Witam.
Ponieważ post będzie dość głęboki, z góry proszę o wyrozumiałość wszystkich czytających, którzy są w branży x lat i mogą wyśmiać ten post.
Dlaczego go piszę? Nie chcę na ostatnim etapie edukacji w życiu upaść i zrezygnować. Nie wychodzę z założenia, że na studiach jest lekko, jednak muszę sobie poukładać w głowie. Zależy mi na nich i może dla tego mam takie paradoksy.
Rozpocząłem drugi semestr studiów informatycznych. Przez zdalne nauczanie, sesja rozciągnęła się na przerwę między semestralną i po ostatnim zaliczeniu z matmy, przyszliśmy od razu na zajęcia na semestr drugi (zamiast zjechać do rodziny, siedziałem sobie w pokoju 6m^2 i się uczyłem), w skrócie jestem wyjechany psychicznie i aktualnie nauka to już bez żadnej satysfakcji, w strachu i podtrzymując się tylko chęcią przetrwania.
Przechodząc do sedna, czy po studiach praca informatyka (głównie chodzi mi o programistę) to również jest taki psychiczny zajazd? Nie ma co ukrywać, na kierunku informatyka matmy jest dużo, czy jeśli chcę być informatykiem, to matmę muszę lubić i będę miał z nią dużo do czynienia ? Generalnie to mam problemy ze snem, w nocy przebudzając się mam przed oczami analizę matematyczną 2, schudłem już chyba z 7 kilo przez brak apetytu, i ogólnie nie robiłoby mi to problemu, gdybym żył ze świadomością, że w pracy po studiach będę pracował jak człowiek, a po pracy będę szczęśliwy. Zapytacie jak z zapałem do programowania. Uczyłem się c# dla siebie, w technikum robiło się strony, js, php, w 1 klasie coś liznąłem c++ dla siebie, na praktykach w 3 klasie zamiast siedzieć i nic nie robić jak reszta praktykantów, napisałem sobie stronkę. Choć egzaminy pozdawałem, to wiadomo, że jestem laikiem w każdej z tych technologii, ale mniej więcej zobaczyłem sobie co znaczy praca umysłowa, i potrafi mi to sprawiać satysfakcję. Jeśli wiem, że coś jest tego warte, jestem w stanie się poświęcić i zapracować.
Od gimnazjum każde wakacje spędzałem w pracy fizycznej, pracowało się czasem po 12, nawet 16h na stojąco, wyjeżdżało w pojedynkę za granicę w wieku 18 lat, człowiek był fizycznie zmęczony, ale czuł że żył, jadł, uśmiechał się i dobrze spał, więc proszę nie zrozumieć mnie jako lesera. Chciałbym się po prostu dowiedzieć, czy wy, absolwenci szkół wyższych, robiliście wszystkie projekty i siedzieliście nad matmą z poczuciem satysfakcji i tak jest teraz w pracy, bo po prostu się do tego nadajecie, czy mój stan jest normalny i muszę po prostu przez to przejść, wyciągnąć jak najwięcej wiedzy i w pracy później mi się to odpłaci, czy może za wiele się nie zmieni po otrzymaniu tego dyplomu. Mogę dodać, że mój kolega który w technikum radził sobie gorzej niż średnio, nie zdał egzaminów, ale zajmował się programowaniem w c# dla siebie, teraz pracuje zdalnie i zarabia pewnie ciekawe pieniądze, a jak wysyłałem mu moje notatki z matmy to powiedział, że nie chce mu się nawet na nie patrzeć (porównał mi swój wysiłek psychiczny podczas kodowania w pracy do grania w grę przez dłuższy czas)
Na koniec powiem, że rozwijanie się, praca i pieniądze są dla mnie ważne, tak jak wspomniałem o swoich wakacjach, ale zdrowie fizyczne i psychiczne jednak jest dla mnie ważniejsze (wiadomo, że fizyczna praca też potrafi dać w kość i bardzo dobrze o tym wiem), ale chciałbym wyjść z pracy w normalnym stanie psychicznym, pójść na spacer/basen, zadbać o siebie i uśmiechać się do ludzi a potem spać jak człowiek. Czy jeśli chcę być informatykiem, to muszę się skazać na sprzedaż swojej psychiki w zamian za wypłatę ,,uznawaną za wysoką" w naszym kraju, mieć krzywy kręgosłup i 2 lewe ręce po odejściu od biurka ?