Opisujecie tutaj rynek, jakby nie zatrudniano juz nikogo...
Też mam takie wrażenie. Dostałem wypowiedzenie umowy w maju, do połowy czerwca miałem z 8-10 rozmów. Pod koniec czerwca miałem do wyboru dwie oferty. Od lipca, już mam nową pracę. I to na lepszych warunkach niż wcześniej.
Faktycznie, odzew był gorszy niż rok temu, rozmowy były trudniejsze/dłuższe, ale do ogarnięcia.
A pracuje w QA'u, gdzie zawsze było mniej ofert. Nie wiem skąd takie przeświadczenie że ludzie z IT to już muszą z Gruzinami konkurować w uberach, bo pracy nie ma.
powiem tak: albo szczęście albo niska stawka albo w QA faktycznie jest inaczej. Pewnie tester automatyczny?
Ja w marcu zacząłem szukać roboty po zwolnieniu, wysłane kilkanaście CV i było tak:
W 1 firmie kontakt z kontraktornią i za jakiś czas info że nie podobam się klientowi.
W 1 firmie ankieta i odpowiedź że nie mam wszystkiego z listy łącznie z Nice to Have.
W 1 firmie że za wysoka stawka.
W 1 firmie że klient się wycofał i anulują rekrutację.
W 1 firmie że mają już tyle zgłoszeń że więcej nie potrzebują.
W 2 firmach odrzucenie po kilku tygodniach i to nawet e-maila nie dali rady przysłać tylko na stronie kandydata trzeba było sprawdzać.
Z kilku firm odrzucenie e-mailem.
Ostatecznie rekrutacja rozpoczęła się u 5 firm z czego w jednej odrzucenie po 5 czy 6 interview (!) plus 2x zadaniach domowych i koniec końców jedna oferta na stole w lipcu za hajs 10% wyższy niż u poprzedniego Janusza i całkowicie zdalnie.
Czy to jest dobry rynek? Chyba nie.