Przekleństwo bycia średniakiem - jak sobie z tym radzicie (o ile musicie)

5

Dzień dobry
kiedyś na tym forum było pytanie - czy pracujecie w FAANG?
FAANG (słusznie czy nie) jest utożsamiany z programistycznym Olimpem, tam być to mieć potwierdzenie tego, że jest się dobrym w swoim fachu

to ja pozwolę sobie na inne pytanie - jak sobie radzicie ze świadomością, że jesteście średni w tym co robocie?

Zacznę od siebie
Nie uważam siebie za dobrego programistę
Ogólnie jestem taki średniak, ani za ładny, ani za silny, ot zwykły chłop
Tego czego mi brakuje jeśli chodzi o pracę to poczucia, że jestem po prostu dobry w tym co robię
W branży jako takiej jestem długo, z zazdrością (ale nie z zawiścią, raczej z takim żalem, że nie dla psa kiełbasa) patrzę na ogarniętych gości jak Gyn, Adam Furmanek, Konrad Kokosa itd którzy będąc młodszymi ode mnie są przede mną i to o parę długości i że pewnie już nigdy tam nie będę

z drugiej strony
z zadań się wywiązuję
nie zawalam, dowożę
ludzie lubią ze mną pracować, nawet ci młodsi o połowę (przynajmniej odnoszę takie wrażenie)
jakoś trzymam się w branży mimo upływu lat
ale nic ponad to

może problem jest że nie doceniam (albo za mało doceniam) tego co mam i co udało mi się osiągnąć, ale tak jak sobie myślę to uważam, że przez swoje błędy dot. rozwoju tzw. kariery oraz przez niektóre cechy charakteru zaprzepaściłem szansę aby być gdzieś dalej - nawet nie o $ chodzi, ale o umiejętności i doświadczenie (chociaż jak to mówią, każdy jest zadowolony ze swojego rozumu, ale nie ze swojej fortuny - to może to jest szczyt moich kompetencji tylko ja tego nie widzę)

To jest pytanie do takiej starszej młodzieży
siedzicie w branży naście lat lub więcej
robota jest jaka jest
macie wyjebongo, bo szkoda życia na takie rozkminy
czy czasami brakuje wam poczucia tego ze jesteście dobrzy w swoim fachu, a co najwyżej tylko średni

0

jakoś trzymam się w branży mimo upływu lat
ale nic ponad to

co to znaczy "ponadto"? W sensie rozumiem, że wydaje Ci się, że mógłbyś więcej, ale czym byłoby to więcej?

Jeśli chodzi o Twoje pytanie czy mamy tak samo, to w moim przypadku myślę, że tak. Wydaje mi się, ze mógłbym coś "ponadto", ale z drugiej strony, zawsze będzie wciąż ktoś będzie lepszy. Jest to nie lada sztuka, żeby być zadowolonym z tego co się ma, umie i robi.

19

Jestem w branży już ponad 7 lat, Java, Bankowość, wszelakie FinTechy. Studia zacząłem w 2013 roku.

Patrząc z perspektywy ostatnich 5 lat branża stała się bardzo konkurecyjna, wręcz powiedziałbym, że aż kipi od ludzi chcących wejść do branży, czy ludzi doszkalających się w wolnym czasie, żyjących pracą, ilości kandydatów na jedno miejsce. Mi króliczka odechciało się gonić po jakichś 4 latach pracy. Zrozumiałem, że idąc tą drogą stracę najcenniejsze chwile swojego życia. Mam tutaj na myśli spędzanie czasu z dzieckiem, rodziną, wyjściem po pracy na ryby, weekendowe wycieczki. Przestałem się rozwijać. Też jestem przeciętniakiem. Nawet teraz, wiem, że gdyby mnie zwolnili z roboty, to miałbym problemy znaleźć coś nowego bo się nie rozwijam, tylko bazuje na tym co mam w pracy. A tam też jakichś nowości, super technologii nie ma. Powiedziałbym, że podchodzi pod Legacy.

No i co mam zrobić? Zacząć znowu wchodzić do kołowrotka, uczyć się, konferencje jak młode byczki zaraz po studiach?

To jest kwestia spojrzenia na życie, ustaleniu własnych priorytetów. Na szczęście w życiu już wcześniej w miarę ogarnąłem, że programistą nie będę do końca życia, bo po prostu nie dałbym rady psychicznie. Co miałem odłożyć odłożyłem, kupiłem mieszkanie bez kredytu. Aktualnie zaoszczędzony hajs trzymam w inwestycjach i mam trochę dochodu pasywnego miesięcznie. Do tego moja żona pracuje.

Co mam się dalej piłować? Wypruwać żyły dla FAANGA? XD Ja już na to leję ciepłym moczem. Osiągnąłem mental, że jak nawet roboty nie znajdę, zwolnią mnie czy cokolwiek to mogę nawet w najgorszym wypadku iść na ciecia na recepcję do hotelu.

Piszę całkiem serio i polecam to wszystkim programistom. Życie to nie tylko kod i kariera. Są inne wartości, które jak zauważysz z mojego postu są bezcenne. Czyli, to że tak naprawdę nie musisz już nic robić, a cokolwiek robisz w pracy to robisz, bo chcesz, ale nie ma przymusu.

1

Pytanie czy chce się być tym średniakiem (czyli w mojej opinii Seniorem, ale bez fajerwerków) czy nie.
Osobiście radzę sobie z tym dosyć dobrze, bo żeby tym średniakiem nie być, IT musiałoby mnie zdecydowanie bardziej interesować. Dużo łatwiej uczyć się nowych rzeczy gdy masz tą pasję i głód wiedzy.

Inna sprawa to firma a przede wszystkim projekty, w których się pracuje. Lubię też pracować z lepszymi od siebie i lubię mieć zadania, które wymagają ode mnie nauki czegoś nowego. To jest rodzaj dyskomfortu, którego często programiści unikają. Wolisz zakodować kolejną integrację, którą znasz, wiesz że zmieścisz się w estymatach czy bug, który wymaga zrozumienia kodu bardziej niskopoziomowo? Często nieświadomie sami zadajemy sobie to pytanie wybierając zadania w sprintach często podświadomie wybierając zadania dla nas prostsze.

Btw to że prowadzisz bloga, aktywnie udzielasz na rzecz społeczności, masz dobre gadane nie oznacza jeszcze że jesteś wybitny, choć na pierwszy rzut oka może to tak wyglądać.

0
ref napisał(a):

FAANG (słusznie czy nie) jest utożsamiany z programistycznym Olimpem, tam być to mieć potwierdzenie tego, że jest się dobrym w swoim fachu

Kek. Ja FAANGa utożsamiam z UoP w Polsce na dobrych warunkach brutto (ale przez to że UoP to słabe netto) lub na super Total Compensation ale w USA w Kaliforni.

z zazdrością (ale nie z zawiścią, raczej z takim żalem, że nie dla psa kiełbasa) patrzę na ogarniętych gości jak Gyn, Adam Furmanek, Konrad Kokosa

Nie znam typów, ale zakładam że położyli nacisk na markę osobistą.

macie wyjebongo, bo szkoda życia na takie rozkminy

Dokładnie tak.

Ogólnie to moje skromne propozycje dla Ciebie do skorzystania:

  • Długoterminowe budowanie marki osobistej - blogi, wystąpienia publiczne, bywanie na konferencjach
  • Założenie własnej firmy, zobaczenie jaki ogrom problemów jest poza złotą klatką szarego programisty
  • Postawienie na sport, z jakimś większym celem, np +10kg dobrej masy lub przebiegnięcie maratonu
5

Nie wiem czemu piszesz o "przekleństwie"?
Skoro (jak sam piszesz) pracujesz OK, tematy dowozisz, ludziom się dobrze z Tobą współpracuje itp, to w czym problem?

Rozumiem, że ambicje i chęć bycia celebrity są męczące, ale obiektywnie patrząc - lepiej dla Twojego spokoju psychicznego jest zapomnieć o super wzniosłych planach, zaakceptować że możesz być szczęśliwy w miejscu, w którym jesteś aktualnie, jak się staniesz kimś to wcale nie jest powiedziane, że będziesz szczęśliwszy i bardziej spełniony, pojawi się apetyt na kolejne sukcesy i poziomy do odhaczenia:

  • czemu mam być tylko najlepszy w dziale? Mogę w firmie
  • czemu tylko w firmie? Chce być najlepszy w mieście
  • czemu w mieście? Może w kraju?
  • czemu tylko w kraju? Może w całej branży?
  • po co się ograniczać do jednej technologii
  • i tak dalej....

Jeśli swoje szczęście i ocenę własnej wartości uzależniasz od tego, czy jesteś najlepszy, czy inni będą Cię podziwiać itp - to nigdy tego nie osiągniesz. Dojdziesz do poziomu, który teraz wydaje Ci się, że zapewni Ci spełnienie, ale szybko uznasz, że mimo tego, że tam jesteś, wcale nie jest Ci dobrze i potrzebujesz czegoś więcej. Z takim nastawieniem nigdy nie będziesz się czuł (w dłuższej perspektywie) spełniony, wartościowy i szczęśliwy.

A do tego, pomijając aspekt psychologiczny, zauważ, że firmy nie potrzebują wybitnych geniuszy i cudownych jednostek, które same pociągną projekt i jeszcze wystąpią na 20 konferencjach. Zamiast tego potrzebują całej grupy przeciętnych/standardowych ludzi, którzy pracując w grupie mogą tworzyć coś wartościowego. To jak w mrowisku - jedna mrówka średnio jest przydatna, ale ich tysiące mogą zrobić niesamowite rzeczy. Są o wiele ważniejsze, przydatniejsze i bardziej doceniane w pracy rzeczy niż bycie wymiataczem. Firma transportowa potrzebuje solidnych kierowców do jeżdżenia codziennie na trasach zleconych przez klientów. Nie potrzeba im kierowców rajdowych. Tak samo jest w pracy - masz po prostu robić przydzielone zadania, nikt nie oczekuje, że będziesz wybitny.

1

A ja trochę autora rozumiem. Chcąc czy nie chcąc świadomość tego, że jest się dobrym w swoim fachu daje lepsze pole negocjacyjne i ogólnie poczucie tego iż posiada się większą stabilność na rynku bo jest się po prostu dobrym fachowcem. Problem w tym, że jednym to przychodzi naturalnie, a inni muszą poświęcić dużą ilość czasu aby dobić do tego poziomu ( w jakiś sposób to też jest ryzyko bo można ciężko pracować ale nigdy nie dobić do określonego pułapu i zderzyć się ścianą swoich własnych możliwości). W sumie tak jak wspomniał @PawelP6, to jest kwestia priorytetów i to jest jak najbardziej w porządku. Moim zdaniem jeśli faktycznie chcę się zostać specem na miarę własnych możliwości to motywowanie się pieniędzmi jest krótkotrwałym motywatorem i potrzeba czegoś więcej, pasji do zdobywania wiedzy i rozumienia jak to wszystko działa pod spodem. Po to właśnie aby stać się tym specjalistą, pieniądze pojawią się po drodze.

1

Jestem mocno średni (natrafiam chyba na wszystkie możliwe problemy czegokolwiek dotknę), ale nie doświadczam regresji, wręcz odwrotnie. Z upływem czasu faktycznie jestem coraz lepszy, problemy rozwiązuję 3-4x szybciej niż rok temu.

Mam odniesienie do prac innych niż programowanie, często fizycznych - tam nie ma tak, że coś można zrobić 3x szybciej z upływem czasu, jak już to z czasem coraz wolniej. Programiści odnoszą się do robotnika przy taśmie, a nie wiedzą jak nieskończenie bardziej okropna jest ta robota.
Coraz bardziej cenię swój czas, bycie cieciem za 3500 netto jest chyba najgorszym wyborem poza IT. Już lepiej popracować ten rok dłużej i będzie się miało pieniądze, na pracę np. w stolarce, w mechanice, elektryce w czymkolwiek co Was rozwija, co sprawia radość i nie trzeba marnować czasu w nudnej robocie, bo zaraz Wam to się odbije czkawką.

Co mi przeszkadza, to właśnie ludzie którzy właśnie są takimi zasiedziałymi seniorami, którzy się izolują i nie idą dalej - współpraca z nimi to ogólnie dosyć męcząca sprawa.

4

Myślę, że bardziej, niż bycie średniakiem, przeszkadza mi brak jakichś konkretnych osiągnięć. Siadam do pisania CV, wpisuję nazwę firmy... i pustka w głowie. Przez dwa lata ściągałem taski z backlogu, jak robotnik przy taśmie, i to by było na tyle.

2

Nie jestem średni. Jestem chooyowy. Nie przeszkadza mi to. Najgorsze co można zrobić to cały czas się zadręczać, że ktoś umie, wie lub ma więcej.
Należy siebie oceniać stosownie do miejsca z którego się zaczynało.

Krótko pracuję jako dev, ale już wiem, że to tylko jakiś etap w życiu. Wątpię bym za 5-10 lat dalej klepał kod.

0

@Cyrec - co do błedów
nie mam studiów kierunkowych, do branży wszedłem zanim to było modne, wówczas przeważnie były tam osoby po studiach - z tego powodu miałem kompleksy i brak asertywności. przez co robiłem tam gdzie inni nie chcieli - jak robisz przy błocie to się ubłocisz, a jak robisz przy złocie to się ozłocisz
przez to nie umiałem na początku walczyć o swoje, żeby spróbować chociaż dopchać się do lepszego kawałka tortu

błędne wyobrażenia o branży, technologiach - zaczynałem od PHP i zamiast pójść (jak była okazja) w JAVA/C#/ generalnie w WEB poszedłem w cpp i desktopy - bo wydawało mi się, że skoro cpp jest trudny to będę kimś (myślenie niezbyt mądre, ale tak było)- zagrzebanie się na parę lat w legacy cpp, trudno mi było z tego wyjść, ale jakoś się udało

z cech charakteru - nerwowość, niecierpliwość (to taki charakter) często poczucie że przelatuje mi czas a ja generalnie lepszy niż byłem nie jestem to szukanie okazji na siłę, zamiast na spokojnie

13

Co to znaczy bycie średniakiem? Jakie są kryteria? IMO to jest mocny overthinking.

Nie trzeba być pasjonatem, czy uczyć się po godzinach, żeby być nadal dobrym programistomĄ. Czyli takim, który wykonuje powierzone mu zadania i dowozi jakąś wartość. TO jest jak najbardziej normalne i w porządku.

Zmień myślenie. Jako programista na b2b, czy tam nawet uop, zarabiasz pewnie więcej niż 90% społeczeństwa. To wszystko w super komfortowych warunkach. Nie ma powodu, żeby zgrywać ascetę i batożyć się przez swoją egzystencję. Zarabiasz, masz stabilne zatrudnienie i to jest dzisiaj istotne.

Dla mnie IT to jest tylko i wyłącznie biznes i od zawsze to powtarzam. Nie jestem pasjonatem. Jestem zwykłym wyrobnikiem, który umie przekuć potrzeby (często idiotyczne) biznesowe w kod i na tym kończy się moja użyteczność. Płacą mi za to fajne pieniądze, których nigdzie indziej nie zarobię. Na pewno nie na takich warunkach (full remote, brak ciśnienia i kontroli).

Skup się na życiu, bo to znaczy więcej niż jakaś tam praca a tym bardziej IT :) Praca raz jest a raz jej nie ma. Życie masz jedno.

0

Bycie średniakiem jest zajebiste, zazdroszczę.

2

Panie, jestem średniakiem w branży web od 15lat. Raz senior, częściej mid, teraz jakiś mix software architekta z developerem. Już nie mam aspiracji na bycie kimś wybitnym. Dobrze jest jak jest, jestem na tyle dobry że wracają do mnie klienci którym robiłem coś x lat temu. Po co się zamęczać ? Żyj tym co masz, a nie tym co mógłbyś mieć.

2

Obecne standardy są tak wyśrubowane, że zawsze w jakieś technologi będziesz średnieniakiem i to jest ok.

11

to ja pozwolę sobie na inne pytanie - jak sobie radzicie ze świadomością, że jesteście średni w tym co robocie?

Ja powiem tak - ja nawet nie wiem czy jestem średni :D Z jednej strony mam pracę i wpada 18-22k netto b2b za bycie full stack Java + cloud (AWS) + kubernetes. Z drugiej strony od jakiegoś czasu szukam nowej pracy i nie jestem w stanie nic wyrwać. Byłem już na 20+ rozmowach i praktycznie każda oblana, jak zakuwam algorytmy to potem odpadam z live-codingu, jak zakuwam pod live-coding to failuje na teorii, jak zakuwam teorie to oblewam algorytmy i tak w kółko.

W pracy z taskami sobie radze bez problemu, ale nie mam takiej ogólnej wiedzy teoretycznej, większośc rzeczy po prostu googluje i doczytuje na bieżąco, a na rekrutacjach wymagają recytacji z pamięci. Jestem w stanie przeznaczyć max 2 godziny dziennie po pracy na dokształcanie typowe pod zmianę pracy, bez weekendów. Jadę tak od 3-4 miesięcy, a wcześniej przez 2-3 lata nic sie po pracy nie uczyłem, może to był błąd. A wiadomo jest sporo osób co siedzą 3, 4, 5 czy więcej godzin dziennie i w weekendy się dokształcają.

Ja się na co dzień oprócz ludzi z IT i biur ogólnie, staram się otaczać ludźmi jak np: @Misiek_Uszaty - przeróżni pracownicy fizyczni, budowlani, tynkarze, malarze, hydraulicy, ludzie niezwiązani z biurami, korporacjami itd. Żeby wyjśc z banki eldorado IT. I widzę jak oni ciężko pracują by mieć 10 000zł brutto, od poniedziałku do soboty, nieraz po 10 godzin dziennie, czy deszcze, mrozy czy upały. Oni sobie niszczą kolana, plecy od dźwigania i schylania, nieraz nie mają czasu porządnie zjeść coś dobrego. Ja sobie siedzę wygodnie na home office w klimie/ogrzewaniu, mam elektryczne biurko i walking pada wiec raz stoje raz siedze dla zdrowia, gotuje sobie zdrowo, licze kalorie, ćwicze siłownia i kardio po pracy.

I za "lekką" pracę w takich komfortowych warunkach mam mam 2 razy tyle co ci ludzie pracujący z 2-3 razy ciężej ode mnie, nieraz w karygodnych warunkach :D

Nie piszę to po to by kogoś wyśmiewać czy poniżać, wywyższać się tylko uświadomić - jeżeli jesteś programistą to często możesz się odciąć od "zwykłych" ludzi i wejść w swoistą bańkę, gdzie widzisz tylko lepszych od siebie. Programistów 30-40k, lekarzy, prawników, przedsiębiorców 50k plus. Taka bańka jest mocno niezdrowa i trzeba z niej wyjść! Ja odkąd otaczam się zwykłymi ludźmi to zacząłem tak autentycznie, prawdziwie być wdzięcznym za to co mam - ukochana praca zdalna i stawki 18-22k netto b2b w zupełności wystarczają mi by być szczęśliwym.

A to że jest sporo osób co zarabiają lepiej ode mnie? Programiści 30-40k netto b2b, lekarze, prawnicy, przedsiębiorcy 50k plus na rękę? To że mieszkania w Krakowie czy Warszawie lub domy pod tymi miastami są mega mega drogie? No cóż, tak po prostu jest. Są ludzie którzy mają lepiej ode mnie zdecydowanie. Ale nauczyłem się dostrzegać tych którzy mają gorzej ode mnie i w ogólnym rozrachunku - a bardzo mi dobrze być takim średniakiem. Ja się pogodziłem z tym, że w IT będę zawsze średniakiem ale moje życie to nie tylko praca :D dla mnie kodowanie to smutny obowiązek 8h a sens życia wyznaczają mi bardziej pasje i relacje ze znajomymi i rodziną. Zauważ, że często topowe osoby z FAANGÓw i nie tylko nie mają żadnych pasji czy życia poza pracą. Dla nich kodowanie to wszystko co mają, praca i pasja. A to jest bardzo niebezpieczne - co jak stracisz wzrok, ręce w wypadku? Tracisz dosłownie wszystko. Ja pracuje w IT ale dużo ćwiczę i mam różne pasje, zainteresowania poza IT. jedna rzecz niewypali, mam 3 kolejne. Anty-kruchość życia :D

Bogaci mają kase, mieszkania, samochody, ale mają bardzo mało wolnego czasu i nieraz kiepskie zdrowie przez stres, dużo pracy i nauki.
Biedni nie mają kasy, mieszkań, samochodow, ale mają bardzo dużo wolnego czas dla siebie i rodziny oraz niestety kiepskie zdrowie przez cięzką pracę.
Ja jestem pośrodku, coś tam kasy mamy, jakieś mieszkanie i samochód, ale bez szału. Za to dużo wolnego czasu, zdrowie, sprawność, czas dla innych ludzi. Uważam, że jestem w idealnym punkcie tzw. work-life-balance - mam wiele zalet ludzi biednych i bogatych i mało wad z obu tych grup.

3

Pracuje w FAANGu - wcale nie zatrudniamy ludzi z kosmicznymi umiejętnościami technicznymi, a głównie raczej tych, którzy mają szeroką wiedzę, szeroką perspektywę (bo wiedzą co się dzieje z programem poza jego implementacją) i szybko się uczą

Co zaś się tyczy programistycznego olimpu - w naszej firmie może ze dwa zespoły zajmują się tym co sobie wszyscy wyobrażają czyli pisaniem jakichś niesamowitych algorytmów do topowych produktow. Cała reszta (włącznie ze mną) to zwyczajni dowoziciele funkcjonalności które pozwalają te algorytmy sproduktyzować i sprzedać.

To wszystko oczywiście w ogromnym stresie i pod presją czasu no bo to FAANG (oczywiście nie ma u nas mobbingu jakby ktoś pytał)

Także radzę się osobiście zastanowić i może wybrać inny Olimp xD zarobki w topowych firmach od lat nie odbiegają kosmicznie od tego co można dostać w byle finansowym korpo

1

Lepiej dowozić średnio niż wcale bo się nad sobą użalasz. Na twoja karierę składa się kilka czynników na które masz wpływ np. Umiejętności techniczne, interpersonalne, językowe czy Twój wygląd oraz kilkanaście do kilkadziesiąt czynników na które nie masz wpływu. Jest tam między innymi humor rekrutera, to jak inni ci postrzegają czy to co w danym momencie pomyśli sobie kierownik podejmujący decyzję o zatrudnieniu. Więc skup się na tym żeby twoje umiejętności były jak najlepsze ale za każdym razem jak się rekrutujesz czy chcesz coś zrobić jakąś bibliotekę, wystep na konferencji czy PR do twojej ulubionej libki w JS to pamiętaj że zawsze jest ta grupa czynników która może Ci pokrzyżować plany.

1

Chciałem się rozpisać bo trochę czuję się podobnie itp, ale jak doczytałem się, że wyciągasz 22k netto to stwierdziłem, że uja jesteś średniak i nie napiszę nic bo widocznie masz kryzys wieku średnio-starczego i pierniczysz głupoty 🤨
22 koła nie dostaje się za bycie średniakiem.

Co do rozmów rekrutacyjnych to są tak poyebane, że to rzygać się chce. Kilka miechów temu stwierdziłem, że zacznę gonić króliczka i zacząłem się dokształcać i uczestniczyć w rekrutacjach.
Zawsze znajdzie się jakiś poyeb, który zada takie pytanie gdzie temat o który pyta nigdy w kilkunastoletniej karierze nie był przez Ciebie/mnie używany. No, ale na podstawie tematu z doopy wziętego stwierdzają, że się nie nadajesz i jakiś ściemniacz jesteś. Ewentualnie zadadzą pytanie tak, że nie wiesz o co chodzi, ale po rozmowie sobie googlujesz i stwierdzasz, że przez kilkanaście lat to robiłeś, ale używałeś w swoim otoczeniu innego słownictwa, określenia.

Generalnie w moim przypadku sytuacja ustabilizowana. Dwa mieszkania z szybko spłaconym kredytem, trójka dzieci i jakoś się żyje. Ale... zawsze mnie wkoorwia to, że czując się mocnym nigdy nikt mi z pracodawców nie zaufał i nie powierzył nic więcej niż wytwarzanie aplikacji. Być może dlatego, że zawsze mam coś do powiedzenia i nie lubię jak ktoś pierniczy głupoty i próbuje błyszczeć tezami, które nie mają prawa bytu. Czy nie takimi cechami powinien się charakteryzować lider? Zawsze biorą jakichś mośków. I zawsze mnie irytuje, że odpierniczają maniane, a ja muszę pracować pod kimś niekompetentnym.

No dobra... jednak coś więcej naskrobałem.

1
ref napisał(a):

może problem jest że nie doceniam (albo za mało doceniam) tego co mam i co udało mi się osiągnąć, ale tak jak sobie myślę to uważam, że przez swoje błędy dot. rozwoju tzw. kariery oraz przez niektóre cechy charakteru zaprzepaściłem szansę aby być gdzieś dalej - nawet nie o $ chodzi, ale o umiejętności i doświadczenie (chociaż jak to mówią, każdy jest zadowolony ze swojego rozumu, ale nie ze swojej fortuny - to może to jest szczyt moich kompetencji tylko ja tego nie widzę)

Nie jestem nawet średniakiem, ale jak przychodzi kryzys to przypominam sobie pracę u znajomego ojca na ślusarni, chciałem dorobić w przerwie wakacyjnej zanim poszedłem na studia. Ręcznie obrabiałem aluminiowe parapety z poliuretanowymi wkładkami takim nożykiem zrobionym na szlifierce stołowej, kasowałem 100 zł za 12 godzin - paliwo - obiad. Przychodzi otrzeźwienie, że wcale nie jest tak źle siedzieć sobie w domciu, zarabiać niezłe pieniądze i obcować z ludźmi o podobnym mentalu, a przynajmniej sprawiają pozory jak to w korpo. Nie musisz wysłuchiwać pół dnia bluzgów po hali od starszych Zbyszków, których szczytem marzeń jest nawalić się po robocie i walnąć w fotel, co drugi ze zgorzelami na zębach tworzył niepowtarzalną atmosferę a ten zapach, jak stanął naprzeciwko i zaczął mówić to świat zwalniał. Po prostu musisz zacząć doceniać co masz i nie nabijać sobie głowy.

0
altek napisał(a):

Chciałem się rozpisać bo trochę czuję się podobnie itp, ale jak doczytałem się, że wyciągasz 22k netto to stwierdziłem, że uja jesteś średniak i nie napiszę nic bo widocznie masz kryzys wieku średnio-starczego i pierniczysz głupoty 🤨
22 koła nie dostaje się za bycie średniakiem.

W czasach eldorado 22k netto jak najbardziej dostawali sredniacy.
Dla ogarniaczy wtedy zarezerwowane byly stawki >200zl/h

0

Wydaje mi sie, że po prostu zaprzepaściłeś swoje marzenia bycia top w branży.
Powiedziałbym po prostu: witamy w dorosłym życiu, nie każde marzenie się spełni. Ważne jest znalezienie swoich priorytetów i trzymanie się ich. Dla niektórych będzie to rodzina, dla niektórych Kariera, dla niektórych jakieś własne hobby, a niektórzy balansują między tym wszystkim, ale w niczym nie są perfekcjonistami.
Chyba najlepszym sposobem na to jest nauka akceptacji oraz pilnowanie swoich potrzeb i celów życiowych.
Nieważne ile masz lat to nadal, jeśli czujesz że chcesz i nie jesteś wypalony, to możesz się rozwijać w branży.
Jak nie chcesz to znajdź sobie hobby poza pracą.
Jak boisz się o przyszłość to niewielkim nakładem pracy możesz w miarę utrzymać się na powierzchni kariery śledząc nowinki w weekend np. Skoro nie masz pracy w której trzymacie się nowości to jedyne co mi przychodzi do głowy.
Albo możesz sobie odpuścić i mieć to gdzieś.
Natomiast Twój post sugeruje, że masz jakiś żal do siebie, że zaprzepaściłeś jakąś szanse w życiu. Przynajmniej ja tak odczuwam ten post.

1

Nie uważam się za średniaka, za wymiatacza też nie, ale myślę że mógłbym osiągnąć dużo więcej z tym że rozleniwili mnie przez ostatnie lata płacąc podwójną stawkę rynkową za praktycznie zero roboty i nagle utknąłem w miejscu które miało być tylko przystankiem w ambitniejszej ścieżce kariery. Nieraz marzę o pracy w top 5 albo nawet w jakimś startupie gdzie faktycznie robi się coś ambitnego ale jak sobie pomyślę że musiałbym coś znowu robić albo stresować się w pracy to w sumie mi się nie chce i dobrze mi tu gdzie jestem. Mogę poświęcać 90% czasu w pracy na swoje projekty i mam nadzieję że kiedyś uda mi się je zmonetyzować do tego stopnia żeby móc porzucić etat, niestety 80% tego czasu marnuję na internetowe rozpraszacze i rodzinę.

3

Można wpaść w depresję, przeglądając LinkedIn osób o dziesięć lat młodszych, które ukończyły najlepsze szkoły i pracują w topowych firmach. Potem masz poczucie niedoskonałości i niezadowolenia z własnych osiągnięć. Dlatego kluczem do szczęścia jest nieporównywanie się do innych, ale do samego siebie. Porównywanie się do innych prowadzi jedynie do frustracji, ponieważ zawsze znajdzie się ktoś ładniejszy, mądrzejszy lub z większą wiedzą. Schudłeś 5kg? Ktoś w tym czasie schudł 15kg. Ukończyłeś infę z wyróżnieniem na najlepszej polskiej uczelni? W tym samym czasie jakiś Azjata w twoim wieku zrobił doktorat na MIT. Polecam trakować swój własny progres aby móc zobaczyć, jak daleko się zaszło. U mnie takim przykładem był progres w Advent of Code. Wiem, że są studenci 10 lat młodsi którzy w weekend potrafią nastukać 50 gwiazdek ale w ogóle się tym nie przejmuję.
screenshot-20240609132946.png

0

Popełniasz błąd bo patrzysz na gwiazdki z internetu. Zamiast oglądać się na innych, ustal swoje priorytety, co jest dla Ciebie tak naprawdę ważne. Ja czasami na samorozwój poświęcę dziennie 10 minut. I to jest 10minut na to co mnie ciekawi, a nie żeby przebliżyć swoją szansę znalezienia najbardziej prestiżowej pracy. Dzień się skończył, zrobiłeś w miarę dobrze co mogłeś bo tyle miałeś czasu i takie masz możliwości. Masz pełne prawo mieć satysfakcję. A Ty jak dzieciak grzejesz się jakimiś pajacami z yt, gdzie masz tylko wyrwany mały kawałek czyjegoś życia.

Pozdrawiam.

2

Porównywanie się do tego 1% zawsze będzie bolesne nawet jak wyprzedzimy 90% :P

0

Ja do tego tak nie podchodzę, że obejrzę kogoś przemówienie i zazdrość mnie zżera, bo jak tworzysz jakiś projekt w całości sam, to znasz każdy zakamarek danego projektu i wiele tygodni/miesięcy walczyłeś ze wszystkim, a ktoś kto robił zupełnie coś innego to będzie znał od podszewki coś innego.

Sam jak widziałem, że ktoś lepszy ode mnie rozwiązał jakiś problem RE, to sam walczyłem z tym samym problemem przez parę godzin i też swoje rozwiązanie wymyśliłem, które było zupełnie inne własne jak ja do tego podszedłem, a okazuje się, że każdy rozwiąże dany problem po swojemu i potem można zobaczyć rozwiązania innych i nauczyć się ich sposobu myślenia jak rozgryźli dany temat, tylko najlepiej najpierw samemu.

W sumie co problem, to każdy inaczej go rozwiąże, zwykle i tak jest nieskończoność rozwiązań i czasem można się zdziwić co ktoś wymyśli, bo to co wymyślił było dla niego najbardziej oczywiste, lub pierwsze przyszło do głowy.

A też widzę, że coś źle zrobiłem czy nie za dobrze napisałem kod, czyli mam świadomość, że mogę go poprawić i czasem widzę, że jest przyjemny dla oczu to wtedy wiem, że mi się podoba i nic bym nie zmieniał.

Ja bym bardziej siebie stawiał jako -sigma niż typowa średnia, za mało z ludźmi pracuję i wszystkie koła wynajduję na nowo.
A jednak pracując z ludźmi jakby przybliżamy się umiejętnościami do ludzi, z którymi pracujemy jedni uczą się od drugich, inteligencja zbiorowa znacznie przewyższa wykładniczo pojedynczą osobę.
Więc jak pracujesz w fangu z kupą kasy i dużym zespołem to bardzo szybko ciekawy projekt naklepiecie.

0
mechanix napisał(a):

Dlatego kluczem do szczęścia jest nieporównywanie się do innych, ale do samego siebie.

O właśnie, trafiłeś w sedno problemu - u mnie tutaj jest w większości w dół. Może i zarabiam więcej, ale mam wrażenie, że produkuję coraz gorszy kod i coraz dłużej mi to zajmuje.

1
ref napisał(a):

to ja pozwolę sobie na inne pytanie - jak sobie radzicie ze świadomością, że jesteście średni w tym co robocie?

To proste. Ukończyłem studia.
Statystyka na studiach nauczyła mnie że wartości skrajne się eliminuje.
Nie chcę zostać wyeliminowany.

0

Założyłem kiedyś konto na portalu randkowym i wtedy dowiedziałem się jak to jest być w czymś naprawdę kiepskim. Bycie średniakiem od razu nabrało innego smaku. To moja prywatna wersja anegdoty o kozie i rabinie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1