdy - zdobeda determinacje do nauki, zaczna sie zywo interesowac tym jak miec lepiej. Komu taka praca nie bedzie przeszkadzac czy tez nawet sie podobac - nie ruszy dalej ze szkola i nie bedzie trzeba na niego placic, zeby potem czul sie pokrzywdzony i wyladowal za granica. Ci, ktorzy sa tylko troszke bardziej ambitni zamiast medycyny wybiora dekarstwo czy zawod kierowcy.

Chodzi o cenna nauczke z zakresu funkcjonowania gospodarki rynkowej. O zrozumienie, ze w niej wykonujesz taka prace do jakiej sie nadajesz. Taka moze i bolesna lekcja jest lepsza niz zajecia z przedsiebiorczosci, rynku pracy i inne przedmioty, ktore wszysc chca tylko odpekac w szkole. Zapewne troche odplynalem z pomyslem, ale chyba zgodzicie sie, ze obecny system edukacji jest slaby, a przerzucanie winy na samych uczniow za niedostosowanie ich umiejetnosci do rynku pracy, jest jeszcze slabsze.

Napiszę niepopularną opinię. Dużo osób narzeka, że szkoły nie dostosowują do rynku pracy. Kto powiedział, że to jest cel szkół (oprócz zawodowych)? Czy idąc hobbistycznie na filozofię musiałbym uczyć się niepotrzebnych rzeczy, które dawałyby mi przewagę w zawodzie? O jakim zawodzie wtedy mówimy? Pisarz, dziennikarz, pedagog? Po drugie jak bardzo byście nie przekształcali szkół w tym kierunku to i tak będzie ona uczyła przestarzałych rzeczy. Nie wspominając o różnych wymaganiach przedsiębiorstw.
Nie twierdzę, że system szkolnictwa jest dobry. Może trzeba wyjść poza szablon i zbudować coś co odzwierciedlałoby czasy w jakich żyjemy. Może skrócić okres nauczania (wyrzucić kilka zajęć, albo dać kilka do wyboru), a w zamian za to utworzyć pomost między przedsiębiorstwami a szkołą. Lekcje prowadzone przez firmy lub dofinansowania do dłuższego stażu. Co by się stało jakby odpuścić trochę z rywalizacji, i postawić na współpracę w grupach na zajęciach? Wyeliminować oceny, uczyć mniej teorii, a więcej praktyki.
To tylko moje poranne dywagacje. Miłego dnia.

Arkadiusz Mirosław napisał(a):

Napiszę niepopularną opinię. Dużo osób narzeka, że szkoły nie dostosowują do rynku pracy. Kto powiedział, że to jest cel szkół (oprócz zawodowych)? Czy idąc hobbistycznie na filozofię musiałbym uczyć się niepotrzebnych rzeczy, które dawałyby mi przewagę w zawodzie? O jakim zawodzie wtedy mówimy? Pisarz, dziennikarz, pedagog? Po drugie jak bardzo byście nie przekształcali szkół w tym kierunku to i tak będzie ona uczyła przestarzałych rzeczy. Nie wspominając o różnych wymaganiach przedsiębiorstw.
Nie twierdzę, że system szkolnictwa jest dobry. Może trzeba wyjść poza szablon i zbudować coś co odzwierciedlałoby czasy w jakich żyjemy. Może skrócić okres nauczania (wyrzucić kilka zajęć, albo dać kilka do wyboru), a w zamian za to utworzyć pomost między przedsiębiorstwami a szkołą. Lekcje prowadzone przez firmy lub dofinansowania do dłuższego stażu. Co by się stało jakby odpuścić trochę z rywalizacji, i postawić na współpracę w grupach na zajęciach? Wyeliminować oceny, uczyć mniej teorii, a więcej praktyki.
To tylko moje poranne dywagacje. Miłego dnia.

Oh proszę pana :) mało teorii, więcej praktyki, praca w grupach? to naprawde świetnie brzmi ale niestety na wielu uczelniach jest awykonalne. Ja jestem osobiście po finansach, duża część prowadzących żyje dalej w latach 80-90. To nie jest takie proste...

Sam działam w branży edukacyjnej. Uważam że szkoła szkołą ale problem leży w ludziach. Od rodziców wpajających synku synku idź na studia bo po studiach będziesz kimś. Taki synek idzie do liceum i na studia, bo rodzice kazali czy, bo koledzy idą to ja też idę. Dużo osób nie zastanawia się co im się podoba, żyją w przekonaniu skończę studia to jakoś to będzie. Nie zastanawiają się czy kierunek ten który zaczęli jest przyszłościowy, albo podołają pracy w zawodzie. Kolejną sprawą jest obojętność ludzi na studiach byle zaliczyć a nie zgłębiają tematów tylko uczą sie na pamięć lub tyle ile jest na min. poza tym wielkim minusem jest brak zainteresowania ekonomią czy w ogóle otaczającym światem tak nawet w stopniu minimalnym. Nie twierdze że jestem najmądrzejszy ale naprawdę szkoda mi takich ludzi którzy idą za prądem.

Około 40 % ludzi pracujących zarabia w okolicy minimalnej pensji (do 120 % pensji minimalnej). Mediana i dominanta wynagrodzeń są w naszym kraju żałośnie niskie. Jeśli nie wybierzesz topowego kierunku studiów (a wszyscy nie mogą wybierać informatyki, medycyny, elektroniki itd) to szansa, że się wybijesz i zarobisz znacząco więcej niż 1530 netto, jeśli zostaniesz w kraju jest niska. To są fakty, a nie czarnowidztwo. Kilka milionów ludzi opuściło z jakiegoś powodu ten kraj. Pamiętam czasy, kiedy bezrobocie wynosiło ok. 20 % i całe roczniki wyjeżdżały stąd. Ludzie kończyli różne studia, często wymagające i co z tego ? Absolwenci zawodówek za granicą mieli raj, ale nie tutaj. Dlatego rozumiem każdą osobę, która chce się przekwalifikować - to czy się jej uda to inna kwestia, ale przynajmniej próbuje.

jakis rok czy dwa przerwy wymuszonej praca, chyba w Niemczech tak jest(albo bylo kiedys)

Tak, w latach 30 i 40 (wtedy w ogóle byliśmy w tej komfortowej sytuacji, że Polska była częścią Niemiec. Zapewniano nam więc wygodny transport do pozostałych części Niemiec, niektórzy prosto z ulicy jechali. Niemcy zapewniali pociągi prosto do zakładów pracy. Do dzisiaj zresztą stoją te budynki, z ładnym szyldem (tak ładny, że nawet go kiedyś ukradli), ludzie sobie selfie robią.

XD ;P

Arkadiusz Mirosław napisał(a):

Napiszę niepopularną opinię. Dużo osób narzeka, że szkoły nie dostosowują do rynku pracy. Kto powiedział, że to jest cel szkół (oprócz zawodowych)? Czy idąc hobbistycznie na filozofię musiałbym uczyć się niepotrzebnych rzeczy, które dawałyby mi przewagę w zawodzie? O jakim zawodzie wtedy mówimy? Pisarz, dziennikarz, pedagog?

O każdym. Cała współczesna nauka ma korzenie w filozofii. Tyle, że filozofia nie kończy się na znajomości tego, co powiedział Sokrates, albo Kant. Jak dla mnie wszystko co zawiera myślenie abstrakcyjne można podciągnąć pod filozofie (choćby matematyka, fizyka kwantowa, architektura, teorie psychologiczne, wzorce projektowe w programowaniu - to po prostu filozofia, tyle, że zamiast "byt jest, niebytu nie ma", tworzy się bardziej przydatne teorie, które tłumaczą obecne problemy, a nie problemy starożytnych Greków).

Tyle, że dzisiaj pewnie więcej filozofii można spotkać na kierunkach ścisłych albo kierunkach humanistycznych typu psychologia czy lingwistyka, niż na samej filozofii, gdzie ludzie chyba badają raczej historię filozofii i dywagują o różnych poglądach, a nie robią nic pożytecznego, co by mogło się im przydać w inny sposób niż tylko żeby zabłysnąć intelektem.

Zimny Kura napisał(a):

Ludzie kończyli różne studia, często wymagające i co z tego ?

i to, że studia nigdy nie były i nigdy nie będą gwarantem dobrej kasy.