Podstawowa zasada ruchów obywatelskich:
just show up
Dokładnie tak, to takie proste - trzeba po prostu ruszyć D z przed kompa i iść na protest.
Panowie od samochodów pięknie to pokazali w praktyce.
To nie jest dobra zasada, bo setki bezrobotnych nierobów, urzędników którzy mogą "wyskoczyć" w środku dnia na protest, a także "działaczy" NGO i fani rigczu mieszkający w wieku 40 lat z rodzicami przebiją cię ilością na takich protestach. Oni w sumie mogą protestować codziennie bo nie mają nic lepszego do roboty. I który "ruch obywatelski" wygra? Ci co pracują? wolne żarty
Polska jest względnie dużym krajem i ma, mimo konkurencji, dużo wspólnych interesów z Niemcami, z którymi mamy sprzęgniętą gospodarkę. Kwestia rozwinięcia nie ma znaczenia, bo wyraźnie za liczbę głosów miałaby odpowiadać liczba mieszkańców, a nie poziom rozwoju. Gdy istnieje veto, każdy kraj nim grożący wbrew ogólnemu konsensusowi jest gnojony przez wszystkie inne kraje przy pomocy narzędzi, których veto nie dotyczy.
Zresztą po co hipotetyzować, my już mamy w historii przykłady jak efektywne było veto.
I vice-versa. Nic bardziej nie demoralizuje dużych krajów niż poczucie bezkarności, świadomość że mogą ci przypierd..... a ty nie możesz im nic zrobić. Weto może pełnić funkcję straszaka - wjebi.cie nam imigrantów? To zablokujemy coś innego na czym wam zależy. Tylko w ten sposób można zbudować równowagę.
Polska chce CPK, elektrownie atomowe, porty morskie i własny koncern samochodowy, a Niemcom się to nie podoba bo zabierzemy im rynek zbytu.
Polska nie chce CPK ani koncernu samochodowego, to projekty polityczne, których oczywistym celem jest robienie wałków przez rząd.
Więc załóż koncern samochodowy który jako projekt komercyjny będzie uczciwie produkował samochody dla obywateli.
Co, nie da się? Niedozbierałeś kapuchy?
Wyprawę na marsa też pewnie chcą. Gwarantuje ci że większość z tych ankietowanych to ekonomiczni analfabeci(w 2017 21% deklarowało że podatków żadnych nie płaci). Każdy inżynier wie jak te bajki o samochodach są nie poważne(chyba że jak to planował pis, postawić chińczykom fabrykę).
CPK po konkretnym audycie i urealnieniu można by jeszcze rozważyć. Ale z takimi tuzami intelektu jak horała to cóż...
Chcą wyprawy na marsa. Ale możnaby zdecydować - czy wyprawę na marsa ma robić państwowy moloch taki jak Orlen czy SpaceX.
U nas niestety ogłupiałe społeczeństwo uważa i jest uczone - że państwo zrobi to lepiej, bezpieczniej i z rigcz-em.
A taki Musk to typowy Janusz biznesu, oszuka, mało zapłaci i jeszcze na złość wszystkim będzie chciał zarobić (!).
Więc jemu nie damy robić wyprawy na marsa. Już lepiej żeby się nie odbyła wcale.
Przy okazji - wiesz jakie miały być założenia polskiego prawa kosmicznego i dlaczego chcieliśmy uchwalić prawo kosmiczne? Dlatego że jesteśmy potęgą w kosmosie? Buahahaha
Dlatego śmieszą mnie ludzie którzy z jednej strony chcą wiodącej roli państwa, a potem narzekają że coś jest upolitycznione.
Co się zaś tyczy elektrowni atomowych w Polsce, to Niemcy ich nie chcą:
https://www.money.pl/gospodarka/atom-w-polsce-w-niemczech-slychac-glosy-sprzeciwu-6866462365358720a.html
A ja chcę żeby niemcy mieszkali w szałasach i jedli robaki - oczywiście dla ratowania planety. Dlaczego mój głos miałby być gorszy niż Niemca?
Całkiem możliwe, bo ludzie mający jakieś pojęcie o ekonomii i gospodarce zdają sobie sprawę z tego, że koncern motoryzacyjny to jest biznes prywatny, a nie wytwór rządowy, a CPK powinno być dostosowane do realnych potrzeb, a nie ogromne, bo tak chce zakompleksiona władza.
Skoro to takie oczywiste, to dlaczego 460 cymbałów zajmuje się uchwalaniem przepisów regulujących przemysł motoryzacyjny?
Czy wyborcy nie powinni obić kijem tych zagubionych klarnetów za wtrącanie się w legislację motoryzacyjną i pogonić pałą?
Już widzę Niemców przekonujących Francuzów, Hiszpanów czy Szwedów w tej kwestii. :D
Na tym polega niezależność i zależność.
Nas jest łatwo przekonać - wystarczy sugestia że nie dostaniemy KPO co powoduje że wszyscy politycy mają obsraną bieliznę.
Tak btw to w ogóle ciekawe skąd u Niemców taka fobia na atom. Nie dość że zlikwidowali wbrew zdrowemu rozsądkowi swoje elektrownie i musieli przez to kupować prąd, to jeszcze krzywią się na to że inni mają albo chcą mieć. A może to nie fobia, tylko gdzieś działa jakieś lobby.
W sumie po co Niemcy mają być niezależni energetycznie jak mogą tanio kupować węglowodory od ruskich?
No to pomyślmy, czy faktycznie linia kolejowa z Zamościa do Tomaszowa Lubelskiego czy z Giżycka do Piszu jest tak bardzo niezbędna do funkcjonowania w tej innej rzeczywistości?
Czy dworzec kolejowy z 12 peronami jest uzasadniony?
Czy te 100 mln pasażerów rocznie jest w ogóle realne?
Jeszcze pytanie w którym roku, bo - jak z warszawskim metrem - na początku było słabiutko, a teraz mieszkańcy wawy sprawiają wrażenie że bez metra żyć nie mogą.
Nikomu nie przeszkadza jeśli ktoś sobie prowadzi biznes. Niech to po prostu zrobią, skoro to takie łatwe.
Tylko niech politycy przy okazji nie kupują sobie działek za nasze podatki.
Dlaczego nie ? Przecież to politycy - regulują, uchwalają przepisy jak kogoś karać lub ukraść mu biznes (Kluska, bank Czarneckiego).
Skoro dałeś w wyborach politykom narzędzie do walenia biznesu kijem po plecach, to dlaczego dziwisz się że tego kija używają.
Troszkę tam produkowaliśmy, są nawet branże, w których jesteśmy w czołówce w Europie. No tylko nie są tak medialne jak samochody, więc się nie liczy.
Jeśli nie są medialne - dlaczego Polacy ich nie kupują?
Tak czy siak, zazdroszczę Ci wiary w to, że państwo jest w stanie stworzyć od zera biznes w branży, w której nie ma w kraju kompetencji, doświadczenia ani tradycji.
W dzisiejszych czasach nie jest.
Musiałby to być bardzo prymitywny biznes - może jak produkcja zapałek. I musielibyśmy przekonać społeczeństwo żeby te prymitywne produkty kupować.
Ale społeczeństwo jest zapatrzone że zachodnie albo chińskie = nowoczesne, więc nie kupi czegoś co jest nasze. I projekt leży.
Znając twoje poglądy to zaraz napiszesz, że Niemcom i Rosjanom. Ja mam natomiast trochę inne wytłumaczenie - rynek samochodowy to taki rynek, na którym jest już kilku dużych graczy i bardzo trudno będzie przebić się z własnym produktem. Mogło to się udać w Chinach czy Indiach, gdzie mają tam ogromny rynek wewnętrzny, w Polsce jest to co najmniej wątpliwe.
Mieliśmy własne projekty i zakopaliśmy je bo "inne som lepsze".
Co do rynku - to się zupełnie nie zgadzam. Mamy jako rynek całą EU, no ale z naszym podejściem to nic nie zrobimy.
To, że Niemcy mają dwadzieścia elektrowni jądrowych nie oznacza jeszcze, że my musimy przepłacać za elektrownie jądrowe. Jeśli chodzi o samą wiedzę to w Polsce są instytuty jądrowe na uczelniach, i wiedzę jako taką mamy - problem jest taki, że nie mamy zaplecza technicznego by to wybudować.
Trzeba sobie zadać pytanie - kto włoży kasę w budowę tego zaplecza i co będzie miał w zamian.
Wiemy jak to się skończy jak kasę włoży państwo. Teraz pytanie - co jeśli kasę włoży prywatny biznes. Znaczy się w którym momencie wyskoczy jakaś ustawa która wyłoży biznes na łopatki i zajuma kasę włożoną przez biznes.
To właśnie dlatego jesteśmy bantustanem europy - jedyne inwestycje jakie podlegają ochronie - to inwestycje zagraniczne.
Krajowe inwestycje służą do dojenia biznesu i społeczeństwo to akceptuje, bo uważa gospodarkę uspołecznioną za szczytowe osiągnięcie XX wieku.
Jestem w 100% pewien, ze w Polsce są osoby doświadczone w konstrukcji samochodów i tworzeniu linii produkcyjnych części samochodowych. Bo takie osobiście poznałem.
Są, ale przypomnij mi co ostatnio konstruowały? Bo ostatni polski producent samochodów to było Daewoo FSO. Reszta to tylko części albo montażówka.
Więc deklaruj za siebie i za państwo - czy kupiłbyś w okresie przejściowym auto na poziomie Daewoo Lanos dopóki firma nie nadgoni technologii za konkurencją?
I czy przyciskałbyś naszych pOsłów żeby produkcja lanosów była legalna i żeby nie wykończyli jej ustawami po pierwszych 6 miesiącach?
Jest też literatura opisująca konstrukcję sporej ilości podzespołów.
Jest - ale żeby auto się sprzedawało, musiałoby mieć konkurencyjny koszt produkcji. Czym Polska może konkurować z innymi producentami?
- Tanią robocizną? Lewacy nie pozwolą
- Tanią energią? Unia nie pozwoli
- Tanimi surowcami? Ekolodzy nie pozwolą
- Elastycznymi regulacjami i przymykaniem oka na różne wymagania? Też ktoś sie przypierd....
No więc nie sprzeda się bo będzie za drogie.
Instytuty, które zostały zaorane. My nie mamy żadnych patentów, ani licencji. Elektrownie atomowe to nie jest open source. Pierwsza elektrownia atomowa sprawi, że nasi specjaliści od fizyki jądrowej będą mogli robić karierę w tej dziedzinie, a nie przekwalifikowywać się na programistów cruda.
Instytuty są ale trzeba wpakować do nich kupę kasy. Kto tą kasę wyłoży i dlaczego?
Nawet dla budżetu - wyłożenie kasy na atom będzie konkurować o środki z budową dróżek rowerowych dla wyborców. Jak myślisz który projekt wygra?
@twoj_stary_pijany: w Automotive mamy wszystko oprócz umiejętności zaprojektowania samochodu, procesu jego produkcji oraz fabryki. Ale w przypadku projektów propagandowych, to przecież są nieistotne szczegóły, ważny jest miś.
Nie mamy modelu biznesowego. To się nie zmieniło od czasów PRLu.
Przykład: mogliśmy produkować papier toaletowy i sznurek do snopowiązałek. Ale jednego i drugiego brakowało. Dlaczego?
Mamy w Polsce fabryki, produkujemy software, testujemy różne komponenty, mamy managerów. Ludzi z doświadczeniem z wielu koncernów.
https://www.auto-swiat.pl/wiadomosci/aktualnosci/stellantis-w-polsce-bedzie-produkowac-wiecej-modeli-ruszyly-przygotowania/bd96pf7
https://www.autocentrum.pl/publikacje/naszym-zdaniem/co-produkujemy-czyli-przemysl-motoryzacyjny-w-polsce/
To czego nie mamy to IP, patentów, brandu. A tych rzeczy nie da się osiągnąć przysłowiową pracą za miskę ryżu. Choćbyś nie wiem jak ciężko pracował dla swojego pana to Twój pan zawsze zgarnia za Ciebie marżę, jak w kontraktorniach. Nie mówię, że to źle tak pracować. Praca nie hańbi. Tylko, że silne państwa mogą wywierać wpływ na mniejsze szantażując je, że wyniosą swoje fabryki do państw trzeciego świata. To jest różnica między byciem przedmiotem w negocjacjach, a podmiotem.
Co nam da patent, jak za pół roku zmienią się przepisy???
Kto w takich warunkach zainwestuje kasę? Choćby i cudzą (bo własną to wiadomo że nie).
Przypomnę delikatnie że w kraju padają właśnie piekarnie które produkowały chleb przez 40-50 lat. Pieczenie chleba to raczej dość prosta technologia i dość potrzebna społeczeństwu.
Serio myślisz że "zrobimy fabrykę moto" i że się utrzyma przez następnych 20 lat, jeśli nie umiemy utrzymać tradycyjnych piekarni?