czy wówczas jest tak, że wysokość kar jest nieograniczona = taka, jaką sobie wymyśli kontraktornia w drodze np. wezwania do zapłaty za to, że coś zepsułem u ich klienta
Sprawa jest prosta - jeśli masz zapisy dotyczące kar umownych, to w przypadku zaistnienia okoliczności, które uzasadniają naliczenie kary, może ona zostać naliczona. Przykładowo - jeśli masz karę za opóźnienie, to gdy nie oddasz na czas projektu, mogą Ci dowalić karę. I totalnie nie ma znaczenia, czy te opóźnienia miały jakiekolwiek realne konsekwencje.
W przypadku braku kar stosuje się standardową odpowiedzialność na zasadach ogólnych - określonych w Kodeksie Cywilnym. Oznacza to, że (o ile nie było innych zapisów w umowie, które znoszą albo ograniczają odpowiedzialność) jeśli spowodujesz jakieś straty, to musisz je zrekompensować. Różnicą jest to, że szkody realnie musiały zostać poniesione. Rozwijając podany powyżej przykład z opóźnieniem - jeśli masz zapisaną karę na taką okoliczność, to w przypadku spóźnienia może zostać ona naliczona, totalnie bez patrzenia na inne okoliczności. W przypadku brak kar, jeśli się spóźnisz i będą chcieli Cię czymś obciążyć, to trzeba wykazać, że jakaś szkoda miała miejsce. Samo niedotrzymanie terminu szkodą nie jest, ALE jeśli z tego powodu klient Twojego zleceniodawcy obarczy go karą - bo na czas program nie został dostarczony, to mają pełne prawo przerzucić otrzymane kary na Ciebie, bo takie kary są realnie poniesionymi stratami, które wynikają z Twojego działania lub zaniedbania.
Warto jeszcze podkreślić jedną rzecz - o ile nie będzie w umowie zapisu w stylu "Strona ma prawo dochodzić swoich roszczeń, jeśli wartość poniesionych strat przewyższy naliczone kary umowne" to znaczy, że po naliczeniu kary temat jest zamknięty. Ponownie - na przykładzie tego opóźnienia: nie oddałeś na czas projektu i naliczyli Ci karę w wysokości 3kpln. Ty ją płacisz. Następnie ich klient nalicza im karę w wysokości 50kpln. Ty dostałeś swoją karę i mogą Cię pocałować w tyłek ;)
Tak czy siak - moim zdaniem dobrze jest (jak napisał zresztą @Dregorio ) tak czy siak - ustalić w umowie odpowiedzialność, albo jej brak. Bo takie niedopowiedzenia potem mogą spowodować niemiłe sytuacje, przepychanki i wizyty w sądzie. Niby obowiązuje KC, ale z drugiej strony - można też założyć, że skoro nie ma niczego o karach ani odpowiedzialności, to intencją uowy był ich brak. Lepszą opcją jest wprost napisać co i jak.