Smigac mozna w dowolnym miejscu na wodzie o ile na nic nie wpadniesz latawcem :) Do nauki niestety najlepsze miejsce to gdzie ma sie grunt pod nogami (bo jak sie spadnie z deski na gleboka wode to dopiero rozpoczyna sie prawdziwa walka ;), wiec niestety poczatki wodne w polsce najlepiej robic na polwyspie helskim np na jakims kursie :)
Do latania na ladzie na start wystarczy zwykla laka. Niestety by pojezdzic na desce to juz potrzebna jest skoszona trawka/ubita ziemia ale spokojnie mozna sie wybrac na jakies lotnisko (w calej polsce wiele osob tak smiga).
Co do cen, to jak to ze wszystkim mozna kupic drozszy lub tanszy sprzet :) Dobra latawki na wode zaczynaja sie od 4tys zl, dobre deski od 2tys zl. Do tego jeszcze jakis trapez za 400zl i pianka 500-1000zl, tak wiec sprzet tani to nie jest... oczywiscie mozna i zaczac od uzywanego lub z dolnej polki, wtedy i za polowe powyzszego mozna zebrac komplet.
W przypadku ladu, wyglada to nieco taniej, bo mozna juz smigac na latawcu za pare stowek, jak i deski sa tansze... no ale kask i ochraniacze mocno sie przydaja :)
Prawdziwi zapalency smigaja z zylka majsterkowania moga zejsc z cena baaaardzo nisko - sami szyja latawce albo konstruuja pojazdy :)
Przyznam szczerze ze sam bym sie w to nie wciagnal, gdybym nie kupil na starcie malej 3m latawki za 600zl (byl to spontaniczny zakup i obecnie mozna dostac cos lepszego nawet i w mniejszej cenie). Sam na poczatku myslalem, ze mnie pogielo by 600zl wydac na latawiec... ale powiem tak... to uzaleznia. Samo patrzenie na latawce nie oddaje 5% wrazen przy prowadzeniu latawca :) Dopiero wtedy poczulem, ze znalazlem cos naprawde ekscytujacego w swoim zyciu poza nudnym siedzeniem przy kompie :P
Po prostu! trzeba sprobowac!... a pozniej na sprzet nie zastanawiasz sie czy wydasz za duzo... tylko jak na to odlozyc :)