Poza Silicon Valley to nawet w USA te $100-150k rocznie to są normalne zarobki dla devów. Tak jak ktoś napisał - pójście w remote w Europie to spora decyzja dla amerykańskiej firmy, jest z tym dużo ogarniania, inne strefy czasowe, inne formalności. Może prościej sprowadzić sobie do Ameryki ogarniętego człowieka, co wiele firm robi. Część sobie odpuszcza, część tworzy sobie tutaj jakieś kompleksowe zespoły, często z jakimś mini-oddziałem (i wtedy płacą stawki lokalne), albo jadą z pośrednictwem kontraktowni (kontraktownie zgarniają śmietankę i devom też płacą lokalne stawki).
Z kolei firmy z Europy to nie jest już taka przepaść w zarobkach - mam rodzinę w Niemczech, znajomych w Holandii - mówią że 100k EUR to jest dobra kasa, taka normalna, rozstrzał stawek jest tam mniejszy, rynek jest dojrzalszy, to nie jest tak jak u nas, że jeden nieświadomy zasiedziały senior bierze 8k, a inny trochę sprytniejszy 40k pln.
Tak to moim zdaniem wygląda w ogólnej masie. Na pewno raz na czas komuś udaje się trafić fajną okazję, zachodnie pieniądze płacone na b2b, co daje rewelacyjne zarobki w Polsce. A top-hakerów, którzy są doskonali zarówno technicznie, jak i w zakresie umiejętności miękkich i potrafią się porozumiewać po angielsku i tak będą wszyscy sobie wyrywać - ale to jest jakiś drobny procent (promil?) z nas.
Otwarciu się zachodu na remote (i ogólnie - szerokim przyjęciu się remote w branży) zawdzięczamy ogólne podbicie stawek, ale nie należy liczyć na to, że nagle wszyscy pracując zdalnie z domu rodziców w Skierniewicach będą zarabiać rozgrzane kalifornijskie stawki.