Skąd się biorą wysokie zarobki Niemców?Przynajmniej w niektórych branżach. Prosta zasada, żeby ktoś mógł więcej zarobić, ktoś musi więcej zapłacić. O ile jedzenie w Niemczech jest cenowo porównywalne z Polską, o tyle usługi są pięć razy droższe niż u nas. A ceny mercedesów pozostają takie same...
- Rejestracja:ponad 10 lat
- Ostatnio:5 miesięcy
- Lokalizacja:Warszawa
- Postów:3573
Mialas troche farta i jestes ignorantką.

aurel napisał(a):
Niektorzy musze pomoc rodzinie i nie mogą ich olać i uciec na koniec świata.
Oł jeee, nie ma to jak wymówki ^^ A nie pomógłbyś lepiej zarabiając kokosy na końcu świata i dzieląc się nimi z rodziną...?
Myslisz, ze wszystko mozna zalatwic pieniedzmi?
@katelx 'lenia pod dachem' a zdajesz sobie sprawe, ze mozna ciezko pracowac niedaleko rodziny i zqrabiac dobrze na warunki jakie panuja w tym srodowisku?
Poza tym Wy kompletnie nie macie wyobrazenia jak wygladaja inne branze.
I nie kazdy chce byc programista albo pracowac w IT.
Zejdzcie na ziemie.
- Rejestracja:ponad 10 lat
- Ostatnio:5 miesięcy
- Lokalizacja:Warszawa
- Postów:3573
Poza tym Wy kompletnie nie macie wyobrazenia jak wygladaja inne branze.
Mów za siebie
scibi92 napisał(a):
Poza tym Wy kompletnie nie macie wyobrazenia jak wygladaja inne branze.
Mów za siebie
Mam na mysli tych w rozowych okularach.
Po prostu nie lubie przegięcia w jedna czy druga strone.
Czyli 'nie mam na nic wplywu' i 'wszystko zalezy ode mnie' to leżące na skraju po przeciwnych stronach bzdury.
Kazdy jest inny, ma inny start, inne predyspozycje, różne sytuacje w życiu itp.
Nie wiem jak się konkretnie kształtują Wasze wynagrodzenia, w kontekście rozkładu statystycznego, musiałbym przejrzeć dokładnie wątek "Ile zarabiacie" i zrobić statystyki, o ile te dane są reprezentatywne. Ale pewnie da się przybliżyć dość dobrze rozkładem logarytmicznie-normalnym, co ma niestety dość istotne znaczenie. Pewnie niemała grupka chwali się swoimi "jałmużnami" w kwotach 3 - 5K netto, co to jest przy rosnących kosztach w tym kraju? Dopiero kwoty rzędu 10 - 12K netto to przyzwoite wynagrodzenie, o ile nie macie większych kosztów utrzymania, to można sobie żyć, odkładać na emeryturę, odpoczywać gdzieś na wyspach itd.
Tu i na wielu innych forach się pisze że jesteś dobry = dużo zarabiasz, spoko. Tylko jeszcze może niech ktoś uświadomi młodym którzy mają w sumie niezły mętlik w głowie co tak naprawdę oznacza bycie dobrym (a zapewniam że nie chodzi tu tylko o jakość i czytelność kodu) i może przede wszystkim ile czasu potrzeba i jakich warunków żeby osiągnąć taki poziom. Ktoś gdzieś na Wykopie napisał że trzeba min. 8 - 10 lat żeby osiągnąć taki poziom (Pro), więc to w sumie długoterminowa inwestycja.
Zresztą wyglądało by na to że w tym kraju można zostać programistą tylko jeśli jest się wspieranym przez rodziców, jeśli ktoś twierdzi inaczej to proszę odnieść się do tego co napisałem wyżej, ile można zarabiać potencjalnie mając zerowe albo gdzieś do roku doświadczenia i jak te zarobki będą miały się do perspektyw na utrzymanie się w tym kraju, założenia rodziny i utrzymania dzieci? Bo o wypoczynku na wyspach czy odkładaniu na godziwą emeryturę nawet nie ma co tu pisać.
Poza tym programiści to tylko wąska grupka, reszta pracuje w innych branżach i tam też można sobie żyć. No ale niestety, polikwidowali fabryki i wiele naszych polskich przedsiębiorstw, za to utworzyło się od groma supermarketów i działa tutaj wiele zagranicznych przedsiębiorstw a jeśli mamy do czynienia przy tym z transferem kapitału za granicę i utrudnianiem życia polskim przedsiębiorcom i podatkami to będziecie mieli odpowiedź, dlaczego tak wielu jest mimo tego wieku wspieranych przez rodzinę. To jest znacznie bardziej skomplikowane niż by się wszystkim wydawało.
caer napisał(a):
Każdy powód jest dobry żeby siedzieć na dupie
Ignorant.
Ja akurat lubie duzo pracowac i programowac itp.
ale poszerz horyzonty lepiej.

- Rejestracja:prawie 15 lat
- Ostatnio:minuta
Zresztą wyglądało by na to że w tym kraju można zostać programistą tylko jeśli jest się wspieranym przez rodziców, jeśli ktoś twierdzi inaczej to proszę odnieść się do tego co napisałem wyżej, ile można zarabiać potencjalnie mając zerowe albo gdzieś do roku doświadczenia i jak te zarobki będą miały się do perspektyw na utrzymanie się w tym kraju, założenia rodziny i utrzymania dzieci?
Już śpieszę z informacjami, bo akurat tak się składa, że przeżyłam jakoś studia bez wsparcia finansowego rodziców. Pierwsza sprawa to kredyt studencki, który był dla mnie sporym wsparciem wtedy, a teraz nie mam żadnych problemów ze spłatą, bo rata wynosi mniej niż 5% mojej wypłaty. Druga to stypendium socjalne lub naukowe (na pierwszym roku otrzymywałam to pierwsze, na 4 tym to drugie, pozostałe lata niestety bez tych dodatków). A trzecia sprawa, najważniejsza, to po prostu praca. Na pierwszym roku pracowałam na infolinii Neostrady i zarabiałam jakieś 600zł na miesiąc. Dawałam radę. Następne dwa lata pracowałam w McD, głównie w weekendy (piątek 8h + sobota 12h + niedziela 12h), dzięki czemu osiągałam już zawrotne 1000zł na miesiąc.
Na trzecim roku studiów dopiero trafiłam do pracy programistycznej, i jak zobaczyłam te marne według ciebie wypłaty, to myślałam, że jestem Sknerusem McKwaczem i wysypię sobie monety do wanny ;)
Oczywiście nie odkładałam wtedy na emeryturę, nie miałam dzieci ani nikogo na utrzymaniu, a na wakacje jeździłam do pracy sezonowej. Koszty życia również były mniejsze te 8-9 lat temu.




aurel napisał(a):
Na pierwszym roku pracowałam na infolinii Neostrady i zarabiałam jakieś 600zł na miesiąc. Dawałam radę. Następne dwa lata pracowałam w McD, głównie w weekendy (piątek 8h + sobota 12h + niedziela 12h), dzięki czemu osiągałam już zawrotne 1000zł na miesiąc.
No to wyobraź sobie, że nie wszyscy są w stanie podskoczyć wyżej niż to o czym tu piszesz. Z różnych powodów, niekoniecznie lenistwo, raczej szeroko rozumiany brak talentów. Dalej uważasz że jest tak zajebiście i każdy kto pracuje uczciwie nie zdechnie z głodu? Ludzie którym się w życiu lepiej ułożyło (także dzięki ich ciężkiej pracy), uważają, że każdy jest w stanie osiągnąć to co oni. BŁĄD - nie każdy.
Lata 2000 - 2005, studia w Rzeszowie. Politechnika. W tamtych czasach koszty życia biorąc pod uwagę dość tanie stancje (do 200 zł) wynosiły łącznie z tego co pamiętam najczęściej ok 600 - 650 zł, czasem więcej. Oczywiście można było żyć (częściowo) na kredyt studencki, jednak go nie dostałem, bo nie było żyrantów z odpowiednim dochodem. Nawet nie macie pojęcia ile zależało od wyrozumiałości, pomocy i poświęcenia nie tylko rodziny ale i innych moich znajomych i właścicielek (mieszkałem w sumie w trzech miejscach) tych mieszkań, gdzie płaciłem co miesiąc. Dzięki wyrozumiałości (niestety były spóźnienia w opłatach i to na ostatnich latach było już naprawdę bardzo ciężko) jakoś to wszystko poszło i skończyłem z dyplomem :-)
Nie studiowałem zaocznie, więc nie wiem jak pogodzić pracę i jeszcze naukę, jak również nie mniej ważny element spotkań w akademikach, na imprezach itd. Obecnie wielu moich znajomych regularnie wyjeżdża za granicę żeby coś zarobić a potem przywieźć do domu, niektórzy wyjechali do innych miast (Warszawa) i tam pracują. Najciekawsze jest jednak to, że obecnie mimo że tyle się mówi że studia nie mają już większej wartości i nie ma po nich pracy młodzi i tak walą do Lublina, Rzeszowa, Warszawy czy innych miast.

- Rejestracja:prawie 15 lat
- Ostatnio:minuta
Dalej uważasz że jest tak zajebiście i każdy kto pracuje uczciwie nie zdechnie z głodu? Ludzie którym się w życiu lepiej ułożyło (także dzięki ich ciężkiej pracy), uważają, że każdy jest w stanie osiągnąć to co oni. BŁĄD - nie każdy.
Nigdzie nie twierdziłam rzeczy, które mi zarzucasz. Odpowiadałam jedynie na stwierdzenie, że "w tym kraju można zostać programistą tylko jeśli jest się wspieranym przez rodziców". Absolutnie nie uważam, że każdy może być programistą. Wiem nawet, że można uczciwie i ciężko pracować i nic nie osiągnąć. Tylko co z tego? Możemy też sobie powiedzieć, że niebo jest niebieskie a słońce świeci za dnia... Świat nie jest sprawiedliwy. Handluj z tym.
Owszem, ale z twoich wypowiedzi wieje butą, która mi się nie podoba. I dalej podtrzymuję swoje zdanie, że nawet pracując na infolinii powinno się zarabiać tyle, żeby się utrzymać chociaż na minimalnym poziomie.


Ja sie przebrazowilem na programiste a zlej wczesniej pracy nie mialem. Ale jak pisalem niebo a ziemia. Nie ma co porownywac. Teraz mam znacznie lepsze zarobki a juz w poprzedniej zarabialem ok.
Ja sobie poradzilem, wielu mialo latwiej itp. A niektorzy bardzo trudne sytuacje niezalezne od nich. Nie generalizujcie w zadna strone.
I tez uwazam, ze pracujac byle gdzie powinno sie zyc ok bez wegetacji.
Myślę, że dopóki nie jest się w jakiejś sytuacji, to lepiej się nie wypowiadać. Jestem trochę od Was starszy i napiszę tylko, że mnóstwo osób z mojego rocznika, z różnymi "szkołami" musiało wyjechać za granicę "na czarno" zanim jeszcze weszliśmy do UE. Tutaj umarliby z głodu. W wielu miejscach w Polsce dalej tak jest. Oprócz kilku topowych zawodów jest tragedia na rynku pracy. Tyle, że ludzie poszli po rozum do głowy i nie chcą tyrać po 10 godz. za najniższą krajową, bo pokolenie ich starszych kolegów tak tyrało i poza brakiem zdrowia nie dorobiło się niczego. Wczoraj podawano, że nawet 4 mln ludzi w Polsce byłoby gotowych wyjechać za granicę- to chyba o czymś świadczy. Programiści często, podobnie jak nauczyciele mówią "trzeba było się uczyć". Nauczyciele już dostali lekcję pokory, bo przez dostatek mamy w Polsce ogromny niż demograficzny i wielu z nich straciło i straci posady. Może jak już wszyscy wyemigrują/ umrą i w Polsce zostaną głównie urzędnicy/ lekarze/nauczyciele/PROGRAMIŚCI/ pracownicy księgowości ze znajomością 2 j. obcych/ celebryci to Ci wszyscy specjaliści sami sobie będą domy budować, piec chleby i wytwarzać żywność od podstaw to może wtedy zobaczą, że każdy ma prawo do życia pracując. Bo dalej jest tak, że mnóstwo ludzi naprawdę ciężko pracuje i zarabia minimum. To nie są lenie.


- Rejestracja:prawie 10 lat
- Ostatnio:4 miesiące
- Lokalizacja:Hong Kong
XXYY napisał(a):
nawet pracując na infolinii powinno się zarabiać tyle, żeby się utrzymać chociaż na minimalnym poziomie.
ale czemu na minimalnym, przeciez ktos kto pracuje na infolini bardziej sie meczy niz programista, gdzie tu sprawiedliwosc? ;)
Biały Mleczarz napisał(a):
I tez uwazam, ze pracujac byle gdzie powinno sie zyc ok bez wegetacji.
kazdego powinno byc stac na samochod, kazdy powinien jezdzic na wczasy do cieplych krajow, kazdy powinien miec swoje mieszkanie lub dom. :) wlasnie takim podejsciem najwiecej sie osiaga 'nie wazne co robie nalezy mi sie'...
Wybitny Lew napisał(a):
Myślę, że dopóki nie jest się w jakiejś sytuacji, to lepiej się nie wypowiadać.
po pierwsze to niby czemu? tylko biedni moga doradzac biednym? ma to sens ;) po drugie aurel wspominala ze pracowala za niskie stawki, ja tak samo zaczynalam od paru stowek, ale najwyrazniej zeby miec racje trzeba stwierdzic ze to za malo i za mycie talerzy powinno sie utrzymac rodzine i zyc na poziomie...
Wybitny Lew napisał(a):
Bo dalej jest tak, że mnóstwo ludzi naprawdę ciężko pracuje i zarabia minimum.
powiem ci cos smutnego - nigdy nigdzie nie jest tak ze ktos kto robi beznadziejna prace zarabia dobrze, albo nawet srednio. dlatego wlasnie trzeba sie uczyc i pracowac zeby sie wybic. i pls nie podawaj przykladow ze w szwajcarii w maku to 4x tyle zarabiaja co w polsce bo to smieszny argument :)
- Rejestracja:ponad 10 lat
- Ostatnio:5 miesięcy
- Lokalizacja:Warszawa
- Postów:3573
Ludziom należy się godna pensja,wakacje na wyspach i w ogóle. Dla każdego.
A ja dodatkowo jeszcze uważam że każdemu facetowi należy sie ładna kochanka.
A co
To nie ma nic wspolnego z tym 'ze sie nalezy' bo jestem przeciwny takiemu podejsciu. Zdecydowanie.
Ale uczciwa zapłata za pracę byłaby ok. I sorry ale wspomniana praca na zachodzie wlasnie na to pozwala, nie robiac nic szczegolnego pracuja zyja stosunkowo normalnie.
A obecnie często ceny mamy zachodnie, a płace wschodnie. Ludzie są często zdesperowani by pracowac gdziekolwiek.
- Rejestracja:ponad 10 lat
- Ostatnio:5 miesięcy
- Lokalizacja:Warszawa
- Postów:3573
Tak, to jest słabe.
Dlatego należy wybierać dobrych polityków. Ale na to ma się mniejszy wpływ więc trzeba się też skupić na tym co sami możemy zrobić by nasze życie było lepsze

- Rejestracja:prawie 10 lat
- Ostatnio:4 miesiące
- Lokalizacja:Hong Kong
Biały Mleczarz napisał(a):
Ale uczciwa zapłata za pracę byłaby ok. I sorry ale wspomniana praca na zachodzie wlasnie na to pozwala, nie robiac nic szczegolnego pracuja zyja stosunkowo normalnie.
stawki sa dostosowane do rynku, to nie jeset kwestia uczciwosci (chyba ze ktos rzeczywiscie oszukuje). nie wiem skad to przekonanie o normalnym zyciu za wykonywanie beznadziejnej pracy na zachodzie.
Biały Mleczarz napisał(a):
A obecnie często ceny mamy zachodnie, a płace wschodnie.
nie do konca, chocby paliwo, zarcie, mieszkania sa u nas bardzo tanie. dziwne zeby np. cena iphone miala byc dostosowana do polskich zarobkow
Biały Mleczarz napisał(a):
Ludzie są często zdesperowani by pracowac gdziekolwiek.
tzn co, jak ktos nic nie umie to powinien miec wybor czy pracowac czy nie? :)

- Rejestracja:prawie 15 lat
- Ostatnio:minuta
I dalej podtrzymuję swoje zdanie, że nawet pracując na infolinii powinno się zarabiać tyle, żeby się utrzymać chociaż na minimalnym poziomie.
Ale uczciwa zapłata za pracę byłaby ok. I sorry ale wspomniana praca na zachodzie wlasnie na to pozwala, nie robiac nic szczegolnego pracuja zyja stosunkowo normalnie.
Oczywiście chciałabym, żeby nawet praca dozorcy w Polsce dawała "godną pensję" (cokolwiek to znaczy), a najlepiej żeby zarobki Polaków były najwyższe na świecie.
A tak poza tym, to nie powinno być na świecie wojen. Dzieci w Syrii nie powinny ginąć w bombardowaniach. I chorób też nie powinno być. W ogóle powinien zapanować ogólnoświatowy pokój i dobrobyt.

Przykłady z życia, zarobki kasjerki w zachodniej europie chocby.
Wielu pracodawcow w Polsce to typowe Janusze, ktore zrobia wszystko by chocby zaplacic 1 zlotowke mniej pracownikowi i to akurat nie jest normalne.
A zadupia w Polsce B to naprawde hardcore.
A z tym rynkiem to tak nie przesadzajcie bo trudno mowic o wolnym rynku. Taki Amazon dostaje od włodarzy nawet kase by tu przyszli i zatrudniali ludzi za grosze. itp.
Ja to wszystko rozumiem itp. Jedynie nie rozumiem czemu popadacie w skrajnosci. Nie ma czegos takiego jak 'wszystko zalezy ode mnie' albo w druga strone.
Ludzie, którzy mają gorszy start zawsze beda w trudniejszym polozeniu i nie mozna ich nazwac leniami. Duzo ludzi balansuje miedzy kasa a jakimis prywatnymi sprawami.
Albo np. sami są zmuszeni pomagac X osobom gdy solo mogliby byc w duzo lepszym polozeniu. To nie są lenie.
- Rejestracja:ponad 10 lat
- Ostatnio:prawie 3 lata
- Postów:1493
Wzbraniałem się przed pisaniem w tym temacie ale...
Dziewczyny, jestem trochę okrakiem pomiędzy Polską a Szwecją i niestety zgadzam się po części (dużej) z Panem niezarejestrowanym Mleczarzem. Jedno to rynek, drugie mentalność i zwykła przyzwoitość. Trochę miejsc pracy przerobiłem. Nie wiem na ile to pokłosie komuny, na ile kultura postfeudalna, ale zawsze kiedy pracowałem pod Polakami był burdel i januszyzm. Jak projekt przejmował zachód nagle się dawało załatwić masę pierdół wynikających tylko z dobrej woli szefa, można było wypracować kompromisy a ludzie jakby się bardziej szanowali.
Tak, może bardzo źle trafiałem, wszak widzi się tylko negatywne przykłady, Szwedzi i Niemcy pewnie też wyzyskują, ja jeden nie jestem próbą statystyczną, a nie każdy ksiądz to pedofil. Ale przyzwolenie społeczne bycie kutafonem jest w tym śmiesznym kraiku niestety za duże. A jak się januszowi nie dasz, pójdziesz do PIPu to jesteś nierób i podkopujesz rodzimy rynek. Jak dla mnie g...uzik prawda, tutaj mało kto potrafi konkurować czym innym niż koszta pracy, budżety na R&D nie istnieją bo w merolu szefowi na dolby nie styknie a nikomu nic się nie opłaca nie dlatego, że podatki wysokie, tylko że tego merola trzeba zmienić co 2 lata. Przejęliśmy niestety najgorsze wzorce amerykańskiego kapitalizmu połączone z postkomunistyczną biedą. To się nie mogło udać. I żeby nie było: mam w d... czym mój szef jeździ. Ale kiedy traktuje mnie jak śmiecia wmawiając mi, że robi mi wielką łachę dając mi robotę to jest coś nie halo, bo ja też pracuję na jego zysk i jego interesem jest dbać o mnie jako o generator kasy, moim jest mu ten zysk wypracowywać. Robienie łachy nim już nie jest. A to, że niestety, ale paru cwaniaków powinno znaleźć się za kratami za wyzysk a mają opinię super pracodawców bo w ogóle raczą zatrudniać to wynik niczego innego tylko biedy. Jak nam demografia siądzie to się to może zmieni.
A obecnie nadzieja tak naprawdę w tych, którzy powracali z zachodu, bo być może zobaczyli co to jest szacunek dla pracownika jako do człowieka oparty na czymś innym niż "podwyżka albo trzaskam drzwiami".
aurel napisał(a):
Jedynie nie rozumiem czemu popadacie w skrajnosci.
Mialas troche farta i jestes ignorantką.
NApisalem tak dlatego bo @katelx wypowiada sie w stylu, ze wszystko od nas zalezy.
@alagner w duzym stopniu sie zgadzam. Ale tez jest sprawa zagranicznych pracodawcow ktorzy wyzyskuja nas , tania sile robocza. A jak bedzie za drogo to sie wyniosa gdzie taniej, a przez to czesto sie zabija male ambitne firmy.