Dobre podsumowanie
W skrócie - nie jest źle, ale nie wystarczy już liznąć reacta lub pythona żeby dostać pracę, wracają czasy w których trzeba się wykazać w cv i na rozmowie.
Dobre podsumowanie
W skrócie - nie jest źle, ale nie wystarczy już liznąć reacta lub pythona żeby dostać pracę, wracają czasy w których trzeba się wykazać w cv i na rozmowie.
Fajny artykul na temat dlaczego jest ciezko i ze raczej bedzie ciezko jeszcze przez jakis czas: https://newsletter.pragmaticengineer.com/p/what-is-old-is-new-again
wracają czasy w których trzeba się wykazać w cv i na rozmowie.
Dzięki ci boszsz!
Chociaż miejsc pracy brakuje, to przynajmniej zarobki spadają i wymagania rosną.
Liczę na to że zatoczymy w końcu pełne koło i będzie jak kiedys. Dla masówki i początkujących on-site a firmy które bardziej "ogarniają" będą proponować full remote i będą zgarniać tych lepsiejszych.
Pozwoliłem sobie odpisać tutaj zamiast w komentarzu pod postem
Co to znaczy bycie dobrym? To nic innego jak bycie zakuwaczem nowinek :D Dobra osoba nie konczy pracy po 8 godzinach tylko zakuwa kolejne kilka godzin, robi własne projekty, open source, konferencje, blogi itd
Problem z byciem "dobrym" jest taki, że jest to proste gdy jest się młodym, zdrowym, singlem do lat 30 bez obowiązków. Wtedy łatwo jest sobie pospać 8 godzin i wypoczętym kodować w pracy i po pracy robić projekty na boku, nieustannie dokształcać itd.
Problem zaczyna pojawiać się w okolicach 30-stki. Sporo osób na ma głowie wiele rzeczy
Nie ma czasu na zdrową diete, sen 8 godzin, naukę po godzinach i co wtedy? Ten dobry szybko staje się "średni". I ze zdalnej trafia na 3-dniową hybryde co jeszcze bardziej zabiera mu czas, zwłaszcza jak mieszka w domu 20 km od biura.
Tak więc na pewno nie jest to dobry trend, bo "bycie dobrym" wychodzi poza ramy człowieczeństwa, raczej nikt normalny nie chce być singlem do 35-40 roku życia, unikać sportu, znajomych, związków by mieć czas na nowe języki i frameworki. Lata 20-30 śmiało można poświęcić na kariere, ale im dalej w las tym bardziej ta misja staje sie nierealna.
Osoby z zagranicy proszone są natomiast o regularne wizyty w biurach w celu budowy silniejszych relacji ze współpracownikami - Techland poinformował "CD-Action".
xd
U mnie w mieście (praktycznie jest to wioska, kilka sklepów, kilka ulic + kościół) na wypizdowie dolnym krzyczą 240pln za wymianę opon na felgach 19 cali. Oczywiscie bez żadnej faktury bez niczego. 40 minut pracy. A w IT dalej tyrajcie za 15k + vat i uczcie się po nocach i weekendami nowych helloworldow w nowym frameworku
Współczuje ludziom ktorzy nadal uważaja ze jest tu fajnie.
Misiek_Uszaty napisał(a):
U mnie w mieście (praktycznie jest to wioska, kilka sklepów, kilka ulic + kościół) na wypizdowie dolnym krzyczą 240pln za wymianę opon na felgach 19 cali. Oczywiscie bez żadnej faktury bez niczego. 40 minut pracy. A w IT dalej tyrajcie za 15k + vat i uczcie się po nocach i weekendami nowych helloworldow w nowym frameworku
Współczuje ludziom ktorzy nadal uważaja ze jest tu fajnie.
Wytłumacz mi jeszcze raz, czemu nie założyłeś w tej miejscowości konkurencyjnej usługi?
@Misiek_Uszaty: tak i na pewno całe życie będziesz miał taką samą chęć, czas i środki żeby się przebranżawiać. Bajki to ja mogę swojemu psu opowiadać na dobranoc, a nie czytać tutaj. Idąc Twoim tokiem rozumowania to w zasadzie nie ma przeszkód aby 50-letnia babcia klozetowa została managerem wysokiego szczebla w Deloitte jeżeli tylko chce i ma pomysł na siebie. Sorry za pocisk, ale się powstrzymać nie mogłem. Prawda jest taka, że każdy możliwy zawód na ziemi może mieć ten sam problem co obecnie IT (może poza prostytucją, która swoją drogą w Polsce powinna być prawnie uregulowana).
Ofert jest zdecydowanie mniej. Kandydatów znacznie więcej.
Co gorsza - co raz częściej odbijamy się od firmy, bo:
fajnie, fajnie ale u was widełki są wymagane
I jak widzę, tylko my się ostaliśmy - inni już wymiękli i wszędzie można dodać ofertę bez jawnych widełek.
jak kolejne spore firmy na naszym rynku mają problem z wypłatami na czas to znaczy, że jest naprawdę źle
Ja jeszcze pamiętam jak w latach 2017-2022 regularnie średnio około raz na 2 miesiące oprócz ofert pracy na Linkedin lub email-a dostawałem telefony bezpośrednio na mój numer prywatny od rekruterek. Zazwyczaj z kontraktornii. Zawsze to było fajne i dawało dodatkowy bonus na starcie. Miewałem sytuację, że gdy mówiłem, że nie jestem zainteresowany to rekruterka mówiła nawet, że chce bym tylko przeczytał ofertę którą mi prześle na email'a lub może opowiedzieć. Do tego zostawia kontakt do siebie, na wypadek gdybym się zdecydował.
Od tamtego roku cisza w słuchawce
Ad Onwelo: Lecą ponoć głownie z Data I ławeczek. Taki komentarz też znalazłem:
"Pracowałam w tej firmie u klienta zewnętrznego przez 1,5 roku. Zawsze wszystko było w porządku, zarobki na fajnym poziomie, fajne inicjatywy i warsztaty. Niestety aktualnie odradzam branie udziału w jakiejkolwiek rekrutacji. Zaczęły sypać się projekty wewnętrzne jak i współprace z klientami. Zapewniali wszystkich, że nie bedzie żadnych zwolnień (bylo to mowione kilkanascie razy), a w razie zakończenia projektu, bedzie się czekało na nowy projekt na tzw. „ławeczce”. Zapewniano nas o tym wiele razy, powtarzano, że nie ma się czym stresować, zespół z zakresu danych mial byc dwukrotnie powiększony w tym roku. To samo uslyszelismy w dniu wczorajszym, a dzisiaj te osoby i mnóstwo innych jednak te wypowiedzenia otrzymało. Z dnia na dzień zwiększa się lista osób, ktorym wręczają wypowiedzenia. Sytuacja nie jest jasna i wiele osob czuje się calkowicie (usunięte przez administratora) Na początku byli zwalniani tylko juniorzy oraz osoby po Akademii (coś w formie stażu), ale dzisiaj juz zostali zwolnieni także doświadczeni pracownicy (mid i senior). Wszystko jest oczywiście zrozumiałe, projekty moga sie konczyc, jednak zapewnianie pracownikow jeszcze dzień wcześniej, ze sytuacja ma sie swietnie, tylko po to, zeby dac im wypowiedzenie następnego ranka jest zwyczajnie oszustwem. W związku z tym kazdemu odradzam współpracę z tą firmą."
obscurity napisał(a):
W skrócie - nie jest źle, ale nie wystarczy już liznąć reacta lub pythona żeby dostać pracę, wracają czasy w których trzeba się wykazać w cv i na rozmowie.
Ja nie wiem, kiedy wy mieliście te mityczne czasy gdy łapali wszystkich jak leci. Pracuję w IT z 12 lat już i nigdy nie pamiętam czasów, gdy wystarczyło "liznąć coś". Może ludzie co zaczęli przed 2011 się wypowiedzą?
A tutaj Onwelo w szczegółach:
"Pierwsze doświadczenia z Onwelo, 2 lata temu, były dla mnie bardzo pozytywne - rekrutacja przebiegła sprawnie, podejście bardzo profesjonalne i zachowana była ciągłóść komunikacji na poszczególnych etapach. Na samym projekcie pracowało się dobrze i mimo że była ewidentna tendecja do "odkładania" podwyżek to nie było na co narzekać. Niestety jest to firma, w której jest szacunek i mowa o "wspólnych celach" i wsparciu pracownika, tylko gdy firmie bardzo mocno się powodzi. Jako jedna z wielu, bez jakichkolwiek wcześniejszych oznak, że coś jest nie tak w firmie, zostałam zwolniona pod koniec miesiąca kalendarzowego - co spowodowało, że miałam bardzo mało czasu na znalezienie kolejnego zatrudnienia. Firma tłumaczyła się tym, że sytuacja jest dynamiczna, po czym zaprzeczając sobie, w kolejnym mailu informowała, że podejmuje działania od stycznia aby poprawić sytuację finansową. Szkoda tylko, że pracownicy nie dostali nawet strzępka informacji na ten temat, aby móc się przygotować. Myślę również, że skoro sytuacja była tak zła, to zwolnienia były pewne już dużo wcześniej i mogli zapewnić pracownikom czas na poszukanie nowej firmy. Dodatkowo, początkowo niektórym osobom wypłaty przychodziły z opóźnieniem - niektórym kilka dni, innym dłużej. Nie było kontaktu "z górą" i informacji z jakiego jest to powodu ani kiedy pieniądze do nich wyjdą.Tak więc widać, że firma wybierała sobie, kto akurat dostanie pensje na czas a kto nie. Oczywiście sytuacja nie była komentowana bardzo długo, do momentu aż nie wyszedł mail z informacją o pewnych problemach oraz o tym że więcej zwolnień nie będzie. Po czym, parę dni później było dużo więcej zwolnień. Oczywiście w trakcie nagłych zwolnień, Onwelo nadal wysyłało swój newsletter, w którym chwalili się nowymi zatrudnionymi osobami i atrakcjami w biurze oraz postami na LinkedIn mówiącymi o pozytywnych zmianach w Onwelo. W tym miesiącu w piątek (weekend przed otrzymaniem wypłat) otrzymaliśmy informację że wszyscy (oczywiście o ile to prawda - mail miał ukryte adresy, nie było żadnego spotkania etc.) będą mieli wypłacane pensje w 3 transzach. Oczywiście nie spytano nikogo o zgody, ta informacja została po prostu przekazana do pracowników. Nie mogę polecic pracy w tej firmie, ponieważ przy problemach jakie firma napotkała, okazało się że są oni nieuczciwi w stosunku do zatrudnionych osób a firma mimo prób ukazania struktury jako "płaskiej" nie wykazuje żadnej transparentności ani szacunku do pracownika."
wartek01 napisał(a):
obscurity napisał(a):
W skrócie - nie jest źle, ale nie wystarczy już liznąć reacta lub pythona żeby dostać pracę, wracają czasy w których trzeba się wykazać w cv i na rozmowie.
Ja nie wiem, kiedy wy mieliście te mityczne czasy gdy łapali wszystkich jak leci. Pracuję w IT z 12 lat już i nigdy nie pamiętam czasów, gdy wystarczyło "liznąć coś". Może ludzie co zaczęli przed 2011 się wypowiedzą?
Podobnie jak @kimikini , tyle, że coś języka liznąłem i jeszcze na studiach sie zaczepiłem do pracy. Studia kierunkowe były często wymagane, ale w sumie nie wymagali nie wiadomo czego. Niektóre zespoły to zespoły studentów :D. Jak na mój gust dosyć często były informacje w prasie o firmach zagraniczny otwierających biura w Competetive Cost Country ;). Jeden przełożony się żalił że chciałby mieć ławeczkę bo ciężko startować z projektem/robić biznes. Inny mi powiedział że jako cel mu postawili zatródnić 50 osób w miesiąc (prawie mu się udało).
Owszem, przesadzone są opowieści, że wymaganiem był mieć dwie ręce i oddychać; ale już chyba się nie stosuje akcji w stylu dziewczyn stojących pod biurowcem i jak dasz im CV to dostaniesz pączka xD.
CoderOne napisał(a):
Co to znaczy bycie dobrym? To nic innego jak bycie zakuwaczem nowinek :D
Bzdura!
Być dobrym to rozumieć co się robi niezależnie od pojawiających się nowinek. Rozumienie technologii to nie to samo co umiejętność obsługi narzędzia.
Problem z byciem "dobrym" jest taki, że jest to proste gdy jest się młodym, zdrowym, singlem do lat 30 bez obowiązków.
Jak się jest leniem to faktycznie może być to problem bo jednak wykazując się realnym zainteresowaniem i zaangażowaniem bardzo łatwo jest przeskoczyć "życiowych leniuszków".
tedy łatwo jest sobie pospać 8 godzin i wypoczętym kodować w pracy i po pracy robić projekty na boku, nieustannie dokształcać itd.
Problem zaczyna pojawiać się w okolicach 30-stki. Sporo osób na ma głowie wiele rzeczy
- ślub
- remont
- budowa domu
- małe dzieci wieczne chore/wożenie do przedszkola
- problemy zdrowotne od siedzenia ~12h dziennie (bo tyle siedzi osoba "dobra" w IT)
Straszne - inni tak trudno nie mają.
Idąc dalej tą logiką to Ci dobrzy na 100% mieszkają samotni pod mostem są otyli i śmierdzą po przecież to niemożliwe ogarnąć swoje życie tak żeby być jednocześnie dobrym i mieć czas na rzrwyki, rodzinę itp...
Nie ma czasu na zdrową diete, sen 8 godzin, naukę po godzinach i co wtedy? Ten dobry szybko staje się "średni". I ze zdalnej trafia na 3-dniową hybryde co jeszcze bardziej zabiera mu czas, zwłaszcza jak mieszka w domu 20 km od biura.
Marudzenie "nieogara".
Tak więc na pewno nie jest to dobry trend, bo "bycie dobrym" wychodzi poza ramy człowieczeństwa, raczej nikt normalny nie chce być singlem do 35-40 roku życia, unikać sportu, znajomych, związków by mieć czas na nowe języki i frameworki. Lata 20-30 śmiało można poświęcić na kariere, ale im dalej w las tym bardziej ta misja staje sie nierealna.
Ciąg dalszy marudzenia "nieogara - leniuszka".
Bessa odwołana, serek dostał nowy projekt.
wartek01 napisał(a):
Ja nie wiem, kiedy wy mieliście te mityczne czasy gdy łapali wszystkich jak leci.
To w charakterze ciekawostki, bo teraz to tylko luźno ma związek z tematem. Połowa lat 90., na uczelni w odpowiednim miejscu wisi kreatywnie napisane ogłoszenie. Wchodzę do firmy z ulicy bez wcześniejszego umówienia i mam pracę po kwadransie. Pierwsze CV napisałem sobie kilka lat później. Może był to januszsoft (termin wtedy nieznany), ale taki trochę międzynarodowy.
A czy łapali wszystkich jak leci? Tych, co skończyli informatykę, pewnie tak, a było ich może ze 2 tys. rocznie w skali kraju. Z kierunków pokrewnych może kilka razy więcej.
wartek01 napisał(a):
obscurity napisał(a):
W skrócie - nie jest źle, ale nie wystarczy już liznąć reacta lub pythona żeby dostać pracę, wracają czasy w których trzeba się wykazać w cv i na rozmowie.
Ja nie wiem, kiedy wy mieliście te mityczne czasy gdy łapali wszystkich jak leci. Pracuję w IT z 12 lat już i nigdy nie pamiętam czasów, gdy wystarczyło "liznąć coś". Może ludzie co zaczęli przed 2011 się wypowiedzą?
Dostałem w 2017 roku staż w Javie w korporacji w Krakowie, po 3 miesiącach nauki tego przedmiotu na semestrze od zera. Umiałem podstawy OOP, SQL'a. Nawet nie wiedziałem co to frameworki (Spring'a nie umiałem) i tak się jakoś zaczęło. Teraz tak dostać robotę to chyba jakiś absurd by był, patrząc na ilość studentów i wymagań. I tak, rekrutowali wiadrami wtedy.
Przed pandemią na rozmowę zazwyczaj trzeba było przyjść, przez co mniejsza była pula chętnych (bo zazwyczaj kandydat był z okolic), teraz natomiast aplikując konkurujesz co najmniej z całą Polską. Jeden szukający pracy może zaspamować wszystkie ogłoszenia ze swojej specjalizacji,
To że zwalniają to jedno, ale liczba zalewających ogłoszeniami wcale nie pomaga Cię wyłowić do kolejnego etapu rekrutacji
info z no fluff jobs ^
Trubow napisał(a):
Przed pandemią na rozmowę zazwyczaj trzeba było przyjść, przez co mniejsza była pula chętnych (bo zazwyczaj kandydat był z okolic), teraz natomiast aplikując konkurujesz co najmniej z całą Polską. Jeden szukający pracy może zaspamować wszystkie ogłoszenia ze swojej specjalizacji,
Bo to działa w dwie strony. Jak jest rynek pracownika to jest świetne, bo możesz wybrać sobie najlepszą firmę. Jak jest rynek pracodawcy to można wybrać najlepszego pracownika. No i tyle. Teraz dostajemy po dupie
miiiilosz napisał(a):
Bo to działa w dwie strony. Jak jest rynek pracownika to jest świetne, bo możesz wybrać sobie najlepszą firmę. Jak jest rynek pracodawcy to można wybrać najlepszego pracownika. No i tyle. Teraz dostajemy po dupie
Kto dostaje po dupie?
Czy znasz jakiegoś ogarniętego programistę co nie może znaleźć pracy?
Nareszcie w branży następuje jakaś weryfikacja i zaczyna się oczyszczenie rynku z patologii.
Dziś normą są sytuacje, w których sensowny front-endowiec samodzielnie w 2 tygodnie ogarnia zlecenie, które w "nowocześnie" zarządzanym "SoftłerHAŁS", team składający się z minimum 4 osób realizuje miesiąc lub dużo więcej... Toż to jest chore!
Co ciekawsze te wyuzdane techniki zespołowego tworzenia nikomu nie potrzebnego "super kodu" w praktyce nie gwarantują ani lepszej jakości ani lepszego wsparcia ani nawet łatwiejszej rozbudowy...
Dlatego klienci zaczynają rozumieć, że płacenie za bezowocne meetingi, wykorzystanie rozdmuchanych technologii i inne wymysły nie zbliża ich do celu, który chcą osiągnąć. W biznesie liczy się szybkość działania i cena a do tego potrzeba sprawnych programistów o szerokich horyzontach.
Dlatego zmienia się zapotrzebowanie rynku. Jeden programista o szerokich horyzontach będzie niemal zawsze lepszym wyborem niż kilku przeciętniaków.
Ad "Jeden programista o szerokich horyzontach będzie niemal zawsze lepszym wyborem niż kilku przeciętniaków." A gdzie ma użyć tych szerokich horyzontów? Jeżeli w przeciętnym polskim oddziale korpo jest taki micromanagement, że nie ma czym oddychać. Z tej branży zrobiono cyrk. Tu małpy są potrzebne.
Steve Jobs kiedyś powiedział: "Nie ma sensu zatrudniać mądrych ludzi i mówić im co mają robić; zatrudniamy mądrych ludzi, żeby to oni mówili nam, co my mamy robić", w polskim korpo nie był :D
fafikowski napisał(a):
A gdzie ma użyć tych szerokich horyzontów? Jeżeli w przeciętnym polskim oddziale korpo jest taki micromanagement, że nie ma czym oddychać. Z tej branży zrobiono cyrk. Tu małpy są potrzebne.
"A gdzie ma użyć tych szerokich horyzontów?" - i właśnie Ci co mają takie podejście są do "odfiltrowania".
Owszem cyrk zrobiono. Na szczęście nie wszędzie. Jest mnóstwo małych i średnich firm, które potrzebują własnych działów IT a praca w nich będzie ciekawsza niż w tych nieudolnych i źle zarządzanych "korpo", o których piszecie. Są też oczywiście sensowne korpo ale te najciekawsze są tylko dla wybranych a nie rozwojowo pasywnych.
Zawsze na świecie było tak, że aby dostać dobrą, ciekawą i łatwą pracę trzeba się było wykazać i to nie jedynie stażem wysiadywania fotela a konkretnymi zrealizowanymi projektami i osiągniętymi celami.
może przejdź się na jakąś 4-poziomową rektuację, najlepiej jakbyś zaliczył przynajmniej ze 3. Dla perspektywy lepszej. Wtedy zrozumiesz. (Mój tip: Zarezerwuj sobie przynajmniej 2 miesiące na przygotowania do interview.)
@fafikowski: w jakim celu? Od ponad dwóch lat nie wyrabiam się ze zleceniami a stawkę względem zeszłego roku podniosłem o 50%. Po co mam tracić czas na rekrutacjach skoro są proste metody znalezienia dobrych zleceń w inny sposób? Stawki jak w korpo tylko bez "kretyńskiej" korpo otoczki. Owszem trzeba się wykazać samodzielnością i odpowiedzialnością ale dla mnie to dużo lepsza opcja niż być anonimowym nic nie znaczącym trybikiem wielkiej machiny. Jeśli jednak ktoś chce brać kasę jak @Misiek_Uszaty za jedyne co w IT "rozwijam" to papier toaletowy jak idę robić kloca w czasie daily
to całkiem możliwe, że te czasy przemijają.
4w0rX4t4X napisał(a):
Kto dostaje po dupie?
Czy znasz jakiegoś ogarniętego programistę co nie może znaleźć pracy?
Znam takiego co musiał sporo zjechać ze stawki i stack w nowej robocie też mu się nie podoba
Nareszcie w branży następuje jakaś weryfikacja i zaczyna się oczyszczenie rynku z patologii.
Działasz sobie samodzielnie i Ci się chce to świetnie. Ale nie masz się z czego cieszyć. Korpo zwalniają zarówno ogarniętych i nieogarniętych. Część z ogarniętych zacznie działać tak jak ty. Skutek będzie taki, że dla Ciebie rynek też się skurczy. Pamiętaj, że w czasie pandemii jak był hype to naturalne było pomaganie komu popadnie, żeby wejść do branży. Panowało przekonanie, że pracy jest nie do przerobienia. Tak samo może się stać z Twoimi zleconkami
miiiilosz napisał(a):
Działasz sobie samodzielnie i Ci się chce to świetnie. Ale nie masz się z czego cieszyć. Korpo zwalniają zarówno ogarniętych i nieogarniętych. Część z ogarniętych zacznie działać tak jak ty. Skutek będzie taki, że dla Ciebie rynek też się skurczy. Pamiętaj, że w czasie pandemii jak był hype to naturalne było pomaganie komu popadnie, żeby wejść do branży. Panowało przekonanie, że pracy jest nie do przerobienia. Tak samo może się stać z Twoimi zleconkami
Tak to prawda różne rzeczy w życiu się dzieją i także małe zlecenia mogą się skończyć... dlatego zakładanie, że zawsze będzie dobrze jest błędne - a odnoszę wrażenie, że z takiego założenia wychodzi większość wypowiadających się tu nieszczęśników. Różne kryzysy już przetrwałem i nawet gdybym jutro wszystkie zlecenia stracił to nie będzie dramatu. Zresztą moje ostrożne podejście nigdy nie było kierowane tym, że stracę zlecenia a raczej tym, że nagle utracę zdrowie lub możliwość pracy i przed tym się zawsze zabezpieczałem.
IT rozwija się tak szybko, że nabyte umiejętności i poznane technologie szybko tracą na wartości. Na wartości nigdy nie traci jednak zdobyte doświadczenie, umiejętność rozmawiania z ludźmi, umiejętność nazwania problemów po imieniu oraz determinacja by realizować cele.
Programowanie zawsze może się skończyć i znajomość 1000 bibliotek nie będzie nic warta ale szlifowanie pozostałych aspektów swojego warsztatu zawsze będzie procentować. Nawet jak się przebranżowisz na ogrodnika.
p.s.
Korpo zwalniają zarówno ogarniętych i nieogarniętych.
Tak Ci się tylko wydaje. Ogarnięci idą do góry bo cennych ludzi nigdy się nie zwalnia.
Jakoś z tymi "zleconkami" czuję się bezpiecznie i w ogóle nie widzę zagrożenia ze strony ludzi zwolnionych z korpo - powodów ku temu jest sporo. Od mentalności i wyboru sposobu życia zaczynając.
Jak ktoś osiągnął coś w korporacji to niemal nigdy nie będzie chciał działać samodzielnie. Jak ktoś odniósł suksec samodzielnie to prawie na pewno nie będzie chciał pracować w korpo.
Bo ludzie są różni i ta różnorodność jest niezbędna dla rozwoju zarówno ludzkości, technologii jak i biznesu.
Więc mając świadomość, że działamy niemal na globalnym rynku pracy i swoje działania w jej poszukiwaniu ograniczamy do kliknięcia w linkedIn tak jak to zrobiło 150 000 000 innych programistów to chyba nie dziwota, że nie ma odpowiedzi na podjęte przez nas "działania".
Możecie się na moje wypowiedzi złościć i obrażać ale widzę to tak:
Tak Ci się tylko wydaje. Ogarnięci idą do góry bo cennych ludzi nigdy się nie zwalnia.
eh skąd ty takie mądrości bierzesz
aoeuidhtn napisał(a):
Tak Ci się tylko wydaje. Ogarnięci idą do góry bo cennych ludzi nigdy się nie zwalnia.
eh skąd ty takie mądrości bierzesz
Ze szklanej kuli. Programista 9000k po prostu wszystko ogarnia wzrokiem i rozumem. Wszędzie był i wszystko wie. ;)
Co to znaczy "cenny"? Ktoś może być cenny w innej firmie, a nie obecnej, i po zwolnieniu znajdzie sobie znajdzie szybko dobrze płatną pracę. Znam pełno takich przypadków. Ale co ja tam wiem.
4w0rX4t4X napisał(a):
Programowanie zawsze może się skończyć i znajomość 1000 bibliotek nie będzie nic warta ale szlifowanie pozostałych aspektów swojego warsztatu zawsze będzie procentować. Nawet jak się przebranżowisz na ogrodnika.
Tu się z Tobą zgadzam. Takie rzeczy jak wychodzenie z inicjatywą, komunikatywność, umiejętność rozmowy z klientem i inne skille miękkie się bardzo przydają. No i można je transferować między róznymi zawodami.
Korpo zwalniają zarówno ogarniętych i nieogarniętych.
Tak Ci się tylko wydaje. Ogarnięci idą do góry bo cennych ludzi nigdy się nie zwalnia.
Chyba dawno w korpo nie pracowałeś. Są różne sytuacje kiedy polecisz niezależnie od ogarnięcia. Poniżej kilka przykładowych sytuacji:
Są firmy, w których spróbują Cię zatrzymać (małe i średnie). Są oddziały korpo, gdzie lokalny dyrektor ma wystarczającą autonomię, żeby Cię zostawić. Ale nie zawsze tak będzie
Jakoś z tymi "zleconkami" czuję się bezpiecznie i w ogóle nie widzę zagrożenia ze strony ludzi zwolnionych z korpo - powodów ku temu jest sporo. Od mentalności i wyboru sposobu życia zaczynając.
Jeśli kogoś przypili to może zmienić sposób myślenia. Kredyt i dzieci na utrzymaniu tylko go w tym zdopingują. Nie będzie to każdy wyrzucony korposzczur, ale jakiś odsetek będzie.
Jak ktoś osiągnął coś w korporacji to niemal nigdy nie będzie chciał działać samodzielnie. Jak ktoś odniósł suksec samodzielnie to prawie na pewno nie będzie chciał pracować w korpo.
Jeśli idzie mu dobrze to tak. Jak idzie źle to będzie kombinował (przynajmniej ja bym kombinował)
Więc mając świadomość, że działamy niemal na globalnym rynku pracy i swoje działania w jej poszukiwaniu ograniczamy do kliknięcia w linkedIn tak jak to zrobiło 150 000 000 innych programistów to chyba nie dziwota, że nie ma odpowiedzi na podjęte przez nas "działania".
Rada, żeby się wykazać proaktywnością jest dobra w jednostkowych przypadkach, tzn możesz tak powiedzieć znajomemu albo @Miang. Ale jakby wszyscy byli proaktywni to zniknęłaby nagroda za proaktywność
Możecie się na moje wypowiedzi złościć i obrażać ale widzę to tak
Tu się nie ma o co obrażać, bo tak to wygląda. Ja nawet uważam, że tak powinno być. Praca na etacie u kogoś polega właśnie na tym, że pracuje się w stałych godzinach 9-17 i nie trzeba się wykazywać przedsiębiorczością. Jakby ktoś chciał łapać zlecenia od kilku różnych podmiotów i być freelancerem to jak najbardziej powinien się wykazać czymś więcej. Ale na etat idzie się między innymi po to, żeby tego nie robić