Zwolnienia - wątek zbiorczy

3
PawelP6 napisał(a):

Tylko że jako lekarz rodzinny jak zdobędziesz specjalizacje to masz zapewnioną stabilną robotę i byt dla swojej rodziny do końca swojego życia

Mnie najbardziej dziwi mental ludzi którzy pracują w tej branży. Zero ambicji, zero pomysłu, zero chęci. Najlepiej jakby mości programmersom czy mosci paniom od qa pani z haer podsunęła pod nos ścieżkę rozwoju którą albo zaakcetują albo nie. Państwo szlachta z ajti zaczyna przypominać szlachtę z czasów monarchii.

4
dr.hard napisał(a):
PawelP6 napisał(a):

Tylko że jako lekarz rodzinny jak zdobędziesz specjalizacje to masz zapewnioną stabilną robotę i byt dla swojej rodziny do końca swojego życia

Mnie najbardziej dziwi mental ludzi którzy pracują w tej branży. Zero ambicji, zero pomysłu, zero chęci. Najlepiej jakby mości panom programistom pani z haer podsunęła pod nos ścieżkę rozwoju która mości pan albo zaakceptuje albo nie zaakceptuje.

Już to wcześniej diagnozowałem. To jest syndrom dzieci hossy, które nauczyły się coś klepać w klawiaturę i gdy dostali za to 2-3 średnie krajowe to poczuli się jak bogowie.
Lub syndrom ludzi sfrustrowanych faktem, że włożyli dużo w wysiłku w naukę podobno skomplikowanych rzeczy a w pracy trzeba robić CRUDy i czują się niespełnieni, bo gdzieś w środku czują, że zasługują na więcej, albo przynajmniej chcieli by więcej ale nie wiedzą jak. Mają poczucie, że znają język programowania wysokiego poziomu i jakieś tam frameworki więc życie z automatu powinno ich wynagrodzić bo przecież są tacy inteligentni.

Ale tak nie jest. Mam znajomego z dzieciństwa. Skończył geografię. Zainteresował się 15 lat temu pozycjonowaniem stron. No i tak potem douczał się sam z jakiś tych google ads i innych mechanizmów, zaczynał sam i stopniowo zaczął zatrudniać ludzi. Obecnie zatrudnia ponad 30 osób. Roczny zysk na czysto 2mln. Tylko, że zbudowanie firmy, która przynosi zysk w wysokości 2mln zajęło mu 10 lat. To nie było z dnia na dzień.

0
marian pazdzioch napisał(a):

Nawet ci kiepscy notariusze i tak mają kokosy.
Myślę że notariusz ma jak szejk ale tylko ten co jest w układzie (nepotyzm, kolesiostwo, rodzinka na swoim), ten co robi to od zera ma tylko super.

Mam znajomą która skończyła prawo. Objęła schedę po swoim wuju. Ten sam adres, ten sam telefon. Jak jesteś wpięty w siatkę powiązań to jest to samonapędzający się biznes. Jak nie jesteś to budujesz temat z gruntu.

1

Jak już piszemy o zarobkach w innych branżach dla porównania to mogę się podzielić info - dostałem wycenę za wykonanie podłogi przez specjalistę od parkietów, układanie deski podłogowej, na prosto czyli nie jakiś jodełki czy tam inne wymyślne wzory: 10k robocizna dla niego na czysto, wszystkie inne koszty po mojej stronie. Prawdopodobnie czas wykonania to będzie z 5 dni (u znajomych ten sam człowiek robił 3 dni, ale zakładam, że u mnie może być ciut więcej, to z marginesem zakładam tydzień roboczy - chociaż u nich jodełkę robił, więc możliwe, że i u mnie na prosto się w 3 dni wyrobi). Nie wiem, czy u mnie będzie wszystko robił sam - u kolegi pierwszego dnia mu jakiś człowiek (pomocnik/wspólnik?) pomagał. Ogólnie może dałoby się znaleźć tańszego, ale ten jest sprawdzony, polecany, i podoba mi się tez subiektywnie jakość jego pracy, z tego co u znajomych widziałem.

2
PaulGilbert napisał(a):

Ogólnie może dałoby się znaleźć tańszego, ale ten jest sprawdzony, polecany, i podoba mi się tez subiektywnie jakość jego pracy, z tego co u znajomych widziałem.

Widzę pomysł na nowy startup - LinkedIn dla wykończeniowców i budowlańców. W końcu jak globalizacja to globalizacja.

3
PaulGilbert napisał(a):

Jak już piszemy o zarobkach w innych branżach dla porównania to mogę się podzielić info - dostałem wycenę za wykonanie podłogi przez specjalistę od parkietów, układanie deski podłogowej, na prosto czyli nie jakiś jodełki czy tam inne wymyślne wzory: 10k robocizna dla niego na czysto, wszystkie inne koszty po mojej stronie. Prawdopodobnie czas wykonania to będzie z 5 dni (u znajomych ten sam człowiek robił 3 dni, ale zakładam, że u mnie może być ciut więcej, to z marginesem zakładam tydzień roboczy - chociaż u nich jodełkę robił, więc możliwe, że i u mnie na prosto się w 3 dni wyrobi). Nie wiem, czy u mnie będzie wszystko robił sam - u kolegi pierwszego dnia mu jakiś człowiek (pomocnik/wspólnik?) pomagał. Ogólnie może dałoby się znaleźć tańszego, ale ten jest sprawdzony, polecany, i podoba mi się tez subiektywnie jakość jego pracy, z tego co u znajomych widziałem.

IMG_0236.jpeg

0

U mnie malarz za 3 dni malowania ścian i załatanie kilku pęknięć wziął 3000 zł na czysto. Gość ma większą stawkę ode mnie, a przez połowę czasu siedział na balkonie i palił fajki, czekając aż farba wyschnie, z tego co patrzyłem.

1
loza_prowizoryczna napisał(a):
PaulGilbert napisał(a):

Ogólnie może dałoby się znaleźć tańszego, ale ten jest sprawdzony, polecany, i podoba mi się tez subiektywnie jakość jego pracy, z tego co u znajomych widziałem.

Widzę pomysł na nowy startup - LinkedIn dla wykończeniowców i budowlańców. W końcu jak globalizacja to globalizacja.

Jak zaczynałem budowę, to się zastanawiałem, dlaczego jeszcze nie ma stronki, przez którą można by dobrych fachowców zamawiać. Potem zrozumiałem, że fachowcy obecnie nigdzie się nie muszą ogłaszać a i tak trzeba na nich czekać miesiącami. Poza tym nadal to poniekąd jednak chyba nie zależy im na tym, żeby dało się śledzić gdzie, kiedy, u kogo i za ile pracowali 😅

1
PaulGilbert napisał(a):

Jak już piszemy o zarobkach w innych branżach dla porównania to mogę się podzielić info - dostałem wycenę za wykonanie podłogi przez specjalistę od parkietów, układanie deski podłogowej, na prosto czyli nie jakiś jodełki czy tam inne wymyślne wzory: 10k robocizna dla niego na czysto, wszystkie inne koszty po mojej stronie. Prawdopodobnie czas wykonania to będzie z 5 dni (u znajomych ten sam człowiek robił 3 dni, ale zakładam, że u mnie może być ciut więcej, to z marginesem zakładam tydzień roboczy - chociaż u nich jodełkę robił, więc możliwe, że i u mnie na prosto się w 3 dni wyrobi). Nie wiem, czy u mnie będzie wszystko robił sam - u kolegi pierwszego dnia mu jakiś człowiek (pomocnik/wspólnik?) pomagał. Ogólnie może dałoby się znaleźć tańszego, ale ten jest sprawdzony, polecany, i podoba mi się tez subiektywnie jakość jego pracy, z tego co u znajomych widziałem.

Ale o tym już było.

  1. czy owy budowlaniec aby na pewno ma ciąglość pracy. Na pewno powie, że tak, a jak jest w rzeczywistośći tego nie wiadomo.
  2. ile lat tak można pracować? Czy zdrowie pozwoli pracować w pyle, brudzie, dziwgając ciężary i klęcząc pół dnia?
  3. powiązane z punktem pierwszym, jak tam płynność finansowa? Bo w budowlance brak płatnośći za usługę to norma.

Także ja nie wiem czy to takie eldorado. Kto nie pracował wcześniej fizycznie tylko od studiów wyłącznie klepał w klawiaturę to może mu się wydawać, że to taka super praca.
Praca w budowlance/wykończeniówce ma sens gdy jesteś młody i w okolicach 30stki zaczynasz zatrudniać ludzi, którzy robią te robotę za Ciebie. W przeciwnym razie zdrowotnie możesz długo nie pociągnąć.

1
bustard2 napisał(a):

U mnie malarz za 3 dni malowania ścian i załatanie kilku pęknięć wziął 3000 zł na czysto. Gość ma większą stawkę ode mnie, a przez połowę czasu siedział na balkonie i palił fajki, czekając aż farba wyschnie, z tego co patrzyłem.

Jak się na taką stawkę zgodziłeś, to tyle zapłaciłeś 😉

1
tefu napisał(a):

Ale o tym już było.

  1. czy owy budowlaniec aby na pewno ma ciąglość pracy. Na pewno powie, że tak, a jak jest w rzeczywistośći tego nie wiadomo.
  2. ile lat tak można pracować? Czy zdrowie pozwoli pracować w pyle, brudzie, dziwgając ciężary i klęcząc pół dnia?
  3. powiązane z punktem pierwszym, jak tam płynność finansowa? Bo w budowlance brak płatnośći za usługę to norma.

Także ja nie wiem czy to takie eldorado. Kto nie pracował wcześniej fizycznie tylko od studiów wyłącznie klepał w klawiaturę to może mu się wydawać, że to taka super praca.
Praca w budowlance/wykończeniówce ma sens gdy jesteś młody i w okolicach 30stki zaczynasz zatrudniać ludzi, którzy robią te robotę za Ciebie. W przeciwnym razie zdrowotnie możesz długo nie pociągnąć.

Dodałbym do tego, że mi się stolarstwo podobało swego czasu bardzo, ale ciężko o stolarza, ze wszystkimi palcami całymi, więc mimo że wydaje się być super zabawa z drewnem, to chyba bym się nie skusił, za bardzo bywam rozkojarzony, a to mogłoby mnie kosztować... Natomiast co do obłożenia - to uwierz mi, trzeba czekać miesiącami, przynajmniej w centralnej części kraju.
Jak zaczynałem budową, to byłem przekonany, że jak się ma pieniądze przygotowane, to co za problem znaleźć na szybko dobrego fachowca. Okazuje się, że to jednak jest problem.

1
PaulGilbert napisał(a):

Potem zrozumiałem, że fachowcy obecnie nigdzie się nie muszą ogłaszać a i tak trzeba na nich czekać miesiącami. Poza tym nadal to poniekąd jednak chyba nie zależy im na tym, żeby dało się śledzić gdzie, kiedy, u kogo i za ile pracowali 😅

Teraz wreszcie zrozumiałem jak postrzegane jest IT od strony haerów...

1
tefu napisał(a):
  1. czy owy budowlaniec aby na pewno ma ciąglość pracy.

Oczywiście że ma. Robi się to bardzo prosto. Utrzymujesz jednoczenie otwartych X (gdzie X dowolne, w zależności od stopnia wyrachowania i jak bardzo masz wywalone na klienta) robót u X klientów.

Gdy kończysz jedną z robót i liczba aktywnych spada do X-1, znajdujesz kolejną robotę, bierzesz zaliczkę.

W ten sposób zawsze masz co robić. Klient może płakać dowolnie, i tak z rozgrzebaną podłogą w salonie będzie potulny.

1

Hejka,
Miałem dodać swój wpis wczoraj wieczorem ale niestety poległem z czasem. Dodatkowo wolę jednak nie pisać tego pod swoim nazwiskiem, generalnie można w to wierzyć lub nie, ale takie o to rzeczy sprzedał mi facet który ponad dekadę przepracowal w Nowym Jorku i Londynie w jednym z najwiekszych banków inwestycyjnych obsługując grubasków tego świata wiec mysle ze wie co mowi, ogolnie facet byl na Ty z ludzmi typu były minister Finansów hiszpanii i inne tego typu ludki. Generalnie gosciu jest juz mlodym emerytem i siedzi sobie juz w polsce na spokoju ale wiedze ma ogromna, czlowiek dopoki nie pozna takich ludzi nie ma swiadomosci ze moze go minac na ulicy.

Wpis będzie długi, bo niestety to co się dzieje ma swoje źródło wiele lat temu wiec nie da się zrozumieć tego co będzie bez zrozumienia co się działo przez ostatnie lata. Generalnie bardzo często nawet tutaj za początek świata IT w formie dużej umiejscawia się w latach 70. Ale Dlaczego właśnie lata 70 były tym początkiem a nie np. 50? Albo 30?. W tym co będę pisał będzie dużo uproszczeń i skrótów myślowych inaczej ten wpis miałby wielkość książki. Bardzo ważne w tym co tutaj będzie zrozumienie istoty stopy procentowej, bo nie jest tak jak krąży to w mediach oraz tzw. Chłopskiej wiedzy ze stopy procentowe to podwyższa się jak się wcześniej nadrukowało żeby zbić inflacje, a obniża się jak inflacja już spada. Jeśli by tak było, praca w Fed byłaby prostsza niż skręcanie długopisów.
Więc mamy lata 70, Zachód (tutaj rozumiem USA+europa zachodnia) zaczyna robić podchody pod Chiny widząc absurdalną wręcz ilość taniej sily roboczej. w początku lat 70 ostatecznie udaje się porozumieć z Komunistyczna partia chin w sprawie zrobienia z Chin jednego wielkiego obozu pracy. Do tego momentu stopy procentowe oraz ilość pieniądza USD są dość stałe, tzn rosną tylko o ilość zwiększającej się produktywności gospodarki zachodu. Jednak teraz wiadomo że jeśli dalej zachowana zostanie stała ilość pieniądza a zacznie przybywać bardzo dużo produktów z Chin, to będzie droga do deflacji więc postanawia się zerwać z parytetem złota i stworzyć pieniądz papierowy tak aby produkcja pieniądza mogła nadążyć za wzrostem efektywności produkcji w gułagu Chinskim.
Od tego momentu jak spojrzy się na wykres stop procentowych USA jest to klasyczny trend w dół, są momenty wzrostów ale generalnie do 2022 to jest trend w dół.
Przez następne 40-50 lat co roku ze Wsi do miast w chinach przenosić się będzie 9-10 milionów (tak jakby na rynek pracy wchodzilo co rok populacja 70% pracujacych polakow) młodych osób, co razem z wzrostem organizacji pracy da coroczny absurdalny wręcz wzrost produktywności. Na początku produkują bardzo proste rzeczy z niska marża więc zdarza się tak że cała prowincja przez miesiąc pracuje tylko na to żeby kupić jeden kombajn albo rezonans magnetyczny. Żeby dokonać takiego zakupu musi zgromadzić walute USD. Aby mieć USD muszą swoje produkty sprzedać głównie do USA i Europy zachodniej. To powoduje ze na zachodzie mamy duzy wzrost produktów, więc żeby zapobiec deflacji należy obiżyć stopy procentowe i zwiększyć kreacje pieniadza. Na początku wolniej w linii z wzrostem produktywności Chin, a potem coraz szybciej wraz z szybszym wzrostem produktywności.
I tutaj dojeżdżamy wreszcie do IT. Społeczeństwa zachodu są coraz bardziej wymywane z pracy w przemysle i wytwórstwie. Znikaja kolejne fabryki które ląduja w Chinach. Miasta średniej wielkości które są naturalnym domem tego typu działalności podupadają powstają takie twory jak tzw. Pas rdzy w Stanach. Powstaje przedziwny świat w którym to pomimo tego że dużo ciężej znaleźć prace to zyje się dużo lepiej i na wyższym poziomie mając dostep do większej ilości produktów. Powstaja twory typu państwo dobrobytu gdzie w takich Niemczech/francji/Szwecji pracować może jedna osoba w 4 osobowej rodzinie i to przy pracy 35h stać ich na dobre zycie jak w latach 80 i 90
Ale niskie stopy procentowe które muszą opadać wraz z wzrostem importu z chin plus duza ilość młodych osób jest paliwem do powstania nowego swiata na zachodzie tzw. Swiata usług. Dynamicznie rozwija się wszystko co niezwiązane z produkcja tj. IT/Finanse/Marketing, wszystko to skupia się w ogromnych ośrodkach miejskich , gdzie cale miasta zyja z klepania w klawisze, nie wytwarzając totalnie nic realnego. Branze te w normalnych warunkach są potrzebne ale nie w ilościach które zostały stworzone od la 70 , gdzie 70% ich pracy jest kompletnie zbędne i istnieje tylko dzięki połaczeniu kombinacji Tani pieniadz+ dużo potencjalnych klientów mających dużo czasu+ nadmiar produktów. Z początkiem lat 90 dochodzi do stale rosnącego czynnika chińskiego jeszcze upadek ZSRR i dostęp do praktycznie całej tablicy Mendelejewa która rządzący w rosji sprzedają dosłownie za butelke wodki. Koncerny typu Shell i inni dostają dostęp do pol naftowych i gazowych rosji praktycznie za darmo. Co powoduje jeszcze większą ilość dobr która może być skonsumowana przez zachód. Następuje czas powstawania milionowych miast które w całości tworzą usługi, a wszystko co niezbędne dostarczane jest tam w kontenerze z chin. Strona Chinska musi zgadzać się na to że realne produkty ich pracy sprzedawane są za zadrukowany papier, ponieważ nie jest wstanie wytworzyć dóbr typu samoloty, więc musi je zakupić właśnie za te papierki. Dochodzi do sytuacji ze młode roczniki na zachodzie w całości składają się albo z niepracujących albo z pracujących w usługach, głownie klawiaturowych.
Nadchodzi rok 2008, wystąpienie w Monachium Putina który mówi wprost że chce zakończyć tak wyglądający świat, gdzie zachod żyje niejako na koszt wschodu. Zachod już wie ze wschod zaczyna plan odlaczenia. Więc co zrobić? Troche jak złodziej który wie ze zaraz witryna sklepu zamknie się upycha jeszcze ile może po kieszeniach. Wiec zaczyna się epoka 14 letniego dodruku już bez hamulcow, wkoncu już niedługo będą przyjmować papier za realne dobra. Wschod nie jest jeszcze na tyle rozwinięty żeby moc sobie pozwolić na zakończenie współpracy. Jest to tez okres wręcz absurdalnego rozwoju IT/Finansow niejako bedacych efektem ubocznych ultratanich stop finansowych. I Teraz dochodzimy do roku 2019 gdzie Chiny zaczynają z Rosja idąc za rękę podważać to jak wygląda obecnie swiat. Nie mogą powiedzieć ludziom wprost żeby zamknęli fabryki i przestali produkować i wyslac na zachod, bo zaczna się niepokoje i protesty- wkoncu każdy chce zarabiać.Wiec pojawia się Covid i zamyka fabryki w chinach i cale miasta sa zamknięte. Co może zrobić druga strona wiedzac ze już idziemy na wojne? Teoretycznie możnaby zrobić dodruk wręcz absurdalny i ukraść na koniec więcej robiąc tzw. Zloty strzał, ale przecież momentalnie będzie wyrzut inflacji. Ale gdyby zamknąć gospodarke? Wtedy wystapi to dużo później i niejako rozsmaruje się w czasie. Wiec robimy covida, zamykamy wszystko co można i kreujemy pieniadz na absurdalna wręcz skale. Niech każdy komsument ma w opor kasy tak aby kupic sobie wyprodukowanych przez wschod produktów w opor(dlatego porty w Usa były wręcz zablokowane kontenerowcami które czekaly na rozładunek). Wielkie tech korpo nie wiedząc ile potrwa ten cyrk z dodrukiem i ultraniskimi stopami może rok może 10 lat kto to wie? Zaczynają zatrudniać bo przy takich ultraniskich stopach będą zniwa. Nagle wchodzi doktor Putin i konczy ten cyrk z epidemia po 2 stronach bo już oficjalnie można powiedzieć ze mamy wojne wiec caly ten cyrk w postaci covid jest już zbędny. Nagle po 14 latach trzeba zacząć grac w realnie dodatnie stopy procentowe. Od tego momentu zachod z wschodem ma relacje ograniczone do minimum, to samo z relacjami handlowymi.
Po 50 latach zachod będzie musial wrocic do samowystaczalnosc tj. jeśli przychodzi realne dobro z chin, my musimy wyslac im tez realne dobro którego potrzebują bo USD albo Euro to oni już nie chcą w takiej ilości, Chca tyle aby mieć na realna wymiana handlowa, Już cala prowincja nie będzie pracować miesiąc na kombajn, bo sami wytwarzają lepsze. Zostało jeszcze kilka branż do zaorania na zachodzie jak automotive ale to już kwestia czasu raczej kiedy zostanie zarznieta przez chinczykow.
I teraz pytanie czy sytuacja spoleczna gdzie 80% ludzi młodych siedzi w gigamiastach i klepie w klawisze jest do utrzymania przez zachód? Bo już od 2020 mamy absurdalne wzrosty cen realnych dóbr tj. żywność,meble,samochody,elektronika. Jeśli zachod nie zacznie produkować tego sam , wzrost cen będzie postepowal bo coraz więcej ludzi chce klepac w klawisze a kontenery już tak sprawnie nie przychodzą. Zostaja na miejscu bo Chiny stawiają na konsumpcje wewnetrzna i narracja zachodu ze spada im eksport jest kompletnie nie trafiona. Tak spada bo, konsumujemy efekty naszej prac na miejscu, nie mamy potrzeby zdobywać kolejne USD albo Euro, bo nie maja one pokrycia w realnych wytworach waszej gospodarki tj. traca na wartości. Z Rosja ok bo oni przynajmniej maja cos realnego tj. surowce. Dlatego zachod zrobi wszystko żeby zaorać IT oraz inne prace klawiaturowe. Nie da się tego jednoznacznie określić ale stawiam że zostanie tego z 30%.( po prostu dużo projektów straci rentowność, nie będą już powstawać jakies dziwne twory typu giełdy krypto, ludzie będą mieli mniej czasu i pieniedzy na korzystanie z aplikacji i gier). Zostanie tylko to co niezbędne. Reszta najlepiej jak wyjedzie z dużych miast, wroci do siebie na prowincje a tam już powstają fabryki które ich przyjmą. Ten trend już widać w USA (patrz Nowy Jork,San Francisco. Będzie co prawda trochę przetasowań bo część produkcji będzie zbędna w dużo biedniejszym społeczeństwie ale trzeba będzie odtworzyć caly przemysl zachodu. Dlatego pomimo zwolnień nie rośnie bezrobocie, bo zwalniani od razu znajdują inna prace. Po prostu mamy proces szybkiego zawracania ostatnich 50 lat. Nie mamy już komuny że po prostu siła przesiedlało się ludzi wiec trzeba to zrobić inaczej. Duże miasta typu Nowy Jork/ San Francisco a u nas lokalnie Warszawa/Krakow mają być fatalne do życia. Ma to wyglądać tak że jest absurdalnie drogo, usługi nie działają praktycznie, i jest niebezpiecznie. Ludzie sami się wyprowadza na prowincje bo nikt normalny nie będzie wstanie funkcjonować na stale w takim miejscu. Tam zostaną albo turbo bogaci którzy nie sa od pracy tylko od zarzadzania tym burdlem i nie funkcjonują i tak w społeczeństwie bo zyja trochę w innym swiecie, albo ludzie którzy nienadaja się do niczego jakies cpunki, i inne dziwne twory i i tak nie byłoby z nich pożytku. Dlatego wpisy typu ze zaraz obniza stopy sa nierealne , takie stopy jak były już nie wrocą no chyba ze wystapi turbokataklizm w gospodarce. Prawda jest taka ze pomimo wysokich stop nie ma czegos takiego jak bezrobocie, to gdzie jest pole to obniżki stop?Nie można pobudzac gospodarki przy niskim bezrobociu bo się ja przegrzeje. Dlatego moim zdaniem branze klawiaturowe będą dostawac regularnie przez przynajmniej dekade az nastapi ich dostosowanie do nowych realiów. Zreszta to samo mowią zarządzający tym burdlem którzy maja dostep do informacji dla nas niedostępnej. Mowia nam cos nie wprost ale mniej więcej brzmi to tak jak mowil facet z Nvidia żeby wyjechać na wies , zajac się jakas realna praca. Jak mowil Macron ze będziemy dużo biedniejsi i będziemy musieli zacząć pracować. Ci ludzi nie znaleźli się na szczycie przez przypadek, oni wiedza więcej, nawet jeśli czasem wygladaja na oderwanych od rzeczywistości to w rzeczywistości mają dostęp do takiej wiedzy że ich decyzje mogą wydawać się nam nieracjonalne na podstawie informacji które posiadamy my.
Weżmy na przykład zielony ład, dla społeczeństwa to niezrozumiałe szaleństwo chorych brukselskich elit. Ale czy te cwaniaki którzy zarządzają tym burdlem w Europie są tacy glupi, czy to my czegoś nie wiemy? Ze na przykład trzeba odejść od samochodów na rope, bo może się zdarzyć jednego dnia że ktoś zablokuje zatoke perską co razem z rosyjskim embargiem w jeden dzień rozłożyłoby Europe na łopatki. Ze ciężko byłoby powiedzieć ludziom teraz będziecie jesc 12kg mięsa rocznie i podróżowac mniej bo kontynent europejski bez frajera który wezmie od nas papierowe euro jest absurdalnie biedny i zwyczajnie na tyle nas stać. Bylyby zamieszki, niezadowolenie a tak przynajmniej 60% ludzi powie, no tak chce być eko i nie niszczyc planety. Ze do tej pory fajne było dotowanie rolnictwa bo wsumie zamrozilo się tam w Europie miliony osob z którymi i tak nie było co zrobić. Tak dostawali dotacje na swoje 5-10 ha gospodarstwa i siedzieli cicho, ale teraz trzeba tych ludzi zagonić do fabryk aby zastąpili miliard chinczyków. Fabryki będą wracac do Europy, wiec najpierw trzeba zlikwidować ekonomicznie małych i średnich rolnikow którzy sami zglosza sie do pracy w przemysle a ich ziemie przejma gospodarstwa przemysłowe.
Nie wiem czy jasno opisałem to co chciałem bo generalnie ksiazka to byłoby mało, ale starałem się

0

@Kazimierzbadura

To jest wszystko bardzo logiczne, tylko czy nie powinniśmy widzieć drastycznego spadku dochodów korporacji ? Skoro Azja nie jest już zainteresowana wymianą produkowanych na zlecenie dóbr w zamian za papierowe pieniądze, to korpo które de fakto zarabiają na pośrednictwie między chińskim wytwórcą a zachodnim konsumentem, powinny ostro oberwać po dupie.

2
tefu napisał(a):
  1. czy owy budowlaniec aby na pewno ma ciąglość pracy. Na pewno powie, że tak, a jak jest w rzeczywistośći tego nie wiadomo.

Patrząc po okolicznych firmach budowlanych w mojej okolicy to branża jest sezonowa.

Jak mają pracę to nie wiedzą w co ręce włożyć. Jak jest susza to potrafią przypomnieć sobie nawet o drobnych tematach.

  1. ile lat tak można pracować? Czy zdrowie pozwoli pracować w pyle, brudzie, dziwgając ciężary i klęcząc pół dnia?

Dobry znajomy siedzi w systemach telekomunikacyjnych. Konserwują stacje bazowe po całym województwie, robią zlecenia dla firm. Gość przekroczył pięć dych. Sam mówi, że dojeżdża do granic. Powoli wchodzi w światłowody bo nie trzeba łazić po masztach, wciągać tony sprzętów, kabli, anten.

  1. powiązane z punktem pierwszym, jak tam płynność finansowa? Bo w budowlance brak płatnośći za usługę to norma.

Jakby tak było dobrze na loklanym rynku jak głoszą to powszechne opowieści smętnej treści to mało kto jeździłby do Hansa pracować. Tymczasem wielu budowlańców harata za Odrę aby mieć ciągłość zlecen.

0
Kazimierzbadura napisał(a):

ale teraz trzeba tych ludzi zagonić do fabryk aby zastąpili miliard chinczyków. Fabryki będą wracac do Europy, wiec najpierw trzeba zlikwidować
ekonomicznie małych i średnich rolnikow którzy sami zglosza sie do pracy w przemysle a ich ziemie przejma gospodarstwa przemysłowe.

Żeby świat był tak prosty jak to piszę @Kazimierzbadura
Ale fabryki to my już przecież mamy. Mamy ich sporo. Nie wszytko się produkuje w Chinach. Poza tym, poza Chinami jest jeszcze wiele krajów taniej siły roboczej gdzie będzie się tanio produkować.Tylko to co proste to się automatyzuje.

Problemem jest nasz system quazi-kapitalistyczny w którym trzeba ciągle rosną, ciągle produkować więcej i więcej. Tylko ile możesz kupić dóbr? Już nie chodzi o to na ile Cię stać ale ile jest Ci potrzebne?

Np mój stary samochód. Diesel 27 lat. Mógłbym nim jeździć kolejne 27. Czystsze powietrze? Wystarczyłoby instalować do gratów systemy oczyszczania spalin lub od biedy wymienić silnik na nowszy. Ale nie, trzeba kupić nowego elektryczneo SUVa bo inaczej przemysł samochodowy się wykolei.

Człowiek nie potrzebuje co chwilę nowych mebli, samochodów, zegarków i innych gadżetów. Po prostu jest dużo towaru i już nie ma komu tego sprzedawać. Kapitalizm potrzebuje przede wszystkim klientów.

A Chiny mają swoje problemy. Zanieczyszczenie powietrza, mocno starzejące się społeczeństwo.

1
dr.hard napisał(a):

Gość przekroczył pięć dych. Sam mówi, że dojeżdża do granic.

Patrząc po okolicznych firmach budowlanych w mojej okolicy to branża jest sezonowa.

Ja w ostatnich miesiącach mocno odczuwam pracę siedzącą, mam tu na myśli mój kręgosłup i też się zastanawiam ile wytrzymam. Gdy patrzę na przykład na mojego mechanika jaki on jest wysportowany, wyluzowany fizycznie, to sobie myślę, czy nie lepiej byłoby jakąś pracą fizyczną się zająć zamiast tej naszej pracy przy komputerze. Oczywiście, jeśli czyta to ktoś po 20stce, to pewnie się zastanawia co ja tu pier .... Ale jak się ma pracę siedzącą już wiele latek, to się perspektywa zmienia.

Patrząc po okolicznych firmach budowlanych w mojej okolicy to branża jest sezonowa.

Ze swojego własnego doświadczenia powiem jak też patrząc jak się domy znajomych budowały, że praktycznie nie jest to branża sezonowa, o ile nie ma dużych mrozów. Jak są większe przymrozki, to budowlańcy robią sobie zasłużone wakacje. Ale to w ciągu ostatnich lat to zwykle z miesiąc przestoju może bywa a i tak wtedy często jakąś coś tam we wnętrzach mają.

Bo w budowlance brak płatnośći za usługę to norma.

To raczej dotyczy B2B a nie B2C.

Jakby tak było dobrze na loklanym rynku jak głoszą to powszechne opowieści smętnej treści to mało kto jeździłby do Hansa pracować.

Ja już od kilku lat nie widziałem, żeby ktoś z fachowców których kojarzę musiał lub chciał wyjeżdżać za granicę do pracy.

4
PaulGilbert napisał(a):
tefu napisał(a):

Ale o tym już było.

  1. czy owy budowlaniec aby na pewno ma ciąglość pracy. Na pewno powie, że tak, a jak jest w rzeczywistośći tego nie wiadomo.
  2. ile lat tak można pracować? Czy zdrowie pozwoli pracować w pyle, brudzie, dziwgając ciężary i klęcząc pół dnia?
  3. powiązane z punktem pierwszym, jak tam płynność finansowa? Bo w budowlance brak płatnośći za usługę to norma.

Także ja nie wiem czy to takie eldorado. Kto nie pracował wcześniej fizycznie tylko od studiów wyłącznie klepał w klawiaturę to może mu się wydawać, że to taka super praca.
Praca w budowlance/wykończeniówce ma sens gdy jesteś młody i w okolicach 30stki zaczynasz zatrudniać ludzi, którzy robią te robotę za Ciebie. W przeciwnym razie zdrowotnie możesz długo nie pociągnąć.

Dodałbym do tego, że mi się stolarstwo podobało swego czasu bardzo, ale ciężko o stolarza, ze wszystkimi palcami całymi, więc mimo że wydaje się być super zabawa z drewnem, to chyba bym się nie skusił, za bardzo bywam rozkojarzony, a to mogłoby mnie kosztować... Natomiast co do obłożenia - to uwierz mi, trzeba czekać miesiącami, przynajmniej w centralnej części kraju.
Jak zaczynałem budową, to byłem przekonany, że jak się ma pieniądze przygotowane, to co za problem znaleźć na szybko dobrego fachowca. Okazuje się, że to jednak jest problem.

Mój ojciec ma warsztat stolarsko-tapicerski. Dzisiejsze sprzęty mają takie zabezpieczenia, że nic byś sobie nie zrobił. Chyba, że specjalnie. No, ale praca fajna tylko jak ludzie się budują i jak masz kontakty. Najlepiej zagraniczne gdzie jedziesz i robisz jakieś łóżka/fotele dla całego hotelu. Najlepiej pod specjalną fanaberię jakiegoś projektanta.
Drobnica gdzie jakiś ziomek Ci przyjeżdża z krzesłem to byś nie wyżył, chyba że byłby to bogacz(czasem są i tacy).
Dlatego daje się takie marze pojedynczym osobom, bo generalnie musi się opłacać robić coś pod jeden dom zamiast dla developera całe piętro.

Praca fizyczna po 10-14h + jakieś 6h w soboty, bo wszyscy chcą terminy na już (ostatnio jest jeszcze gorzej). Zniszczony kręgosłup i stawy w rękach. Pracownicy są bardzo drodzy w Polsce, więc o zatrudnieniu kogoś nie ma mowy. Na szczęście jest brat z którym robi biznes. Odradzał mi iscie w to, szkoda nerwów i zdrowia.

2
PaulGilbert napisał(a):

Ja w ostatnich miesiącach mocno odczuwam pracę siedzącą, mam tu na myśli mój kręgosłup i też się zastanawiam ile wytrzymam. Gdy patrzę na przykład na mojego mechanika jaki on jest wysportowany, wyluzowany fizycznie, to sobie myślę, czy nie lepiej byłoby jakąś pracą fizyczną się zająć zamiast tej naszej pracy przy komputerze. Oczywiście, jeśli czyta to ktoś po 20stce, to pewnie się zastanawia co ja tu pier .... Ale jak się ma pracę siedzącą już wiele latek, to się perspektywa zmienia.

Co do mechanika to ta sprawność i "wysportowanie" to zależy od:
a) jakie masz predyspozycje genetyczne (ale to mniej)
b) jak dbasz o zdrowię i kondycję (to bardziej)
c) szczęście 😉

Ja kiedyś uprawiałem dużo sportu i byłem bardzo wysportowany. Obecnie już nie jestem. Ale gdy się pogimnastykuję i rozruszam to nie zauważam dużego regresu w stosunku do tego gdy miałem lat 20-parę. Obenie bliżej mi do 40stki niż 30stki.

Bo w budowlance brak płatnośći za usługę to norma.

To raczej dotyczy B2B a nie B2C.

Tak, ale na tym B2C bywa tak, że w trakcie pracy okazuje się, że robota wyjdzie drożej i klient Ci powie, że na tyle to go nie stać 😉

0

Nie zgodzę się z tą teorią bo nie zakłada niżu demograficznego. Europa staje się jednym wielkim kontynentalnym domem starców i na dłuższą metę masowe przeniesienie produkcji z Chin do Europy i USA będzie skutkowało potężnym niedoborem pracowników nawet jeśli regularnie będzie spadał poziom zatrudnienia w IT oraz innych branżach. Dlatego aby było to możliwe musi się zmienić paradygmat pracy co jest całkiem możliwe wraz z rozwojem AI. Niektóre think thanki mówią o zasadzie pareto. 20% społeczeństwa będzie produkować dobra i świadczyć usługi dla pozostałych 80 procent. Da się to osiągnąć dzięki rozwojowi automatyki, robotyki I informatyki przez tworzenie softu nowej generacji, który coraz bardziej będzie zastępował masy ludzkie. Jeśli widzimy raporty mówiące o likwidacji milionów miejsc pracy przez AI to właśnie będzie się to wiązało z nową generacją aplikacji i systemów informatycznych. Dużo bardziej skomplikowanych, dużo bardziej złożonych. Tak więc nie przewidywałbym końca IT I programowania

0
CardisomaArmatium napisał(a):

Nie zgodzę się z tą teorią bo nie zakłada niżu demograficznego. Europa staje się jednym wielkim kontynentalnym domem starców i na dłuższą metę masowe przeniesienie produkcji z Chin do Europy i USA będzie skutkowało potężnym niedoborem pracowników nawet jeśli regularnie będzie spadał poziom zatrudnienia w IT oraz innych branżach. Dlatego aby było to możliwe musi się zmienić paradygmat pracy co jest całkiem możliwe wraz z rozwojem AI. Niektóre think thanki mówią o zasadzie pareto. 20% społeczeństwa będzie produkować dobra i świadczyć usługi dla pozostałych 80 procent. Da się to osiągnąć dzięki rozwojowi automatyki, robotyki I informatyki przez tworzenie softu nowej generacji, który coraz bardziej będzie zastępował masy ludzkie. Jeśli widzimy raporty mówiące o likwidacji milionów miejsc pracy przez AI to właśnie będzie się to wiązało z nową generacją aplikacji i systemów informatycznych. Dużo bardziej skomplikowanych, dużo bardziej złożonych. Tak więc nie przewidywałbym końca IT I programowania

Piękna idea komunistyczna.

0

Europa powoli chciałaby iść w tym kierunku - coraz częściej słyszy się pomysły ograniczenia na początek pracy o jeden dzień w tygodniu przy zachowaniu wynagrodzenia. Nawet u nas z tego co wczoraj czytałem taki pomysł wyszedł od organizacji związkowych, aby urlop przedłużyć do 35 dni. A że obecnie ministerstwem zarządza lewica, to twierdzą, że nie wykluczają.

1

No to powodzenia w szukaniu pracy i konkurowania z setkami tysięcy ludzi:
https://next.gazeta.pl/next/7,151003,31007874,polski-pracownik-bez-pierwszenstwa-nad-cudzoziemcem-nowy-projekt.html#opinions

(Z resztą mam wrażenie, że w IT już powoli tak jest, bo nie było problemu ze ściąganiem imigrantów)

10

Do tych wszystkich, którzy tak narzekają na branżę IT i mówią jak to zajebiście nie odnaleźliby się w innych branżach typu budowlanka. Zatrudnijcie się więc jako pomocnik na pewien okres np. do remontu starego mieszkania. Ponosicie worki z gruzem z 5 piętra w bloku bez windy, to tak Wam da popalić, że zaraz wrócicie do klepania w klawiaturę xD

  1. Duża część ludzi na tym forum ma ego wywalone w kosmos i nie chce się edukować, a branża IT szybko zmienia się. Zamiast pisać posty o pierdołach radzę poświęcić czas na dokształcanie się. Po godzinach sam bardzo dużo działam, zwłaszcza w tematyce embedded. Nawet nie chodzi o to, ile godzin dziennie spędza się, tylko regularność jest najważniejsza, żeby w czymś zdobywać wiedzę.
    Ale nie ma sensu i tak tłumaczyć, bo i tak wielki pan programista z 4programmers nikogo nie posłucha. Tym lepiej dla mnie, bo będę miał mniejszą konkurencję xD

Znam kilka osób, które przebranżowiły się na IT lub z IT do innych sektorów, ale one siedziały i zasuwały z wiedzą, a nie płakały na forum jak to źle jest.

  1. Narzekając na firmy (nie mówię o Januszach), zawsze możecie wymyślić własną aplikację/startup, napisać ją i wdrożyć. Dlaczego jeszcze nikt tego nie robi?
    Odpowiedź jest prosta. Mało osób na tym forum rozumie biznes, bo chyba zwyczajnie nie ma jaj, żeby go założyć, albo woli wygodę i etat. Nie narzekajcie więc, że nie zarabacie tyle co właściciele firm xD

Nie ma chyba więcej sensu pisać, bo szkoda czasu na dyskusję z ignorantami i ekspertami z forum o poziomie Wykopu czy innego gówna. Pozdro

Czasami aż wstyd mnie łapie, jacy ludzie reprezentują branżę IT i jaki stosunek do innych mają.

5

Zamiast pisać posty o pierdołach radzę poświęcić czas na dokształcanie się. Po godzinach sam bardzo dużo działam, zwłaszcza w tematyce embedded. Nawet nie chodzi o to, ile godzin dziennie spędza się, tylko regularność jest najważniejsza, żeby w czymś zdobywać wiedzę.
Ale nie ma sensu i tak tłumaczyć, bo i tak wielki pan programista z 4programmers nikogo nie posłucha. Tym lepiej dla mnie, bo będę miał mniejszą konkurencję xD
Znam kilka osób, które przebranżowiły się na IT lub z IT do innych sektorów, ale one siedziały i zasuwały z wiedzą, a nie płakały na forum jak to źle jest.

O cholera, ale jestem zaskoczony że w 2024 roku ktoś dalej ma mental niewolnika rodem z PRLu. Zakuwanie po godzinach metodą na całe zło tego świata :D

Przede wszystkim dokształcanie się po godzinach jest patologią niespotykaną praktycznie w innych branżach. Nawet jeżeli ktoś się dokształca np: prawnik, lekarz czy chociażby analityk, księgowa - robi to zawsze w czasie pracy. Nigdy po pracy. Dobre firmy organizują dla takich osób szkolenia, dają budżet na kursy, książki itd. W dobrych firmach informatycznych też to obowiązuje. Budżety roczne 2000-3000zł przeznaczone na szkolenie czy zrobienie jakiegoś certa aws/kubernetes to raczej standard w dobrych firmach. Wiele firm nie ma również problemu z tym by taki programista zakuwał do kursu w trakcie pracy kosztem dostarczania mniejszej ilości tasków w sprintach.

Dlaczego nigdy nie będę rozwijał się po pracy? Otóż po pierwsze - nikt mi za to nie płaci. Jeżeli zarabiasz przykładowo 20 000zł netto b2b to teoretycznie zarabiasz 120zl/h pracując 8h ale wliczając dokształcanie po pracy twoja realna stawka spada do 90-100zł/h. Więc ja to nazywam brakiem szacunku do samego siebie. Stawki w IT już poleciały jak łeb na szyje. Dwa lata temu byle senior backendowcowi dawali 25-30k netto b2b. Teraz maksymalne widełki dla zwykłego seniora to 22-24k netto b2b a 25k ma team leader. Stawki 30k+ praktycznie zniknęły z rynku (wczesniej były bardzo popularne), może z 1 na 10 ofert ma widełki zachaczające o 30-40k ale wobec takiej oosoby wymagania są dość... kosmiczne. Od team leadowania po fullstackowanie od frontu po backend przez cloud i devOps kończąc. Nie mówiąc o olbrzymiej odpowiedzialności takiego stanowiska, stresie, presji na dowożenie i nieraz olbrzymich karach za to że np: cały zespół nie dowiezie na czas. Dlatego nie dziwie się że bardzo spora częśc programistów zamiast pchać się w takie stresogenne wysokie stanowiska 30k woli wziąć dwa luźne etaty po 20k i wyciągam z 40k+ w ramach overemploymentu.

Po drugie - zakuwanie po godzinach sprzyja wypaleniu zawodowemu. Nasz zawód króluje względem wypalenia zawodowego. Wypalają się ludzie którzy kodują max 8h dziennie w pracy więc dokładając naukę po pracy tylko niepotrzebnie zwiększam szansę na głupie ryzyko wypalenia. Jest na ten temat sporo badań, polecam wygooglować.

Po trzecie - zdrowie. Siedzenie 8 godzin dziennie już samo w sobie jest niezdrowe. Wielu ekspertów porównuje nawet szkodliwość siedzenia 8h dziennie do palenia paczki papierosów dziennie! Skutków samego siedzenie też nie można za bardzo zapobiegać. To że się pójdzie na godzinę siłowni czy biegania po pracy - to oczywiście pomaga i polepsza zdrowie ale nie zapobiega skutkom długotrwałego siedzenia! I co, miałbym dokładać kolejne kilka godzin na siedzenie? Nie, szanuje swoje zdrowie

Po czwarte - pielęgnacja umysłu. Nie samym kodem człowiek żyje. 8 godzin poświęcamy pracy, kolejne 8 godzin na sen, kolejne godziny odpadają na jedzenie, gotowanie, dzieci. Jeżeli bym karmił swój umysł tylko i wyłącznie rzeczami związanymi z IT szybko stałbym się... głupi jak but. Ograniczenie do jednej wąskiej dziedziny całego swojego życia to głupota. Jest tyle ciekawych rzeczy do zrobienia - książek do przeczytania, podcastów do wysłuchania, sportów do wypróbowania, miejsc do zwiedzenia. Większość z nas nie zrealizuje nawet 1/10 swoich marzeń za tego życia. Sorry, ja wole po pracy dać mózgowi odpocząć. Mało tego, dzięki temu żę po pracy np zajadę się fizycznie sportem a potem odmóżdzenie w kinie na horrorze z dziewczyną - do pracy przychodzę zresetowany i moja wydajność jest ciągle na wysokim poziomie. Osoby które zakuwają po robocie na cóż - nasz mózg to nie jest maszyna nie do zajechania, długotrwałe skupianie się i myślenie raz że odbije sie na zdrowie, dwa na wydajności, trzy na kreatywności. Jak dużo ćwiczysz fizycznie - masz zakwasy. Jak dużo ćwiczysz "umysłowo" - dostajesz tzw brain foga. Nawet pewnie tego na codzień nie odczuwasz i nie jesteś świadomy, ale twoi managerowie wszystko śledzą, nie bój się. Spadnie ci wydajność z pracy i potem tłumacz się przed całym zespołem na retro czemu nagle tak wolno dowozisz taski skoro zawsze ci to szybko wychodziło. A przy obecnym rynku pracy sorry, ale słabe osoby niezależnie czy UoP czy B2B - zwalnia się. Nieraz z dnia na dzień

Po piąte - sami sobie niszczycie w ten sposób branże. Zdecydowana większość programistów - 80, 90 czy nawet 95% branży nie robi po pracy kompletnie nic. Wynika to z faktu posiadania dzieci, budowy domu, remontów, hobby, pasji i wielu różnych czynników. Pasjonaci w tej branży już dawno odeszli do lamusa, istnieją ale stanowią pewną nisze. Żadna firma nie bazuje teraz na kilku pasjonatach typu one-man-army zamiast tego mamy zespoły "normików" składające się z setek średnich programistów. W przypadku kodowania biznesowego - to jak najbardziej wystarcza. Problem w tym tylko taki, że owe 5-10-15% pasjonatów zawyża poziom umiejętności w branży. A potem to źle przekłada się na rekrutacje - bo rekruterzy dostrzegają te wybitne jednostki i wymagają dosłownie od każdego potencjalnego kandydata by miał taki sam poziom techniczny jak ów pasjonata. Stąd właśnie takie trudne rekrutacje w obecnych czasach. A teraz wyobraźcie sobie gdyby każdy pracował tylko te 8 godzin i nic nie robił po godzinach? Rekrutacje byłyby szybsze, prostsze, łatwiejsze.

Te wybitne pasjonujące się jednostki sprawiły, że pozostałe 80-90% programistów czy chce czy nie chce - musi zakuwać po godzinach by im dorównać i mieć jakiekolwiek szanse w rekrutacji. Jak ktoś powie:

kolego ale gdzie masz problem, po prostu zakuwaj po godzinach

To ja odpowiadam:

  • poczekaj aż posypie ci się zdrowie - tobie albo twojej rodzinie, gdzie ktoś będzie potrzebował twojej pomocy
  • poczekaj aż urodzi ci się kilkoro dzieci
  • poczekaj aż ci wypadnie coś ważnego życiowo np budowa domu, przeprowadzka, remont generalny

Te 8 godzin w pracy to już jest dużo. Wiele osób nie ma naprawdę czasu na poświęcenie kolejnych 30 minut po pracy - nie dlatego, że wybiera netflixa tylko życie go tak dociska, że ma inne obowiązki. Zakuwanie po godzinach to domena młodych, bezdzietnych osób przed 30-stką. Po 30-stce zmieni wam się perspektywa, ale potem będzie płacz i zgrzytanie zębami, że chcąc nie chcąc musicie godzić się na zakuwanie po godzinach i rezygnować np z czasu z własnymi dziećmi na korzyść nauki pod IT.

Ok, opisałem to trochę w czarnych barwach, ale istnieje jeszcze inne rozwiązanie, które sam praktykuje. Mianowicie - znaleźć firmę, która nie wymaga ostrego ciśnięcia przez 8 godzin dziennie. Daje budżet na szkolenie się w czasie pracy, pomaga robić certyfikaty. Daje okienko czasowe na szkolenie się w czasie pracy..

W obecnej firmie pracuje realnie 4-5 godzin dziennie i nikt nie ma z tym problemu. Wszystko jest dowiezione. Kolejne 1-2 godziny poświęcam na rozwój. Czytam sobie jakieś nowinki, blogi, robie kursy hindusów na udemy czy trzasnę sobie kilka zadanek hard z leetcode, codility. W tym roku już chyba ponad 100 algorytmów sobie trzasnąłem w czasie pracy. Pozostałe 2 godziny "pracy" zajmuje mi gotowanie i jedzenie, podczas jedzenia jeszcze czasem zrobię komuś code review albo odpalę sobie meczyk Counter Strike, Fortnite.

Moi drodzy - zamiast być niewolnikami zakuwania po godzinach - szanujcie się i po prostu znajdźcie firme która pozwoli wam pracować 100% remote bez kontroli waszego czasu pracy i da wam kasę i czas w trakcie pracy na szkolenie. Naprawdę takie firmy istnieją, tak samo wiem że istnieją firmy gdzie programista w sprintach ma równe 8h dowozić kolejne taski z backlogu i ma zakaz jakiegokolwiek dokształcania. Ale nie musicie w takiej firmie pracować. Po prostu to jest wasz wybór, czy chcecie pracować pod presją 8 godzin dziennie i kolejne kilka godzin poświęcać po godzinach, niszcząc przy tym swoje zdrowie, relacje z ludźmi i otępiając swój umysł poprzez nadmiernie skupienie na jednej dziedzinie życia przy jednoczesnym olaniu innych ważnych aspektów życia. Przecież to jest bezsens.

Kombinujcie, kasa to nie wszystko. Czasem lepiej jest zarobić 20k za pracę 5-6 godzin dziennie i mieć te 2 godziny na naukę niż dostać 25k za pracę równe 8 godzin dziennie + nadgodziny + nauka po pracy. Przecież szkoda życia na takie coś.

Czasami aż wstyd mnie łapie, jacy ludzie reprezentują branżę IT i jaki stosunek do innych mają.

Mi wstyd że osoby słabo zarabiające 10-20k netto b2b jeszcze dodatkowo nie szanują swojego wolnego czasu i zakuwają po godzinach zamiast kombinować i znaleźć robotę, gdzie w ciągu 8 godzin będą klepać ciekawe taski i mieć czas na rozwój i mieć czas na gierki, piłkarzyki czy ping ponga.

1
Baldr napisał(a):

Do tych wszystkich, którzy tak narzekają na branżę IT i mówią jak to zajebiście nie odnaleźliby się w innych branżach typu budowlanka. Zatrudnijcie się więc jako pomocnik na pewien okres np. do remontu starego mieszkania. Ponosicie worki z gruzem z 5 piętra w bloku bez windy, to tak Wam da popalić, że zaraz wrócicie do klepania w klawiaturę xD

Ale wiesz, że jak budowlaniec nie chce nosić za dużo po piętrach to może wybierać roboty tylko w parterowych domach? Nawet lepiej, może mieć zaprzyjaźnioną firmę deweloperską od szeregówek i tylko u nich robić. Rozumiesz, że jak ktoś sam sobie kładł kafle to mu trudno zrozumieć, że glazurnik woła 100+ zł/mkw? A jak masz do ogarnięcia jakiś bardzo prosty temat, np podłogę w garażu 40mkw to on i tak będzie chciał kasować od metra. Aaa, no i to jest cena netta oczywiście

Ale nie ma sensu i tak tłumaczyć, bo i tak wielki pan programista z 4programmers nikogo nie posłucha. Tym lepiej dla mnie, bo będę miał mniejszą konkurencję xD

Ale wiesz, że w niektórych przypadkach stosunek koszt/efekt sprawia, że to może nie mieć sensu? Rozumiesz, że ktoś mógł utknąć w "złotej klatce" i teraz zarabia 30% więcej niż by go wycenili na rekrutacji w dowolnej innej firmie. Douczanie będzie miało sens jeśli zdarzy się jedno z poniższych:

  1. Grozi mu utrata obecnej posady albo już ją stracił
  2. Oferty dostępne na rynku będą wymagały nowego skilla, który będzie płacił lepiej niż to co ma teraz
    Po co taki osobnik ma się douczać i czego? Jaką dostanie stopę zwrotu z takiej inwestycji i przy jakim ryzyku?

Znam kilka osób, które przebranżowiły się na IT lub z IT do innych sektorów, ale one siedziały i zasuwały z wiedzą, a nie płakały na forum jak to źle jest.

Nie znam ich powodów i motywacji, więc się nie wypowiadam. Fajnie, że ktoś dostał to, na co sobie zapracował

  1. Narzekając na firmy (nie mówię o Januszach), zawsze możecie wymyślić własną aplikację/startup, napisać ją i wdrożyć. Dlaczego jeszcze nikt tego nie robi?

Bo napisanie kodu to tylko kawałek układanki. Własna apka to:

  1. Pomysł
  2. Walidacja pomysłu i odnalezienie grupy docelowej
  3. Marketing, dużo marketingu
  4. Opracowanie funkcjonalności
  5. Napisanie kodu i ciągła walidacja czy jest market fit
  6. Utrzymanie, udoskonalanie
  7. Współpraca z klientami, partnerami, podwykonawcami itd

To trochę tak jakbyś pytał czemu projektant mostów nie startuje w przetargach przeciwko Mostostalowi na wykonanie kładki nad jezdnią od A do Z

Odpowiedź jest prosta. Mało osób na tym forum rozumie biznes, bo chyba zwyczajnie nie ma jaj, żeby go założyć, albo woli wygodę i etat. Nie narzekajcie więc, że nie zarabacie tyle co właściciele firm xD

Odsyłam Cię do jednego z moich poprzednich komentarzy: Zwolnienia - wątek zbiorczy
Gość odniósł niby wielki sukces jak na polskie warunki (bo mało komu się to udaje), a jednak nagroda za sukces moim zdaniem nie była współmierna do wyrzeczeń i kosztów.

Nie ma chyba więcej sensu pisać, bo szkoda czasu na dyskusję z ignorantami i ekspertami z forum o poziomie Wykopu czy innego gówna. Pozdro

Czasami aż wstyd mnie łapie, jacy ludzie reprezentują branżę IT i jaki stosunek do innych mają.

Ale tak zasadniczo, to do kogo konkretnie pijesz teraz? Wstydem jest zastanawiać się czy w innej branży nie ma lepszych możliwości zarobkowych czy co? Ktoś tu obrażał budowlańców albo ogólnie pracowników fizycznych? Jaki masz problem?

4

@CoderOne

Niestety w tej branży jest tak, że jak nie robisz, nie uczysz się po godzinach, a opierasz swoją wiedzę na tym co tylko robisz w trakcie 8h w swojej pracy to w przypadku zwolnienia robisz sobie "kuku". Wiele programistów o tym doskonale wie, niektórzy robią to podświadomie. Do tego dochodzi fakt aktualnej ilości programistów na rynku pracy względem zapotrzebowania. Wolny rynek sam się kształtuje, tak to działa. Siłą rzeczy chcąc być dobrym i znaleźć dobrą pracę trzeba regularnie w miarę coś kodzić po pracy. Ja dzisiaj mimo, że było święto Boże Ciało to coś tam dziubałem ucząć się Apache Kafka. Ale takich zaawansowanych rzeczy i nowości z Javy 22. Pomimo tego, że mam 7 lat doświadczenia jako Java Developer. Mówię to całkiem serio.

0
CoderOne napisał(a):

Zamiast pisać posty o pierdołach radzę poświęcić czas na dokształcanie się. Po godzinach sam bardzo dużo działam, zwłaszcza w tematyce embedded. Nawet nie chodzi o to, ile godzin dziennie spędza się, tylko regularność jest najważniejsza, żeby w czymś zdobywać wiedzę.

O cholera, ale jestem zaskoczony że w 2024 roku ktoś dalej ma mental niewolnika rodem z PRLu. Zakuwanie po godzinach metodą na całe zło tego świata :D

W swoich rozważaniach założyłeś, że ludzie to robią tylko dlatego że muszą. A może ktoś po prostu to lubi i go to ciekawi?

Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.

Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.