A ja po staropolsku powiem ze wszystko jest dla ludzi i najlepiej zachować umiar i spożywać wszystko wedle uznania ;) No chyba, że ktoś ma uzasadnione powody zdrowotne jak np uczulenie / cukrzyce, czy inne schorzenia, których powodem są konkretne produkty.

- Rejestracja:prawie 10 lat
- Ostatnio:4 miesiące
- Lokalizacja:Podkarpacie
- Postów:448
- Rejestracja:ponad 4 lata
- Ostatnio:5 miesięcy
- Postów:687
Ghost_ napisał(a):
Mi tam szczególnie nie przeszkadzają zaburzenia psychiczne u innych (takie jak wegetarianizm) dopóki nie dotyczą mnie ani nie krzywdzą innych. Także każdy może żywić się nawet tylko trawą dopóki mi nie każe robić tego samego.
No juz tutaj nam nie klam, pisowczyku, bo jednak ci przeszkadza co robia dorosli faceci w swoim lozku albo kobiety ze swoja ciaza z uposledzonym plodem

- Rejestracja:około 4 lata
- Ostatnio:około 2 lata
- Lokalizacja:Warszawa
- Postów:1092
Produkty, które warto usunąć:
Cukry proste i większość dwucukrów (napoje słodzone, produkty słodzone), one totalnie nic nie wnoszą i szkodzą.
Dziwi mnie to że mówi że to mówi osoba która ponoć trenuje.

- Rejestracja:około 6 lat
- Ostatnio:około 10 godzin
- Postów:1461
scibi_92 napisał(a):
Produkty, które warto usunąć:
Cukry proste i większość dwucukrów (napoje słodzone, produkty słodzone), one totalnie nic nie wnoszą i szkodzą.Dziwi mnie to że mówi że to mówi osoba która ponoć trenuje.
Co? Niby dlaczego? Co cukry proste mają wnosić do diety osoby, która trenuje? To też kwestia metabolizmu, ale jak ktoś nie ma niedowagi, to cukry proste nie mają sensu.
- Rejestracja:około 4 lata
- Ostatnio:około 2 lata
- Lokalizacja:Warszawa
- Postów:1092
To że cukry proste są przydatne podczas intensywnego wysiłku. Jak grasz w tenisa 2 godziny to potrzebujesz szybko uzupełnić energię.

- Rejestracja:ponad 5 lat
- Ostatnio:12 dni
- Lokalizacja:Wrocław
No cukry proste są akurat przydatne, szczególnie w treningach siłowych / wytrzymałościowych. Źródło szybkiej energii. Nie bez powodu warto zjeść coś z wysokim indexem glikemicznym w okolicach treningu. Testowałem wielokrotnie na sobie :P Szybkie węgle ~1-2h przed treningiem i wydajność nieporównywalnie większa. W spoczynku a w szczególności u osoby mało aktywnej fizycznie, takie węgle szybko odłożą się jako tłuszcze (niepożyta energia).
Ogólnie fajnie jest zainteresować się dietą ketogeniczną. Węgle w głównej mierze spożywane są tylko w dni treningowe / okołotreningowo. Jest taki wystrzał insuliny, że góry można przenosić :) Osobiście nie korzystam, ale widzę po kolegach "po fachu".





- Rejestracja:prawie 4 lata
- Ostatnio:około 3 lata
- Postów:811
ledi12 napisał(a):
Ogólnie fajnie jest zainteresować się dietą ketogeniczną.
Nie, nie fajnie: https://www.focus.pl/artykul/dieta-ketogeniczna-180108050049 przynajmniej jeśli wierzysz medycynie, a nie mitom




- Rejestracja:około 6 lat
- Ostatnio:około 10 godzin
- Postów:1461
Myślę, że osoba, która regularnie trenuje, nie potrzebuje przed treningiem jakieś szczególnej dawki energii.
Szczególnie w treningu siłowym, bardzi wydaje się istotna pierwsze faza oddychania beztlenowego, tj. spalanie kreatyny.
Jeżeli chodzi o dodatkowe wsparcie energetyczne w formie cukrów prostych, to znajduje dla nich miejsce u siebie tylko w wypadku ekstremalnego wysiłku, np. podczas całodniowych góskich wędrówek. Może zgodzę się z tym, że wąska grupa osób intensywnie trenujących, która nie ma nadwagi i nie musi nic redukować, może bezpiecznie spożyć jakąś tam dawkę cukrów prostych, przy czym nie jest to takie oczywiste, bo ma to duży wpływ na gospodarkę insulinową.

- Rejestracja:około 6 lat
- Ostatnio:około 10 godzin
- Postów:1461
Przeciez dieta keto to skrajny wariant diety nieskowęglowodanowej. Nawet w artykule (nienaukowym i nie przedstawiającym żadnych badań) jest jedynie wzmianka, ze przy długim stosowaniu MOŻE być niebezpieczna.
Co ciekawe jej niebezpieczeństwo oparte jest o jej złe stosowanie, czyli przebiałczenie organizmu w sytuacji małego zapotrzebowania na białko (braku treningu, albo totalne przesadzanie z białkiem). No jak ktoś nie potrafi policzyć dziennego zapotrzebowania na białko, to pozdro600.


- Rejestracja:prawie 4 lata
- Ostatnio:około 3 lata
- Postów:811
renderme napisał(a):
Myślę, że osoba, która regularnie trenuje, nie potrzebuje przed treningiem jakieś szczególnej dawki energii.
Zgadza się, ale to jest kwestia indywidualna. Ja np regularnie trenując jazdę na rowerze mogę iść na godzinny intensywny trening na czczo przed śniadaniem, robię to regularnie codziennie dojeżdżając do pracy rowerem, dopiero po treningu jest śniadanie. I analogicznie po południu, najpierw powrót do domu (zwykle około 35 km) i dopiero potem obiad. Jest to korzystne o tyle, że gdy organizm nie otrzyma dawki energii z pożywienia, zaczyna korzystać z rezerw energii z tkanki tłuszczowej, więc następuje spalanie tłuszczu. Ale nie każdy tak może, są tacy którzy muszą dostać zastrzyk energii, bo inaczej nie mają sił.
I tak btw, ciekawa rzecz na temat tkanki tłuszczowej: https://kcalmar.com/dietetyk/blog/2017/07/17/brunatna-tkanka-tluszczowa/
Wynika z tego, że ekspozycja na zimno jest korzystna, bo bezużyteczna biała tkanka tłuszczowa jest zamieniana na brązową, która jest potem spalana w celu wytworzenia ciepła. Zwykła biała tkanka tłuszczowa jest używana tylko jako magazyn energii na wypadek deficytu kalorycznego.
- Rejestracja:ponad 10 lat
- Ostatnio:około 2 miesiące
- Postów:176
Akurat człowiek przez znakomitą większość swojego istnienia żył w społeczeństwie zbieracko-łowieckim (z nastawieniem na zbieractwo), więc argument, że jesteśmy zbudowani do jedzenia mięsa jest absurdalny. Polecam książkę Sapiens. Od zwierząt do bogów gdzie temat jest rozwinięty trochę bardziej.

- Rejestracja:prawie 4 lata
- Ostatnio:około 3 lata
- Postów:811
dargenn napisał(a):
Akurat człowiek przez znakomitą większość swojego istnienia żył w społeczeństwie zbieracko-łowieckim (z nastawieniem na zbieractwo), więc argument, że jesteśmy zbudowani do jedzenia mięsa jest absurdalny.
Oczywiście, dlatego do mnie przemawiają badanie, które mówią o proporcjach 70/30 w kwestii warzywa i owoce/mięso. Człowiek z punktu widzenia ewolucji jest wszystkożerny, gdzie mięso było zawsze rzadkim luksusem, bo było trudne do zdobycia, a większość diety opierała się na roślinach.
Co nie znaczy, że całkowite wyeliminowanie mięsa jest uzasadnione względami innymi niż ideologia. Tak samo odchył w drugą stronę też jest niekorzystny, są tacy którzy jedzą tylko mięso i to wysoko przetworzone, starannie unikając warzyw i owoców.
- Rejestracja:ponad 10 lat
- Ostatnio:około 2 miesiące
- Postów:176
Dlatego sam stosuję dietę gdzie po prostu ograniczam spożycie mięsa - kanapka może być bez szynki, jajecznica bez boczku, a obiad bez schabowego. Nawet się dowiedziałem że to ma swoją nazwę -> https://pl.wikipedia.org/wiki/Fleksitarianizm
Brak mi wiedzy, żeby wyeliminować całkowicie mięso - niepotrzebnie wtedy narażałbym się na jakieś niedobory, a poza tym jeśli nie spożywane w nadmiarze - to nie szkodzi :)
- Rejestracja:około 11 lat
- Ostatnio:około 6 godzin
- Postów:921
Bawią mnie argumenty, że człowiek naturalnie jest nauczony jeść mięso jako argument wdupiania 1kg wołowiny argentyńskiej dziennie. Tak, siedział sobie taki Jasiu w Polsce i stwierdził, "no kurde, dzisiaj to bym sobie z Argentyny taką ściągnął" i poszedł i tak nie wrócił, bo go w drodze przez Afrykę lwy zjadły. Albo siedzieli sobie z sąsiadem i się dogadli "Ty, Ty masz krowę, ja mam krowę, to róbmy sobie krowę co roku i Twoją będziemy jeść latem, a moją zimą, bo całą krowa szybko się psuje a kto to przeje całą krowę".
Owszem był, owszem jedli mięso, ale chyba zapominacie o całej reszcie czynników - taki ktoś na te mięso polował, a potem jadł przez miesiąc pękając w szwach, by przez kolejne miesiące próbować upolować / wyhodować kolejne. Nie było tego na wyciągnięcie ręki. Chyba żartujecie sobie, że kiedyś ktoś wylał hektolitry słodkiej wody tylko po to, żeby zjeść sobie po kilku latach wołowinę. I o to tutaj chodzi - jeśli jadło się mięso to albo takie, które łatwo było hodować (i nie traciło się na to nie wiadomo ile zasobów) o i ile w ogóle się hodowało, albo jadło się to co samo się "wyhodowało" w dziczy, ale wtedy jeszcze nie było tyle ludzi na planecie, że wody nie starczyło każdemu.
Aktualnie w ramach promocji weganizmu na to zwracana jest uwaga - wyhodowanie wołowiny i zmarnowane przy tym zasoby są niewspółmierne z zyskami jakie ona daje.
- Rejestracja:prawie 4 lata
- Ostatnio:około 3 lata
- Postów:811
froziu napisał(a):
Bawią mnie argumenty, że człowiek naturalnie jest nauczony jeść mięso jako argument wdupiania 1kg wołowiny argentyńskiej dziennie.
Mnie też bawią, bo takie argumenty podają głównie ci, którzy żywią się tylko przetworzonym mięsem, a warzywa albo owoce to najgorsze co może być albo zło konieczne.
Ale jeszcze bardziej bawią mnie lewackie odloty takie jak np. sławna pani Spurek, która by zakazała hodowli i wędkarstwa oraz reklamowania mięsa.
Oprócz lewackich ideologii, nie istnieje żaden powód do tego, żeby rezygnować z mięsa i produktów odzwierzęcych całkowicie. Co nie znaczy, że należy żywić się tylko przetworzonym mięsem, bo to nie jest dieta korzystna dla zdrowia.

- Rejestracja:ponad 6 lat
- Ostatnio:13 dni
- Lokalizacja:Silesia/Marki
- Postów:5505
Ghost_ napisał(a):
Bawią mnie argumenty, że człowiek naturalnie jest nauczony jeść mięso jako argument wdupiania 1kg wołowiny argentyńskiej dziennie.
A mnie najbardziej bawią ludzie kupujący argentynską wołowinę jak wiadomo że polska wołowina jest najlepsza w regionie (Tak mówił szef kuchni z Krakowa). Dochodzi do takich paradoksów że Niemcy wykupują całe partie hurtowo, a potem Polacy od Niemców kupują polską wołowinę :( (Takie rzeczy opowiadał mi szef kuchni z Wrocławia)
- Rejestracja:prawie 4 lata
- Ostatnio:około 3 lata
- Postów:811
A tak btw. Ci którzy podnoszą argumenty o marnotrawieniu zasobów, wcale nie wskazują wegetarianizmu jako jedynego rozwiązania. Z tego punktu widzenia najbardziej optymalne w kwestii zużycia zasobów i jednocześnie wartości odżywczych, zwłaszcza pełnowartościowego łatwo przyswajalnego białka jest wprowadzenie do diety owadów. Hodowla jest łatwa, szybka, wymaga mało zasobów, a produkt dorównuje wartościami odżywczymi każdemu rodzajowi mięsa, nie wykazując szkodliwego działania które ma mięso.
W niektórych kulturach spożywanie owadów jest zresztą na porządku dziennym i nikogo nie dziwi, głównie tam gdzie tradycyjna hodowla zwierząt jest trudna lub nieopłacalna, np właśnie z powodu ograniczonych zasobów.

- Rejestracja:około 17 lat
- Ostatnio:3 dni
- Lokalizacja:Wrocław
.andy napisał(a):
No właśnie a tutaj autor próbuje na siłę kogoś przekonywać na podstawie tezy, której nie umie poprzeć naukowo, co jest już śmieszne.
Zgadzam się z Tobą, autora wątku nie popieram, bo napisał dziwne rzeczy. Niemniej jednak samo niejedzenie mięsa da się poprzeć naukowo, a jeszcze łatwiej poprzeć chociaż jego ograniczanie.
Ogólnie mój post miał na celu głównie sprostowanie bzdur w temacie cukrzycy, ja o wegetarianizm nie walczę.
Ogólnie to człowiek potrzebuje odpowiedniej diety bogatej w różne elementy.
Tak, to prawda.
Czyli powinien jeść mięso, owoce i warzywa a nie tylko mięso czy owoce i warzywa.
Ale to już niekoniecznie. Próbowałeś rozmawiać o konieczności jedzenia mięsa z którymś z 600 mln indyjskich wegetarian? :)
Te same składniki odżywcze można czerpać z różnych źródeł, więc bialko nie musi pochodzić z mięsa. My po prostu jesteśmy od dziecka przyzwyczajeni do mięsa, więc je lubimy i jemy.

- Rejestracja:ponad 6 lat
- Ostatnio:13 dni
- Lokalizacja:Silesia/Marki
- Postów:5505
somekind napisał(a):
Ale to już niekoniecznie. Próbowałeś rozmawiać o konieczności jedzenia mięsa z którymś z 600 mln indyjskich wegetarian? :)
To właśnie jest dla mnie główny problem weganizmu - klimat. Bo jak czytałem o weganiźmie to głównym problemem nie jest brak białka, fasola rośnie wszędzie (tylko się po niej pierdzi). Problemem jest (był?) brak dobrego tłuszczy. Historycznie weganami byli Hindusi, większość meksykan przedkolimbijskich (ludy podbite przez azteków), starożytni Grecy (niektórzy) i jacyśtam renesansowi Włosi. Wszystko to są ludzie żyjący w krajach gdzie rosnął naturalnie rośliny wysoko oleiste. My niby mamy rzepak, ale naprawdę dużo pracy włożono w to żeby rzepak stał sie zdrowy dla człowieka (A niektórzy dalej nie wierzą że rzepak zdrowy) Miby można importować awokado z Meksyko (co wywołuje tam kryzys) i oliwę z Włoch (podobno to tak dobry interes że we włoszech mafia przejmuje handel oliwą). Oczywiście nie trzeba być od razu weganinem, nibo można wegetarianinem, ale
No i oczywiście klasycznie J*
B*
C KROWY
- Rejestracja:około 11 lat
- Ostatnio:około 6 godzin
- Postów:921
My niby mamy rzepak, ale naprawdę dużo pracy włożono w to żeby rzepak stał sie zdrowy dla człowieka (A niektórzy dalej nie wierzą że rzepak zdrowy)
To jest typowe powstawanie mitów. Jeśli rzepak + schabowy + ziemniaki = otyłość, tzn. że rzepak = otyłość, schabowy = otyłość, ziemniaki = otyłość.
W związku z czym schab jest niezdrowy.
W związku z czym ziemniaki są niezdrowe
W związku z czym rzepak jest niezdrowy.
A winowajcą powyższego jest... bułka tarta (którą jak widać bardzo łatwo przeoczyć), przesiąknięta zbyt dużą ilością zdrowego tłuszczu i zdrowe ziemniaki, które również polane są **zbyt dużą **ilością zdrowego oleju, a najlepiej jeszcze w formie frytek smażone na zbyt dużej ilości zdrowego oleju.
Jeszcze nawiązując do klimatu - to jest kolejne tworzenie mitów. Jeśli w Japonii ludzie są zdrowsi, wyszukajmy dlaczego = jedzą dużo tłuszczu (ryb) = EUREKA, TŁUSZCZ = ZDROWIE. Najlepiej importujmy ichniejsze ryby, bo pewnie te ich są lepsze niż nasze. I tak ktoś stworzył ideologię, że dieta popularna w danym klimacie będzie WSZĘDZIE optymalna.

- Rejestracja:ponad 6 lat
- Ostatnio:13 dni
- Lokalizacja:Silesia/Marki
- Postów:5505
@froziu: nie chodziło mi o otylość, chodziło mi o kwas erukowy. Kiedyś olej rzepakowy zawierał dużo tego kwasu, teraz zawiera go mało.
Co do ryb to z bałtyku udało nam się zrobić zasyfioną pustynię wodną. Ostatnio czytałem że aż połowa ryb w Polsce pochodzi z hodowli (źródła nie znajdę, ale był to materiał marketingowy Łososia Jurajskiego). Wartość takich ryb zależy od tego gdzie są trzymane i czym są karmione. Bo jak są karmione syfem i trzymane w syfie to wartość takiej ryby jest dość niska
TŁUSZCZ = ZDROWIE
No ładnie, ale wcześniej piszesz że bułka tarta z za dużą ilością tłuszczu jest niezdrowa, czyli
(1) Tłuszcz = zdrowie,
(2) za dużo tłuszczu = niezdrowie
z (1) i (2) mamy:
za dużo zdrowie = nie zdrowie :P

- Rejestracja:ponad 6 lat
- Ostatnio:13 dni
- Lokalizacja:Silesia/Marki
- Postów:5505
Orzechy ziemne to też dobre źródło tłuszczy roślinnych
Słabo rosną w Polsce:
Ale spokojnie, mamy ocieplenie klimatu. Za 20 lat awokado i oliwy dla wszystkich wystarczy :P
Za 20 lat awokado i oliwy dla wszystkich wystarczy
- nie jestem przekonany. To jaka roślinność rośnie na danym terenie nie zależy od średnich temperatur tylko od nasłonecznienia, a to się raczej nie zmieni. Co do orzechów, orzechy włoskie, rosnące w Polsce, dostarczają jeszcze więcej tłuszczu niż ziemne.


- Rejestracja:prawie 4 lata
- Ostatnio:prawie 2 lata
- Postów:17
wiewiorek napisał(a):
matko znowu jakiś wariat
Merytoryka tryska nader z twego posta, czekaj niebawem czeka cię chłosta...

- Rejestracja:prawie 4 lata
- Ostatnio:prawie 2 lata
- Postów:17
///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Chciałbym spuentować ten ciekawy wątek i pochwalić się tym, że załatwiłem na najwyższym szczeblu rządowym całkowity zakaz hodowli mięsa :-)
Wszyscy się cieszą wszyscy radują nową reformę już akceptują.
Prace są w toku prezes w amoku konwent zwołuję miejsce zajmuje.
Dyskusja burzliwa obleńce na tacy czy popieracie ten pomysł rodacy
Wynik ogłasza mięsa nie będzie nowa ustawa jest już w urzędzie.
///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Musisz Zobaczyć to do końca. Tylko 2 min

- Rejestracja:prawie 4 lata
- Ostatnio:prawie 2 lata
- Postów:17
Kiedyś będąc nastolatkiem pracowałem w kilku smażalniach ryb w popularnym nadmorskim kurorcie i chciałbym opowiedzieć wam kawałek swojej historii...
Otóż
W lokalach gastronomicznych praktycznie w ogóle nie marnuję się produktów spożywczych chytrzy właściciele liczą każdy grosz, jeden z biznesmenów udzielił mi ostrej reprymendy gdy bez jego wiedzy wyrzuciłem 200 gram popsutej śmierdzącej ryby, jak to wydedukował . Inny JANUSZ z kolei KAZAŁ odgrzewać stare sflaczałe ryby z poprzedniego dnia na oleju czarnym jak smoła, pienił się bulgotał był wyeksploatowany do granic możliwości... takich przykładów mógłbym przytoczyć wiele ale nie w tym sens...
Wszyscy wiemy, że w Polsce i Na świecie panuje ASF świnie, dziki giną na potęgę płaczą i cierpią... Jak Wam się wydaje Czy właściciel chlewni, który zainwestował ciężko zarobione pieniądze w paszę, prąd, podatki pracowników etc... będzie tak moralny i zutylizuję 600 KG tuczników w 1 miesiącu ?
Czym wy się posilacie ? czym się odżywiacie ? (PADLINOŻERCY do Was się zwracam) Proszę was o refleksję zastanówcie się ?
VEGE LOVE


- Rejestracja:ponad 13 lat
- Ostatnio:około 3 lata
- Lokalizacja:Grudziądz/Bydgoszcz
- Postów:5300
@XMCPL: niestety ale tak, zutylizuje i przy asf dostanie odszkodowanie. Rolnicy są bardziej kontrolowani niż bary. I mówię to z pierwszej ręki, przez dziwne restrykcje moi rodzice musieli zamknąć hodowle. Wyobraż sobie że są np wyższe wymogi co trzymania zboża przeznaczonego na paszę niż zboża przeznaczonego na mąkę :)

- Rejestracja:prawie 4 lata
- Ostatnio:prawie 2 lata
- Postów:17
Załóżmy, że zostaje wykryte ognisko i pojawia się na miejscu kontrola sanitarna. Ludzka pazerność, zachłanność, bieda, ciemnogród podpowiada aby kombinować i dzieje taka się rozmowa Dam Pani 3.000 i wypisze mi pani kwit utylizacyjny czy coś w tym rodzaju... i sprawa załatwiona padlina wędruje do masarni... korupcja zjada nasze państwo!