Dużo nie pomogę, ale:
Mam starego Oculusa i mam stare HTC Vive. Oba dają radę, ale wymagają mocnego peceta. Używam Vive generalnie, bo biegam po pokoju i Vive się bardziej do tego nadaje (niż do siedzenia przed kompem). (Oculus jest u mnie do podłączania do notebooka - jest bardziej przenośny).
Co do tych nowszych generacji - w teorii radzących sobie bez PC to słyszałem różne opinie - ale głównie takie, że jednak jak chcesz w coś sensownego pograć to PC jednak potrzebny.
Na linuxie HTC vive niby działa jakoś, ale sam nie bawię się w to. Dla gierek i VR jest windows. Patrząc na to, że w VR potrzebujesz całej mocy kompa i w miare dobrej jakości obrazu... to bałbym się, że niestety często słaba optymalizacja gierek pod linux i odstające drivery może to osłabiać (będzie działać, ale będziesz wymiotował). Zasada jest taka, że potrzebujesz 90fps w goglach, żeby mieć w miarę sensowne granie - bez powodowania sensacji żołądkowych, choć zapewne po jakimś czasie da się przyzwyczaić do niższych (po treningu daje rade w 40-50 fps - w minecraft).
Co do samych gierek - symulatory lotu w VR dają naprawdę duże wrażenie - jest moc (np. w Microsoft Filght Simulator, mimo że obsługa VR w tym to taka ciągła beta). Natomiast najfajniej IMO się lata w strzelance - War thunder pod VR jest zarypisty.
Wyścigówki natomiast straszna bida, próbowałem kilku i strasznie słabe wrażenia, a nawet brak wrażeń (ale też nie szukałem specjalnie ścigałek - to nie moje gry, może źle trafiałem).