Porównywanie fałszowania pieniędzy do piractwa to demagogia w czystej postaci.

- Rejestracja:prawie 15 lat
- Ostatnio:3 dni
Ponieważ piracka gra nie jest środkiem płatniczym, a za sfałszowane pieniądze można kupić całkowicie prawdziwe fizyczne towary i usługi?! Ponieważ szkody powodowane przez fałszowanie pieniędzy są nieporównanie większe od skopiowania gry przez nastolatka, którego na nią nie stać?! Ktoś tu chyba sobie kpi...
Niektórzy powielają kopie gier, po czym idą na rynek i je sprzedają, co przekłada się na całkiem realne pieniądze, za które można kpić całkowicie prawdziwe fizyczne towary i usługi.
A argument o wielkości szkód... To tak jakby powiedzieć, że jak kradnę lizaka to ok, a jak samochód to już nie ok.
- Rejestracja:ponad 13 lat
- Ostatnio:około 8 lat
- Postów:1176
aurel napisał(a)
Ponieważ piracka gra nie jest środkiem płatniczym, a za sfałszowane pieniądze można kupić całkowicie prawdziwe fizyczne towary i usługi?! Ponieważ szkody powodowane przez fałszowanie pieniędzy są nieporównanie większe od skopiowania gry przez nastolatka, którego na nią nie stać?! Ktoś tu chyba sobie kpi...
Niektórzy powielają kopie gier, po czym idą na rynek i je sprzedają, co przekłada się na całkiem realne pieniądze, za które można kpić całkowicie prawdziwe fizyczne towary i usługi.
A argument o wielkości szkód... To tak jakby powiedzieć, że jak kradnę lizaka to ok, a jak samochód to już nie ok.
Tacy piraci praktycznie zniknęli w chwili rozpowszechnienia internetu i torrentów...


- Rejestracja:około 22 lata
- Ostatnio:ponad 12 lat
- Postów:3079
To co uprawiasz to zwykła demagogia, piractwo oraz fałszowanie pieniędzy to rzeczy nieporównywalne. Podobnie piractwo na użytek własny nie może być porównywane do piracenia w celu osiągnięcia korzyści majątkowych (np. firma używające pirackiego Windowsa). Piractwo jest złe to nie ulega wątpliwości ale to nie jest kradzież, ani tym bardziej fałszerstwo.
Pirat, który nagrywa grę na płytę i sprzedaje na targu to zupełnie inna sprawa, niż nastolatek ściągający grę na własny użytek. Szkoda, którą ponosi twórca jest zupełnie inna. W przypadku pirata handlującego grami na targu twórca traci realną gotówkę, ponieważ konsumenci zachęceni niską ceną lub wprowadzeni w błąd kupują grę od pirata, a nie od twórcy. Twórca traci realną gotówkę, a pirat uzyskuje korzyści majątkowe z nie swojej pracy. Tu jeszcze jest kwestia ew. szkody poniesionej przez nabywcę wprowadzonego w błąd (płyta mogła być tłoczona i posiadać pudełko oraz hologram przypominające oryginał).
W przypadku nastolatka, który nie ma pieniędzy na zakup i ściągającego grę na użytek własny skala występku jest zupełnie inna. Twórca w takim wypadku nie traci żadnych pieniędzy, ponieważ nastolatek nie kupiłby gry gdyby nie miał okazji jej ściągnięcia. Nie można takiego nastolatka porównywać z piratem handlującym na targu.
Podobnie nie można porównywać kradzieży samochodu ze skopiowaniem gry. Kradzież samochodu prowadzi do całkowitej utraty własności przez właściciela, w przypadku skopiowania gry przez nastolatka, którego nie stać na grę twórca nie ponosi całkowitej utraty swojej własności. Najczęściej nie ponosi również żadnej straty materialnej, ponieważ nastolatek nie mając możliwości ściągnięcia gry w ogóle by jej nie kupił.
Nie można również porównywać kradzieży lizaka do kradzieży samochodu. Oba przypadki są niewątpliwie kradzieżą, jednak szkoda jaką ponosi właściciel lizaka jest zdecydowanie mniejsza niż szkoda poniesiona przez właściciela samochodu. Nasze prawo różnicuje takie przypadki i nie karze w ten sam sposób złodzieja kradnącego lizaki jak tego, który ukradł samochód. W przypadku złodzieja który ukradł lizaka sprawa najprawdopodobniej zostanie umorzona ze względu na niską szkodliwość czynu, co najwyżej złodziej otrzyma parę godzin prac społecznych oraz wyrok w zawieszeniu. W przypadku złodzieja samochodów kwalifikacja czynu jest zdecydowanie inna i z pewnością zakończy się wyrokiem więzienia chyba, że złodziej samochodu naprawi szkodę wtedy wyrok jest łagodniejszy.

I co najlepszego zrobiliście? Było trzeba zaczynać tak drażliwy temat? Terapię szlag trafił, tyle lewatyw na marne...
Piractwo to kradzież. Jeśli jakieś dobro pozyskujesz świadomie w sposób nieuprawniony, w celu uzyskania korzyści - wówczas jesteś złodziejem. Nie można tłumaczyć, że nielegalnej kopii programu nie sprzedajesz tylko korzystasz sobie w domu. Odnosisz korzyść w wymiarze równym cenie rynkowej towaru - jesteś bogatszy o cenę towaru.
AdamPL - Twoje argumenty nie mają żadnej wartości. Gdy ukradnę samochód z Twojego salonu samochodowego, nie mając zamiaru wejść w posiadanie tego samochodu w sposób legalny powiesz - nic na tym nie straciłem przecież i tak by tego wozu nie kupił?
Ja rozumiem wiele ale brak szacunku do własności świadczy tylko i wyłącznie o infantylizmie albo o głębokiej demoralizacji.
Strata jest w pełni materialna. Można to porównać do skorzystania z jakieś usługi nie płacąc za nią. Idziesz do fryzjera by ostrzygł Tobie włosy. Następnie zamiast zapłacić uciekasz. No tak, fryzjer nie stracił niczego materialnego, fotel jest, osprzęt jest!
Strata polega na tym, że korzystasz z czegoś za co nie płacisz. Jeśli uważasz to za moralnie uzasadnione to Twój relatywizm moralny sprowadził Ciebie do całkowitego nihilizmu etycznego, idź się powiesić bo możesz za chwile zabrać flaszkę ze sklepu i nie płacić - przecież i tak byś jej nie kupił!
Nie można również porównywać kradzieży lizaka do kradzieży samochodu. Oba przypadki są niewątpliwie kradzieżą, jednak szkoda jaką ponosi właściciel lizaka jest zdecydowanie mniejsza niż szkoda poniesiona przez właściciela samochodu.
Jeśli jednak ukradniesz 10 tirów lizaków o dużej wartości - wówczas odpowiesz za zawłaszczenie mienia o dużej wartości. Ciekaw jestem ilu internatowych tchórzliwych złodziei byłaby gotowa odpowiedzieć za swoje złodziejstwo.

- Rejestracja:ponad 13 lat
- Ostatnio:około 8 lat
- Postów:1176
Gdy ukradnę samochód z Twojego salonu samochodowego, nie mając zamiaru wejść w posiadanie tego samochodu w sposób legalny powiesz - nic na tym nie straciłem przecież i tak by tego wozu nie kupił?
Zastanawiam się jak bardzo trzeba być niedorozwiniętym, żeby po tylu argumentach twierdzić, że skopiowanie oprogramowania jest tym samym co kradzież samochodu...



- Rejestracja:prawie 15 lat
- Ostatnio:około 7 lat
Wracając do sedna tematu: jakie to ma znaczenie czy nazwie się to kradzieżą czy inaczej? To tylko słowo/pojęcie. Istotne jest to, że to jest po prostu nieuczciwe, nie moralne, i nie bardzo ok w stosunku do twórcy oprogramowania/gry/usługi/whatever.
- Rejestracja:około 14 lat
- Ostatnio:4 miesiące
- Postów:125
Uważam iż autorom gier/programów należy się zapłata za trud włożony w ich powstanie. Jednak najwięcej na tym całym biznesie niestety zarabiają korporacje i ich szefowie.
Wiem, iż marzenie o obaleniu takiego stanu rzeczy jest utopią. Ale fajnie byłoby gdyby zarabiali Ci którzy zarobić powinni. Pewnie gry byłyby dużo tańsze gdyby na graczach nie żerowały korporacje w których 90% zysków zarabiają prezesi, menadżerowie itp. Te osoby uważam za NIEROBÓW i PRAWDZIWYCH ZŁODZIEI. Głosuję na NIE!


- Rejestracja:prawie 15 lat
- Ostatnio:około 7 lat
No to żeś wymyślił... Nie zauważyłeś, że właśnie te Twoje wielkie złe korporacje i ich szefowie inwestują, dają pieniądze na ciągnięcie projektu, tworzenie jakiejś gry przez np. 2 lata?
Wyobraź sobie, że ich nie ma... i teraz jakie gry by powstawały? Tylko amatorskie, na darmowych silnikach, wydawane jak najszybciej, bo nie ma kasy na ich dopracowanie.
- Rejestracja:około 13 lat
- Ostatnio:około 13 lat
- Postów:2
Moim zdaniem nieostra jest granictwa między kradzieżą, a piractwem. W przypadku oprogramowania kradzież zaczyna się w momencie, gdy producent oprogramowania niedostaje pieniędzy za to, za co słusznie powinien dostać: nie mam wątpliwości, że przykładem takiego zachowania jest zarabianie na nielegalnie skopiowanym produkcie.
Jak dla mnie jednak jeżeli ktoś nie czerpie korzyści materialnych z softu, a zdobywa go aby się uczyć to jest usprawiedliwiony (chociaż z reguły producenci udostępniają odpowiednie wersje produktów, na przykład dla studentów).
Co do gier, sprawa wymaga oddzielnego rozpatrzenia. Jak dla mnie jest to kradzież, chyba że ktoś ściąga aby wypróbować czy produkt jest tego warty, albo gra jest stara / trudno dostępna. Podoba mi się rozwiązanie stosowane np. przez Blizzarda w SC2.
- Rejestracja:około 13 lat
- Ostatnio:około 13 lat
- Postów:2
Skupmy się na sytuacji, gdzie mamy do czynienia tylko ze studentami i nie mamy darmowych odpowiedników - może coś od Wolframa? Jak dla mnie zarówno bogaty jak i biedny student powinni zostać potraktowani tak samo - na podstawie zdroworozsądkowej ugody z producentem, uczelnią. Powstała sytuacja powinna zmusić zainteresowanych do wspólnego rozwiązania problemu tak, aby nikt na tym nie stracił: jeżeli będzie trzeba to w przyszłości zrezygnować z danego produktu. A największym złodziejem jest aparat państwowy.
Poza tym bogaty student wczesnych lat studiów, żyjący za własne uczciwie zarobione pieniądze, studiujący dziennie nie jest częstym widokiem - po prostu z reguły albo praca albo nauka, raczej im później tym lepiej na korzyść pracy.

- Rejestracja:ponad 21 lat
- Ostatnio:około 11 godzin
nie mam wątpliwości, że przykładem takiego zachowania jest zarabianie na nielegalnie skopiowanym produkcie
Trzeba jeszcze rozróżnić piraty od piratów: innym przypadkiem jest powszechny kiedyś proceder lewego kopiowania płyt (a wcześniej dyskietek) w sklepach komputerowych, gdzie obie strony doskonale wiedzą co robią, a inny gdy tatuś kupuje dziecku gierkę od ruskiego nastadioniez okładką, pudełkiem, często nie wiedząc że kupił pirata; jeszcze inny gdy kupujesz niby to oryginał w sklepie, po cenie oryginału albo niewiele niższej, z doskonale podrobioną płytką, okładką, certyfikatami.

- Rejestracja:ponad 17 lat
- Ostatnio:ponad 12 lat
byku_guzio napisał(a)
Wyobraź sobie, że ich nie ma... i teraz jakie gry by powstawały? Tylko amatorskie, na darmowych silnikach, wydawane jak najszybciej, bo nie ma kasy na ich dopracowanie.
No nie wiem czy ostatnie premiery gigantow rynku gier mozna uznac za dopracowane. Przereklamowane moze tak ale nie dopracowane.
poza tym korporacje nie sluza temu zeby zrobic tobie dobrze i inwestowac pieniadze. Korporacje sa od zarabiania pieniedzy.
AdamPL napisał
Kradzież wg definicji słownikowej to fizyczne przejęcie cudzej własności [...] Nie można porównywać piractwa do kradzieży, ponieważ skutki obu tych czynów są zupełnie inne i nie zawsze prowadzą do uszczuplenia zysków twórcy. Wielu piratów ściąga gry i programy komputerowe, ponieważ nie stać ich na zakup, w związku z czym twórca bezpośrednio nic nie traci na ich działalności.
Paradoksalnie dla twórcy korzystna jest sytuacja gdy ktoś kradnie nośnik ze sklepu. Dla dystrybutora również. Poszkodowanym jest tu tylko sam sklep - który traci towar za cenę rynkową (minus marża), a nie faktyczną cenę wyprodukowania nośnika. Złodziej natomiast wzbogaca się o cenę rynkową. Ściągając "dzieło" z internetu ciężko mówiąc aby ktokolwiek tutaj coś zyskał lub stracił. Pobierający ma co prawda utwory, jednak ich wartość bez nośnika (rozumianego jako coś potwierdzającego oryginalność) jest zerowa. Dystrybutor nie poniósł w zasadzie również żadnych strat - wszystkie nośniki jakie rozprowadził są nadal w sklepach. Najbardziej poszkodowany wydaje się tutaj być twórca - lecz strata ta jest czysto hipotetyczna. "Piractwo" nie jest moim zdaniem dobrą nazwą na sformułowanie tego zjawiska. Piraci, bądź co bądź, przejmowali fizycznie cudzą własność ;) Ponadto jest pojęciem zbyt ogólnym. Wolę sformułowanie: "kradzież wartości intelektualnej" mimo że dłuższe i mniej medialne wydaje mi się bardziej oddawać sens tego typu działań. W ankiecie jednak nie zagłosuję na samą "kradzież".

- Rejestracja:prawie 21 lat
- Ostatnio:4 miesiące
Piractwo to nie to samo co kradzież. Różnica pomiędzy nimi jest co najmniej taka jak pomiędzy wycinaniem a kopiowaniem.
Pytanie trochę z innej beczki... Czy pisanie softu typu freeware czy open source - w każdym razie non profit, które ma te same możliwości co komercyjne oprogramowanie nie powinno nazywać się okradaniem a autorów zamykać?
Przecież w ten sposób usprawiedliwia się część "legalnych piratów", którzy (jak tutaj sami się chwalą) zamiast komercyjnego produktu wybiera darmowy odpowiednik - bo wiadomo skoro nie widać różnicy to po co przepłacać?
Wyobraźmy sobie co by było gdyby nagle połowa murarzy, sprzątaczek, taksówkarzy etc. zaczęła świadczyć swoje usługi za 0 PLN a reszta osób za swoje dotychczasowe stawki.
IMO Żadna firemka nie pozwoli sobie na używanie nielegalnego oprogramowania bo zniknęła by tak szybko jak się pojawiła. A skoro normalny szary użytkownik nie ma "bata" nad sobą to liczenie jedynie na sumienie i mówienie, że jest to "złe" mija się z celem. Powiem szczerze, że mnie osobiście nie obchodzi czy komuś zrobię krzywdę pobierając gierkę tylko czy za jej pobranie, posiadanie, rozpowszechnianie spotka mnie jakaś kara.
Piractwo stanie się kradzieżą wtedy kiedy cp stanie się mv. Tworząc kopię nie odbieram twórcy jego praw do rozporządzania utworem.
Poza tym oskarżanie kogoś o "utratę przychodu" jest samo w sobie idiotyzmem. Równie dobrze właściciel kiosku może pozwać przechodnia, że ten nie kupił u niego gazety i tym samym pozbawił go zysku. Kolejna sprawa to debilizm "twórców" (czytaj dystrybutorów), którzy radośnie żyją w przekonaniu, że skoro "model biznesowy nie uwzględnia polaków" to Polacy nie powinni mieć żadnej możliwość dobrania się do utworu (radosne regiony DRM). Do poczytania: http://www.tcs.cam.ac.uk/story_type/site_trail_story/interview-gabe-newell/ (gość od Steama) jasno mówi co jest przyczyną piractwa. I nie są to wbrew pozorom ceny.
Jak można mówić, że twórca nie traci na tym, że ktoś bezpłatnie skorzysta z jego dzieła? Dodajmy, ze bezpłatnie WBREW licencji?
Przecież to trzeba być idiotą skoro myśli się, że w ten sposób nikt nie traci.
Skoro nikt nie traci według niektórych tu osób to po cholerę płacić i kupować? Wszyscy ściągajmy gry i programy i miejmy je za darmo. Nikt przecież nie straci, a i my nic płacić nie musimy. Idealne rozwiązanie czyż nie?
Co poniektórzy chyba jednak powinni mocno stuknąć się w czółko i dorosnąć, spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać: Piractwo to czyn powodujący straty finansowe twórcy danego oprogramowania. Koniec kropka.
Wątek tyczy się czy piractwo to kradzież. Dla mnie to kradzież, mimo że sama definicja tego słowa do tego czynu nie pasuje, niemniej przestępstwo to jest łudząco podobne do kradzieży z tą jedynie różnicą, że nie zabieramy przedmiotu a jedynie go kopiujemy.
No ale na litość Boską kopiujemy coś co ma wartość i coś za co twórca chce osiągnąć finansowe zyski. Jak można mówić, że w takim razie podczas piracenia twórca NIC nie traci? Traci pieniądze równe wartości piraconego oprogramowania.
Niektórzy tutaj pisali o tym, że twórca nic nie traci bo pirat i tak by nie kupił danego oprogramowania.
Co z tego do cholery!? Jeśli mnie nie stać na najnowszy model samochodu, albo na wille z basenem to nie oznacza, że mogę bezkarnie sobie to zabrać (bądź skopiować jak kto woli). To nie jest żadne usprawiedliwienie, a twórca traci w ten sposób tak czy tak.
Kolejna sprawa to fakt, iż w razie przyłapania kogoś na korzystaniu z nielegalnego oprogramowania, niejednokrotnie należy wypłacić odszkodowanie twórcy. Według niektórych twórca nie traci nic, w takim razie dlaczego trzeba mu płacić odszkodowanie w razie przyłapania? Niech jeden z drugim krzyknie głośno, że nie zapłaci bo twórca nic nie stracił...
Nie ma czegoś takiego na świecie, że: "ja coś sobie zabiorę za darmo, ale nikt na tym nie straci". Chyba, że faktycznie to coś jest darmowe. Takie gadanie to zwykłe buractwo i niedojrzałość intelektualna.
Co więcej piracenie to patrzenie tylko na swój czubek nosa. Niejednokrotnie tutaj programiści zawierzają swoją wiedzę tylko i wyłącznie faktom i matematyce, która te fakty tworzy, tutaj w temacie piractwa tacy fani matematyki zamykają się na wszelkie statystyki i usprawiedliwiają piractwo w sposób tak dziecinny, że nawet nie spotyka się tego w gimnazjach.
Kilka faktów (z roku 2011):
W ubiegłym roku firmy produkcyjne z Polski straciły z powodu piractwa komputerowego 46 milionów dolarów - podała wczoraj z okazji międzynarodowego Dnia Play Fair, firma Microsoft. To najwyższy spośród odnotowanych w Europie Środkowo Wschodniej wyników. Stracone pieniądze mogłyby posłużyć do stworzenia 4000 miejsc pracy rocznie.
Piractwo to nie tylko wyzysk pieniężny, ale też utrata miejsc pracy. Przede wszystkim miejsca pracy tracą te firmy, których bezpośrednio dotyczy piractwo. Firma nie ma z czego się utrzymać i plajtuje lub zostaje połknięta przez "większa rybę". Prawo rynku? Nie. To po prostu efekt uboczny przestępstw jakim jest piractwo.
W grupie krajów BRIC (Brazylia, Rosja, Chiny i Indie) uczciwe firmy produkcyjne z powodu nieetycznego postępowania ich konkurencji straciły w ubiegłym roku przeszło 1,6 miliarda dolarów, co przekłada się na prawie 500 000 potencjalnych miejsc pracy
Jeszcze inna sprawa, która obiła mi się o uszy w sprawie przelicznika strat.
Otóż ktoś napisał, że nie można tego obliczyć bo gdyby nie było piractwa to nikt by i tak nie kupił windowsa tylko zainstalował linuxa.
Cóż za bzdurne gadanie! Skoro tak to czemu korzysta się z windowsa zamiast linuxa? Czy nie lepiej:
- kupić windowsa bez problemów lub
- zainstalować darmowy odpowiednik.
Ludzie mają tendencję do usprawiedliwiania swoich czynów, niestety w sposób tak absurdalny, że to się w głowie nie mieści. Pewien chłopak tutaj porównał kopiowanie oprogramowania, które ma miejsce w realnym świecie do wyimaginowanych zdolności paranormalnych (kopiowanie domów). Na szczęście owy chłopak ma 13 lat co w tym wieku da się wybaczyć.
Ale ok załóżmy, że kopiowanie samochodów, domów i innych rzeczy jest możliwe - no bo jest. Problem w tym, że potrzebne są pewne rzeczy. Przede wszystkim:
- umiejętności
- materiały
Nitkt nikomu nie broni kopiowania domów czy samochodów. Proszę bardzo, ale najpierw trzeba sobie zapracować na dane materiały. Dlatego porównanie kopiowania oprogramowania do realnego świata jest absurdalne.
Jeszcze jedno moje wolne przemyślenie. Wielu też mówi, że to piractwo tworzy przyszłość i w ogóle ma piratów za takich janosików albo robin hoodów. Niestety spójrzcie prawdziwe w oczy.
Gdyby piractwa NIE BYŁO to stworzono by więcej darmowych odpowiedników programów płatnych. Pojawiłoby się zapewne więcej programów wartych obejrzenia i więcej byłoby do przebierania. Dziś z powodu piractwa nikt tego nie robi bo nie musi. Po co skoro i tak każdy wybierze windowsa, microsoft office, Photoshopa czy też będzie grał w battlefield 3.
A wystarczy troszkę poszukać i można znaleźć nawet darmowego battlefielda - battlefield play4free.
Chodzi mi jednak o to, że przez piractwo traci się sens tworzenia oprogramowania, ponieważ z automatu tracimy użytkowników. Gdyby nie piractwo, więcej grup zdecydowałoby się na stworzenie czegoś za darmo.
Piractwo to zabija bo nawet płatne oprogramowanie mamy za darmo. Firmy przez to tracą,
Dalej idźmy. Wielu narzeka, że to oprogramowanie jest złe. Np dzisiejsze gry są krótkie i nie wciągające. Przecież to między innymi efekt piractwa! Firmie nie opłaca się tworzyć gry rozbudowanej i długiej, gdyż taka wymaga więcej nakładów finansowych. Więcej nakładów = mniej zysku, gdyż gra i tak zostanie w dużej mierze pobrania z sieci nielegalnie. Z tego też powodu dzisiejsze gry kładą nacisk na grafikę, lecz nie na dopracowanie gameplayowe i inne.
To właśnie piraci nauczyli korporacje radzić sobie z nielegalnym oprogramowaniem w ten, a nie inny sposób. To właśnie przez piratów niejednokrotnie ludzie mają problem podczas wymiany sprzętu, gdyż przestaje im jakiś produkt działać. Kwestia ochrony i na tym traci także uczciwy klient.
To tyle co miałem do powiedzenia. Radzę zastanowić się nad skutkami piractwa. To nie tylko takie prymitywne i oczywiste (aczkolwiek chyba nie dla wszystkich) straty jak np: finansowe. To idzie duże dalej.
A jeszcze gorzej jest jak ktoś tu wywyższa pod niebiosa piratów...
Zakup sobie jakąś konsole, najlepiej Nintendo i potem sprawdź czy gry są tanie. 3 gry czasem kosztują tyle co cała konsola. Inna sprawa, że gry np. w Japonii są tańsze niż w Polsce pomimo znacznie wyższych średnich zarobków
Ja mam tu na myśli gry komputerowe. Gry konsolowe to zupełnia inna sprawa jeśli chodzi o ceny. Z drugiej zaś strony zauważ, że nie masz na konsoli problemów związanych z wymaganiami i podzespołami komputerowymi. To zapewne też ma znaczenie na wyższą cenę gier konsolowych.
Jednak gry komputerowe w dzisiejszych czasach to naprawdę tania sprawa. Nie mówię o premierach, ale o np extra klasyce. Jest wielu fanatyków CDA, któzy co miesiąc bulą 15zł i krzyczą jak drogie są gry. Zamiast tego dołożyć należy 5zł i za te 20zł kupić sobie bardzo dobrą klasyczną gre wcale nie taką starą. mamy nie tylko pewność, że nabyta jakość produktu nas zachwyci, ale też, że dany produkt będzie śmigał na naszym sprzęcie. (chyba, że mamy gruchota)
Ceny gier spadają w porównaniu z tym co było kiedyś. Gier komputerowych - zaznaczam. Konsole nie interesują mnie tak bardzo, ale jeszcze raz powtarzam - zauważcie, że na konsoli nie ma ciągłego zamartwiania się hardwarem. To ma też swój oddźwięk w cenie.
- Rejestracja:około 22 lata
- Ostatnio:ponad 12 lat
- Postów:3079
Od lat jestem wielki fanem gry Fallout. Kupiłem na Steamie wszystkie części, w tym ostatniego New Vegas. Niestety polski dystrybutor Cenega nie raczy od września udostępnić ostatniego dodatku Lonesome Road dla polskich graczy, ponieważ stworzył konkurencyjny portal dystrybucji gier na którym teraz sprzedaje Fallouta oraz wszystkie nowości w tym np. Skyrim. Gracze w krajach w których Cenega nie jest dystrybutorem mogą bez problemu kupić ostatni dodatek do New Vegas na Steam.
Cenega się do mnie nie przyznaje, ponieważ jestem klientem Steam, a nie ich. Z kolei Steam broni się, że dodatek dystrybuuje Cenega za ich pośrednictwem. Wszyscy fani Fallouta w Polsce i innych krajach w których Cenega jest dystrybutorem zostali zostawieni sami sobie, teraz żeby posiadać kompletną wersję gry i zagrać w ostatni dodatek muszę albo jeszcze raz wydać pieniądze na grę Fallout: New Vegas i wszystkie dodatki lub ściągnąć pirata.
Tak kończą frajerzy, którzy kupują legalne gry w Polsce.

polaczek17v2 napisał(a)
Co poniektórzy chyba jednak powinni mocno stuknąć się w czółko i dorosnąć, spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać: Piractwo to czyn powodujący straty finansowe twórcy danego oprogramowania. Koniec kropka.
Natomiast dalej:
polaczek17v2 napisał(a)
Gdyby piractwa NIE BYŁO to stworzono by więcej darmowych odpowiedników programów płatnych. Pojawiłoby się zapewne więcej programów wartych obejrzenia i więcej byłoby do przebierania. Dziś z powodu piractwa nikt tego nie robi bo nie musi.
Ale czy istnienie dobrej jakości, darmowych odpowiedników płatnego programu nie spowoduje u twórcy tego oprogramowania strat, takich samych bądź większych niż w przypadku piractwa? Np. darmowy Internet Explorer 4(chyba) spowodował upadek Netscape.
Cały twój bełkot można zamknąć w jednym zdaniu: "Ja polaczek17v2 nie mam pojęcia o piractwie, pracy w branży, zasadach rządzących tym rynkiem, ale wiem że większość z was ma mnie za idiotę i nie zdaję sobie sprawy z tego, że mają rację".
Ale czy istnienie dobrej jakości, darmowych odpowiedników płatnego programu nie spowoduje u twórcy tego oprogramowania strat, takich samych bądź większych niż w przypadku piractwa? Np. darmowy Internet Explorer 4(chyba) spowodował upadek Netscape.
Wygranie na rynku ZDROWYMI i prawnie zgodnymi zasadami to wygrana uczciwa i jak najbardziej nie ma w tym nic złego.
To, że pojawi się więcej darmowych odpowiedników i spowoduje padnięcie giganta oznacza tylko, że gigant nie jest na tyle silny by się utrzymać = ludzie nie muszą płacić i legalnie używają programu, który starcza wszystkim. Gdzie tu widzisz coś złego? Zło dla firmy? No trudno widocznie kiepski program zrobiła lub grę.
Co innego, gdy firma upada lub traci przez łamanie prawa.
Boże jak ograniczonym trzeba być by tego nie rozumieć? Jak można nie widzieć dobra, a zła? Jak można nie zauważać granicy pomiędzy zdrową rywalizacją, a zwykłym pasożytnictwem?

polaczek17v2 napisał(a)
To, że pojawi się więcej darmowych odpowiedników i spowoduje padnięcie giganta oznacza tylko, że gigant nie jest na tyle silny by się utrzymać = ludzie nie muszą płacić i legalnie używają programu, który starcza wszystkim. Gdzie tu widzisz coś złego? Zło dla firmy? No trudno widocznie kiepski program zrobiła lub grę.
Piractwo nie jest złem dla firmy tylko dla twojej pokręconej logiki:
Mówisz że piractwo jest złem dla firmy produkującej oprogramowanie, bo powoduje straty finansowe. Tak samo zwiększenie jakości i ilości darmowych programów będzie dla firmy złem, bo spowoduje straty finansowe. Ale to nie jest złem dla wspomnianej wcześniej pokręconej logiki
.
Ale w przypadku piractwa firma miałaby pewnych klientów - firmy korzystające z jej oprogramowania. Im więcej takich firm tym większy zysk, albo im więcej pracowników w istniejących firmach tym lepiej.
Aby te firmy się powiększały i mnożyły muszą mieć pracowników na rynku. Mogą wziąć pracownika nieznającego tego programu i wtedy firma zatrudniająca musi wydać pieniądze na szkolenie - firma rozwija się wolniej. Na rynku mogą też już być osoby znające dany program i firma oszczędza na szkoleniu. Może też być przypadek że firma rezygnuje z danego programu na rzecz innego, bo jest wiecej potencjalnych pracowników znających dany program.
A skąd na rynku mają się pojawić osoby znające dany program?
Inaczej - czy twój fotoyebator powstałby gdybyś nie miał spiraconego buildera(nie chodzi o to czy builder był legalny wtedy gdy go pisałeś tylko o wcześniej zdobyte na nim doświadczenie)? Czy w ogóle byś się bawił w programowanie gdyby nie spiracony(wtedy) builder?
polaczek17v2 napisał(a)
Boże jak ograniczonym trzeba być by tego nie rozumieć? Jak można nie widzieć dobra, a zła? Jak można nie zauważać granicy pomiędzy zdrową rywalizacją, a zwykłym pasożytnictwem?
Ach zapomniałem że gdzieś się jeszcze zachowały skamieliny(chodzi o ich mózgi) naiwniaków wierzących w dobro i zło, oraz nie zdających sobie sprawy że to co dla jednego jest dobrem dla innego złem. Np. wybuch epidemii ptasiej grypy w polsce byłby dla polaków złem, ale dla firm farmaceutycznych to samo dobro.
Gdyby dla ciebie dobro ~ zgodność z aktualnym prawem, no to nie mam więcej pytań.
Polaczku, znajdź pracę, wtedy pogadamy.
Piractwo według Ciebie jest złem dla cytuję: "pokręconej logiki". Wybacz bardzo, ale o ile mi wiadomo czyny powszechnie przez społeczeństwo uważane za negatywne i złe są karane przez prawo tak jak właśnie piractwo. To nie jest mój wymysł i nie moja chora logika lecz Twoja w momencie gdy bronisz coś co jest zakazane i jest po prostu przestępstwem.
Co więcej cały czas czytasz kompletnie bez zrozumienia. Przypomniał mi się pewien vlog faceta o nicku "Rock". Niedawno umieścił filmik omawiający w ciekawy sposób "wtórny analfabetyzm", gdzie niby ludzie całkiem inteligentni nie potrafią jednak wyciągać sensownych wniosków. Czytają "po łebkach" lub czytają tak, że nic nie rozumieją.
Jeszcze raz powtarzam i tym razem spróbuj się nad tym fragmentem tekstu skupić:
Piractwo to zło bo powoduje straty finansowe firm w sposób nielegalny.
Darmowe oprogramowanie zaś jeśli przyniosło by starty gigantowi to nie byłoby to zło wobec prawa i branży, a jednie dla tej firmy. I to jest prawo rynku - lepszy wygrywa. Nie może być tak, że wygra ten co więcej nakradnie.
Kolejny podpunkt to próba usprawiedliwienia korzystania z nielegalnego oprogramowania podczas nauki. Ja wiem, to jest bardzo wygodne i wiem to z autopsji, ale TO NIE JEST USPRAWIEDLIWIENIE. Jeśli piracisz po to by skorzystać z czegoś drogiego i nabyć wiedzę to nie zmienia to faktu, że łamiesz prawo. Zawsze pozostają triale lub darmowe odpowiedniki.
Gdybać również nie ma sensu bo odpowiedzi na pytanie "gdyby" jest masa. Równie dobrze można zapytać, czy gdybym dostał komputer od rodziców rok później to czy nadal byłbym tym samym człowiekiem?
Nie da się na to odpowiedzieć.
Kolejną sprawą są firmy korzystające z drogich środowisk. Skoro takie firmy korzystają z danego oprogramowania muszą liczyć się z tym, że będą musiały wysyłać pracowników na szkolenia. To jest kwestia przewidywania jak w szachach.
To, że coś jest drogie nie oznacza, że można piracić. To tylko jedna z wielu wymówek, która nie ma kompletnie żadnego sensownego uzasadnienia. Jeśli coś kosztuje 4 tysiące to trudno albo się płaci, albo korzysta z darmowego odpowiednika, albo triala. Zapytałeś o buildera, zauważ, że wersja enterprise posiadała triala, co można było z powodzeniem wykorzystać do zaznajomienia się z dodatkami w porównaniu z wersją personal. Teraz Embarcadero nie wprowadziło żadnych personali darmowych i nikt z tego powodu nie płacze ani nie rzuca programowania (to a propos pytania "gdyby").
Po prostu korzysta się z visual studio i innych darmowych środowisk.
Dobro i zło jest zależne od punktu widzenia - to prawda, lecz ja nie uznaję innego punktu widzenia jak prawo. W tym przypadku przynajmniej. Gdyby spojrzeć przez Twój pryzmat to można by usprawiedliwić nawet złodzieja samochodów, gdyż dla jednych jest to zło (prawny właściciel auta), ale dla złodzieja i jego bandy to wielka zaleta, że dostali w swoje śliskie rączki nowy samochód.
Są jednak pewne odgórne zasady i prawa i to na podstawie ich wyznaczam dobro i zło. Z tego też powodu nie mam problemu ze zrozumieniem innych ludzi i bez problemu rozumiem ich punkt widzenia. Wystarczy po prostu nie usprawiedliwiać czynów niegodnych na wszelkie możliwe sposoby, bo to do niczego i tak nie prowadzi a jedynie wzbudza uśmiech politowania, gdy osoba dorosła usprawiedliwia się jak dziecko.
I jeszcze raz pragnę powtórzyć:
Piractwo to zło bo firma traci pieniądze, ale traci je z powodu działalności przestępczej, a nie z powodu zdrowej rywalizacji na rynku, tak jak to miejsce w momencie wytworzenia godnego programu darmowego.
- Rejestracja:około 18 lat
- Ostatnio:12 miesięcy
Poza tym oskarżanie kogoś o "utratę przychodu" jest samo w sobie idiotyzmem. Równie dobrze właściciel kiosku może pozwać przechodnia, że ten nie kupił u niego gazety i tym samym pozbawił go zysku.
Jeżeli przejdę koło Empiku i jakiejś gry nie kupię to oczywiście nikt może mnie oskarżyć. Jak właścicielowi kiosku wpieprzę się z butami do środka, wyjmę aparat i "skopiuje" sobie gazetę i mu ją zostawię to tak, niczego nie ukradłem, ale spiraciłem i wydawca gazety (/ dystrybutor / właściciel tego konkretnego kiosku) może mnie oskarżyć o utratę przychodu.
lukas_gabcp != mv
(tzn.ja zyskuje a nikt inny nie traci
). A że porównanie lekko przerysowane - cóż, takie sprzedają się najlepiej.