Patologia na osiedlu i wojna honor vs rozsądek

Kiedy chodziłem do przedszkola w całej grupie był jeden "orzeł", który tłukł wszystkich jak popadnie. Nasze piętro i sala była bardzo duża więc upilnowanie dzieciaków było ciężkie, a w tamtych czasach Panie przedszkolanki miały to gdzieś. Niestety mi też się oberwało kilka razy.
Pech chciał (a raczej fart), że któregoś dnia przyszedł do domu nasz sąsiad mieszkający kilka pięter wyżej, który znał się z moim ojcem od ponad 20 lat. Jak to dziecko musiałem wyrzucić z siebie, że jest taki jeden, który tucze wszystkich i mnie.
Sąsiad wraz z ojcem długo się nie zastanawiali i dali cudowną wskazówkę, którą stosowałem przez lata i która nigdy mnie nie zawiodła. Żeby jednak Ciebie też nie zawiodła musisz ją nieco przećwiczyć, bo ja ćwiczyłem całkiem sporo.
Wskazówka ta polegała na tym, że jak podejdzie do mnie po raz kolejny i będzie mnie okładać - mam zacisnąć pięść i z całej siły strzelić go w pysk. Po kilku próbach załapałem dokładnie o co chodzi i tak się złożyło, że wykorzystałem następnego dnia.
Jaki był skutek porządnego oddania prosto w twarz? Ano taki, że gość ze mną się bawił tak jak na dzieciaki przystało, a okładał całą resztę.

Możesz powiedzieć, że historia głupia. Otóż nie. Sprawdzało się to całe życie. Wychowałem się w takiej trochę pato dzielnicy. Wszyscy koledzy z bloków albo siedzieli albo pouciekali zgrywać kozaków w Holandii i UK. Zasada stosowana całe życie. Ktoś chce wpierdolić Tobie? Wpierdol mu pierwszy.
Pieprzenie, że przemoc rodzi przemoc jest dla tumanów, którzy żyją w innej galaktyce. Zasada jest prosta. Spotykasz na swojej drodze pojeba? Musisz na chwilę wejść w jego buty i stać się większym pojebem od niego. Oczywiście skutecznie mu to demonstrując. Udawanie, że nie słyszysz, ignorujesz, nie rusza Cię działa zwykle do czasu. W głowie takiego jegomościa powoli stajesz się jego potencjalną ofiarą.
Dlatego dopóki nie pokażesz mu, że jesteś od niego szybszy, silniejszy, bardziej pieprznięty, bardziej nieobliczalny dopóty licz się z tym, że konflikt kiedyś eskaluje do tego stopnia, że będzie faktyczna przemoc.

Ogólnie największy problem z naszymi patusami, których w Polsce jest ogrom (po takim Krakowie nie da się chodzić samemu nie będąc zaczepionym przez kogoś) jest taki, że czują się bezkarni, bo nie obchodzi ich prawo a zwykłych ludzi obchodzi. Do tego dochodzi fakt beznadziejnego prawa obrony koniecznej, który u nas funkcjonuje i który nie pozwala na używanie broni palnej, albo czegokolwiek innego w razie zagrożenia zdrowiem nawet jak ktoś wychodzi na nas bronią (potwierdzone info w której jedna osoba miała problemy, bo postrzeliła kogoś innego z maczetą ;-) ). Gaz pieprzowy nie zadziała jak ktoś ma przyłbice, albo wyciągnie swój gaz i będziemy musieli zasłonić oczy.

Jakiś czas temu miałem taką sytuacje, że wracałem z galerii pieszo i jakiś menel spruty dosłownie wyzywał i cwaniakował do wszystkich. Podszedł do przystanku i zaczął nawet bić w niego. Patrząc na jego ciało widać było, że jest zniszczone + dawał wrażenie, że się telepie i ledwo chodzi. Pewnie jedna osoba gdyby go uderzyła to by mu mogła zrobić trwała szkodę i co? Poszłaby do więzienia, albo miała poważny problem z policją za obronę własną.

To jest największy problem w tym kraju, że ja mógłbym się obronić i najbardziej boje się nie samych przestępców, ale tego durnego prawa w tym kraju, które tylko utrudnia życie przeciętnemu obywatelowi. Myślicie, że takie meneliska by podchodziły dosłownie do każdego gdyby wiedzieli, że mogą dostać bezkarnie kulke w nogę?

Wystarczyłoby wprowadzić prawo w którym broń mogą mieć przy sobie tylko osoby, które wykazują dochód, tj pracują i mają własne mieszkanie a nie socjalne. Wówczas masz dwie alternatywy: jesteś na garnuszku państwa, ale bezbronny, albo pracujesz i żyjesz jak człowiek. W dodatku żaden menel nie mógłby mieć kosy ani niczego innego, którym mógłby zrobić krzywdę komuś kto nie da mu swojego jedzenia, które właśnie zamówił (sytuacja sprzed paru dni u mnie, chociaż na szczęście oddalili się), albo nie dał pieniędzy.

purrll napisał(a):

Kiedy chodziłem do przedszkola w całej grupie był jeden "orzeł", który tłukł wszystkich jak popadnie. Nasze piętro i sala była bardzo duża więc upilnowanie dzieciaków było ciężkie, a w tamtych czasach Panie przedszkolanki miały to gdzieś. Niestety mi też się oberwało kilka razy.
Pech chciał (a raczej fart), że któregoś dnia przyszedł do domu nasz sąsiad mieszkający kilka pięter wyżej, który znał się z moim ojcem od ponad 20 lat. Jak to dziecko musiałem wyrzucić z siebie, że jest taki jeden, który tucze wszystkich i mnie.
Sąsiad wraz z ojcem długo się nie zastanawiali i dali cudowną wskazówkę, którą stosowałem przez lata i która nigdy mnie nie zawiodła. Żeby jednak Ciebie też nie zawiodła musisz ją nieco przećwiczyć, bo ja ćwiczyłem całkiem sporo.
Wskazówka ta polegała na tym, że jak podejdzie do mnie po raz kolejny i będzie mnie okładać - mam zacisnąć pięść i z całej siły strzelić go w pysk. Po kilku próbach załapałem dokładnie o co chodzi i tak się złożyło, że wykorzystałem następnego dnia.
Jaki był skutek porządnego oddania prosto w twarz? Ano taki, że gość ze mną się bawił tak jak na dzieciaki przystało, a okładał całą resztę.

Możesz powiedzieć, że historia głupia. Otóż nie. Sprawdzało się to całe życie. Wychowałem się w takiej trochę pato dzielnicy. Wszyscy koledzy z bloków albo siedzieli albo pouciekali zgrywać kozaków w Holandii i UK. Zasada stosowana całe życie. Ktoś chce wpierdolić Tobie? Wpierdol mu pierwszy.
Pieprzenie, że przemoc rodzi przemoc jest dla tumanów, którzy żyją w innej galaktyce. Zasada jest prosta. Spotykasz na swojej drodze pojeba? Musisz na chwilę wejść w jego buty i stać się większym pojebem od niego. Oczywiście skutecznie mu to demonstrując. Udawanie, że nie słyszysz, ignorujesz, nie rusza Cię działa zwykle do czasu. W głowie takiego jegomościa powoli stajesz się jego potencjalną ofiarą.
Dlatego dopóki nie pokażesz mu, że jesteś od niego szybszy, silniejszy, bardziej pieprznięty, bardziej nieobliczalny dopóty licz się z tym, że konflikt kiedyś eskaluje do tego stopnia, że będzie faktyczna przemoc.

Nie wiem czy to taka super rada. Szkoła to nie dorosłe życie, masa większa to i uszkodzenia potencjalnie trwalsze. A i nóż czasem się pojawia. Miałem kolegę który był silny i tak robił no i został okaleczony na całe życie(tutaj akurat wystarczyły pięści). Zresztą to nie zawsze jest kwestia 1:1 :). Nie twierdzę że u Ciebie się to nie sprawdziło, ale brzmi naiwnie.

Zawsze znajdzie się większy kozak a nawet gdyby nie był większym kozakiem to będzie mieć dłuższą maczetę.

https://cowkrakowie.pl/2019/06/brutalny-napad-z-uzyciem-maczety-w-autobusie-mpk-mamy-nagranie/

1. Popracuj nad wyglądem. Jeśli bardzo odbiegasz od standardu (albo co ważniejsze od osiedlowego standardu) to sam przyciągasz takie akcje.
   Jaki wygląd może przyciągać kłopoty:
   https://lamode.info/tl_files/MATERIALS_2019/MODA/TRENDY/MODA%20MESKA%20TRENDY%20FW%202020%202021/SZARE.jpg

2. Do pewnego stopnia można ignorować zaczepki, ale jeśli nie mówisz ich językiem, mogą odebrać to jako słabość.
   Rada od pewnego mistrza sztuk walki (czarny pas): jeśli pijaczek zaczyna być zbyt namolny -- krótko i dosadnie powiedz mu co może zrobić ze swoją osobą i odejdź.
   Jest szansa że dostanie chwilowego zamroczenia wskutek nagłego zwrotu akcji.

3. Nigdy nie atakuj pierwszy. Jeśli typowy Seba zaczepi Cię fizycznie pierwszy, w oczach jego kolegów będziesz być może miał jakieś uzasadnienie żeby go położyć. Jeśli zaatakujesz pierwszy, atakujesz grupę.

4. Zakładaj najgorsze. Że żul wcale nie jest żulem, że udaje upicie, że był w komandosach, że ma nóż, że jego kolega też ma nóż, że tak naprawdę tylko czekają żebyś im się postawił, żeby móc zareagować.

Przykład z życia wzięty:

• chłopak na dworcu głównym w stolycy zaczepiany jest przez bardzo namolnego pijaczka, w końcu nie wytrzymuje i zaczyna go szarpać, "pijaczek" wyciąga kosę i wielokrotnie dźga chłopaka. Okazuje się że pijaczkiem był facet dopiero co zwolniony z więzienia, który chciał do niego wrócić.

A nie jest tak ze bron czarnoprochowa mozna nosic bez zezwolenia ?

edit: ciekawy artykul o broni czarnoprochowej: https://trybun.org.pl/2019/12/30/zamordowal-z-legalnie-posiadanej-broni-czy-to-oznacza-ze-zakazy-posiadania-broni-trzeba-wprowadzic-wszystkim/

Zamiast się zastanawiać nad fizycznymi środkami ochrony lepiej postawcie na psychiczne. Np. krzyczcie moja matka jest sędzią a ojciec prokuratorem. A poza tym:

I Herkules dupa, kiedy ludzi kupa.

loza_wykletych napisał(a):

Zamiast się zastanawiać nad fizycznymi środkami ochrony lepiej postawcie na psychiczne. Np. krzyczcie moja matka jest sędzią a ojciec prokuratorem. A poza tym:

To chyba żeby ich bardziej wkurzyć?

Dobry blef jest tak samo ważny o ile nie ważniejszy od umiejętności fizycznych. Ale blef trzeba też dobrać do poziomu odbiorcy :)

Problem w tym, że sam niewiele przykozaczysz. A nawet jeśli, to dojadą całą grupą ciebie albo twoją żonę/siostrę. Jeśli liczysz na szacunek bo się postawisz, to możesz się przeliczyć

Wiem! Zlot 4programmers, libacja i turniej krav maga przygotuja Cie na takie sytuacje.

karsa napisał(a):

Wiem! Zlot 4programmers, libacja i turniej krav maga przygotuja Cie na takie sytuacje.

W pl jeszcze gorzej. Twoje ręce będą mogli w sądzie uznać za niebezpieczne narzędzie.

https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/840993,obrona-konieczna-a-sztuki-walki.html

Polecam w miare nowe, strzeżone, zamknięte osiedle. Najlepiej jak jest kilka sąsiadujących ze sobą. Cisza i spokój, brak żulerni i sebixów

Dorosły człowiek który zaczepia kogoś na ulicy jest:

• szurnięty
• naćpany/pijany
• bandytą

Każda z tych opcji oznacza że taka osoba jest dla Ciebie poważnym zagrożeniem - jakieś unoszenie się honorem bo koleś ci coś powiedział to jest dziecinada. Jak ktoś ci powie że jesteś cienias bo nie skoczysz z 4 piętra to skoczysz ? Ty nie jesteś od utrzymywania porządku na ulicy - ludzie którzy się tym zajmują idą na takiego delikwenta w kilku i są porządnie uzbrojeni, naprawdę nie widzę powodu dla którego ty akurat miałbyś za darmo i gołymi rękami robić ich robotę ?