To może ja opowiem kilka słów co na mnie (jako pracodawcę) działało, jak pracownicy przychodzili po podwyżki (nie prowadziłem co prawda kontraktorni co bardziej SH, niemniej może się przyda).
Co starsi może pamiętają standupowe skecze Eddy'ego Murphy'ego i jeden z nich, w którym pada sakramentalne pytanie: "What have you done for me lately?" I to jest zaje*iście ważne pytanie i warto umieć odpowiedzieć na nie.
Jeśli idziesz po podwyżkę "inflacyjną", to pewnie nie jest to kluczowe (zakładając, że Twoje otoczenie też się po takową zgłosi), ale ZAWSZE bycie przygotowanym w ten sposób pomaga.
Jeśli potrafisz pokazać:
- niedawne sukcesy (te co jeszcze ktoś pamięta u klienta, u pracodawcy) - jakieś wdrożenie, które poszło gładko; jakiś trudny bug zafixowany; coś wypuściłeś na open source i ma to wzięcie (3 gwiazdki na githubie ;)
- track record - że nie nawalasz, dowozisz terminowo; że soft, który wypuszczasz rzadko wraca z komentarzem "co to za shit??"
- współpraca z innymi - dogadujesz się z ludźmi, jesteś pomocny w miarę możliwości czasowych, klient Cię lubi, Team Lead rzadko narzeka
- masz to jeszcze gdzieś na papierze (np. dobra opinia od klienta w postaci choćby maila, że "good job")
to jesteś na dobrej drodze.
Pracodawcy / klienci to są ludzie i warto im od czasu do czasu odświeżyć pamięć odnośnie Twojego wkładu.
Jeśli umiesz to odnieść do średniej firmowej na swoim stanowisku i obronić dlaczego należy Ci się wyższa stawka niż masz, z powodów jak wyżej to już 80% sukcesu.
Gdzie jest pozostałe 20%? Ano w u pracodawcy i klienta - warunków kontraktowych, budżetów, ryzyka, że Twoja podwyżka pociągnie następne i to, że Ty takową dostaniesz nie będzie jednostkowo kosztować Xpln więcej / h, a raczej X pln * Y pracowników. Generalnie przy sensownym umotywowaniu i podwyżce nie opiewającej na duże procenty względem tego co masz teraz sensowniej jest dać podwyżkę i zatrzymać dobrego pracownika, niż szukać nowego.