Spotkałem się z sytuacją, w której naprawdę fajna firma -- raczej niewielka, ale byli (naprawdę) liderami w swojej branży i robili bardzo fajne rzeczy -- troszkę się obraziła, że przy praktycznie pierwszym kontakcie poruszyłem kwestie wynagrodzenia. Chodziło jednak o firmę zagraniczną i spytali mnie się, czemu chcę odejść z obecnej i czego oczekuję po relokalizacji i pracy u nich. Szkopuł w tym, że ja nawet nie szukałem tam pracy, tylko w pewnym sensie to oni mnie znaleźli. Więc powiedziałem wprost: że w obecnej firmie czuję się dobrze, mam dobry team, robię nieraz fajne rzeczy i nieźle mi płacą, więc oni musieliby mi zapłacić zdecydowanie lepiej, żebym się chciał tam do nich przenieść ;). Nie wyrazili bezpośrednio swojego oburzenia, ale dostałem potem informację, że niezbyt im się to spodobało. Bo nie uważali, żeby wynagrodzenie było jedyną rzeczą, jaką mogą zaoferować (i faktycznie jest to prawdą).
Z perspektywy czasu myślę, że następnym razem ująłbym to nieco inaczej i dużo bardziej defensywnie. Potwierdziłbym im 5x, że najważniejsze w fimie jest to, to i tamto, ale też wynagrodzenie jest ważne i...
W końcu zrezygnowałem z rekrutacji tam, bo wyklarowało mi się parę rzeczy w Polsce i uznałem, że nie ma w tym momencie sensu jechać do roboty za granicę. Z tamtą firmą gadałem jeszcze po tej felernej rozmowie i IIRC chcieli mnie zaprosić tam do siebie na rozmowę Face2Face, więc raczej wylecenie z tą płacą mimo wszystko nie spowodowało, że się na mnie totalnie obrazili.
Osobiście uważam, że wylecenie z widełkami czy minimum jest OK. Jak dla mnie to można to zrobić nawet zwyczajnie, bezpośrednio i bez owijania w bawełnę, choć jeśli ma to nastąpić podczas rozmowy, to sugeruję, żebyś poświęcił się i poprzedził te oczekiwania jakąś tam gadką. Ja też rekrutuję ludzi do firmy, w której obecnie pracuję i czasem poruszają temat wynagrodzenia (choć to raczej na końcu i dopiero na którymś etapie rekrutacji). Sytuacja odrobinę niezręczna, bo ja się akurat interesuję tylko umiejętnościami technicznymi (i miękkimi też) kandydata i kompletnie nie zajmuję się wynagrodzeniami -- to robota innego działu i ja sam nie jestem w stanie im niczego powiedzieć. Rozmowa z tym "innym działem" następuje po mojej. Ale do głowy by mi nie przyszło, żeby się obrazić, bo ktoś porusza temat wynagrodzenia w rozmowie z reprezentantym potencjalnego pracodawcy.
Ty możesz spróbować tekstu, który jednocześnie będzie subtelnym wbiciem szpileczki, czegoś w stylu: "Ponieważ w swoim ogłoszeniu nie podaliście [Państwo] widełek płacowych, a nie chcemy niepotrzebnie tracić czasu na rozmowy, jeśli nasze oczekiwania się rozminą, moją minimalną stawkę zawieram w załączonym CV".
Z drugiej strony, czasem może i bez sensu pisać to w CV. W większych firmach może być podobnie jak w mojej -- że koleś, z którym będziesz gadał (jak ja) nie jest w żaden sposób związany z kwestiami finansowymi i może nawet nie powinien znać Twojej stawki. Tymczasem ja to CV dostaję, drukuję sobie i mam cały czas na rozmowie (żeby móc się zapytać o jakąś firmę, projekt, czy nawet zainteresowania na początku rozmowy, na przełamanie lodów ;)) i te widełki tam straszą. Nie spotkałem się jeszcze, żeby ktoś miał widełki bezpośrednio w CV. Co nie znaczy, że ludzie tego nigdy nie dołączają -- rzadko w ogóle otwieram CV ludzi, którzy nie zakwalifikowali się jeszcze na rozmowę (a to ostatni etap rekrutacji), więc nie widziałem ich aż tak wielu.