To przecież oczywistość, że praktycznie każda używka to zło, kawa tak samo. Nie ma żadnego powodu, żeby pić kawę ani zażywać kofeinę, w ogólnym rozrachunku (samopoczucie całościowo w ciągu doby) to nie pomaga w niczym, a tylko przeszkadza i rozregulowuje cały cykl aktywności. Każdy, kto chociaż trochę pasjonuje się myśleniem to wie. Każde sztuczne pobudzenie przez kofeinę i tak bedzie mieć odpowiednik jako zjazd w dół, i rozregulowanie całego cyklu dobowego.
A po przyzwyczajeniu organizmu do regularnego przyjmowania nadmiaru kofeiny i innych pobudzających substancji, np z napojów energetycznych nagły brak dawki to całkowity brak koncentracji. Jeśli ktoś chce się uzależniać na własne życzeniu od używek, które nie wnoszą niczego dobrego do stanu zdrowia na dłuższą metę, to jego sprawa. Ja gdy wstaję rano, od razu czuję się rześko i jestem gotowy do działania, kawosz musi najpierw wypić kawę, żeby ruszyć z czymkolwiek do przodu. Wyjaśnijcie mi, gdzie tu jakakolwiek logika - albo jest spoko bez kawy, albo jest przymus wypijania kawy co rano, zastanawiając się nad tym na chłodno, to pierwsze jest korzystniejsze (pomijając już to, że nadmiar kofeiny jest niekorzystny w wielu aspektach dla zdrowia).
Dlatego to mnie trochę śmieszy, jak czytam takie wpisy: "przetwarzam kawę na kod", tak bez kawy ci ciężko bo sam sobie to zrobiłeś i jest to generalnie głupota. I nieważne, czy piszesz kod, czy zamiatasz ulicę, jak się przyzwyczaisz do dawek kofeiny, to bez kawy potem ciężko ci się ruszyć z miejsca. Po co? Gdzie rozum? Sam się zniewalasz na swoje własne życzenie?