Czemu szef działu IT miałby to robić? No na przykład temu, że alternatywą jest to, że będzie rotacja programistów.
A to nie jest tak, że jak pracownik dostanie wyższą ofertę z innej firmy, to po prostu pójdzie pogadać ze swoim przełożonym i wtedy może (w tym wypadku zakładamy, że dostanie) dostanie podwyżkę? Po co samemu z siebie dawać mu podwyżkę, skoro o takową może nawet nie zapyta? Pracownicy mogą dostawać nawet 20% mniej niż ich wartość rynkowa, a póki nie zwolnią się (w końcu każdy pogada z pracodawcą o podwyżce jak dostanie inną ofertę), to rotacjo pracowników nie będzie.
Oczywiście są ludzie, którzy w wypadku oferty z innej firmy, nie rozmawialiby już z obecnym pracodawcą (tak jak ja, moje zdanie w takim wypadku to - "jestem wykorzystywany / nie cenią mnie / ktoś zarabia na moim niskim wynagrodzeniu, nie na produkcie"), ale to chyba mniejszość (a może większość? szczerze mówiąc, nie mam pojęcia jak inni myślą o takich sytuacjach).
A co do reszty Twoich przykładów to zgadzam się z nimi, taka firma miałaby dobry image, choć osobiście nie słyszałem o takich praktykach (może po prostu mało słyszałem).
To trochę brzmi jak "pracuj ciężko i wydajnie a szef Ci więcej zapłaci". Mam wrażenie, że (prawie) nikt nie zapłaci więcej, jeżeli nikt nie chce Ciebie podkupić / nie szukasz lepiej płatnej pracy etc. Tzn. pracownik dostaje nie tyle ile jest wart, a tyle, ile są w stanie zapłacić ze niego inne firmy.
Sufit jest wysoko, bo firmy takie jak Apple i Facebook płacą po $120k..160k rocznie + bonusy dobrym programistom (i nie mówię tu wcale o sławach czy seniorach z brodą - bo tacy dostają wielokrotnie więcej). Płacąc znacznie mniej niż to zarąbistemu programiście, pracodawca bardzo ryzykuje, że jedna z tych zagranicnych firm mu programistę podkupi i jeszcze pomoże przeprowadzić rodzinę, załatwić szkołę dla dzieci, wizy itp. A Londyn nie jest wcale tak daleko stąd (już abstrahuję od możliwości pracy zdalnej, która się staje coraz bardziej modna i popularna).
Właśnie o tym mówię @Krolik, "póki nikt nie chce Ciebie podkupić" :). Jeżeli masz inne oferty, możesz dostać podwyżkę. Jeżeli nie masz innych ofert, to choćbyś był superprogramistą (zakładamy, że Google/Facebook nas nie chcą, albo aż tak dobrzy nie jesteśmy), podwyżki nie dostaniesz... Generalnie chodzi mi o to, że podwyżki nie będzie, póki nie będzie zagrożenia utraty pracownika, wydajność pracownika nie ma żadnego znaczenia (chyba że jest ujemna, wtedy można go wyrzucić).
A jeżeli chodzi o bonusy za wydajność (po ang to "performance bonus" i chyba nawet lepiej to brzmi po ang...) w takich firmach, które wymieniłeś (albo w bankach za granicą) to faktycznie istnieją. A w Polsce? Pomijając oddziały tych firm i pewne bardzo znane firmy (znane ze swojego szacunku do pracownika, wysokich wynagrodzeń itp)? Koniec końców wszystko zmierza do tego, że póki nie pracujesz w UberFirmie (która jest znana z tego, że dużo płaci, albo jest znaną firmą techową (i koniec końców też dużo płaci)), nie ma co liczyć na uczciwe podwyżki póki nie ma innych ofert...