Najgorszy jest właśnie pierwszy etap HRowy czyli bzdety typu opowiedz o sobie i o swojej poprzedniej pracy (nie czytałaś CV?), co cię motywuje (kasa, duh, dla przyjemności nie pracuję), co chcesz robić za X lat (ja to w ogóle nie chcę nic robić ale kasa sama nie przyjdzie, a poza tym dlaczego cię to obchodzi),
Trzeba sobie napisać w punktach, co się chce powiedzieć, a potem się tego nauczyć mówić. Po polsku, po angielsku. Zarówno krótko/lakonicznie, jak i dłużej, żeby móc rozwinąć pewne rzeczy, o które mogą pytać potem.
opowiedz mi o trudnych sytuacjach w poprzedniej pracy i jak je rozwiązałeś (nie miałem takich trudnych sytuacji żeby warto było o to strzępić ryja, to nie rocket science, a nawet jeśli miałem to teraz sobie nie przypomnę w 10 sekund).
Bo tego trzeba się wykuć na pamięć. Dopiero niedawno się dowiedziałem o tym, ale HR działają za pomocą metody STAR i oczekują, że kandydat się też nauczy wg tego schematu mówić.
Ogólnie trzeba przemyśleć, co się chce powiedzieć i ćwiczyć mówienie wg tego STAR. To jest ćwiczenie aktorskie po prostu. Tylko trzeba tak ułożyć sobie scenariusz, żeby wyszło, że mamy potrzebne skille miękkie.
Czyli wymaga to czasu na przygotowanie i przećwiczenie. No niestety, rynek kandydata, że wchodzisz na rozmowę bez przygotowania się skończył. Trzeba pokazać, że się jest komunikatywnym i że umie się opowiadać to, co rekruterzy chcą usłyszeć (bo rekrutacja to nie szukanie najzdolniejszego piwniczaka, tylko bardziej osoby, która pokaże, że jest najbardziej dopasowana do aktualnych potrzeb firmy/klienta, a to wymaga już pewnych zdolności konwersacyjnych, pewnego refleksu podczas rozmowy itp. Czyli nie jest to do końca takie łatwe).