Jest to pytanie z podstawioną jakąś ukrytą tezą. W tak opisany sposób mamy:
- przeciętnego robola zachowujący life balance
- toksyka z syndromem sztokholmskim
Jedynka lepsza, bo przynajmniej nie jest toksyczny dla siebie ani innych.
Tylko, że opisujesz skrajności, niemalże sugerując, że zaangażowanie jest złe, bo prowadzi do skrajności.
Mylisz się drogi kolego. Starałem się wybrać dwie grupy programistów, które najczęściej spotkałem w swojej wieloletniej karierze typowego senior developera. Obie grupy to można powiedzieć różnica pokoleniowa. Klasa postaci "klepacz kodu dla kasy" - DPS, Klasa postaci "pasjonat" - healer.
Pierwszy to młodziaszek programista w wieku "mentalnym" od 20 do 30 lat mniej więcej. Dla takiej osoby najwazniejsza jest po pierwsza kasa, a po drugie work-life-balance i trzymasie pracowania maksymalnie osiem godzin dziennie. Taka osoba tez chce w wolnym czasie konsumować, czerpać z życia, carpe diem ala "Instagram Dream" - stąd pracę traktuje czysto instrumentalnie, często ją zmienia dla kasy i nie daje sobie wejść na głowę w celu robienia np: nadgodzin
Druga to osoba raczej starsza pamiętająca czasy PRL lub urodzona w tym okresie, "wiek mentalny" od 35-45 roku. Taka osoba ma wpojone mentalnie, by raczej zawsze swojego szefa szanować, raczej niechętnie zmienia pracę. Dla takiej osoby praca to bardziej misja, a kasa jest na drugim miejscu. Work-life-balance do końca nie rozumie. Często zgodzi się również na niekorzystne polecenia góry typu wspomniane nadgodziny nieraz darmowe, odpisywanie na maile wieczorami i w weekendy, nauka poza czasem pracy (żeby w pracy klepać równe 8h a nie uczyć się nowych rzeczy) w tym kursy i certy z własnej kieszeni.
No i od osób typu dwa bardzo, ale to bardzo często słyszałem zawsze jak to "niepasjonaci" zniszczyli branże, że jeszcze w 2010 kod był zajebisty, dopieszczony i programy niezabugowane, bezpieczne (cybersec), a obecnie "niepasjonaci" co przyszli dla kasy rozpierniczyli branżę, piszą kiepskiej jakości kod, nie chce im się rozwijać (ale największy zarzut to brak pasji czyli klepanie kodu po godzinach, własne projekty do szuflady "github" czy commitowanie open-sourców) i przez to rzekomy typ drugi dostaje wypalenia zawodowego, bo pracuje z "idiotami" co nie umieją kodować na odpowiednim poziomie przez brak pasji
Myślałem, że będzie obiektywna dyskusja, a to po prostu Ty jesteś typem nr 1, a inny typ nr 2, zakładam Twój team leader, ma do Ciebie pretensje o to, że również nie jesteś nr 2 :P
Więc owszem, rację ma nr 1, niemniej, tak jak napisał @LukeJL - nie jest to obiektywny post.
Oczywiście jest typ 3, 4, 5, ..., n->infinity, ale opisałem SUBIEKTYWNIE dwa typy osób, podejść pokoleniowych, z którymi JA NAJCZĘŚCIEJ się spotkałem. Fajnie, że macie statystycznie częściej inne osoby niż typy wyżej wymienione. Ja mam takie doświadczenia jakie mam i tyle.
Ja jestem coś pomiędzy typem 1 a 2, tzn. bliżej mi zdecydowanie do typu pierwszego, nie pasjonuje mnie ani trochę programowanie, mam inne pasje niż IT, jestem w branży dla bardzo łatwej kasy, nie lubię scruma bezsenownych spotkań scrumowych, zostawania po godzinach, nadgodzin czy odpisywania na maile w sobotę o 21:37 bo tak, ale z drugiej strony staram na maksa przykłada się w pracy, rozwijać w czasie pracy i rozumiem trochę osoby typu drugiego, bo po prostu widząc ile osób robi fuszerkę byle tylko zgarnąć łatwe 20k z programowania to aż naprawdę razi w oczy. Coś na zasadzie "napisać kod byle jak, byle dowieźć jak najwięcej, kiepskiej jakości, byle kod działał, a najwyżej potem sie zrobi refactor" - bez przewidzienia typowych problemów które mogą wystąpić, a potem wychodzą jakieś wąskie gardła, throtling, problemy z wielowątkowością czy endpointy które zwracają dane po 3, 5, 10 sekundach. Gdzie można było te najbardziej typowe problemy przewidzieć zawczasu i zaplanować cokolwiek sensownego.
-
Dziwi mnie wypalenie zawodowe w przypadku#2. Skoro to pasja, to skąd wypalenie? Czy mowa o jakiejś obsesyjnej pasji, czy takie zwykłej harmonijnej? Jeśli obsesyjna pasja, to jaki jest baitcel zestawiania takich skrajnych postaw?
-
W tych postawach poruszasz różne aspekty: życie prywatne, zawodowe, relacje społeczne. Jak i wartościowanie "co lepsze/kto ma rację", a to zależy od priorytetów życiowych, które się przecież zmieniają w czasie. To co ważne dla 20+ latków, niekoniecznie jest ważne dla 50+ latków.
Wypalenie z powodu takiego, że osoba typu dwa to zapalony pasjonat i chciałby z takimi pracować, a jednak większość ludzi to typ jeden co ewidentnie jest w branży dla kasy. Opisałem to wcześniej, takie osoby najczęściej męczą bułe że kiedyś to było, 512mg ramu i strony działały super płynnie bo "pasjonaci ogarniali" a dzisiaj chrome zżera 16gb ramu w kilku zakładkach i wszystko zamula, zabugowane i podatne na cyber-atacki itd. No i inne pierdoły typu jak można programować na ubuntu czy też mincie (tak, serio miałem typa co miał archa linuxa, gentoo czy nawet samemu składał linuxa i był zażenowany, że ktoś programuje na ubuntu xDD (a większośc osób w teamie była na ubuntu/mint/debian), na szczęscie go wywali, bo typek ewidentny ogarniacz i bardzo dobry technicznie gość, ale autysta i zerowy skill społeczny, nie dało się z nim dogadać, był chamski dla innych)
Typów jest tyle co ludzi. Każdy ma swoje cele, swoje ambicje, swoje potrzeby i one u każdego są trochę inne. Wrzucanie wszystkich do dwóch worów to przejaw niedojrzałości. Pewne tu jest jedno -nie znajdziesz ani jednej żyjącej osoby która w 100% wpisuje się w twoje teoretyczne typy 1 lub 2.
jaki miałaby sens dyskusja o 1000 typach programisty i wpis na 100 stron A4? Ogarnij się. Napisałem o dwóch najczęstszych SUBIEKTYWNIE spotykanych przeze mnie typach. Chcesz pogadać o innych typach to założ swoj wątek, w czym problem?
Żaden.
Nie trzeba być pasjonatem ani siedzieć x czasu po godzinach, żeby rozwijać się technicznie i pisać dobrej jakości kod. Wszystko to można zawrzeć w czasie pracy przy odpowiednim zarządzaniu czasem.
Bez względu na osobowość, mnóstwo zależy też od projektu. Bez względu jakim wymiataczem byś nie był to słabo zarządzany projekt zwyczajnie Cię wgniecie w ziemie.
W teorii? Masz 100% racji.
W praktyce? Masz 50% racji.
Moje doświadczenia z większości projektów to było narzekanie Team Leaderów oraz Product Ownerów, że ktoś śmie uczyć się w pracy zamiast klepać taski z JIRY. Założmy osoba A umiała X w stopniu zerowym i dostała taska by zrobić coś w technologii X, chciała się nauczyć. Osoba B umiała X w stopniu dobrym i miała innego taska. Jak się o tym ktoś dowiedział to od razu Product Owner nalegał, by osoba B zajęła się taskiem z technologią X a osoba A ma robić to co już umie i basta - bo trzeba szybko dostarczyć klientowi, a nie się uczyć :(
Było mówione - w pracy pracujemy, uczymy się po pracy, no bo najważniejsze to dostarczać jak najwięcej ficzerów dla biznesu, oni muszą widzieć ładny burndown-chart i zrealizowane 60-70 story points co sprint na storkach typowo biznesowych. I co zrobisz? Nic nie zrobisz.
Czuję tutaj przytyk do mojej osoby bo ośmieliłem się niedawno opisać właśnie podejście o tutaj:
https://4programmers.net/Forum/Kariera/364478-zwolnienia_watek_zbiorczy?p=1954272#id1954272
więc czuję się w obowiązku rzucić na to nieco więcej światła ze swojej perspektywy
Jak to w życiu bywa, świat nie jest zero jedynkowy i tak samo podział developerów o którym wspomina autor też imho nie.
Ja np. nie czuję abym zaliczał się ani do pierwszej ani drugiej grupy.
Więc jak to ze mną jest?
Szczerze mówiąc to całkowicie zapomniałem o twoim poście. Pewnie podświadomie twój post to był inspiracja, wiec nie był to przytyk do ciebie. Ale skłamałeś w tym poście. W zlinkowanym sam napisałeś:
Znam mnóstwo osób w branży które dosłownie stoją w miejscu, klepią latami to samo a jak widzą, że czytam książkę (branżowa, lubię to i mnie to interesuje) to przecierają oczy ze zdziwienia i pytają czy nie szkoda mi zycia.
Ale nie wiedzą, że ja wiem, że poza bramą obecnej organizacji gdzie wygrzali krzesło czekają wilki aby zjeść takie sarenki które nie poradzą sobie po wyjściu ze stajni, bez ochrony na pastwisko.
Zaskakujące jak bardzo można osiąść na laurach w tak wydawałoby się dynamicznej branzy.
Czyli jak widać jednak jako "pasjonata" masz problem do typowych klepaczy kodu, że ktoś śmie po 8h pracy skoczyć na rower albo ze spadochronem, zabrać żonę na kolacje lub syna na gokarty - a ty czytasz książkę branżową. Więc ewidentnie wpisujesz się w ramy typa nr 2
I właśnie tobie może wydawać się, że "jesteś spoko" ale z doświadczenia wiem, że takie osoby jak ty nie wiedzą, nie zdają sobie sprawy, że wprowadzają toskyczną atmosferę w zespole i czuć od nich, że uważają się lepszymi koderami. Nie musisz mówić wprost ale po prostu czuć to na codzień, że gardzisz "klepaczami kodu" którzy mają fajne, ciekawe pasje (wybacz, ale programowanie takie hobbystyczne to jednak turbo nudna zajawka, chociażby pogadaj z ładnymi kobietami jak patrzą na kogoś kto interesuje się sportkami ekstremalnymi a kimś kto koduje czy składa klocki lego :D). No i dodatkowo gdy jeszcze dodamy w pracy Scruma to powstaje taka toksyczna presja bo ci zwykli klepacze kodu, co nie rozwijają się w wolnym czasie jak ty - dorównywali tobie technicznie. W efekcie ci co nie chcą się rozwijać po godzinach bo mają swoje życie to są do tego zmuszani, albo muszą słuchać zjebek że nie dorównują innym i kończy się work-life-balance i zaczyna zakuwanie po pracy zeby ogarniać w pracy według widzi-misię osób nietechniczych, którzy patrzą na wykresy "wydajności" programistów i porównując każdego liniowo.
Podsumowując - zwykła osoba typu "klepacz" nie jest w stanie uprzykrzycz życia pasjanotowi, ale pasjonat jest jak najbardziej w stanie uprzykrzycz życie klepaczowi jeżeli jest nadgorliwy, a osoby nietechniczne/management nieogarniają realiów (czyli praktycznie standard w 99% przypadkach)
Ale czemu pytanie zostało sprowadzone do dwóch skrajnych wartości? Nie ma już ludzi po środku?
Pisałem o tym setki razy, napiszę sto pierwszy
Po pierwsze secundo - po co pisać o 100, 1000, 10000 typach programistów? kto przeczyta te 100 stron wypocin a4?
Po drugie tertio - opisałem dwa najczęściej spotykane w mojej wieloletniej karierze senior deva klepacza SUBIEKTYWNIE typy/grupy osób.
Po trzecie quattro - jak znasz inne typy zawsze możesz założyć swój wątek
Mnie w tym wątku zastanawia jedno.
Skąd przekonanie że jest jest dodatnia korelacja miedzy tym, że wypalenie zawodowe dotyczy tych, którzy naprawdę są zainteresowani IT?
Pewnie znasz jeden taki przypadek i na jego podstawie uogólniasz.
Jedyny przypadek wypalenia jaki spotkałem, był gość który przyszedł do IT za kasą. Widać, że rozminął się z "powołaniem" i się męczył.
to się zastanawiam, czy po prostu w pracy nie wkurza cię ktoś, kto po prostu ceni sobie jakość tego co robi. A to ty przypisujesz mu wypalanie zawodowe.
Ja wolę pracować z ludźmi, którym zależy, którzy motywują innych to doskonalenia swoich umiejętności.
Bo pracowałem z dziesiatkami osób typu drugiego i mówili mi wprost, że przez brak ludzi co są dla pasji, sporo osób co się przebranżowili po bootcampach i teraz są midami, seniorami - gdy muszą reviewować ich kiepski kod, patrzeć na kiepski kod źródłowy bez odpowiednich wzorców itd. to po prostu nie wyrabiają psychicznie, bo dla nich kodowanie to coś więcej niż praca, sztuka czy coś w tym stylu i po prostu męczy ich psychicznie fakt, że ludzie w zdecydowanej większości przypadków przychodzą po kasę a potem robią byle jako, bo mało kto się czepia (prawdziwych pasjonatów zostało mało) itd.
Tak przypadek z własnego doświadczenia aka dowód anegdotyczny, ale nie jedna osoba tylko kilka lub kilkanaście od których to usłyszałem. Stąd wziął się typ programisty nr 2, klasa "pasjonat", męczy ich rola healera w danej pracy.