Jestem na ostatnim na magisterce zaocznej, i dołączył do nas pewien student który 5 lat temu zaraz po obronie I stopnia wyjechał do Anglii i w ciągu miesiąca znalazł pracą jako programista c#. Programować jak na młodego inżyniera umiał bardzo dobrze, bo już na studiach robił dużo projektów, jedyne czego nie umiał to język Angielski. Twierdzi, że jego znajomość była na poziomie matury. Znalazł pracę w firmie założonej przez polaka, rozmowa była po polsku, ale sama praca już w anglojęzycznym teamie. Dopiero wtedy zaczął się uczyć języka obcego. Trochę wydaje mi się to dziwne. Tak sobie myślę, czy miał ogromne szczęście, że znalazła dobrą pracę, czy takich przypadków jest więcej? Co o tym myślicie? Może przyszedł czas na mnie?
- Rejestracja:ponad 13 lat
- Ostatnio:prawie 3 lata
- Postów:4882
1
angielski na poziomie matury...
mature mozna zdac na 30% mozna zdac na 100%
mozesz miec podstawe mozesz miec rozszerzenie.
Jezeli jestes w stanie czytac dokumentacje po angielsku i nie sprawa to ze ciagle sprawdzasz co to slowko znaczy to masz wystarczajacy angielski, w przeciwnym wypadku. Ucz sie angielskiego
"czytac dokumentacje po angielsku i nie sprawa to ze ciagle sprawdzasz co to slowko znaczy to masz wystarczajacy angielski" jestem w stanie czytac dokumentacje bez slownika, ze sluchu tez niezle i co ? I nic, przez angielski odpadam. Także ten tego "masz wystarczajacy angielski" byłbym ostrożny z takim swierdzeniem
- Rejestracja:prawie 11 lat
- Ostatnio:około 7 lat
- Postów:957
0
Szanse są jak dostanie pracy w charakterze kierowcy osobie niewidomej.
Mówię o angielskim, a nie języku kraju docelowego, bo pracuję w Barcelonie bez katalońskiego i z hiszpańskim na poziomie "Yo no hablo espanol", czego zresztą nauczyłem się na miejscu.
I jak oceniasz rynek IT w Hiszpanii? Perspektywa pracy w ciepłym kraju nad morzem i w sąsiedztwie gór brzmi świetnie :)
Akurat trudno mi to oceniać sam rynek, bo pracuję jako konsultant zatrudniony w korpo w Polsce na rocznym projekcie w Hiszpanii w firmie, która działa w jeszcze innm kraju więc mogę tylko powiedzieć, co wiem od kolegów. Zarobki, jakieś rewelacyjne nie są - podobne do polskich. Przeciętny dev dostaje z 2-3k euro przy dużo wyższych kosztach mieszkania i niewiele wyższych kosztach jedzenia (Barcelona jest najdroższym miastem i turyści mocno podbijają ceny). Jakiegoś rozpieszczania pracowników w stylu piłkarzy czy konsola też nie widać. Ogólny poziom skilla też mają niższy.
Natomiast samo miasto jest piękne i dobre, żyje się bardzo przyjemnie, ludzie bardziej mili, mam blisko na plażę zarówno z biura, jak i z mieszkania, wino jest świetne i gdyby nie biurokracja i ogólna ospałość, żeby nie powiedzieć wyjebanie, turyści i śmieci/brzydki zapach wszędzie - to byłoby już perfekcyjnie.
Dzięki za odpowiedź. Hiszpania to kapitalny kraj do życia, a przynajmniej wydaje się takim być po wakacjach tam ;) Z pracą właśnie też słyszałem, że nie jest super. Jeden Hiszpan opowiadał mi, że też kiedyś był programistą, PHP akurat, ale firma zniknęła i teraz zajmuje się czymś zupełnie innym - też i mniej płatnym. Zdziwiło mnie to, że nie znalazł czegoś innego w branży, ale mówił, że w Gironie niewiele jest takich firm, ale to odosobniony przypadek. Powodzenia, Barcelona na co dzień - brzmi super, ale faktycznie to drogie miasto.
- Rejestracja:ponad 13 lat
- Ostatnio:około 8 lat
- Postów:1176
1
IMHO angielski na poziomie dobrze zdanej matury ma szanse wystarczyc w pracy programisty jako ze i tak uzywa sie jezyka technicznego, ktory jest prosty.
ja miałem angielski na jakieś 50 % podstawe dość dawno. A teraz jakoś zdania nie umiem sam zbudować...
- Rejestracja:prawie 10 lat
- Ostatnio:ponad 4 lata
- Lokalizacja:Piwnica
- Postów:7697
0
tak czytanie i pisanie na poziomie stacka czy tworzenia poprawnych nazw czy opisów to musi być, często teraz widzę kod strony gdzie są polskie spisy i dziwnie to wygląda zaiste
z mówionym różnie to bywa nie każdy ma predyspozycje, ale też programista to nie wodzirej
- Rejestracja:ponad 13 lat
- Ostatnio:prawie 3 lata
0
Myślę, że w kraju WC (Winstona Churchilla) trzeba znać trochę lepiej angielski niż na maturze:
- po pierwsze primo słownictwo IT i biznesowe
- po drugie primo gadka-szmatka
- i po trzecie primo (ultimo) zjadliwy dla anglików akcent
Bez tego jak ktoś tu napisał - praca jak dla osoby niewykwalifikowanej.
Angielski na poziomie "czytanie dokumentacji ze zrozumieniem" jest dobry w polskiej korporacji gdzie ktoś kiedyś napisał dokumentację po angielsku, ale nie wiadomo kto i czy jeszcze pracuje.
- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:4 minuty
- Lokalizacja:Wrocław
0
Anglicy nie potrzebują "zjadliwego akcentu". Od wielu dziesięcioleci są przyzwyczajeni do różnych akcentów ludzi z różnych stron świata i je rozumieją.
A w takim np. Londynie, który jest bardzo wielokulturowym miastem, znalezienie Anglika w firmie IT nie jest takie oczywiste. Przeważają Hindusi, Murzyni i Słowianie, Anglików jest ze 20-40%. (Tak na oko, nie prowadzę statystyk.)
P.S. Właśnie sobie przypomniałem, że ja nawet nie mam matury z angielskiego. Sam nie wiem, jakim cudem jeszcze mnie z roboty nie wywalili. :(
- Rejestracja:ponad 8 lat
- Ostatnio:20 dni
- Postów:160
0
Znajomy jak szukal osob do siebie do projektu(siedzi w Londynie) to stwierdzil, ze wiecej niz polskie B1 mu na poczatek nie potrzeba, bo i tak za granica sie bardzo szybko zlapie umiejetnosci potrzebne do rozmowy. Gorzej by bylo pewnie w kraju nieanglojezycznym, go wtedy postepy w nauce by nie byly takie szybkie.
- Rejestracja:około 21 lat
- Ostatnio:prawie 3 lata
- Lokalizacja:Space: the final frontier
- Postów:26433
- Rejestracja:prawie 10 lat
- Ostatnio:4 miesiące
- Lokalizacja:Hong Kong
5
tylko czekac na pytania 'czy trzeba koniecznie znac jakis jezyk programowania zeby pracowac jako dev' :)
imo wyjazd do uk i szukanie pracy bez znajomosci angielskiego to obciach a nie osiagniecie.
poza tym ciezko mi uwierzyc ze ktos jest super koderem itd a angielskiego nie umie na tyle zeby sie dogadac w kwestiach zwiazanych z praca.
Zobacz pozostałe 9 komentarzy
Ale szanowani inżynierowe cernu już zajęci
no to nieszanowanego inżyniera cernu (tego wolnego)
może się wolny jeszcze trafi
teraz to juz za późno, co innego gdybym poszła na agh, teraz bawiłabym piątkę blondasków :)
"angielskiego nie umie na tyle zeby sie dogadac w kwestiach zwiazanych z praca." oczywiście, że to jest możliwe, można dobrze rozumieć tekst i ze słuchu i nie potrafić sklecić zdania w wypowiedzi słownej, bo nie miało się okazji ćwiczyć angielski na żywo.