Ziomeczki, jak mocno opierdalacie się w robocie?

Pis Joł i Szacunek Ludzi UML!
Ankieta do was ziomeczki.

Śmiało, odpowiadajcie w ankiecie. Nie będę podsyłał wasych odpowiedzi waszym szefom.

Nie wiem, czy się opie..lam. Normalnie robię swoje rzeczy. A, że akurat mój projekt jest taki, a nie inny, bywa że buduje się godzinę. Albo przez godzinę kopiuję jakieś pliki. Więc w tym czasie wchodzę sobie na 4p i spamuję ;)

Praca na UOP nie jest umową rezultatu więc to nie ma znaczenia no chyba że ktoś pracuje na B2B... ale wtedy i tak jest firmą i ch*j ci do tego jak bardzo opierdala się w swoim przedsiębiorstwie :D

Sporadycznie.

Kiedyś mierzyłem sobie ile czasu mi spędza na "nie-pracy" i wyszło że przez ok. 1,75 h dziennie gadam z ludźmi na tematy pozapracowe, siedzę na kawie, przerwach itp.

Oczywiście są dni, w których nawet i przez cztery godziny się siedzi i gada o głupotach, czyta 4programmers itp. - ale te dni są raczej rzadkie.

Śniadanie - 45 min
Obiad - 45 min
Papieros/sklep - 3 x 15 min
Kawa/Herbata - 4-6 x 10 min
Prywatna poczta - 20 min
Artykuły około pracowe (nie związane z pracą a z technologią) - 40 min

Do tego +5min przed tymi czynnościami i kolejne +5minut po skończeniu, bo pracować to trzeba umieć.

4,5 godziny opier...lania? Nie szkoda Ci tak zmarnowanego czasu? - Juhas

A co ma zrobic? Powiedziec szefowi «Szefie opierda po am sie w robocie przez 4h, czy moglbym w takim razie pracowac jedynie przez 4h dziennie za ya sama stawke? »
lol xD

U mnie to zależy. W obecnym projekcie (na szczęście jeszcze tylko tydzień) to trochę się opierdzielam bo jestem zmęczony syfem bałaganem nie działającymi środowiskami i innymi rzeczami, nie mówiąc o wstającym hybrisie 10 minut :D - generalnie najgorszy projekt w jakim byłem od początku kariery :D
Ale jak mam cywilizowane warunki to praca sprawia mi przyjemność i się nie opierdzielam

Ja to za taka stawkę jak mam to nic nie robię cały dzień.

nie lubię się opierdalać
czasami biorę robotę do domu

żona wkurzona bywa ale nałóg swoje prawa ma

Stosuję odwróconą technikę technikę Pomodoro, która pozwala mi używać czasu w sposób zdyscyplinowany. Jeśli ktoś nie wie, polega ona na tym, że nastawia się minutnik na 25 minut, potem robi 5 minut przerwy - i to zamyka całe pomodoro. Po czterech pomodoro robi się pauzę trzydziestominutową.

Technika jest odwrócona dlatego, że w tradycyjnej wersji przez 25 minut się pracuje, a 5 minut poświęca na przerwę i odetchnięcie. A w mojej wersji jest odwrotnie. I o dziwo jestem bardzo produktywny, zwłaszcza gdy po czterokrotnym powtórzeniu przychodzi ta półgodzinna anty-przerwa, podczas której zasuwam non stop. ;)

ja najbardziej wydajny jestem kiedy pracuję:

• praca małymi zadaniami (od 20 minut do 2 godzin, zależy jakie zadanie)
• potem przerwa od 30 minut, do kilkugodzin, zależy jak mi się zachce.

problem w tym, że to się sprawdza na własnych projektach czy freelance. Jeśli gdzieś pracuję na etacie (aktualnie nie pracuję), to po prostu głupio mi sobie robić 2 godzinną przerwę (mimo, że powinienem ją zrobić - skoro to jest mój sposób na efektywność. Praca ciurkiem przez 8 godzin z małymi przerwami to zdecydowanie nie jest moja bajka. Ja wolę pracować rano trochę, potem po południu trochę, potem wieczorem trochę i robię więcej niż przez tyle samo godzin siedzenia ciurkiem...

Jednak zawsze miałem jakieś opory przed robieniem sobie zbyt dużych przerw, jeśli pracowałem gdzieś w biurze na etacie. W końcu jak się pracuje w biurze gdzie każdy ci patrzy w monitor to jakoś głupio włączyć np. odcinek ulubionego serialu, żeby się zrelaksować - a może nie mam racji? Opieprzacie się jawnie w pracy, bez jakiegoś wielkiego stresu? Ja zawsze mam z tym problem (no chyba, że wszyscy się opieprzają, np. jak wszyscy grają w konsolę to spoko, bo robią to wszyscy).

Jakoś zawsze mam jakieś poczucie winy i tego, że albo przełożony się przyczepi albo nawet ktoś z zespołu głośno skomentuje, że się opierdalam....

słabi jesteście.
U nas pracował jeden typ co przychodził o 11, wychodził o 15.Nie robił nic. Przez pół roku żadnego commita :)

Wcześniej,kiedyś kilka dni z domu pracował bo musiał być na miejscu. Jak szef zadzowonił do niego czy zrobił to co od niego chciał 1-2 dni wcześniej na mailu, to powiedział że nie przeczytał maila bo..... internet mu od kilku dni nie działa :)
Przed odejsciem mial kolegom przekazac prace, umowili sie ze 2 tyg beda to robic przed koncem jego pracy.
Po poludniu 1szego dnia oblecial z obiegówka, a na drugi dzien juz byl na L4 do konca umowy :)

Odetchnęliśmy jak odszedł! Pozdro dla Krzycha ;)
XoX

Poziom wypowiedzi na tym forum jest taki, że ciężko odróżnić ironię (lub tzw. śmieszkowanie) od szczerych opinii.

A szkoda, bo ten wątek porusza ciekawy temat...

Grande el clásico Janusz-softo sie w grobie przewraca czytając te posty :D

czysteskarpety napisał(a):

Grande el clásico Janusz-softo sie w grobie przewraca czytając te posty :D

No tak... Płaci za 8 godzin, to wszyscy pracują 8 godzin.
Palec na buzię i oczy w kod.

Wszelkie niepotrzebne dyskusje, obiady, kawa z kupą są przecież poza godzinami pracy...

Szczera odpowiedź: częściej niż pracuję.
I, prostytutka, dziwi mine to, że ta robota jakoś jest zrobiona (cała i dobrze).
Nikt nie narzeka, nie stoi nade mną z batem.

czysteskarpety napisał(a):

Grande el clásico Janusz-softo sie w grobie przewraca czytając te posty :D

Jak mam januszowy projekt to sam z niego odchodzę (tak jak tera :D ). Jak mam cywilizowany to pracuję około 6 godzin dziennie, przy czym dla mnie praca to nie tylko samo kodzenie ale też np. czytanie dokumentacji czy to projektu czy np. frameworka którego używam w projekcie ale danej części nie znam. Mam nadzieję że dokonałem teraz dobrej zmiany :)

Teraz sporo ale dlatego że się wdrażam i część zadań mam po prostu sprawdzane przez innych, a oni nie zawsze mają czas. A wcześniej praktycznie wcale. Zdarzało się że od 7.40 w pracy, budziłam się po 14 że jeszcze drugiego śniadania nie jadłam. Ale tam ludzi do pracy brakowało. Dzisiaj fajnie czas mi minął, zadanko niby łatwe ale trzeba było pomyśleć i pół dnia jak z bicza trzasnął.

To nie ja się opieprzam tylko projekt jest spieprzony. :)

Z drugiej strony, co robić, jeśli jest się zablokowanym przez ludzi z innej części świata, którzy już albo jeszcze nie są w pracy? Trzeba czekać.

somekind napisał(a):

To nie ja się opieprzam tylko projekt jest spieprzony. :)

Z drugiej strony, co robić, jeśli jest się zablokowanym przez ludzi z innej części świata, którzy już albo jeszcze nie są w pracy? Trzeba czekać.

Problem w tym, że ja czasem nie jestem w stanie ocenić czy rzeczywiście jestem zblokowany, czy się opierdalam i tylko tak mówię.

W poprzedniej pracy opieprzałem się na maksa z malutkimi wyjątkami. Projekt był wielki stary, codziennie z centrali przychodziły tickety by wprowadzić małe zmiany, komuś na górze, czasami po dwóch dniach "ktoś ważny" z innego kraju pisał, żeby jednak cofnąć zmiany. Nagminnie to się zdarzało, ale ich efektywność to nie był mój / nasz problem, bogaty klient obracający dużą forsą i chciał mieć po prostu kogoś na straży jak to się mówi, skoro na opiekę nad sklepem mieli przeznaczony budżet to nikt nie narzekał. Samemu ustalałem czas wykonania zadania. Zadanie na pół godziny pracy "weź ustaw że robiłeś 2 godziny żeby było do 8" i nikt się nie przyczepiał. Czasami z nudów robiłem np ala obiektówkę w bashu i gry typu snake odpalające się w terminalu.

Teraz mam czas ustawiany odgórnie przez kierownika na miejscu, jak zobaczy że zadanie na które przeznaczył godzinę zrobię w pół to zastanawia się nad przydzielaniem nowych zadań skoro mam tak dobrą efektywność, jak będę robił w "normalnym" tempie to będzie rozmowa czemu koledzy dają radę ticketa zrobić w godzinę, a ja w półtorej, więc coś ze mną jest niby nie tak itd.

Jeśli praca zajmie ci 2 godziny, powiedz, że zajmie osiem i wykonaj ją w cztery. Wtedy wszyscu będą mieli cię za cudotwórcę, a nie śmierdzącego lenia.