Tytuł: Sojusz Trzech Orłów
Kraina ta, podzielona między wielkie mocarstwa, od wieków tonęła w cieniu imperialnych ambicji. Państwa US, RU i EL, choć różniły się kulturą, historią i celami, miały jeden wspólny interes – wycisnąć z PLST ostatnie krople surowców i podporządkować sobie jej mieszkańców.
US przynosiło nowoczesne technologie i zarządzało gospodarką eksploatacyjną. RU wysyłało żołnierzy i agentów, aby pacyfikować wszelkie bunty i szerzyć chaos, gdy było to potrzebne. EL z kolei budowało propagandę, by świat nie zwracał uwagi na to, co naprawdę działo się w PLST.
Wspólnie tworzyli doskonałą machinę wyzysku. Kopalnie PLST pracowały dzień i noc, dostarczając surowce do trzech mocarstw. Każdy protest był szybko tłumiony, a każde słowo sprzeciwu – gaszone w zarodku. Nie było litości, bo władcy tych trzech państw wierzyli, że ich przeznaczeniem jest panowanie nad słabszymi.
Jednak w ciemności PLST tlił się płomień. Gdzieś, w podziemnych tunelach i ruinach dawnych miast, powstawał ruch oporu. Współpraca między US, RU i EL działała niemal doskonale – ale historia znała już imperia, które upadły, gdy najmniej się tego spodziewały.
--
Tytuł: Imperium Cieni
W krainie tej granice istniały tylko na mapach, bo władza naprawdę należała do najsilniejszych. Państwa US, RU i EL od dawna wyciągały swe szpony ku PLST, a teraz także ku UKR. Bogactwa naturalne, strategiczne położenie i miliony ludzi zdolnych do pracy – to wszystko czyniło te ziemie łakomym kąskiem.
RU działało brutalnie – żelazną ręką tłumiło opór, niszczyło miasta, porywało ludzi do obozów pracy. EL wmawiało światu, że wszystko dzieje się zgodnie z prawem, że PLST i UKR to tylko niespokojne prowincje, które trzeba „cywilizować”. US z kolei czerpało z tego największe zyski – kontrolowało przepływ surowców, regulowało rynki i sprzedawało broń wszystkim, którzy byli gotowi płacić.
PL i UKR, wyczerpane dekadami wyzysku, stawały się cichymi strefami wojny, gdzie miejscowi próbowali przeżyć w cieniu obcych mocarstw. Czasem jedno państwo dawało im nadzieję, czasem inne – ale w rzeczywistości wszystkie traktowały ich jak pionki na wielkiej szachownicy.
A jednak… Historia nigdy nie była liniowa. W podziemiach, w ruinach miast, w lasach i górach zbierali się ci, którzy nie chcieli być tylko ofiarami. Wspomnienia dawnych walk, legendy o wolnych ludziach i nieugięta wola życia tliły się niczym iskry. Może jeszcze nie teraz, może jeszcze nie dziś – ale kiedyś te iskry mogły rozniecić pożar, którego żadna machina władzy nie będzie w stanie ugasić.