https://www.linkedin.com/feed/update/urn:li:activity:7194228379116564481/
Tam pada min. mądrość: zanim zaczniecie się rekrutować, to przygotujcie sobie kasę na terapię, po tych wszystkich pasywno-agresywnych rekrutacjach he he Święte słowa. 100 m. mułu...
Mądrości rekruterów...
Jeżeli chcesz zmienić branżę na IT to poczekałbym kilka miesięcy,
A przez te kilka miesięcy niby co miałbym robić, przekopać ogródek?
Nie ufaj bootcampom, że zrobią z Ciebie programistę w 3 miesiące.
Zrobią - juniora. To czy znajdziesz pracę i ile to zajmie to już inny temat, ale ten sam problem mają studenci.
A przez te kilka miesięcy niby co miałbym robić, przekopać ogródek?
To twój problem, że dałeś się nabrać oszustom. To, że powinni siedzieć w pierdlu i zwrócić zarobione pieniądze na oszukiwaniu to inna sprawa, ale społeczeństwo nigdy nie dojrzeje do tego, bo "wolność słowa" hehehe.
Czitels napisał(a):
A przez te kilka miesięcy niby co miałbym robić, przekopać ogródek?
To twój problem, że dałeś się nabrać oszustom. To, że powinni siedzieć w pierdlu i zwrócić zarobione pieniądze na oszukiwaniu to inna sprawa, ale społeczeństwo nigdy nie dojrzeje do tego, bo "wolność słowa" hehehe.
Nie zrozumiałeś. Jeżeli jesteś w trakcie kształcenia IT (niezależnie czy to studia, bootcamp czy samouk) to przeczekanie nic Ci nie da. A w czasie "przeczekania" też trzeba za coś żyć, więc ta rada jest z d**y.
I nikomu się nie dałem nabrać, nikt mnie nie oszukał. W szkole nauczyli mnie czytać ze zrozumieniem i potrafię przeczytać umowy, które podpisuje.
Ostatnio oszukali mnie w sklepie, bo powiedzieli że piwo jest dobre, ale mi nie smakowało.
Porównując wiedzę wyciągniętą z już prawie ukończonych studiów inżynierskich oraz z tych kilku kursów na Udemy (czyli tańsza wersja bootcampu), które kupiłem parę lat temu, nie widzę zbytniej różnicy pod kątem przydatności w pracy. I tak koniec końców wszystkiego musiałem nauczyć się sam, a takich rzeczy, jak bronienie się przed sabotażem projektu i zespołu ze strony właścicieli firmy (sic!) to chyba tylko na bootcampie psychiatrycznym mogliby mnie nauczyć.
Po kolej
Nie wchodź obecnie do branży IT.
A kiedy? Jaka pewność iż jutro będzie lepiej?
Kursy robiące z kogoś programistę w kilka miesięcy niestety dalej mają się świetnie. Niestety mamy też bardzo dużą ilość wolnych Kandydatów na rynku, co powoduje, że wejście do branży jest jeszcze trudniejsze niż kilka lat temu. Oferty dla juniorów czy trainee to zaledwie kilka % na portalach pracy. A na juz istniejące stanowiska zgłasza się setki CV.
zawsze podoba mi się ten wspażnik "setki CV". Sam tez pewnie wysłałem teraz z setkę CV. I zróbmy eksperyment myślowy. Jest 100 ofert pracy. Jest 100 programistów szukających pracy. I kżady z nich wysyłą CV na każde stanowisko. Co robią rekruterzy? Mówią iż jest cieżki okres bo są setki CV na jedno miejsce. Mimo iż ilość miejsc pracy jest porównywalna XD Czy taka sytuacja jest prawdziwa? Nie wiem. WIem iż teraz rekrutacje są o wiele wolneijsze niż kilka lat temu. A jak rekrutacja trwa 5 razy dłużej to ja się nie dziwię iż przychodzi 5 razy więcej CV
Jeżeli chcesz zmienić branżę na IT to poczekałbym kilka miesięcy, bo obecnie mamy korektę boomu zatrudnienia popandemicznego. Wielu doświadczonych specjalistów jest na rynku i im też jest trudno znaleźć pracę. Nie ufaj bootcampom, że zrobią z Ciebie programistę w 3 miesiące.
Jak mowi @Mjuzik co robić przez te kilka miesięcy czekania? No najlepiej Uczyć się dalej i dalej wysyłać CV. A nie czekać z założonymi rękami
A Ty co o tym sądzisz?
Myślę iż dobrze mówi. Im gorzej mówimy o IT tym mniej kandydatów. Zwłaszcza warto źle mówić o Javie. Ostatnio słyszałem iż w C# i JS jest 100 CV na jedno miejsce, ale w Javie jest 100k CV na jedno miejsce
Kiedyś była moda na uczenie się programowania teraz będzie moda na blogach na pisanie jak to źle nie jest. Już widzę nawet, że pojawiają się vlogi z czytania artykułów o branży IT XD
Branża IT jest to typowa robota w korpo, żadne rocket-science. Większość korposzczurów robi w tzw. Sprintach pod presją managerów by dowozić funkcjonalności. Wiele z nich ulega wypaleniu po latach. By utrzymać się w kołowrotku i zmieniającym się wymaganiom trzeba poświęcać czas po pracy od czasu do czasu. Zyskują Ci co robią to dość często. Wtedy 4 letni byczek świeży po studiach jest lepszy niż 10 letni zasiedziany Senior z rodziną co już po pracy się nie uczy. Tak wygląda ta branża. Jedyne co, to rozbraja mnie syndrom wyparcia którzy niektórzy mają.
Ja np. już 7 lat lat w branży i powoli myślę o zawijce w coś innego. Nie wyobrażam sobie siebie, by wytrzymać to jak rynek się zmienia, jak zmieniają się wymagania, trendy. Praca w korporacji od zawsze nie była dla wszystkich. Ja planuję rzucić robotę w korpo po 10 latach i przejść na coś lżejszego. Tak po prostu w życiu jest.
Życie w śnie, że robią karierę kończy się tam, kiedy dyrektorowi się coś nie zgadza w Excelu i lądują z ulicy z dnia na dzień. To jest kariera?
Nie rozumiem dorabiania ideologii temu wszystkiemu.
PawelP6 napisał(a):
Nie rozumiem dorabiania ideologii temu wszystkiemu.
To po części brak świadomości klasowej. Tutaj co drugi by jednym tchem wymienił programistów, lekarzy i prawników, a przy dobrej fakturze to panie, klasa wyższa. Uświadomienie sobie prekarności własnej sytuacji, nawet osłodzonej wysokimi (jak na pracownika najemnego w Polsce AD 2024) zarobkami, będzie dla wielu bolesne, ale jest też okazją do wyrwania się z umownego paleoliberalizmu.
Socjaldemokracja w Europie jako ruch polityczny (w przeciwieństwie do czegoś, co dziś nazwalibyśmy kanapową lewicą) zaczęła się właśnie od ówczesnych odpowiedników dzisiejszych kuców - wykwalifikowanych niemieckich rzemieślników, zarabiających niezłe pieniądze, pracujących na własny rachunek bądź w ramach "korpo", czyli manufaktur. Zidentyfikowanie własnego interesu klasowego (bynajmniej nie zbieżnego z interesem ówczesnych elit monarchistycznych), które często kiełkowało pod wpływem czytanych broszur Ferdynandów Lasalle'ów czy Otto Dammerów, prowadziło do strajków, zakładania związków i walki politycznej z wielkim kapitałem. Część tych rzemieślników zostało później działaczami SPD i innych partii socjaldemokratycznych, czego sobie i Wam życzę przy niedzielce, polecając jednocześnie przyjrzenie się stosunkowi wartości dodanej pracy uśrednionego programisty do wysokości jego zarobków. Wyzysk niejedno ma imię.
Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.
Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.