Załóżmy, że znaleźliście wymarzone mieszkanie, ale ogłoszenie jest wystawione przez pośrednika. Co robicie? Jest to branża znana z dużego odsetku scamów i umywania rączki, więc w dobrym tonie byłoby nie korzystać z ich usług. Czy taki pomysł jak niżej ma sens?
Pójść na oglądanie mieszkania, zanotować w telefonie dokładnie adres wraz z numer mieszkania. Odmawiać na prośbę zapłaty w łapę "za oglądanie", nie pokazywać dokumentów (co akurat jest nietrudne - nie mam dowodu osobistego). Na koniec stwierdzić że "jednak to nie to". Wrócić do domu, ściągnąć księgę wieczystą (za opłatą ~45zł) aby poznać właściciela. Finalnie, użyć technik OSINT aby zdobyć numer telefonu i zaproponować dogadanie się - właściciel wypowie umowę pośrednictwa, a ja wtedy kupuję z pomocą własnego rzeczoznawcy (który zamiast 0.5-2% wartości mieszkania bierze kwotę do 2 tys. zł)
Czy może za dużo roboty, i szukać na portalach tylko bezpośrednio od właściciela?
Macie jakieś ciekawe historie z kupnem nieruchomości?