W trakcie kariery kilka razy zmieniłem "stos technologiczny".Zaczynałem od baz danych, po drodze doszkalałem się w "innych technologiach" i trochę pobawiłem się Javą. Jak pojawiły się smartfony, to dość wcześnie zająłem się Androidem (w sumie przed pojawieniem się pierwszych urządzeń). Jak zaczęła się "rewolucja mobilna", to okazało się, że jestem w tym całkiem niezły, a dość mocno brakowało ludzi w tej akurat gałęzi. Firma w której pracowałem zajmowała się też gamingiem, więc gdzieś tam się załapałem do któregoś z projektów na czeladnika - kolejne parę narzędzi opanowane. Dzięki temu, że znałem się na bazach, miałem praktykę w Androidzie trafiłem w innej firmie do projektu, w którym wydawało się, że potrzebują baz danych + rozszerzenia umiejętności na iOS. W rzeczywistośći okazało się, że baz tam nie ma, a ObjectiveC i ja reagujemy na siebie lekko alergicznie. Coś tam liznąłem, ale że spora część projektu była w C++, to kolejne technologie opanowane "produkcyjnie". Gdzieś tam w "międzyczasie", porobiłem trochę szkoleń z robiącej się wtedy modnej AI/ML/Statystyki (jak zwał, tak zwał) i w skrzynce na LI trafiła się wiadomość od ~startupu który chciał robić coś z wykorzystaniem prostego ML, miało to mieć klienta na Androida, zmieniłem pracę. Miałem tam okazję pokodować, a że całe to AI musi chodzić na czymś innym niż komórka, to wszedł Spring + chmura + jakieś tam inne drobiazgi. Mając już jakieś doświadczenie w tym nowym obszarze, zmieniłem prace na jakiegoś tam Software Developera w firmie, w której już byłem wcześniej. Po około roku pojawiło się tam na wewnętrznej rekrutacji stanowisko System Architect w nowym projekcie. Ponieważ projekt miał być w chmurze, mieć bazę danych, jakieś integracje z zewnętrznymi systemami, aplikacje mobilne, a ja miałem jakąś tam wiedzę w każdym z tych obszarów, to robotę dostałem.
Morał taki, że się da. Z drugiej strony, większość tych zmian to było raczej łapanie okazji, która gdzieś tam się pokazała, niż precyzyjny plan przejęcia władzy nad światem . Większość tych skoków robiłem w czasie dobrej sytuacji na rynku pracy.