Dużo gotuję, dużo za dużo jak na ilość osób do wykarmienia, ale co poradzić, w kuchni najlepiej się relaksuję. Wczoraj filetowałam dorsze, zabawy było co niemiara >:] Gotuję wielkie gary rosołów, robię szynki, przetwory, proste sery (na razie umiem twaróg i panir, ale podpuszczka czeka już w lodówce na pierwszą goudę).
Jak potrawa jest regionalna, to następnie robię jej zdjęcia. To samo w sobie zajmuje ok. 2h, bo się strasznie pitolę z kompozycją. Potem zostaje tylko spisać przepis, wymyślić temat przewodni notki, zrobić research w tym temacie i napisać notkę.
Na wiosnę sieję (zioła, pomidory, papryczki, w przyszłym roku chcę spróbować groszek, szpinak, truskawki), wczesnym latem robię rozsadę, jesienią zbieram. W sezonie jesienno-zimowym wysiewam kiełki i próbuję utrzymać ogródek ziołowy, ale mam słabe warunki świetlne w mieszkaniu - tam gdzie jest światło, tam koty nie akceptują roślin i zagryzają je lub strącają z parapetu -_-' Tylko kaktusy dają im radę.
Kręcę domowe kosmetyki (peelingy/scruby i oleje zapachowe).
Biegam, na marzec planuję pierwszy pół-maraton. Pomału przekonuję się do jogi, dobre rozciąganie to podstawa braku zakwasów ;)
Jak się trafi zlecenie, to pykam stronki na Wordpressie albo Symfony2.
Czytam (za mało), oglądam bardzo dużo filmów i seriali.
Sztrykam szaliki (nic bardziej zaawansowanego nie umiem ;)).
Odgruzowuję mieszkanie (typowy "decluttering" - z domu wyniosłam przekonanie, że wszystko może się jeszcze kiedyś przydać... oduczam się powoli, wczoraj wyniosłam z domu 20kg ciuchów...)
Gram w Simsy.