"Trochę wstyd, ale dopiero teraz skumałam się, że dyskutuję ze spawaczem.... Co za bezsensowna strata czasu...." @aurel
to się nazywa, kończenie rozmowy, bo brak mi argumentu do jej prowadzenia i kto tu szufladkuje ludzi hipokrytko
"Trochę wstyd, ale dopiero teraz skumałam się, że dyskutuję ze spawaczem.... Co za bezsensowna strata czasu...." @aurel
to się nazywa, kończenie rozmowy, bo brak mi argumentu do jej prowadzenia i kto tu szufladkuje ludzi hipokrytko
Czarny Terrorysta napisał(a):
Sytuacja finansowa, rodzinna, towarzyska każdej z osób jest inna i ich porównywanie jest kretyńskie, jeden powiesz, że uczy się na studiach i w dodatku poza studiami, a inny jest gorszy, bo pilnie się uczy i pracuje żeby zarobić na te studia, bo nie ma bogatych rodziców i już nie starcza mu czasu np. na jedną z rzeczy czy dwie sport/rodzinę/towarzystwo/ naukę fachu poza studiami.
kretynskie to jest robienie z siebie ofiary losu, to raczej oczywiste ze wiekszosc osob jesli chce sie wybic to musi z czegos zrezygnowac i przezyc troche niewygod. uzalanie sie nad soba i niesprawiedliwoscia swiata nie wypada zdrowym, mlodym ludziom.
to ze ktos ma 50+ lat i traci prace albo jak komus urywa konczyny lub jego najblizsza rodzina wymaga opieki 24/7 to sa wlasnie przypadki gdy mozna mowic o tym ze zycie nie jest fair. ale jesli ktos podchodzi po 30 i mu przykro ze nie ma skad ciagnac kasy za free, nie ma kwalifikacji i checi zeby je zdobyc no to sorry ale ciezko mi o wspolczucie i zrozumienie :)
addicted napisał(a):
najwiecej o polsce wiedza ci co wyjechali i tu nie pracuja
mysle ze nie masz racji, jesli wyjechali na stale np. 20 lat temu to moga nie miec pojecia o realiach zycia w polsce. natomiast ci co wyjechali calkiem niedawno raczej wiedza + jeszcze maja porownanie do sytuacji za granica
Czarny Szczur napisał(a):
To nie jest dobre forum na tego typu rozmowy. Zbyt małe doświadczenie życiowe większości komentujących.
tzn kto jest dobrym partnerem do takich dyskusji jesli nie 30 latkowie? to przenies sie na forum wiecznych bezrobotnych albo emerytow ktorzy nie maja pojecia o dzisiejszym rynku pracy. w sumie to sie nie dziwie sie ze ktos woli uslyszec pokrzepiajace 'no do czego to podobne, studia skonczyl i pracy nie ma, co z ta polska' od babci zamiast dostac kopa w dupe za bycie leniem ;)
Biały Mleczarz napisał(a):
Aczkolwiek sądzę, że dałoby się, czysto hipotetycznie 'wychować' społeczeńśtwo gdzie "jeśli nie pracujesz to zdychasz" , ale pewnie potrzebaby kilku pokoleń i brutalności ze strony rządu. A brutalność ze strony rządu pewnie pociągnęłaby za sobą kolejne patologie ;)
Ale, że jesteśmy humanitarni raczej nigdy nie dojdzie do podobnych 'eksperymentów' .
Tak przecież działał nasz świat (cywilizacji europejskiej) jeszcze kilka pokoleń temu. I tak to działa teraz w mniej rozwiniętych rejonach naszej planety teraz.
Tzw. konserwatywni liberałowie z Januszem Korwinem von Münchhausenem na czele nawołują do powrotu tych czasów, ale na szczęście dzięki działaniom swojego wodza, mają bardzo małe szanse na cofnięcie cywilizacji w rozwoju o te sto kilkadziesiąt lat.
lath napisał(a):
ciekawe czemu polscy emigranci zarobkowi jakoś niespecjalnie chcą wracać do ojczyzny, a młodzi Polacy wciąż rozważają ucieczkę na Zachód:
Bo lepiej dla nich być tanią siłą roboczą na zachodzie niż bezrobotnym w Polsce. Mieszkanie w kilka osób w jednym pokoju i praca na zmywaku po 12h codziennie to jest właśnie przykład pracującej biedy.
Mam wrażenie, że niektórzy by chcieli, abyśmy od razu po upadku PRLu mieli zarobki takie jak w UK czy RFN. Niestety, to tak nie działa, wzrost zarobków jest skorelowany ze wzrostem bogactwa kraju. A bogactwo bierze się z pracy. I to nie najprostszych prac fizycznych, bo te każdy potrafi wykonywać. W dzisiejszym świecie trzeba tworzyć jakąś wartość dodana, którą można eksportować, aby móc się bogacić. Cennych zasobów naturalnych na eksport nie mamy, wiec zostaje nam albo świadczenie wysoko kwalifikowanych usług, albo nowoczesne technologie, o których w Polsce mało się myśli.
Bankier napisał(a)
Kłopot w tym, że w bogatych krajach Zachodu nawet najniższa płaca często jest wyższa od polskiej średniej krajowej.
To bogate kraje Zachodu są bogatsze od Polski? Łał, co za odkrycie! Ciekawe kiedy odkryją, że niebo wcale nie jest niebieskie, albo że pioruny nie są efektem działalności Zeusa.
Tylko może zamiast dokonywać tak rewolucyjnych odkryć, warto byłoby się zastanowić czemu tak jest, i zastanowić się, co możemy zrobić, aby też stać się bogatymi?
Bankier napisał(a)
Różnica polega też na tym, że markowe tenisówki w Polsce to wydatek stanowiący 30% polskiej płacy minimalnej, a w Niemczech tylko 6%.
Może jednak warto sobie ustawić inne priorytety w życiu niż kupowanie tenisówek za 400 zł. Też bym się frustrował, gdybym koniecznie musiał takie mieć, a nie byłoby mnie stać.
lath napisał(a):
Z tym się nie zgadzam, tzn. nie do końca. Jeżeli komuś dam wędkę, a ten ktoś z przyczyn niezależnych od siebie nie potrafi łowić ryb, to owszem, wypadałoby go nauczyć jak się z tej wędki korzysta. Ale dawanie ryby, moim zdaniem, najczęściej powoduje więcej szkód niż korzyści.
Problemem nie jest ani ryba, ani wędka. Problemem jest to, że w Polsce mamy rosyjskie ryby i niemieckie wędki, bo nasz "patriotyzm" ogranicza się głównie do manifestacji łysych debili palących przystanki i niszczących zieleń, a nie do współpracy między nami samymi i dążeniu ku wspólnemu wzbogacaniu kraju.
To nie zawsze tak prosto wygląda. Są w Polsce rejony, gdzie znalezienie nawet słabej pracy fizycznej nie jest łatwe, a na przeprowadzkę do bardziej cywilizowanych miejsc też trzeba mieć pieniądze. I niestety część pracodawców w Polsce C to Janusze biznesu, którzy wykorzystują taką a nie inną sytuacje lokalnego rynku.
Właśnie.
Ale to, że Polak oszukuje Polaka, jest oczywiście winą Tuska, Michnika, Lisa, Olejnik, lewaków, masonów, żydów, cyklistów, itd.
somekind napisał(a):
Bo lepiej dla nich być tanią siłą roboczą na zachodzie niż bezrobotnym w Polsce. Mieszkanie w kilka osób w jednym pokoju i praca na zmywaku po 12h codziennie to jest właśnie przykład pracującej biedy.
i z drugiej strony taka bez rozwojowa praca fizyczna na dłuższą metę nie daje niczego, po powrocie do kraju nadal mamy ten sam problem, zero doświadczenia, zero widoków na lepsza posadę, a lata lecą
Matko jedyna, a ja gdzieś napisałam, że wszystko zależy od nas?
A czy ja napisałam, że Ty tak napisałaś? Taka teza padła w tym wątku, a Ty sprawiasz wrażenie osoby jej broniącej, jeżeli tak nie jest to sorry.
Możemy uznać, że jest to pewien nawyk. Teraz więc pytanie, czy możesz sam się z tego wydostać? Jedni pewnie mogą, inni nie.
Nie wiem za bardzo, jak chcesz się z niego wydostać inaczej niż samodzielnie. Druga osoba może Ci co najwyżej coś poradzić lub zasugerować, ale to Ty musisz się zmobilizować i zacząć nad sobą pracować. Tak wygląda walka z każdym nawykiem czy nałogiem. I to nie jest kwestia tego, że jedni mogą inni nie, tylko że jedni mają silną motywacje, drudzy słabszą.
somekind napisał(a):
Bo lepiej dla nich być tanią siłą roboczą na zachodzie niż bezrobotnym w Polsce. Mieszkanie w kilka osób w jednym pokoju i praca na zmywaku po 12h codziennie to jest właśnie przykład pracującej biedy.
Emigrują nie tylko bezrobotni. Właściwie to są dwie fale emigracyjne: ludzie słabo wykwalifikowani i wysoko wykwalifikowani.
Ci pierwsi zarabiają w Polsce okolice minimum, emigrują na Zachód i tam też dostają okolice minimum. Także jest to awans z biedy na biedę, ale relatywnie mniejszą.
Ci drudzy uciekają, bo w Polsce nawet jeśli znajdą dość dobrze płatną płacę, to najprawdopodobniej będzie ona mało rozwojowa i pełna administracyjnego burdelu. Niestety w Polsce jest wielu pracodawców, którzy nie doceniają wykwalifikowanych pracowników.
Obie migracje są niekorzystne dla gospodarki, jeżeli występują na zbyt dużą skalę.
somekind napisał(a):
Mam wrażenie, że niektórzy by chcieli, abyśmy od razu po upadku PRLu mieli zarobki takie jak w UK czy RFN.
Od upadku PRLu już trochę czasu minęło, a w niektórych sektorach sytuacja nie poprawiła się prawie wcale.
somekind napisał(a):
Tylko może zamiast dokonywać tak rewolucyjnych odkryć, warto byłoby się zastanowić czemu tak jest, i zastanowić się, co możemy zrobić, aby też stać się bogatymi?
Konserwatywni liberałowie, których chyba nie lubisz, mają pomysły na to co z tym zrobić. Jak powiedział Milton Friedman: Polska nie powinna naśladować bogatych krajów zachodnich, bo nie jest bogatym krajem zachodnim. Polska powinna naśladować rozwiązania, które kraje zachodnie stosowały, gdy były tak biedne, jak Polska. Może bogate kraje stać na socjalizm, ale Polska nie wytworzy bogactwa programami typu 500+.
somekind napisał(a):
Może jednak warto sobie ustawić inne priorytety w życiu niż kupowanie tenisówek za 400 zł. Też bym się frustrował, gdybym koniecznie musiał takie mieć, a nie byłoby mnie stać.
Mam wrażenie, że koniecznie nie chcesz dopuścić do świadomości istnienia czegoś takiego jak siła nabywcza pieniądza. Te buty to tylko przykład skali biedy w obu krajach.
lath napisał(a):
Niestety w Polsce jest wielu pracodawców, którzy nie doceniają wykwalifikowanych pracowników.
I do kogo należy o to mieć żal?
Od upadku PRLu już trochę czasu minęło, a w niektórych sektorach sytuacja nie poprawiła się prawie wcale.
W niektórych za to znacznie, w innych się znacznie pogorszyła. Tylko czego to dowodzi? Bogacenie się jest procesem, nie zmianą z dnia na dzień, którą władza może wprowadzić dekretem. Śmiem twierdzić, że mimo słabej władzy przez ostatnie 25 lat, Polacy wzbogacili się całkiem nieźle. Szkoda tylko, że nie wszyscy i niektórzy cały czas zmagają się z podstawowymi problemami.
Konserwatywni liberałowie, których chyba nie lubisz, mają pomysły na to co z tym zrobić.
Pomysły to może mieć CAS, ale na pewno nie szajbus w muszce.
Konserwatywni liberałowie twierdzą też, że wszystko zależy od człowieka, Ty się chyba z tym nie zgadzasz.
Może bogate kraje stać na socjalizm, ale Polska nie wytworzy bogactwa programami typu 500+.
Mnie do tego przekonywać nie musisz.
Mam wrażenie, że koniecznie nie chcesz dopuścić do świadomości istnienia czegoś takiego jak siła nabywcza pieniądza. Te buty to tylko przykład skali biedy w obu krajach.
Jeśli ktoś tu ignoruje siłę nabywczą w kontekście biedy, to Ty i Twój kolega (anonimowy troll z Podlasia). Butami się człowiek nie najada, w nich nie mieszka, ani nie oświetla nim mieszkania. A usługi na zachodzie są generalnie znacznie droższe niż w Polsce.
30 latkowie byli wprowadzani w błąd przez rodziców chyba tylko w jednej kwestii - że trzeba koniecznie skończyć studia i mieć papierek. Ale trudno nazywać to "oszukaniem" - poprzednie pokolenie, żyło w innych czasach.
Ciekawe, jak to się ma do następujących faktów:
http://www.parp.gov.pl/files/74/81/713/20012.pdf
Jeśli komuś rodzice mówili, że za papierek ma "z automatu" pewną pracę, to faktycznie mógł być oszukany. Ale samo naleganie na zdobycie wykształcenia (faktycznego, niekoniecznie formalnego) jest nadal słuszne.
Moim zdaniem wszystko zależy od tego skąd się pochodzi i jaką ma się prace. Jeżeli ktoś pochodzi z Wrocławia, to będzie mówił, że oczekiwania zostały spełnione. Jest dobra praca, poziom życia ogółu społeczeństwa poszedł w górę. Ale jeżeli weźmiemy przeciętnego mieszkańca np. Wielkopolski to on powie tak: praca jest ale za najniższą krajową, jest wegetacja, region stoi na skraju przepaści, trzeba uciekać póki można.
Krolik napisał(a):
Ciekawe, jak to się ma do następujących faktów:
- ludzie z wyższym wykształceniem łatwiej znajdują pracę niż z podstawowym / zawodowym
- ludzie z wyższym wykształceniem średnio zarabiają lepiej niż z podstawowym / zawodowym
- w przypadku kryzysu ludzie z wyższym wykształceniem są zwalniani zwykle w ostatniej kolejności; zmniejszając produkcję zwalnia się najpierw pracowników fizycznych z linii produkcyjnej, a nie inżyniera utrzymania ruchu czy główną księgową.
IMO to tylko korelacja, a nie relacja przyczyna-skutek.
Podzielmy ludzi na dwie grupy:
Do pierwszej grupy z automatu wpadają wszyscy Ci, których nie stać na studia - a więc będzie w niej większy udział procentowy żyjących w obszarach z wysokim bezrobociem. Dodatkowo trzeba doliczyć patologię wszelkiej maści, ludzi leniwych i mniej zdolnych, tych którzy z różnych powodów nie mogą skończyć studiów (choroby psychiczne itp.).
Natomiast do drugiej grupy z kolei wpadają ludzie, którzy mogą być z jakiegoś powodu "narażeni" na dodatkowe plusy, dzięki którym będą mogli zarobić więcej. Np. ludzi, których stać na studia dla dzieci częściej też stać na kursy angielskiego dla dzieci itp.
Przy czym studia IMO ciągle coś dają, tj.
Ale jak łatwo zauważyć - to już nie jest tak, że papier jest gwarantem czegokolwiek - a o to się właśnie rozchodzi ("skończ studia, a będziesz miał dobrą pracę!").
przecież i nawet na tym forum dużo osób studiów nie dokończyło, bądź nawet nie zaczynało, bądź ma inny kierunek ... a studia to chyba uczą tylko tego, że jak masz kasę czy plecy to skończysz wszystko, a Informatykę to se możesz nawet korespondencyjnie skończyć :)
znam osoby co skończyły tech. info. a nie potrafią spakować folderu (true story)
wielkie nadzieje zwiazane z wejsciem do Unii (zarobki na poziomie zachodu)
Wyobraźcie sobie co to było jak jeszcze przed wejściem Polski do Uni przyjechał ktoś z zachodu z tamtejsza wyplata. W ciągu 5 lat mogłeś wybudować dom no i kupić poł wioski ;). Aktualnie za te 3-5000€ miesięcznie co jesteś w stanie zrobić? Wejście do Unii zatarło te przepaść. Czy pokolenie 30latkow zostało oszukane przez rodziców? Nie, ale przez ciężka prace rodzicow wykreował w młodych brak poczucia wartości pieniądza. Dom, duza dzialka, nowsze auto to taki standard. No i ciagle: "ja w Twoim wieku".
to że to oni (rodzice) swoimi wyborami zbudowali nam Polskę którą mamy teraz my (dzieci): kaczora, tusków, ZUS, akcyzy, VATy, mieszkania po 10k/m2, obajtków, patodeweloperkę, milionerów nie wiadomo skąd
tego nie zbudował "ktoś" tylko właśnie poprzednie pokolenie
to że to oni (rodzice) swoimi wyborami zbudowali nam Polskę którą mamy teraz my (dzieci): kaczora, tusków, ZUS, akcyzy, VATy, mieszkania po 10k/m2, obajtków, patodeweloperkę, milionerów nie wiadomo skąd
Polskę po wojnie budowało ZSRR i ludzie w tym kraju mieli tyle do powiedzenia co sprzątaczka w ZUSie na temat wysokości składek :D
tego nie zbudował "ktoś" tylko właśnie poprzednie pokolenie
Polecam spojrzeć wstecz trochę więcej niż 10-20 lat i przeanalizować sobie jak wyglądała Polska.
Obawiam się, że większość rodziców dzisiejszych 30-latków miała problem, żeby dostosować się do zmian, które nastąpiły po 1989 roku, a także nie wiedzieli co oznaczają hasła i postulaty wnoszone przez kandydatów w wyborach. Tego co chce zrobić Balcerowicz doświadczyli na własnej skórze i z pewnością pożałowali, co z resztą tłumaczy zwycięstwo SLD w 1993 w wyborach parlamentarnych i Kwaśniewskiego w 1995 w wyborach prezydenckich. Niestety lewaki jak to mają do siebie, szli do wyborów z pięknymi hasłami, a z realnym celem napchania sobie kieszeni oraz zablokowania dekomunizacji, co z resztą im się udało, ponieważ większość sędziów z czasów PRL, którzy uczestniczyli w ucisku prowadzonym przez władze komunistyczne nie poniosło żadnych konsekwencji i obecnie zajmują najważniejsze stanowiska, zabetonowali się i znaleźli obrońców w postaci Tuska, UE, a nawet PiS przechodząc na ich stronę jak Piotrowicz.
Podsumowując, ciężko jest winić rodziców, którzy dokonując swoich wyborów nie wiedzieli co robią. Zwaliłbym winę raczej na bandyckie ugrupowania, które jak mafia czy włoska ośmiornica oplotły i zbudowały ten kraj po 1989 roku.
Na koniec jednak pragnę podkreślić, że najwięcej zależy od samego zainteresowanego, a nie od jego rodziców. Gdziekolwiek byś nie mieszkał zawsze masz szansę zdobyć perspektywy i zawalczyć o lepszą przyszłość, wystarczy coś robić w tym kierunku.
szli do wyborów z pięknymi hasłami, a z realnym celem napchania sobie kieszeni
Szkoda, że dzisiejsze prawaki robią dokładnie to samo :(
Fedaykin