Parlament Europejski i Rada Europy pracują nad dyrektywą, której celem są zmiany na rynku pracy. Jeden z punktów zakłada radykalne ograniczenie możliwości samozatrudnienia i popularnych umów B2B.
https://mycompanypolska.pl/artykul/test-przedsiebiorcy-upadl-ale-unia-europejska-szykuje-niespodzianke-to-koniec-b2b/13702
https://www.consilium.europa.eu/pl/policies/platform-work-eu/
W połowie grudnia instytucje unijne stworzyły warunki do porozumienia, które umożliwi wprowadzenie nowej dyrektywy. Jednym z jej postulatów jest domniemanie stosunku pracy dla samozatrudnionych. Teoretycznie nowe przepisy mają przede wszystkim dotyczyć podwykonawców pracujących m.in. dla Ubera czy innych platform internetowych, ale konsekwencje mogą także dotyczyć np. programistów czy inne osoby wykonujące tzw. "wolne zawody".
Zgodnie z sygałami płynącymi z Brukseli, mechanizm ma działać w oparciu o pięć kryteriów. Jeśli co najmniej dwa z nich zostaną spełnione, wówczas pracownik lub lokalne organy państwowe (w Polsce byłaby to Państwowa Inspekcja Pracy) mogłyby uznać umowę za stosunek pracy. To na kontrahencie (np. platformie internetowej) spoczywałby obowiązek, że jest inaczej, czyli współpraca nie jest tak naprawdę umową o pracę.
Te 5 kryteriów:
- narzucone limity wynagrodzenia
- nadzór, także elektroniczny, nad wykonywaniem pracy
- kontrola dystrybucji lub przydzielania zadań
- kontrola warunków pracy i ograniczenie swobody wyboru godzin pracy
- ograniczenie swobody organizowania własnej pracy oraz zasady dotyczące wyglądu lub postępowania pracowników.
Jak myślicie, jest się czego bać? Będzie łatwo to obejść? B2B to super umowa i eldorado nisko-podatkowe, a przy obecnych cenach np: mieszkań praca na UoP spowoduje, że programiści będą jak inni ludzie brać kredyty na 30 lat, a jadąc na B2B, chwilowy over-employment lub grube kontrakty i spokojnie można kupić mieszkanie/dom w 5 lat...