Wakacje - gdzie wyjezdzacie w tym roku?

1

@Adam Boduch - ok, ja rzeczywiście jestem lekko spaczony, bo przez ostatnie lata obracałem się w środowisku Couch Surferów i nie ma dnia, bym na Fejsie u znajomych nie widział fotki na słoniu w Tybecie czy innego żeglowania po oceanie. A jak wiadomo, człowiek generalizuje i ocenia swoją miarką choćby się starał tego nie robić.

0

Pozazdroscic takim osobom :) Ja sam uwielbiam podroze, wyjazdy. Staram sie to robic mozliwie jak najczesciej (w miare mozliwosci finansowych :P)

0

W tym roku pracuję w programie working student, tym samym (z tego co wiem) nie przysługuje mi urlop :/ No chyba że na jakiś weekend gdzieś się uda po cichu wyjechać. Ewentualnie za rok sobie odbiję ;]

1

Lista @Spine jest dla mnie bardzo długa, ja byłem ze dwa razy w czeskiej Pradze, i to wszystkie moje podróże zagraniczne. Jakoś nie imponują mi budynki, czy obrazki na ścianach, i nie odczuwam potrzeby podążania za nimi i płacenia za ich oglądanie. ;) I nie można też nazwać odpoczynkiem wyjazdu, na którym ciągle trzeba się gdzieś spieszyć albo potykać o tysiące innych turystów.
Jak chcę odpocząć, to jadę w góry, a nie tam, gdzie jadą wszyscy.

7

Wakacji sie zachciało, a kodzić to nie ma komu ;p

0

Somekind - są inne sposoby podróżowania niż "zwykłe zwiedzanie". Ja np. bardzo lubię wyjazdy gdzie podziwia się cuda natury, może to być zwykły wyjazd w góry, kajakowanie oraz moje ulubione - żeglarstwo, zwłaszcza morskie. Częśc czasu płyniesz, wpadasz w rytm wacht, dopływasz do portu (najbardziej lubie małe rybackie miejscowości), masz trochę czasu by się powłóczyć, posiedzieć w tawernach, popływać, kilka - kilkanaście godzin i znowu płyniesz dalej. Ewentualnie warto wybrać okres w którym inni uczą się/pracują. Np. Toskania we wrześniu, pusto i pięknie.

0

Ja również nie cierpię "klasycznego" zwiedzania ;) Ale bardzo lubię podróżować "po swojemu", tj. np. obieram na cel jakieś fajne miasto, jadę tam na 3 dni i całymi dniami po prostu spaceruję :) A każdego wieczoru odwiedzam inny pub. W taki sposób chłonę klimat miasta ;) Bardzo to lubię. Jak coś mnie bardziej zainteresuje, to zostaję dłużej / doczytuję w Internecie informacje, które mnie zaciekawiły. Jednocześnie staram się zahaczyć nie tylko najbardziej reprezentatywne dzielnice. Lubię twór, jakim jest miasto ludzkie, i lubię patrzeć, jak w różnych miejscach na świecie twory te różnią się od siebie.

Nie cierpię natomiast "turystowania". Dla turystów przygotowuje się specjalny zestaw towarów, ponieważ powszechnie wiadomo, że turysta zapłaci bajońskie sumy za byle g. Do tego np. w Łebie sprzedają im oscypki -_-' Ja lubię oscypki, ale jedząc oscypka w Łebie czułabym się jak debil. Smażenia się na plaży też nie cierpię i chyba w ogólności kurortów nadmorskich - już się nachłonęłam dostatecznie dużo tego plastikowego klimatu tandety.

0

U mnie zakopane, po to żeby wypocząć, pobawić się i oczywiście połazić po górach.

Nie wiem co rozumiecie jako klasyczne zwiedzanie, ale jeśli coś mnie zaciekawi to zwiedzam po swojemu, tylko wątpię żebym był jakiś specjalny i nie wiadomo co robił. Pochodzę, popatrzę, popytam, pocieszę się chwilę i spadam. Też może się zdarzyć jak u aurel, że później gdzieś sobie jeszcze wygoogluje jakieś ciekawe informacje i tyle. No i nie robię zdjęć, uważam po prostu że są niepraktyczne, najpiękniejsze wspomnienia zostają w głowie, a zdjęcia po takich wycieczkach raczej nie są zbyt często oglądane

2
somekind napisał(a):

I nie można też nazwać odpoczynkiem wyjazdu, na którym ciągle trzeba się gdzieś spieszyć albo potykać o tysiące innych turystów.
Dlatego sam sobie bookujesz miejscówę, przelot i na miejscu robisz co chcesz.. lubisz muzea? Kupujesz bilet i oglądasz obrazy i posągi. Lubisz smażenie? Bierzesz ręcznik i grzejesz na plażę. Nie lubisz turystów? Bierzesz mapę i wyruszasz na bezludzie.

3 dni temu na Marettimo przeszliśmy ponad 10km by z portu dotrzeć do latarni morskiej. Podróż była dość ciężka, mało cienia, palące słońce i spore różnice wysokości. Z przerwami zajęła niecałe 7h. W tym czasie minęliśmy aż dwie osoby i to na pierwszych kilometrach. Potem ani żywej duszy, niesamowite widoki i wspaniała natura.

Przyrównywanie każdego wyjazdu wakacyjnego do tandety turystycznych miejscówek jest mocno ograniczone.

[edited]
Ale w przeciwieństwie do @hcubyc, robię zdjęcia i to sporo. Co prawda ja preferuję "pocztówki", no ale od jakiegoś czasu już nie jeżdżę sam, więc połowa fotek jest już z kimś, a nie sam widoczek ;-)

0

a korzystał ktoś z Was z noclegów oferowanych na https://www.airbnb.pl/ ?

zastanawiam się nad wyjazdem do Chorwacji i nie powiem - ceny / opinie i zdjęcia kuszą.. momentami wygląda to aż za dobrze żeby było prawdziwe ; )

0

W tym roku pod koniec sierpnia jadę na tydzień do Barcelony:D Podróże to mój żywioł

0

Chyba jestem nienormalny, ale nie lubię jako takich wakacji... mam potem wyrzuty sumienia, że marnotrawię czas w jednym danym mi życiu O.O Dziwne wiem... Tak czy siak może się wybiorę do rodzinki na mazury popływać 2-3 dni łódeczką i połowię na spining małe okonki :)

1
Gjorni napisał(a):

Chyba jestem nienormalny, ale nie lubię jako takich wakacji... mam potem wyrzuty sumienia, że marnotrawię czas w jednym danym mi życiu O.O Dziwne wiem... Tak czy siak może się wybiorę do rodzinki na mazury popływać 2-3 dni łódeczką i połowię na spining małe okonki :)

marnotrawisz? A czym Twoim zdaniem się powinieneś w danym czasie zająć?
Pracą?
No z pewnością gdy będziesz umierać będziesz żałować że nie pracowałeś więcej...

2

W końcu podpisali mi wniosek urlopowy. Za 3 tygodnie planuje ruszyć z dziewczęciem w podróż. Dwa rowery, sakwy, namiot: Niemcy - Dania - Szwecja, powrót promem :) W sumie trasa wychodzi 10 x 70km, więc myślę, że na luzie to zrobimy (dziewczę me jest początkującą rowerzystką). 70km to aż całe 4h jazdy spokojnym tempem, a z reszty dnia pozostanie 20h ;) Ciekawe jak to wyjdzie :) Planuje całość wycieczki zamknąć w 1tys zł (bilety, nocleg na polach i jedzonko ze sklepów) :)

2
afsdaf napisał(a):
Gjorni napisał(a):

Chyba jestem nienormalny, ale nie lubię jako takich wakacji... mam potem wyrzuty sumienia, że marnotrawię czas w jednym danym mi życiu O.O Dziwne wiem... Tak czy siak może się wybiorę do rodzinki na mazury popływać 2-3 dni łódeczką i połowię na spining małe okonki :)

marnotrawisz? A czym Twoim zdaniem się powinieneś w danym czasie zająć?
Pracą?
No z pewnością gdy będziesz umierać będziesz żałować że nie pracowałeś więcej...

To jest bardzo dojrzałe... narzucać komuś swoje potrzeby. Gdybyś popatrzył na inne posty @Gjorni, to byś wiedział, że przed nim jeszcze dużo niewiadomych. Jakiś weteran, który się dorobił i spełnił swoje ambicje zawodowe może sobie pozwolić na wyjazdy itp. O ile naprawdę tego chce. Natomiast początkujący programista może odczuwać dyskomfort robiąc coś innego niż swoje pierwsze projekty, zwłaszcza kiedy ma trochę czasu wolnego w przerwie od liceum/studiów.

Ostatnio rozmawiałem z koleżanką (skończyła zarządzanie, licencjat, w międzyczasie urodziła dziecko, nie ma planu na realizację siebie zawodowo). Była bardzo zdziwiona jak jej mówiłem, że nigdzie nie chcę jechać, że wolę realizować swój projekt i to mi sprawia dużo więcej radości niż jakikolwiek wyjazd. Zapytała się, czy nie jestem ciekaw Świata, a ja jej na to, dlaczego nie chcesz poznać mojego świata, dlaczego nie chcesz się zająć programowaniem. Jej to nie interesuje, no i spoko, toleruję to, nie namawiałem jej nigdy na to. Odpowiedziałem jak odpowiedziałem, bo ona zadała takie, a nie inne pytanie.

Ludzie są w różnych sytuacjach, żyją w różnych światach i nie można potrzeb wszystkich ludzi normalizować do jednego poziomu. Czy wszyscy mają lubić to co Ty?

3
afsdaf napisał(a):

marnotrawisz? A czym Twoim zdaniem się powinieneś w danym czasie zająć?
Pracą?
No z pewnością gdy będziesz umierać będziesz żałować że nie pracowałeś więcej...

Pracą i nauką :) I co zabawne, w Twoim sarkazmie jest więcej prawdy niż mogłeś przypuszczać. Obawiam się właśnie, że jak przyjdzie mi już odchodzić, to będę odczuwał delikatny żal, że nie zostawiłem po sobie więcej :) Bo widzisz jedni żyją, by świat konsumować, a drudzy żyją, by ten świat budować. Chcę być tym drugim, więc zrobię co w mojej mocy, nawet kosztem wakacji, by zwiększyć szanse na to, że uda mi się zrobić coś pożytecznego. Poza tym jestem uzależniony od nowych informacji, więc praca i nauka mnie jarają.

Pozdrawiam serdecznie :)

5

Ahh, też taki byłem w wieku 19-25 lat :) Teraz 30tka stuknęła i żałuję, że kiedyś tyle czasu zmarnowałem przy komputerze. Ani jedna z rzeczy, które kiedyś stworzyłem nie ma z dzisiejszej perspektywy znaczenia, a umiejętności jakie zdobyłem? Przyszłyby po prostu później (może teraz bym się tak nie nudził, robiąc powszednie rzeczy).
Co niby chcesz pozostawić po sobie w świecie IT, w którym Twoje 'dzieci' po paru latach są już umierającymi starcami? :) Tak naprawdę żadna aplikacja która tworzymy dziś nie ma sensu jutro. Ważne by nam za to dobrze płacili, byśmy to dziś mogli godnie żyć.
Jakbym mógł cofnąć czas to zapewne zamiast spędzać 16h dziennie przed komputerem to więcej bym podróżował i nowych miejsc odkrywał / rzeczy przeżywał. Bo nie oszukujmy się, co będziesz wspominał po siedzeniu przed komputerem? Przygodę, że Ci kiedyś prąd wyłączyli?

3

Oczywiście poruszony temat by nie narzucać swojej wizji świata innym jest jak najbardziej prawidłowy, ale jeśli o mnie chodzi to

wasiu napisał(a):

Ahh, też taki byłem w wieku 19-25 lat :) Teraz 30tka stuknęła i żałuję, że kiedyś tyle czasu zmarnowałem przy komputerze. Ani jedna z rzeczy, które kiedyś stworzyłem nie ma z dzisiejszej perspektywy znaczenia, a umiejętności jakie zdobyłem? Przyszłyby po prostu później (może teraz bym się tak nie nudził, robiąc powszednie rzeczy).

(...)

Jakbym mógł cofnąć czas to zapewne zamiast spędzać 16h dziennie przed komputerem to więcej bym podróżował i nowych miejsc odkrywał / rzeczy przeżywał. Bo nie oszukujmy się, co będziesz wspominał po siedzeniu przed komputerem? Przygodę, że Ci kiedyś prąd wyłączyli?
podpisuję się pod tym rękoma i nogami.
Z obecną wiedzą moje 3 m-ce przerwy na studiach i 2 w średniej wyglądałyby skrajnie inaczej. No ale nie mogąc cofać czasu trzeba będzie przekazać swoją wiedzę potomkom :)

5
wasiu napisał(a):

Ahh, też taki byłem w wieku 19-25 lat :) Teraz 30tka stuknęła i żałuję, że kiedyś tyle czasu zmarnowałem przy komputerze. Ani jedna z rzeczy, które kiedyś stworzyłem nie ma z dzisiejszej perspektywy znaczenia, a umiejętności jakie zdobyłem? Przyszłyby po prostu później (może teraz bym się tak nie nudził, robiąc powszednie rzeczy).
Co niby chcesz pozostawić po sobie w świecie IT, w którym Twoje 'dzieci' po paru latach są już umierającymi starcami? :) Tak naprawdę żadna aplikacja która tworzymy dziś nie ma sensu jutro. Ważne by nam za to dobrze płacili, byśmy to dziś mogli godnie żyć.
Jakbym mógł cofnąć czas to zapewne zamiast spędzać 16h dziennie przed komputerem to więcej bym podróżował i nowych miejsc odkrywał / rzeczy przeżywał. Bo nie oszukujmy się, co będziesz wspominał po siedzeniu przed komputerem? Przygodę, że Ci kiedyś prąd wyłączyli?

Dlatego ja jestem zdania, żeby nie przepracowywać całego życia z nadzieją na wypoczynek na emeryturze, jak to robią wszyscy, lecz co rok-dwa robić sobie parę miesięcy wakacji. A to, czy wykorzysta się je na zwiedzanie popularnych miejsc, łażenie po odludziu, jazdę na rowerze, czy naukę nowego języka programowania, to już indywidualna sprawa.

0

Nigdzie,... jak się pracuje u prywaciarza za 1300 zł (i tak mam większą stawkę niż reszta) to nie ma szans na wyjazd.

0
wasiu napisał(a):

Co niby chcesz pozostawić po sobie w świecie IT, w którym Twoje 'dzieci' po paru latach są już umierającymi starcami? :) Tak naprawdę żadna aplikacja która tworzymy dziś nie ma sensu jutro.

Jak do reszty wypowiedzi się nie chcę przyczepić, to na to obojętnie patrzeć nie mogę... Są produkcje, które starzeją się z wdziękiem. Gry: Dungeon Keeper (1997), Reflux (RoboRumble), Heroes 3 (1999), bawią mnie do dzisiaj. Od czasu do czasu sobie włączam. Całe zjawisko emulacji starszych platform (DOSBox, emulatory game boya, Commodore, maszyny wirtualne) swiadczy o tym, że dawne aplikacje wciąż są chętnie wykorzystywane. Mają swoisty klimat tamtych czasów. Powstają pewne warstwy pośrednie dla niektórych funkcjonalności (np. Hamachi). Powstają też przepisane wersje gier, działające na zasobach oryginałów, np. KeeperFX, Red Alert, Theme Hospital. Stare Worms (2, Armageddon, World Party) też lepsze niż te nowe... Gry na PS2 też mają swój urok. Np. w Dragon Ball Z Budokai Tenkaichi bardziej podobała mi się kontrola nad walką niż w Ultimate Tenkaichi na PS3, chociaz Ultimate mialo lepsza grafike. Teraz nie ważne, czy produkcja jest 2D, czy 3D. Czy to jest gra AAA, czy od niezaleznego producenta. Ważne, żeby miała "to coś", co przyciągnie gracza. Przykład: Angry Birds, World of Goo, LittleInferno.

0

Ja robię w połowie sierpnia krótki wypad na okolo tydzień do Łodzi na mały zlot %a%ktywnych forumowiczów thecompany.pl :) Tak - wiem, granie w oldskoolowe gry, grillowanie i picie napojów g%a%zowanych - to może i niewielkie atrakcje, ale trzeba się integrować chociaż raz w roku :) Kiedy wrócę to może w tygodniu lub na weekend uda się wyskoczyć nad jezioro albo nad Bałtyk, ale to góra na jeden dzień, bo tak to praca i praca w zasadzie :/

2
wasiu napisał(a):

Co niby chcesz pozostawić po sobie w świecie IT, w którym Twoje 'dzieci' po paru latach są już umierającymi starcami? :) [...] ...nie oszukujmy się, co będziesz wspominał po siedzeniu przed komputerem? Przygodę, że Ci kiedyś prąd wyłączyli?

Fakt, ale podobnie jest w świecie badań naukowych. Odkrycia nie służą temu, by trwać, ale temu, by przecierać szlaki nowym i lepszym (z punktu widzenia stanu posiadanej wiedzy) ideom, teoriom, narzędziom oraz osiągnięciom. Dlatego wskaźnikiem robienia przeze mnie czegoś pożytecznego będzie fakt, że moje dzieci będą właśnie pracowały na wiedzy o całe tachyony wyprzedzającej nasz obecny poziom wiedzy. Pożyteczność nie musi więc oznaczać długowieczności jakiegoś rozwiązania, a jedynie jego funkcje nakierowujące na dalszy rozwój jakiejś dziedziny.

PS Nie lubię żyć wspomnieniami. Wolę myśleć o przyszłości i o tym jak będzie wyglądał świat, gdy mnie już nie będzie ;)

0
Gjorni napisał(a):

Dlatego wskaźnikiem robienia przeze mnie czegoś pożytecznego będzie fakt, że moje dzieci będą właśnie pracowały na wiedzy o całe tachyony wyprzedzającej nasz obecny poziom wiedzy. Pożyteczność nie musi więc oznaczać długowieczności jakiegoś rozwiązania, a jedynie jego funkcje nakierowujące na dalszy rozwój jakiejś dziedziny.

Racja, tylko trzeba uważać, żeby się w takim myśleniu nie zapędzić jak Newton. Sam był genialny, ale jego dzieci niczego nie osiągnęły. ;)

3

WOODSTOCK!!!

Sory, właśnie wróciłam :D
Naładowana słońcem i czystym szczęściem. No dobra, z czystością to żartowałam.

Na gorąco powiem, że tak właśnie wyglądają moje wymarzone wakacje - krótki, acz intensywny wypad. Tyle się działo! Mazowsze dało najpiękniejszy koncert na świecie. Generalnie to wrażenie jest takie, że idziesz sobie coś zjeść, a tu nagle leci jakaś świetna muzyka. Więc w drodze tańczysz, i tak 3 dni tańczysz i śpiewasz i drzesz ryja i wszystko. Ciągle wszędzie coś się dzieje. Gdy jest gorąco, dzieje się walka o cień. Nagle z taśmy klejącej i koców ratunkowych powstaje stacja kosmiczna. I wszyscy wokół są bardzo, bardzo szczęśliwi.
Trzeciego dnia masz już całkowicie przebudowany system wartości. Jesteś oczyszczony z wszystkiego tego, co nie ma znaczenia. Co może mieć znaczenie, gdy o 10 rano jest 35 stopni, a na niebie nie ma ani jednej chmurki? Czy masz świadomość tego, jakim szczęśliwym jesteś człowiekiem, gdy masz bieżącą wodę? Czy ufajdolenie ostatnich ciuchów w błocie jest tak naprawdę ważne? Czy to moje buty wiszą na drzewie?
Powrót z Woodstocku do rzeczywistości to jak narodzenie się na nowo, jak teleportacja - jesteś rozbijany na najdrobniejsze atomy, tylko po to, by poskładać je na nowo.

W tym roku jednym z najpiękniejszych wspomnień były fale wycia przetaczające się przez Woodstockowe pole w niedzielny poranek :) W połączeniu z widokiem tłumów zniszczonych ludzi - efekt piorunujący (wyboraźcie sobie taką hordę zombie, ale na 500 tys osób).

Teraz padam, a jutro to przeczytam, to się pewnie zdziwię...

0

Nad polskie morze, do Mielna.
Buractwo i prostactwo jest tam wszechobecne, ale też nigdzie nie ma tak łatwych dziewczyn jak tam.

0

Do Walencji w Hiszpanii, akurat koleżanka pojechała na Erasmusa to nas przygarnie na tydzień. Pod koniec Września, akurat tą tanie bilety z Ryanair'a a u nich jeszcze ciepło być powinno :)

0

Ja tydzień temu wróciłem z Zakopanego. Byłem dwa tygodnie i było naprawdę fajnie.

Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.

Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.