Kolejna kwestia, że programista pnie się w góre do 30-35 roku życia a w wieku 40-50 lat robi się nieciekawie. Nikt nie wie co będzie ze staruszkami którzy mają po 50 lat i w zasadzie bardziej nadają się do bawienia wnuków niż programowania - poza wyjątkami.
Serio? Ja współpracowałem z programistami, którzy już nie powinni być w tej branży...
- Po 30, całe mnóstwo ... sam jestem po 30
- Byli po 40 albo blisko 40.
- Po 50, dwie osoby. Jeden świetny, drugi słaby jako programista (ale świetny jako researcher).
- Po 60. Tuż przed emeryturą. Miał unikalną wiedzę, która akurat była potrzebna i wszyscy się cieszyli, że go mają na pokładzie (System Z).
- A także z inżynierem ze stanów, który już dawno powinien być na emeryturze, bo jak dla mnie ma z 70+, ale dalej klepie kod. Jeżeli chodzi o jego działkę to jest naprawdę dobry.
Moim zdaniem w Polsce nie ma starszych programistów z zupełnie innych powodów. Stawki programistów nie osiągały takich poziomów jak teraz, więc Ci w końcu wybierali inne ścieżki kariery. Z tego co słyszałem od starszych kolegów w latach 90 jak się w Polsce coś otwierało to rzadko kiedy centrala pozwalała dotykać kodu. Programiści starszej daty przekwalifikowali się m.i. na managerów niższego i wyższego szczebla, analityków, architektów. Było na nich zapotrzebowanie i brali każdego w miarę ogarniętego. Ktoś musiał zapracować na naszą renomę, aby firmy z zagranicy zechciały u nas zainwestować w R&D, offshoring i outsourcing.
Ja się nie martwię, że mnie kiedyś zastąpi ktoś młodszy. Nie dlatego, że jestem niezastąpiony i nie dlatego, że wierzę, iż rynek będzie się wiecznie rozwijał. Ale dlatego, że mam doświadczenie, odpowiednią i aktualną wiedzę oraz wyćwiczony umysł, którego nie zamierzam zaniedbać :). Niech się martwią Ci młodsi, jak mają dorównać do tych starszych, ciągle rozwijających się.
A nawet jeżeli coś się stanie, trudno, dostosuje się do sytuacji i odnajdę w nowej roli.