A ja powiem inaczej. Kilku moich znajomych prowadzi regularnie kursy na tzw. bootcampach, które bootcampami nazywaja hejterzy, bo są to zwyczajne kursy trwające około 9 miesięcy. (tyle co rok studiów, tylko w trybie zaocznym). Jak byłem na studiach, które rzuciłem, bo były bez sensu (to było dawno temu, może coś się zmieniło, ale na początku milenium, to na informie programowanie, to było jakieś 5% całości), to MARZYŁEM, żeby uczyli mnie tak kompetentni i przygotowani do zajęć deweloperzy, zamiast tych pożal się Boże nauczycieli akademickich, których miałem na politechnice, z materiałami przygotowanymi 10 lat temu i nie rewidowanymi.
Mówię, to było dawno temu - może się zmieniło. Z innej strony, szczerze radzę iść na studia i to nie dla wiedzy, ale dlatego, że Cie zjedzą hejterzy, którzy nie mogą zaakceptować faktu, że ktoś po 5 latach może być midem, który radzi sobie ze wszystkimi zadaniami, zamiast być świeżym absolwentem studiów na stażu, którego trzeba prowadzić za rękę.
Idź na studia i nie popełniam mojego błędu, nie rzucaj ich, bo całe życie będziesz czytał na forach o wyrzucaniu CV takich ludzi, jak Ty, którzy przecież muszą być mniej wartościowi, bo nie zdali takich przedmiotów, jak logistyka, fizyka i socjologia, nie łazili na powtarzające się wykłady i nie czekali 3 godzin na okienku miedzy zajęciami, tylko w tym czasie programowali w jakieś fajnej firmie.
Hejtu będzie coraz więcej, bo wysokie zarobki przyciągają ludzi, którzy się faktycznie do tego nie nadają, a chcą się przekwalifikować.
Właściwie, to rozumiem postawę ostrożności wobec osób bez studiów, bo jak potem rozróżnić pasjonata, który olał studia, bo chciał być jak John Carmack od jakiegoś janusza, który wyczytał na o2, że programista zarabia 20k?