Trzeba też brać pod uwagę, że wszystkie pradawne plemiona które były bliżej powstania ludzi na Ziemie, wierzyli w wielość bogów z gwiazd, którzy przybyli na Ziemie i nas stworzyli. Opisują to prasłowiańskie legendy, Wedy, mity greckie, tabliczki sumeryjskie, legendy różnych plemion indiańskich od Tolmeków, Olmeków, po majów, inków. Do tego wszystkie mantry, Sanskrypty indyjskie, Chińskie pradawne księgi Tandżur, Kandżur gliniane które tylko w 10% zostały dopiero przetłumaczone. Wszystkie te wierzenia, religie pradawne mają przeszło 7000-24000 lat.Dopiero potem pojawił się Judaizm który wprowadził monoteizm i jednego Boga. A z niego ewoluowały takie hybrydowe pokojowe religie jak chrześcijaństwo i islam. Oczywiście te trzy religie były zmieniane do woli na soborach, tak samo Judaizm wywodzi się z innych starszych ksiąg, zlepku Talmudu, Zachary, Tory czy wielu innych nam nie znanych świętych ksiąg. Ale każdy wierzy w to co lubi i chce lub został tak zaprogramowany, przepraszam wychowany w takich wierzeniach. Kto wie może Erich von Daniken i Zecharia Sirchin, Alan Alford, mieli trochę racji w swoich hipotezach, a Darwinizm też kłamie?

- Rejestracja:prawie 10 lat
- Ostatnio:ponad 4 lata
- Lokalizacja:Piwnica
- Postów:7697
Czy bóg istnieje?
no jestem, zadawajcie pytania
:)



- Rejestracja:ponad 9 lat
- Ostatnio:około 9 lat
Cytując Huntera: "Chcesz szukać Boga to zacznij od Siebie"
Jestem ateistą, do kościoła chodzę tylko brata zaprowadzić ( bo wiek "komunistyczny").
Wiele osób wierzy bo potrzebuje pocieszenia czy świadomości, że jednak "tam ktoś jest" i mi pomoże jak będzie źle.
Z racji bycia skrajnym indywidualistą w poglądach na sprawy wyższe, wiara się mnie nie ima :)
Generalnie wiara to sprawa prywatna i szanuję ludzi, nieważne w co wierzą, dopóki nie chcą mnie przekabacić na swoje wyznanie.
P.S Kościół Satanistyczny a wyznawcy Szatana to 2 różne bajki :)

- Rejestracja:ponad 9 lat
- Ostatnio:ponad 2 lata
- Postów:83
Jak dla mnie istnieje siła wyższa, którą dla wygody nazywam Bogiem. ;)
Natomiast, czy ma na imię Jahwe, Allah czy jeszcze jakoś inaczej, nie ma dla mnie większego znaczenia. Wychowałem się w katolickiej rodzinie i takie też wartości wyznaję- rodzina, szacunek i miłość- na tych wartościach wyrosła współczesna europa, szkoda, że gdzieś to się zatraca. Wszędzie poprawność polityczna, całkowita laicyzacja, sztuczna tolerancja (de facto nienawiść, ale tego głośno nikt nie powie) i wywracanie wszystkiego do góry nogami, dla zasady. Co się dzieje, widać gołym okiem. :) Nie mówię tutaj, że każdy ma wierzyć, ale zauważcie, że dzisiaj: miłość == seks, szacunek == bezgraniczna tolerancja, rodzina nie istnieje, albo dopuszcza się jakieś chore modele, gdzie homoseksualiści mogą adoptować dzieci. Ludzie (spora grupa, zaryzykuję nawet stwierdzenia, ze więcej niż połowa) bez nałożonych pewnych barier moralnych, najzwyczajniej w świecie dziczeją.
Jestem tolerancyjny co do wiary/niewiary, bo sam do niedawna byłem, nie tyle co niewierzący, co mający to gdzieś- nie narzucam nic nikomu, każdego traktuję (staram się) dobrze (o ile ktoś dobrze traktuje mnie).




- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:dzień
- Lokalizacja:Wrocław
S-cat napisał(a):
rodzina, szacunek i miłość- na tych wartościach wyrosła współczesna europa
Ciągłe wojny, niewolnictwo, podbijanie i eksploatowanie innych kontynentów... faktycznie wiele w tym szacunku i miłości.
Wszędzie poprawność polityczna, całkowita laicyzacja,
I gdzie niby jest ta całkowita laicyzacja? Chyba tylko w głowach fundamentalnych radykałów, którym nie w smak, że nie ma obowiązku chodzenia do kościoła.
sztuczna tolerancja (de facto nienawiść, ale tego głośno nikt nie powie)
Nie ma żadnej "sztucznej tolerancji". Jedni tolerują, inni nienawidzą.
rodzina nie istnieje
Miliony ludzi zakładają rodziny co roku. Nic nie zmieni tego, że większość ludzi po prostu ma taką potrzebę, bo to wynika z natury. Jedynie głupcy wierzący w "propagandę homoseksualizmu" i "ideologię gender" mogą myśleć inaczej.
- Rejestracja:ponad 9 lat
- Ostatnio:prawie 8 lat
.





- Rejestracja:prawie 20 lat
- Ostatnio:około 22 godziny
Ciągłe wojny, niewolnictwo, podbijanie i eksploatowanie innych kontynentów... faktycznie wiele w tym szacunku i miłości.
Każdy orze jak może. Murzyni w Afryce dalej się zjadają nawzajem zamiast podbijać świat.
Nie ma żadnej "sztucznej tolerancji". Jedni tolerują, inni nienawidzą.
Zależy jak rozumieć tolerancję. Można np nienawidzić wścibskiej sąsiadki, ale jednocześnie ją tolerować, by nie zaogniać sytuacji. Można tolerować zachowanie syna, mimo że nie w pełni nam odpowiada. Et cetera. Słowo "tolerancja" sugeruje mi, że tolerowana czynność bądź obiekt są w jakimś sensie przykre. To co nie sugeruje uprzykrzania jest na przykład poparcie.
Ale to tylko dygresja.
Miliony ludzi zakładają rodziny co roku. Nic nie zmieni tego, że większość ludzi po prostu ma taką potrzebę, bo to wynika z natury. Jedynie głupcy wierzący w "propagandę homoseksualizmu" i "ideologię gender" mogą myśleć inaczej.
Zmiany społeczne są zwykle dość powolne (ale za to np moda się szybko zmienia), więc i przykre skutki przychodzą stopniowo i z pewnym opóźnieniem. Ale spadająca dzietność i wzrost liczby rozwodów są faktem - stąd można mówić o osłabieniu instytucji rodziny.
ATSD: te miliony co roku to w samej Polsce?

- Rejestracja:prawie 15 lat
- Ostatnio:4 dni
Zmiany społeczne są zwykle dość powolne (ale za to np moda się szybko zmienia), więc i przykre skutki przychodzą stopniowo i z pewnym opóźnieniem. Ale spadająca dzietność i wzrost liczby rozwodów są faktem - stąd można mówić o osłabieniu instytucji rodziny.
Zauważenie faktów jest bardzo proste, ale prawidłowe zdiagnozowanie zależności między faktami - o, to już jest wyzwanie. Bardzo popularnym błędem jest dostrzeganie korelacji tam, gdzie jej nie ma...
Najbardziej homo-kultura to była w starożytnym Rzymie. Minęło jakieś 2000 lat. Jakie mamy teraz skutki tamtej szalejącej homo-propagandy?
No i może trochę dodatkowych faktów, żeby jeszcze bardziej zamieszać w rozważaniach - czy jest lepiej, czy gorzej, niż kilkaset lat temu?
[Mowa o XVII w. w Polsce]
Jak twierdzą zajmujący się historią Polski demografowie, liczba dzieci w stosunku do liczby małżeństw była bardzo duża, jednak tylko 2/3 urodzonych miało szanse przeżycia roku (odpowiada to współczesnemu wskaźnikowi umieralności niemowląt 333‰), 1/2 - 10 lat i 1/4 - 30 lat. Przeciętne trwanie życia ludzkiego szacują oni na 27-28 lat.
"Historia gospodarcza Polski" - Andrzej Jezierski
Wniosek może być tylko jeden. Rodzi się mniej dzieci, ale więcej z nich przeżywa. To ja wolę, żeby urodziło się 100 dzieci, i 99 z nich przeżyło, niż żeby urodziło się 300 dzieci, i przeżyło z nich 100.
Zgodnie z logiką niektórych tu wypowiadających się, powinniśmy podziękować za to homopropagandzie!
No bo przecież liczba urodzeń zależy od homoseksualistów :P

It was expected and socially acceptable for a freeborn Roman man to want sex with both female and male partners, as long as he took the penetrative role




- Rejestracja:ponad 21 lat
- Ostatnio:mniej niż minuta
To ja wolę, żeby urodziło się 100 dzieci, i 99 z nich przeżyło, niż żeby urodziło się 300 dzieci, i przeżyło z nich 100.
Zgodnie z logiką wyznawców teorii ewolucji należy być raczej za tym drugim: przeżywają jednostki najlepiej przystosowane, a w pierwszym przeżywa każdy kaleka...

- Rejestracja:ponad 10 lat
- Ostatnio:około 3 lata
- Lokalizacja:Rzeszów
Teoria ewolucji opisuje, jak wygląda rzeczywistość. Twierdzenie, że według niej jest to moralnie pożądane to nadużycie.
Nie mówiąc już o tym, że skoro w obecnej sytuacji kaleki przeżywają, to znaczy, że są przystosowane do obecnych warunków w środowisku, więc wszystko zachodzi zgodnie z teorią.


- Rejestracja:prawie 20 lat
- Ostatnio:około 22 godziny
Nie mówiąc już o tym, że skoro w obecnej sytuacji kaleki przeżywają, to znaczy, że są przystosowane do obecnych warunków w środowisku, więc wszystko zachodzi zgodnie z teorią.
Jeśli ktoś do przeżycia potrzebuje prochów, operacji, protez czy zabiegów to znaczy, że nie jest przystosowany do obecnego środowiska. Ponadto, wiele mutacji jest dziedzicznych i z każdym pokoleniem będzie coraz gorzej pod względem rzeczywistego przystosowania do środowiska. Do tego można też dorzucić wnioski z eksperymentu Calhouna: http://www.physicsoflife.pl/dict/eksperyment_calhouna.html - brak dyscypliny i wyzwań prowadzi do wypaczenia zachowań. Od czasów sprzed rewolucji przemysłowej upłynęło niewiele czasu (w porównaniu do czasowej rozpiętości ewolucji), a tryb życia zmienił się praktycznie całkowicie. Ludzie nie są przystosowani do wielu rzeczy, chociażby do siedzenia przed komputerem. Ewolucja zdecydowanie na nadąża za zmianami kulturowymi.


- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:ponad 7 lat
Eee, czyli co? Może jeszcze słabo przystosowani (potrzebujący lekarstw, protez, operacji) powinni sami ustąpić i dobrowolnie udać się na eutanazję?
Może powinniśmy dla dzieci robić jak najtrudniejsze warunki, żeby przeżyli jedynie najsilniejsi?
Kurde, żyjemy w najlepszych czasach, gdzie nawet słabi mają jakieś szanse, ale dalej znajdą się tacy, co będą narzekać.

- Rejestracja:prawie 20 lat
- Ostatnio:około 22 godziny
Coś zbyt emocjonalnie podchodzisz. Ja tylko napisałem, że w obecnych warunkach prawa ewolucji słabo działają. Czynnik kulturowy stał się znacznie silniejszy.



- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:ponad 7 lat
@Wibowit, może zbyt bardzo doszukałem się w waszych postach pochwały selekcji spartańskiej (btw ma to jakąś nazwę? eugenika dotyczy działań przed reprodukcją, a po reprodukcji jak się na to mówi?)
Azarien napisał(a):
To ja wolę, żeby urodziło się 100 dzieci, i 99 z nich przeżyło, niż żeby urodziło się 300 dzieci, i przeżyło z nich 100.
Zgodnie z logiką wyznawców teorii ewolucji należy być raczej za tym drugim: przeżywają jednostki najlepiej przystosowane, a w pierwszym przeżywa każdy kaleka...
A jesteś zwolennikiem tej teorii, czy wierzysz w coś innego? Z tego co kojarze, jesteś Katolikiem, ale z tego co zaobserwowałem wśród wierzeń ludzi, z teorią ewolucji się nie wyklucza.

- Rejestracja:prawie 20 lat
- Ostatnio:około 22 godziny
A to spartańskie wychowanie polegało niby na odstrzale słabszych osobników? Podaj jakiś link do tego.
Z artykułu na Wiki wynika tylko, że odstrzeliwano dezerterów, ale takie zachowanie to nie jest żaden relikt przeszłości. Dezercja jest karana aż do dziś i raczej będzie karana zawsze (bo inaczej to wszyscy by zdezerterowali i po co takie kulawe wojsko?).




- Rejestracja:ponad 21 lat
- Ostatnio:mniej niż minuta
A jesteś zwolennikiem tej teorii, czy wierzysz w coś innego?
Nie ma znaczenia co ja myślę o teorii ewolucji (to zresztą bardzo szerokie pojęcie: niektóre jej formy są absurdalne, o innych można dyskutować).
Zastanawia mnie raczej jak typowy „lewak-ateista” tłumaczy sobie z jednej strony wiarę w ewolucję, a z drugiej strony aktywne z nią walczenie w przypadku człowieka, poprzez promowanie rozwiązań które są doborowi naturalnemu wprost przeciwne (jak in vitro)?
Czy to nie hipokryzja? A może celowe działanie mające na celu ewolucyjne cofnięcie człowieka?
A może tylko niepotrzebnie się doszukuję spójności poglądów w rzeczonej grupie społecznej :-)




- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:dzień
- Lokalizacja:Wrocław
Wibowit napisał(a):
Zależy jak rozumieć tolerancję. Można np nienawidzić wścibskiej sąsiadki, ale jednocześnie ją tolerować, by nie zaogniać sytuacji. Można tolerować zachowanie syna, mimo że nie w pełni nam odpowiada. Et cetera. Słowo "tolerancja" sugeruje mi, że tolerowana czynność bądź obiekt są w jakimś sensie przykre. To co nie sugeruje uprzykrzania jest na przykład poparcie.
Nie można tolerować coś, czego się nienawidzi, Wasze wypowiedzi na różne tematy temu dowodzą. Tolerancja wymaga co najmniej obojętności w danym temacie.
Zmiany społeczne są zwykle dość powolne (ale za to np moda się szybko zmienia), więc i przykre skutki przychodzą stopniowo i z pewnym opóźnieniem. Ale spadająca dzietność i wzrost liczby rozwodów są faktem - stąd można mówić o osłabieniu instytucji rodziny.
Owszem, spadająca dzietność to fakt. Przyczynami są:
- kwestie materialne - jak ludzi stać na dzieci, to je mają - dowodem dzietność Polaków, którzy wyemigrowali do UK;
- wydłużone w obecnych czasach dzieciństwo - większość ludzi idzie na studia, kiedyś wcześniej zaczynali pracę, "dorosłe życie", a więc i zakładali rodziny;
- większe znaczenie kariery i sukcesów zawodowych niż kiedyś;
A nie to, że jakiś tam gej powiedział w TV, że chciałby adoptować dziecko.
Szkoda, że zamiast analizować prawdziwe przyczyny problemów, wolicie szukać sztucznych.
ubuntuser napisał(a):
@Wibowit, może zbyt bardzo doszukałem się w waszych postach pochwały selekcji spartańskiej (btw ma to jakąś nazwę? eugenika dotyczy działań przed reprodukcją, a po reprodukcji jak się na to mówi?)
Po reprodukcji to się nazywa "Akcja T4". Co znamienne, zarówno jej autorzy oraz jak i obecni zwolennicy takiego podejścia, zawsze wycierają sobie gębę Bogiem.
Azarien napisał(a):
Czy to nie hipokryzja? A może celowe działanie mające na celu ewolucyjne cofnięcie człowieka?
A może tylko niepotrzebnie się doszukuję spójności poglądów w rzeczonej grupie społecznej :-)
Wyjaśnienie jest bardzo proste - po prostu nie rozumiesz czym jest teoria ewolucji, (o czym świadczy to, że interpretujesz ją jako wyznanie oraz źródło prawd moralnych), jaki jest cel in vitro, więc wyciągasz bezsensowne wnioski, byle były zgodne z Twoją linią światopoglądową.

- Rejestracja:ponad 10 lat
- Ostatnio:około 7 lat
- Postów:311
No tak, jeśli "in vitro" to @Azarien.
Zastanawia mnie raczej jak typowy „lewak-ateista” tłumaczy sobie z jednej strony wiarę w ewolucję, a z drugiej strony aktywne z nią walczenie w przypadku człowieka, poprzez promowanie rozwiązań które są doborowi naturalnemu wprost przeciwne (jak in vitro)?
Uczepiłeś się tego in vitro jak rzep psiego ogona. Równie dobrze, możesz przyczepić się do pomocy lekarskiej, pierwszej pomocy, antybiotyków, które nota bene psują selekcje naturalną, będącą częścią doboru naturalnego.
Zmieniając przykład, bo jeszcze uznasz, że wymyślam na siłę. Mogłeś się również przyczepić dezodorantów, które mają zwiększać atrakcyjność zagłuszając nasz naturalny zapach. To także psuje jakąkolwiek równowagę doboru naturalnego :)

- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:dzień
- Lokalizacja:Wrocław
EroSanin napisał(a):
Uczepiłeś się tego in vitro jak rzep psiego ogona. Równie dobrze, możesz przyczepić się do pomocy lekarskiej, pierwszej pomocy, antybiotyków, które nota bene psują selekcje naturalną, będącą częścią doboru naturalnego.
Nie no, ale po co iść w aż takie skomplikowane rzeczy jak antybiotyki? Skupmy się na myciu rąk. Dzięki temu, że ludzie to robią, przeżywa ich obecnie znacznie więcej niż kiedyś, a więc mycie rąk przeczy ewolucji!


- Rejestracja:ponad 21 lat
- Ostatnio:mniej niż minuta
Uczepiłeś się tego in vitro jak rzep psiego ogona.
Uczepiłem i nie odpuszczę. Twierdzę, że wbrew doborowi naturalnemu promuje wadliwe geny - mające problem z rozmnażaniem - co negatywnie wpływa na zdrowie przyszłych pokoleń, w rezultacie w przyszłości zapotrzebowanie na tego typu techniki tylko wzrośnie, a ludzkość będzie mniej odporna na kataklizmy i ewentualny upadek cywilizacji.
Jasne, że to na razie margines, ale jest działaniem w złym kierunku nawet bez poruszania kwestii moralnej czy światopoglądowej procederu.
Argumentów przeciwnych chyba brak, bo dyskusja schodzi na dezodoranty.

- Rejestracja:ponad 10 lat
- Ostatnio:około 7 lat
- Postów:311
Argumentów przeciwnych chyba brak, bo dyskusja schodzi na dezodoranty.
Argumenty są tylko Ty ich nie chcesz zobaczyć. Traktujesz realia mocno wybiórczo. Jak dla mnie szerzysz tylko i wyłącznie treści pod publiczkę, zwłaszcza w momentach, w których najbardziej Ci pasuje.
Czym szerzenie słabych genów poprzez in vitro różni się od sztucznego serca, metod leczenia raka czy też wszelkich operacji ratujących życie? Ludzi nie powinno się ratować bo mają słabe geny?
Gdybyś czasem troszeczkę otworzył oczka poza swój fanatyzm, pomyślałbyś, że może trzeba powalczyć w inną stronę. W zmniejszanie zanieczyszczeń występujących w środowisku, zmniejszeniu wszelkich szkodliwych substancji zawartych w jedzeniu. De facto to one mogą być przyczyną problemów z prokreacją i ogólnie ze zdrowiem. Myślisz, że temat jest łatwy i błahy, ale tak nie jest.

- Rejestracja:ponad 21 lat
- Ostatnio:mniej niż minuta
Czym szerzenie słabych genów poprzez in vitro różni się od sztucznego serca, metod leczenia raka czy też wszelkich operacji ratujących życie?
Choćby tym, że sztuczne serca i raka mają w zdecydowanej większości ludzie starzy, którzy i tak już by dzieci więcej nie mieli.
może trzeba powalczyć w inną stronę. W zmniejszanie zanieczyszczeń występujących w środowisku, zmniejszeniu wszelkich szkodliwych substancji zawartych w jedzeniu.
Teraz pomyśl że bardziej szkodliwe są w środkach czystości - to nie ja tu o mydle i dezodorantach zacząłem... :-)

- Rejestracja:ponad 10 lat
- Ostatnio:około 7 lat
- Postów:311
Choćby tym, że sztuczne serca i raka mają w zdecydowanej większości ludzie starzy, którzy i tak już by dzieci więcej nie mieli.
Nie powiedziałbym, że tylko starzy ludzie.
Teraz pomyśl że bardziej szkodliwe są w środkach czystości - to nie ja tu o mydle i dezodorantach zacząłem... :)
Wyrywasz moją wypowiedź z kontekstu i wpadasz w samozachwyt? Powinszować :)

- Rejestracja:prawie 11 lat
- Ostatnio:prawie 3 lata
- Postów:1493
Kużma, to serio w stronę Christian Science zaczyna iść... To był przykład. Antybiotyki? Protezy? Mycie rąk?
- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:ponad 7 lat
@Azarien
możesz tłumaczyć niechęć do in vitro wiarą katolicką/światopoglądem, ale teorią ewolucji?
No to idąc twoim tokiem rozumowania, nie należy żadnych chorób leczyć, bo po coś są. Żeby przefiltrować ludzkość. Silni i tak przeżyją.
A z drugiej strony nie patrzysz na to, że te osobniki, które przeżyją dzięki cywilizacji, mogą być lepiej dopasowane do środowiska w innych dziedzinach.
Ja np. zawsze byłem cherlawy, i 70 lat temu pewnie bym zmarł jak np. rodzeństwo mojej prababci. A taki Sebix by nie zmarł, bo jest silniejszy fizycznie. Ale w cywilizacji, w której się znajdujemy, ja sobie radzę lepiej niż Sebix.
Ewolucja i tak działa, tylko nie dostrzegasz tego, że środowisko się zmienia. Ewolucja dopasowuje organizmy do obecnych warunków, a nie warunków, które były X lat temu i może już nie wrócą. Obecne warunki kulturowe i tak przeprowadzają selekcję, ale nie jest to dobór jedynie organizmów silnych fizycznie, a również, a może nawet bardziej, sprawnych intelektualnie.
Jeśli przyjdzie kataklizm, no to trudno, pomrzemy, a silni fizycznie (i intelektualnie, dzięki obecnej selekcji) przeżyją. Ale dlaczego mamy teraz decydować o tym, kto może się rozmnażać?
Dzieci narodzone z in vitro mają się nie narodzić tylko dlatego, że ich potomkowie mogą umrzeć po kilku pokoleniach w wyniku kataklizmu?

Ale dlaczego mamy teraz decydować o tym, kto może się rozmnażać?
- ależ mamy właśnie nie decydować - po prostu jeśli ktoś normalnymi środkami nie potrafi, to nie pomagać na siłę.



- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:dzień
- Lokalizacja:Wrocław
Azarien napisał(a):
Uczepiłem i nie odpuszczę. Twierdzę, że wbrew doborowi naturalnemu promuje wadliwe geny - mające problem z rozmnażaniem - co negatywnie wpływa na zdrowie przyszłych pokoleń, w rezultacie w przyszłości zapotrzebowanie na tego typu techniki tylko wzrośnie, a ludzkość będzie mniej odporna na kataklizmy i ewentualny upadek cywilizacji.
Tak, to działanie wbrew doborowi naturalnemu. Podobnie jak cała medycyna, rolnictwo, budownictwo, irygacja, myślistwo i wiele innych. Tylko co z tego? Człowiek od zawsze zmienia swoje otoczenie, aby było mu bardziej przyjazne; wymyśla rzeczy, które pozwalają mu przeżyć w trudniejszych czasach i warunkach; sprawia, że ma dostępnego więcej pożywienia.
Na tym polega cywilizacja. W żadnym stopniu nie przeczy to teorii ewolucji, i mieszanie jej tutaj jest absurdalne.
Jak na razie, to dzięki nauce i technice jesteśmy coraz bardziej odporni na kataklizmy. Zdrowie jednostek nie ma znaczenia w tym przypadku.
Na upadek cywilizacji nie jesteśmy odporni w ogóle. Bez chociażby energii elektrycznej połowa z nas zginie w ciągu roku, więc takie idealistyczne teksty można już sobie wsadzić.
Nie, nie to samo, bo in vitro ma BEZPOŚREDNI wpływ na przekazywanie genów, i to W KAŻDYM PRZYPADKU niekorzystnych. To zupełnie co innego niż leczenie 90-latka by dożył do 100 (bez wpływu na pulę genetyczną), ani nawet nie to samo co leczenie 20-latka chorego np. na malarię (bo mu się zachciało do Afryki pojechać) czy składanie do kupy połamańca (wypadki są zwykle losowe)
Obecnie leczy się wiele chorób, których posiadacze mogą się rozmnażać, i przekazywać chore geny swojemu potomstwu. Prosty przykład - cukrzyca.
A więc, skoro in vitro jest złe, bo pozwala na przekazanie choroby przyszłym pokoleniom, to leczenie tych pozostałych chorób również. Zatem medycyna jest zła.
A czy to jest niekorzystne? Jeśli ktoś ma na tyle wyobraźni, żeby wyobrazić sobie, że obecnie nieuleczalne choroby kiedyś mogą zostać usunięte z ludzkości, to tak nie powie. No, ale takiego myślenia nie można się tego spodziewać po antynaukowych i antycywilizacyjnych fundamentalistach.



- Rejestracja:około 9 lat
- Ostatnio:około 9 lat
- Postów:7
Wracając do tematu - Czy Bóg istnieje?
Należałoby zapytać Bóg czy Bogowie istnieją?
Kwestią wiary jest ilość stworzeń boskich żyjących jak i tych umarłych, które były żyjące aż o Nich zapomniano i umarły śmiercią naturalną.
Poza kwestą istnienia czy życia w obecnym świecie Boga, jest jeszcze wpływ wiary na człowieka.
Udowodniono że cotygodniowe uczestnictwo w nabożeństwie może dodać dwa albo trzy lata życia. Badanie przeprowadzone na 7 tysiącach osób w starszym wieku w Centrum Medycznym na Uniwersytecie Duke'a w 1997 roku wykazało, że religijne praktyki mogą wzmacniać system immunologiczny i obniżać ciśnienie krwi. https://pl.wikipedia.org/wiki/Religia
Religia była sposobem, w jaki człowiek próbował pojąć świat i otaczające go zjawiska (np. pioruny, śmierć, zjawisko dnia i nocy).
Wiara ma ścisły związek z ewolucją i zachowaniem gatunku.
Ja też mam jednego fajnego, ulubionego boga którym przygniatam papiery na biurku jak mi fruwają, jest nim gruby metalowy Budda.
P.S. Bardzo podobają się mi Bogowie polscy http://www.bogowiepolscy.net/galeria.html
Uwaga na efekt Krugera-Dunninga „ignorancja częściej jest przyczyną pewności siebie, niż wiedza”
1.Osoby niekompetentne zwykły przeceniać swój własny poziom zdolności.
2.Osoby niekompetentne nie potrafią ocenić prawdziwego poziomu zdolności u innych.
3.Osoby niekompetentne nie potrafią ocenić prawdziwego poziomu swoich zdolności.

- Rejestracja:prawie 20 lat
- Ostatnio:około 22 godziny
Nie można tolerować coś, czego się nienawidzi, Wasze wypowiedzi na różne tematy temu dowodzą. Tolerancja wymaga co najmniej obojętności w danym temacie.
Wikipedia o tolerancji napisał(a)
Etymologia
Słowo jest polisemiczne i ma wiele kontekstów i znaczeń. Pochodzi z (łac. tolerantia – często tłumaczonego jako „cierpliwa wytrwałość”; od łac. czasownika tolerare – „wytrzymywać”, „znosić”, „przecierpieć”, „ścierpieć”, ale również "popierać" i "podtrzymywać"), jednak jego spektrum jest szersze, a w dodatku zależne od kontekstu i języka, generalnie oscylując pomiędzy "znoszeniem" a "akceptacją"[5]
Moje rozumienie słowa "tolerancja" wykształciło się na długo przed dżenderami czy tam dewiantami, więc jest bliższe oryginalnemu pochodzeniu, niż nowoczesnemu znaczeniu. Jako nastolatek używałem słowa tolerancja np taki sposób: "muszę tolerować [jakąś osobę], ale mam już tego serdecznie dość".
Owszem, spadająca dzietność to fakt. Przyczynami są:
kwestie materialne - jak ludzi stać na dzieci, to je mają - dowodem dzietność Polaków, którzy wyemigrowali do UK;
wydłużone w obecnych czasach dzieciństwo - większość ludzi idzie na studia, kiedyś wcześniej zaczynali pracę, "dorosłe życie", a więc i zakładali rodziny;
większe znaczenie kariery i sukcesów zawodowych niż kiedyś;
A nie to, że jakiś tam gej powiedział w TV, że chciałby adoptować dziecko.Szkoda, że zamiast analizować prawdziwe przyczyny problemów, wolicie szukać sztucznych.
A co to ja wszystko zwaliłem na gejów? Gdzie?
Po reprodukcji to się nazywa "Akcja T4". Co znamienne, zarówno jej autorzy oraz jak i obecni zwolennicy takiego podejścia, zawsze wycierają sobie gębę Bogiem.
Czyżby?
Wikipedia o akcji T4 napisał(a)
Po przedostaniu się informacji o akcji T4 do publicznej wiadomości i protestach kół kościelnych (zwłaszcza po publicznym kazaniu, wygłoszonym 3 sierpnia 1941 r. w kościele St. Lamberti w Moguncji przez katolickiego biskupa Clemensa Augusta hrabiego von Galena) oficjalnie wstrzymano jej realizację od 24 sierpnia 1941 r. Biskup Galen w w/w kazaniu nazwał „zabijanie z litości” zwyczajnym morderstwem: „Biada ludowi Niemiec, gdzie zabija się niewinnych, a ich mordercy pozostają bezkarni”.
(...)
Akcja T4 była pewnego rodzaju przełamaniem barier etycznych wśród społeczeństwa niemieckiego (miała ona półoficjalny charakter) oraz wśród niemieckich kręgów medycznych i naukowych, a także elit władzy i administracji. Istnieje pogląd, że przyzwolenie i tolerowanie tego procederu w licznych kręgach ówczesnych elit niemieckich wydaje się świadczyć o głębokim kryzysie moralno-etycznym ówczesnego społeczeństwa[16][17]. Mimo protestów niektórych grup społecznych (zwłaszcza kościelnych), społeczeństwo niemieckie i niemieccy lekarze zaakceptowali w dużej części masowe zabijanie „ze wskazań społecznych”.



- Rejestracja:prawie 21 lat
- Ostatnio:5 miesięcy
Może już osiągnęliśmy granicę możliwości ewolucji i czas na coś efektywniejszego?
Człowiek zaczyna mieć możliwość modyfikowania swojego kodu genetycznego - dotychczas robiła to "matka natura", ale niedługo będzie można "zaprogramować" człowieka od zera, odpornego na choroby genetyczne z cechami, które stracą jakiekolwiek znaczenie bo przestaną być potrzebne (przez zbędny dobór naturalny). To co ewolucja robi przez tysiące lat będzie możliwe przez 1 pokolenie bez skutków ubocznych (ofc. przy dobrych programistach).
Jak się tym znudzi to zapewne człowiek przerzuci swoją świadomość do sieci bo chodzący worek na kości będzie zbędny przy doskonałych maszynach i tyle. Nie widzę tu miejsca dla żadnych bogów.



