Witam. Zgodnie z sugestią jednego usera zakładam nowy wątek, w którym podziele się informacjami od zarażonej osoby (moja żona)
Zaczeło się 14.10 od lekkiego zmęczenia, bólu mięśni. Następnego dnia temperatura, koło 38,6. W porywach do 39.1.
Raczej nie zdażały się nam do tej pory wysokie gorączki więc, żona stwierdziła, że zrobi sobie test płatny (430 zł) W piątek pojechaliśmy pobrali wymaz.
Jeśli chodzi o objawy to głównie gorączka, utrata sił (leży cały czas), i mocny ból głowy.
Informacje o wyniku dostaliśmy dziś z rana. Generalnie raczej uznaje, to za dobrą informacje :) bo przynajmniej wiemy co jest grane i będzie to za nami.
Nie powiem, że żona przechodzi to lekko, ale też nie jakoś super źle.
Ja chyba przechodzę gorzej bo mam cały dom na głowie (gotowanie, pranie, dzieci) :)
Dziś generalnie samopoczucie ma lepsze, ale traciła węch.
W naszym otoczeniu mamy jeszcze kilkoro znajomych w różnym wieku co przechodzą to i wygląda to podobnie. Tzn nikt póki co, i oby tak zostało, nie przechodzi tego jakoś strasznie ciężko, żeby wymagał pobytu w szpitalu.
Ja póki co nie mam, żadnych objawów (albo już przeszedłem albo wszystko przedemną)
Jeśli będzie lepiej lub gorzej zrobię aktualizację.
Zaznaczam, że nie chorujemy na nic przewlekle, albo przynajmniej o tym nie wiemy.
To zdrówka i oby tak dalej.
To będzie ciekawy wątek. Jeśli to nie problem, napisz jaki wiek mniej więcej i potem czy po wyzdrowieniu widać jakieś pozostałości po chorobie, bo są takie doniesienia że czasem to się zdarza, choć nie zawsze.
Meini napisał(a):
To będzie ciekawy wątek. Jeśli to nie problem, napisz jaki wiek mniej więcej i potem czy po wyzdrowieniu widać jakieś pozostałości po chorobie, bo są takie doniesienia że czasem to się zdarza, choć nie zawsze.
Ja 35, żona 37.
Postaram się codziennie coś napisac. Czy gorzej czy lepiej.
czy po wyzdrowieniu widać jakieś pozostałości po chorobie, bo są takie doniesienia że czasem to się zdarza, choć nie zawsze.
Generalnie, na razie w ogóle nie widzimy, żeby coś działo się płucach. Nie ma kaszlu, duszności.
Zdrówka dla żony i Twojej rodzinki. Od mojej żony z pracy też koleżanka ma pozytywny wynik i objawy identyczne jak Twojej żony. Natomiast drugiej koleżanki dwójka rodziców w wieku ~70 lat niestety pod respiratorami.
Też życzę zdrowia, czekam na więcej opisów :)
1.5 tygodnia temu mój brat zaraził się covid (potwierdzone testem) i zaraził mnie i kilkoro znajomych. U mnie lekki kaszel, brak innych objawów. U mojej partnerki gorączka, bóle mięśni, lekki kaszel. Mój brat bóle mięśni, bóle głowy. Znajomy bóle mięśni, jednodniowa utrata węchu i smaku.
[EDIT] Przedział wiekowy: 23 - 26 lat
Brak węchu czy smaku był zauważalny?
Ból głowy w okolicach zatok?
cezet napisał(a):
Brak węchu czy smaku był zauważalny?
Ból głowy w okolicach zatok?
Dokładnie. Brak węchu mocno zauważalny, smaku trochę. I z bólem jak mówisz przy zatokach.
Generalnie to się teraz zastanawiamy czy to wszystko nie jest spowodowane jakimś zapaleniem zatok. Uszy ma przydtkane troche, jeszcze przed pierwszymi objawami trochę ząb ją pobolewał. I generalnie czuje, że ma przy zatokach zapchane.
Hmm.
Dziwne to trochę.
szydlak napisał(a):
Ja chyba przechodzę gorzej bo mam cały dom na głowie (gotowanie, pranie, dzieci) :)
Programiści są strasznie nieporadni życiowo. Niech dzieci zrobią pranie, a potem je ugotuj, wtedy rozwiążesz trzy problemy na raz.
Swoją drogą, strasznie okrutni ludzie na tym forum. Człowiek napisał, że ma chorą żonę, a oni dają plusy.
Zdrowia w każdym razie.
Kolega programista też ma covid, utracił węch i smak i powiedział, że wódka jak woda wjeżdża. NIebezpieczna sprawa.
Mały update.
Z dobrych wiadomości samopoczucie żony coraz lepsze.
Z tych złych to sanepid nałożył izolacje domową. Na żone, która jest chora (w sumie to nie wiadomo na co, ale podejrzewamy zapalenie zatok) do 27.10.
A na mnie i na dzieci do 07.11 (shit)
Taka rada, nie róbcie testów jeśli nie musicie. Myśmy trochę wyszli przed szereg, zupełnie nie potrzebnie.
szydlak napisał(a):
Taka rada, nie róbcie testów jeśli nie musicie. Myśmy trochę wyszli przed szereg, zupełnie nie potrzebnie.
Znasz to przysłowie o Polaku, szkodzie i mądrości życiowej?
BTW pisałem, "nie robi się takiego świństwa żonie". Karma wraca do męża. ;)
PS
Bilans i ta pozytywny. Będziecie mieć korona cyrk za sobą a kwarantannę jakoś przeżyjecie, trudno - nadgorliwość i tym razem okazała się gorsza od komunizmu i faszyzmu.
Takie info ode mnie z W-wy (nie wiem jakie są stany kadrowe w policji u was)
Policja przyjeżdża czasem 2 razy dziennie i mają nieprzewidywalne pory wizyt kontrolnych
Kilku moich znajomych właśnie przechodzi. Wiek w przedziale 40..65 lat. Większość ma podobne objawy: ból pleców albo ogólnie mięśni, utrata węchu, jakaś tam gorączka i ogólne osłabienie.
Co do tego, że każdy przechodzi chorobę pozytywnie - w którymś kraju skandynawskim (Norwegia albo Szwecja) na wiosnę poszło info oficjalne, że tylko 1/8 (lub coś koło tego) testów jest prawdziwie pozytywnych, więc całkiem spora szansa, że jeśli ktoś Wam mówił, że macie COVID-17, to tak naprawdę go nie macie tylko chorujecie na coś innego. Oczywiście o ile używamy tych samych testów co Skandynawia na wiosnę, może być różnie, ale raczej wątpię żeby przez te kilka miesięcy coś w temacie się zmieniło, bo to bardzo krótki okres czasu.
Tego typu infekcję, zwaną zwykle "przeziębieniem" czy też "grypą" (nawet jeśli nią nie jest) albo ogólnie nieprecyzyjnie "chorobą" przechodzi się średnio chyba raz do roku.
Niektórzy częściej, niektórzy rzadziej.
W przypadku infekcji wirusowej lekarz przepisywał coś na wzmocnienie i coś przeciw objawom… na przebieg choroby miało to raczej nieduży wpływ.
Czasami cała rodzina tak choruje po kolei, zarażając się od siebie…
Tylko że nikt specjalnie nie wariował na tym punkcie i nie zamykał drzwi do lasu.
Przepraszam, MSPANC ;)
Azarien napisał(a):
Tego typu infekcję, zwaną zwykle "przeziębieniem" czy też "grypą" (nawet jeśli nią nie jest) albo ogólnie nieprecyzyjnie "chorobą" przechodzi się średnio chyba raz do roku.
Niektórzy częściej, niektórzy rzadziej.
W przypadku infekcji wirusowej lekarz przepisywał coś na wzmocnienie i coś przeciw objawom… na przebieg choroby miało to raczej nieduży wpływ.Czasami cała rodzina tak choruje po kolei, zarażając się od siebie…
Tylko że nikt specjalnie nie wariował na tym punkcie i nie zamykał drzwi do lasu.
Przepraszam, MSPANC ;)
A szkoda nawet gadać. Mi i dzieciom nic nie jest. Żona już wraca do zdrowia. Ja musiałem zainstalować aplikacje kwarantanna domowa a ona nie.
To jest faktycznie korona cyrk.
Kolejny update.
Niestety samopoczucie od dziś jest zdecydowanie gorsze. Wróciła temperatura. Nie jakoś bardzo ale trochę jest. Lekkie problemy z oddychaniem. O ile wcześniej miałem wrażenie, że ten test nie potrzebnie robiła to raczej odszczekuje te słowa.
Ogólnie żona jest mocno nawet bardzo mocno wyczerpana.
Faktycznie, to jest jakiś syf (ten wirus) i zdecydowanie nie jest to zwykłe przeziębienie.
Co prawda ja się trzymam jakoś (póki co bez objawów) ale nie wiadomo jak będzie dalej.
O ile specjalnie nie wątpiłem w wirusa to jakoś bardzo się go nie obawiałem. Ale teraz zmieniam zdanie coraz bardziej. Grunt umieć przyznać się do błędu.
Trzymamy kciuki za rodzinkę, ziomeczku
Ogólnie, to lekarz polecał wam jakieś leki, żeby walczyć z objawami? Coś konkretnego na ból głowy, coś na objawy grypopodobne? I czy mówił o jakichś lekach, których w ogóle nie poleca stosować z jakiegoś powodu?
szydlak napisał(a):
Kolejny update.
Niestety samopoczucie od dziś jest zdecydowanie gorsze. Wróciła temperatura. Nie jakoś bardzo ale trochę jest. Lekkie problemy z oddychaniem. O ile wcześniej miałem wrażenie, że ten test nie potrzebnie robiła to raczej odszczekuje te słowa.
Ogólnie żona jest mocno nawet bardzo mocno wyczerpana.
Faktycznie, to jest jakiś syf (ten wirus) i zdecydowanie nie jest to zwykłe przeziębienie.
Co prawda ja się trzymam jakoś (póki co bez objawów) ale nie wiadomo jak będzie dalej.
O ile specjalnie nie wątpiłem w wirusa to jakoś bardzo się go nie obawiałem. Ale teraz zmieniam zdanie coraz bardziej. Grunt umieć przyznać się do błędu.
Dlatego ten wirus jest tak niebezpieczny, czujesz sie dobrze, zgrywasz bohatera, olewasz, a tu nagle gwałtownie pogorszenie i często zbyt późna pomoc.
Powodzenia dla żony jak i całej rodziny!
Ja dochodzę do siebie po pozytywnym wyniku trzy tygodnie temu. Nie powiem że było lekko bo nie było. Niektóre objawy miałem podobne, szczególnie zmęczenie. Jednego wieczora znacznie nasiliły się problemy z oddychaniem co tak dowaliło mojemu organizmowi że następnego dnia nie byłem w stanie funkcjonować. Poza jakimiś trzema-czterema godzinami przespałem cały dzień. Poza tym miałem całkowitą utratę węchu i smaku, które nadal powracają bardzo powoli. Chociaż ma to swoje plusy kiedy trzeba zmienić pampersa małemu aventusikowi :D Co do zdradliwości wirusa to miałem to samo- jednego dnia czułem że wszystko wraca do normy a kolejnego nastąpiło nasilenie objawów.
Tak czy inaczej głowa do góry i obyście przeszli przez to szybko i w miarę bezboleśnie, trzymam kciuki!
tmk3 napisał(a):
Trzymamy kciuki za rodzinkę, ziomeczku
Ogólnie, to lekarz polecał wam jakieś leki, żeby walczyć z objawami? Coś konkretnego na ból głowy, coś na objawy grypopodobne? I czy mówił o jakichś lekach, których w ogóle nie poleca stosować z jakiegoś powodu?
Tutaj lekarze wiele nie mogą zdziałać poza standardowymi wspomagaczami (paracetamol itp). W żadnym razie nie jest to porada z mojej strony, ale powiem tylko że na pewnym etapie odpuściłem leki i dałem organizmowi działać. Są sprzeczne opinie co do tego ale ogólnie uważa się że większa temperatura (w ramach rozsądku) wspomaga organizmowi w walce z wszelkimi chorobami. Jako że ja nie mialem zbyt dużej gorączki to postanowiłem przestać zbijać temperaturę. Czy to faktycznie pomogło? Nie wiem, ale jak widać piszę tutaj więc raczej nie zaszkodziło.
Dziś spora zmiana, oczywiscie pozytywanie. Czyli brak goraczki, bez kaszlu czy dusznosci. Tylko wciaz oslabienie.
szydlak napisał(a):
Dziś spora zmiana, oczywiscie pozytywanie. Czyli brak goraczki, bez kaszlu czy dusznosci. Tylko wciaz oslabienie.
Po wszystkim zróbcie sobie prześwietlenie płuc i podstawowe badania jak będzie możliwość.
czysteskarpety napisał(a):
Po wszystkim zróbcie sobie prześwietlenie płuc i podstawowe badania jak będzie możliwość.
Nie popadajmy w skrajności. Zgadza się, że to nie jest lekkie przeziębienie no ale bez przesady tez.
Od ostatniego posta zmiana na +. Tzn jest coraz lepiej gorączka nie wraca, wracają siły. Ja nie zachorowałem.
Ogólnie mam mieszane uczucia na temat korony. Tzn z osób, które znam i przechorowały nikt nie wymagał hospitalizacji. Niektórzy w ogóle się nie zarazili opiekując się chorą osobą lub mineło w ciągu dwóch dni.
Tak z początku miałem wrażenie, że wszyscy bez wyjątku się tym zaraża i przejdą ciężko lub skończą w szpitalu. U żony to tak średnio, tzn ani bardzo mocno ani słabo. U mnie w ogóle.
Zdaje sobię sprawę, że moja rodzina, znajomi to kropla w oceanie ludzi chorujących dlatego no mam mieszane uczucia.
Mam tylko nadzieje, że nie będzie przymusowych szczepień.
Nie masz wrażenia tylko o tym mówi się wprost ;). W kraju to my mamy może z tysiąc respiratorów, z 10k osób hospitalizowanych, a przecież 10k to osób potrafimy wykryć w ciągu doby ;)
szydlak napisał(a):
Od ostatniego posta zmiana na +. Tzn jest coraz lepiej gorączka nie wraca, wracają siły. Ja nie zachorowałem.
Ogólnie mam mieszane uczucia na temat korony. Tzn z osób, które znam i przechorowały nikt nie wymagał hospitalizacji. Niektórzy w ogóle się nie zarazili opiekując się chorą osobą lub mineło w ciągu dwóch dni.
Tak z początku miałem wrażenie, że wszyscy bez wyjątku się tym zaraża i przejdą ciężko lub skończą w szpitalu. U żony to tak średnio, tzn ani bardzo mocno ani słabo. U mnie w ogóle.
Zdaje sobię sprawę, że moja rodzina, znajomi to kropla w oceanie ludzi chorujących dlatego no mam mieszane uczucia.
Mam tylko nadzieje, że nie będzie przymusowych szczepień.
Typowe podejście - to czego nie widziałem, tego nie ma? To kogo tak hospitalizują, że szpitale już zapchane i trzeba robić tymczasowe na stadionach, bo braknie miejsc. No ale nikogo z twoich znajomych nie hospitalizowali. No chyba że klamio i to spisek.
Ja np widząc co się dzieje nie mam mieszanych uczuć, tylko uważam że to może zablokować służbę zdrowia, a wtedy nikt nie będzie leczony
Meini napisał(a):
Typowe podejście - to czego nie widziałem, tego nie ma? To kogo tak hospitalizują, że szpitale już zapchane i trzeba robić tymczasowe na stadionach, bo braknie miejsc. No ale nikogo z twoich znajomych nie hospitalizowali. No chyba że klamio i to spisek.
Masz chyba jakieś urojenia. Nigdzie nie piszę w swojej wypowiedzi, że to kłamstwo czy spisek
Ale dalej bagatelizujesz problem. A ludzie bagatelizujący ten problem są szkodliwi.
Też miałem kontakt z zarażonym, od dwóch dni nie mogę normalnie funkcjonować, a ostatnią chorobę grypę czy cokolwiek poważniejszego przechodziłem 12 lat temu, więc raczej nie jest to standardowy coroczny proces. Nie można tego bagatelizować, bo bierze się sporą odpowiedzialność.
Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.
Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.