Zimowy wyjazd na wypasie - jak się do tego zabrać?

2

Cześć,
sprawa wygląda tak - nigdy nie widziałem gór zimą - ani ja ani moja najbliższa rodzina - mieszkamy na Pomorzu.

Wymyśliliśmy sobie, że na tegoroczne ferie w okresie 3 lutego – 16 lutego 2025 pojedziemy sobie na pierwsza 'zimową' wycieczkę.

Od razu myśli takie jak, jakiś fajny kurort, jakiś pierwszy kurs jazdy na nartach dla mnie i żony oraz małych dzieci, kuligi po trasach śnieżnobiałych, grzane wino i może basen z widokiem na góry - jak w filmach.

Potem delikatne zejście na ziemię, ponieważ w Polsce to ze śniegiem różnie, poza tym małe dzieci są w wieku przedszkolnym, więc to jest pewne ograniczenie logistyczno-rodzicielskie.

Chcielibyśmy wybrać jakiś kierunek na zimową przygodę życia, ale nie wiemy gdzie.
Polski Karpacz? Czechy, bo tam jest śnieg? Po co się ograniczać - od razu Alpy i Szwajcaria lub Austria!? Budżet nie jest z gumy, ale możemy poszaleć w miarę..

Póki co chcemy na black Friday kupić sobie spodnie i kurtki narciarsko-zimowe dla wszystkich, żeby zrobić pierwszy krok.
Marzy mi się spróbować nart, ale lubię też wygodę i komfort. Priorytetem musi być zimowa śnieżno-piękna aura...

Czy ktoś z szanownych kolegów jest jakimś zimowym zapaleńcem i może cokolwiek doradzić?

6

Jeśli to rzeczywiście pierwszy wyjazd w życiu, to gorąco, ale to gorąco przestrzegam przed terminem w ferie. To najgorszy możliwy wybór. Rozumiem, że tu pewnie termin dzieci to narzuca, ale 1/3 kraju będzie miała ten sam pomysł.

Sam jestem z Pomorza (choć już tam nie mieszkam od dawna), w górach jestem kilka razy do roku i rok temu pierwszy raz od ~30 lat wybrałem się w góry właśnie w terminie ferii, konkretnie Szklarska Poręba i Szrenica. To był absolutny dramat. Pomijam, że akurat trafiliśmy na słabą pogodę, na dole plucha, trochę starego śniegu jedynie na Szrenicy, ale co tam się działo, to największemu wrogowi bym nie życzył. W samym schronisku nie udało się nawet znaleźć wolnego miejsca na schodach by zjeść kanapkę, że o dopchaniu się do stołu, czy wręcz zamówieniu czegoś w schronisku można w ogóle zapomnieć. Wszędzie kolejki, wszędzie dzikie tłumy, nie było w tym cienia przyjemności i jedyne, co przywieziecie z tej wyprawy, to urazę do kolejnych wyjazdów.

Jeśli jednak termin jest niezmienialny, to celowałbym w najbardziej nieoczywiste miejsca, o których typowy turysta nigdy nie słyszał, z dala od "kurortów".

Co do pogody, to w listopadzie nikt z fusów nie wywróży, czy u nas (i okolicy typu Czechy) będzie piękna zima czy totalny syf. Wiadomo, im wyżej tym zimniej, więc jakieś Alpy dadzą większą pewność zimowej aury niż Izery czy Karkonosze ale kosztem odległości i kosztów.
Jeśli dzieci są przedszkolne, to zapewne dla nich większą atrakcją będzie plac zabaw czy słodkie naleśniki niż to, czy były w Karpaczu czy w Hallstadt, więc tu raczej do Was pytanie co jest priorytetem.

2

jakiś pierwszy kurs jazdy na nartach dla mnie i żony oraz małych dzieci

W sensie, nikt z was nie potrafi jeździć? Bo do nauki jazdy na nartach w ogóle nie ma sensu jechać do jakiegokolwiek kurortu czy kompleksu narciarskiego, wystarczy wam dowolny mały stok plus wiadomo instruktor(zy), no i tony cierpliwości. Z zimową przygodą życia to nie będzie miało wiele wspólnego :)

Więcej sensu może mieć znalezienie jakiegoś fajnego, tańszego hotelu z aquaparkiem i atrakcjami w większej odległości od gór. Jak śnieg nie wypali to przynajmniej dzieci nie będą się nudzić.

1
  1. Ja bym celował w jakieś Bieszczady raczej, typu Ustrzyki Dolne.
  2. Ewentualnie jeśli musi być śnieg, to Norwegia/Finlandia. No chyba, że potrzebujesz Słońca - ale to byś wtedy nie pytał na forum dla programistów. ;)
1

Jeździłem m.in. do Białki, na Polanę Szymoszkową oraz do Małego Cichego. Oczywiście jest dużo ludzi, ale da się fajnie spędzić czas. Będzie trzeba poczekać w kolejkach do wyciągu, w restauracji, do toalety itd.

Z rzeczy, które warto przygotować, to formę. Jazda na nartach czy snowboardzie wymaga jakiejkolwiek formy, a im lepsza tym również przyjemność z jazdy będzie większa.

1

Jestem z gór i od kilku lat w ferie zimowe jeździmy z rodzinką w przeciwnym kierunku czyli na Pomorze 😄

Dlaczego? Koledzy wyżej napisali, głównie ze względu na tłok i pogodę (niepewność śniegu). W ferie zimowe cała Polska się zjeżdża w góry i jest duża lipa. Dużo głośnych januszów z grażynami, którzy myślą że wzięli sobie tydzień w lepszym SPA to są królami życia i wszystko się im należy, kolejki do wszystkiego i za wszystkim, a nic tak nie wkurza na początku nauki jazdy na nartach, jak zjechanie z górki zaliczając kilkanaście wywrotek i czekanie pół godziny albo i więcej aby się dostać na szczyt by znów ledwo co zjechać. Na oślich łączkach nie lepiej bo będziesz musiał dzielić stok z dzieciakami 5+ co jest mega frustrujące, gdy ty ledwo stoisz na nartach i jeszcze musisz uważać by dzieckom krzywdy nie zrobić.

Jedyną radę jaką mogę ci dać to omijać największe kurorty i wybierać pipidówy, ale trzeba się liczyć z tym, że na takiej pipidówie nie za bardzo jest co robić po powrocie do kwatery. A jak są dzieci to takie czekanie do tej 21 żeby poszły spać jest dość męczące.

1

Kurorty zagraniczne w szczególności Alpy mają ogromny plus. Te góry są obszerne, co nie powoduje takiego natłoku ludzi w jednym miejscu jak w Polsce. Byłem latem w środku sezonu w Alpach, miejsc na kempingach brakowało, ale w górach na szlakach bez tłumów. Widoki również nieporównywalne do tych z polskich Tatr. Myślę, że zimą jest podobnie.

basen z widokiem na góry

Odradzam wszelkie termy w sezonie w Polsce. Dzieciaki pewnie będą dobrze się bawić, bo im tłumy nie przeszkadzają, dla mnie to była masakra.

1

Masz dwie opcje -> jesli lubisz ludzi, duzo obcych ludzi, scisk, kolejki, brak miejsc do parkowania itp. jedz w ferie tam gdzie jest popularnie. Jesli nie szukaj czegos na uboczu albo za granica.

Jakbys jednak chcial w PL i szukasz lagodnych gorek na poczatek to zobacz Beskid Spytkowice albo Kamianna Ski

1
WhiteLightning napisał(a):

Masz dwie opcje -> jesli lubisz ludzi, duzo obcych ludzi, scisk, kolejki, brak miejsc do parkowania itp. jedz w ferie tam gdzie jest popularnie.

Dokładnie tak, jeżeli irytują cię inni ludzie, to unikałbym popularnych miejsc, ponieważ ja pamiętam wszechobecne kolejki. Mnie to jakoś nie przeszkadzało. Najlepiej wybrać się ze znajomymi, wtedy ten czas spędzony w kolejkach nie jest problemem, ponieważ można pogadać z ludźmi których lubisz i ten czas oczekiwania szybko mija. Ewentualnie trzeba zagadywać do ludzi w kolejce, ponieważ oni też są zmęczeni tym tłumem i z chęcią pogadają żeby kolejka szybciej minęła.

Jedyna wkurzająca rzecz to, że jak weźmiesz powiedzmy godzinkę jeżdżenia na stoku, to uda się raz, może dwa razy zjechać, ponieważ są takie kolejki do wyciągów. Z tego powodu zazwyczaj braliśmy skipass na cały dzień i wtedy jeżdziliśmy do upadłego. Dodatkowo te tłumy nie są cały czas, ludzie przychodzą falami i są okresy gdzie kolejki są małe. Mając skipass na cały dzień, możesz się ewakuować do jakiegoś lokalu, jeżeli na stoku jest dramat i wrócić za godzinę jak ten tłum się przerzedzi.

0

a testowal ktos 'firmy' ktore oferuja rodzinne wypady na narty/w gory?
np. https://snowshow.pl/? albo cos z TUI? czy zawsze samemu lepiej?

2

W sumie to nie ma za wiele organizować. Ogarniasz hotel, a później idziesz/jedziesz na stok gdzie masz niedaleko wypożyczalnię sprzętu, instruktora jeżeli potrzebujesz, na miejscu kupisz też skipass i zjesz/wypijesz. Przynajmniej tak to wygląda w Polsce.

4

Aaaa, jak za granice, zainteresuj sie ubezpieczeniem bo jak sie ktos polamie to impreza moze sie zrobic bardzo droga.

1

Zależy od tego czy chcesz większe tłumy lub mniejsze. Karpacz przez ostatnie kilkanaście lat stał się zatłoczony. Do rozmyślenia czy wolisz większe tłumy lub mniejsze. Miejsce tutaj może być sprawą drugorzędną. Zachęcam do odwiedzenia Beskidu Żywieckiego, a jeśli chodzi o coś za granicą to Ramzowa, Czechy.

7

Nauczyłem się jeździć w wieku 40 lat, 3 lata temu. I przy okazji wszystkie swoje dzieciaki. W tym roku jedziemy do Włoch w Dolomity. Ale...

Zanim pojedziecie na właściwy wyjazd, to ogarnijcie sobie tydzień w jakimś tanim, mało popularnym miejscu, gdzie jest dostęp do łagodnego stoku ćwiczebnego z orczykiem, a w przypadku mniejszych dzieci najlepiej jakieś miejsce gdzie mają oślą łączkę z taśmą i miłych instruktorów. Im łagodniejszy stok tym lepiej. Np. my z rodziną uczyliśmy się jeździć niedaleko Kielc, w Tumlinie, choć tam niestety nie mają taśmy dla dzieci. Zbyt stromy stok (np. coś w stylu górki szczęśliwickiej w Warszawie) może poskutkować zniechęceniem i brakiem postępów (sprawdzone z dziećmi - masakra, 3 lekcje w błoto).

Pierwsze lekcje to prawdopodobnie będzie podchodzenie pod górkę bokiem, jazda "pługiem", wpinanie się na orczyk, potem skręty pługiem i stopniowo przechodzenie do jazdy równoległej. Jak jesteście zdolni to może przy trzeciej, czwartej lekcji przejdziecie do skrętów równoległych NW ślizgiem. Patrząc po swoich dzieciakach, to przynajmniej te 2-3h lekcji były potrzebne aby nauczyły się jako-tako panować nad nartami na łagodnych stokach - najważniejsze aby umiały hamować. Instruktor może Wam powiedzieć, że po opanowaniu jazdy pługiem możecie wybrać się na "łatwe" niebieskie stoki i może Wam się wydawać, że już "umiecie jeździć" bo na oślej łączce wszystko wychodzi, ale serio jako osoba, która zrobiła ten błąd, nie polecam, szczególnie że "niebieskie" to jednak nie jest poziom oślej łączki. Dopóki nie opanujecie prawidłowej techniki jazdy równoległej to wybieranie się do ośrodka narciarskiego z dłuższymi trasami na samodzielną jazdę nie ma większego sensu bo bez prawidłowej techniki będziecie zagrożeniem dla siebie i innych, a i przyjemność z tego będzie żadna - zjedziecie 2x jakąś niebieską trasę "pługiem" walcząc o życie i wysiądą Wam nogi ;) No chyba że jesteście ludźmi którzy zawodowo biegają i mięśnie mają ze stali to wtedy może nie ;)

W nartach działa taka zasada, że im lepsza technika, tym większy poziom bezpieczeństwa, mniej zmęczenia i więcej frajdy.
Podstawowe techniki są niestety bardzo męczące (niektórzy instruktorzy twierdzą, że uczenie ludzi pługa jest błędem i uczą od razu równolegle).

Druga opcja taka, że weźcie sobie w Polsce tylko 2-4 lekcje aby liznąć podstawy i nie zabić się na niebieskiej trasie, a potem jak macie fundusze, to zapiszcie dzieciaki do całotygodniowej szkółki narciarskiej w jakimś ośrodku narciarskim, a sami sobie weźcie instruktora na 2h dziennie aby pośmigać z nim na trasach. W ten sposób przynajmniej od pierwszego dnia pobytu będziecie "jeździć" a po tygodniu jeździć już całkiem sprawnie (choć to zależy od indywidualnych zdolności).

Oczywiście można pojechać od razu do ośrodka narciarskiego nie umiejąc nic i tam się uczyć od zera, ale IMHO wydacie dużo pieniędzy, instruktorzy w takich miejscach zwykle kosztują drożej, kolejki do wyciągów są większe, wiec część lekcji stracicie na czekanie, a pierwszy tydzień fajny nie będzie, bo przez pierwsze 2 lekcje pewnie nawet Was nie zabiorą w wysokie góry z racji braku umiejętności. Pojechać do Austrii ani Włoch, wydać 10 tysięcy aby jeździć 100-200 m po oślej łączce na orczyku to trochę lipa.

Jeśli chodzi o to czy Polska, czy zagranica, to zdecydowanie bardziej polecam zagraniczne i to raczej te wyżej położone ośrodki (z zimami trochę słabo ostatnio).
W Polsce byłem w Tyliczu i Krynicy - tras mało, utrzymanie słabe, za ciepło, śnieg rozmaka, sztuczny śnieg to nie to samo co naturalny, ludzi dużo, trasy szybko rozjeżdżone. W Austrii / Czechach trochę drożej ale w zamian dostaje się o wiele więcej - więcej tras, lepiej przygotowane, mniejsze kolejki do wyciągów, mniejszy tłok na stoku, nowocześniejsze wyciągi itp. Za granicą są też zwykle o wiele lepsze zniżki dla dzieci (w Austrii i Włoszech dzieciaki często płacą 50% ceny, w Polsce 90%).

Jeśli zdecydujecie się jechać do ośrodka narciarskiego z dziećmi słabojeżdżącymi i nie macie zamiaru ich dawać na cały dzień do szkółki, to sprawdźcie czy ośrodek oferuje skipassy transferowalne (tzw. dla rodziców). Bo może się okazać, że będziecie się musieli podzielić - jedna osoba na dole z dzieciakiem kręcącym się na orczyku / taśmie, druga w tym czasie śmiga w górach. W takiej sytuacji szkoda kupować 2 skipassy. Domyślnie skipassy są przypisane do osoby i nie wolno ich przekazywać drugiej osobie. BTW Skipass warto sobie ogarnąć przez Internet bo bywa znacznie taniej.

1

Kolega mi podpowiada, żęby rozwazyc pobliskie Czechy - np. Szpindlerowy Mlyn.

Nie mam pojecia o jezdzie na nartach, wiem ze bedzie ciezko.

Nie wiemy nawet czy sie poswiecic i najpierw uczyc male dzieci nasze z instruktorem i ich pilnowac.

Czy skupic sie na mnie i na zonie, ale dzieci z dziadkami (w gre wchodzi wyjazd z dziadkami jako opieka... wolelibysmy nie, ale dzieci male, trzeba wybrac...)

Jazda 'pługiem' nic mi nie mówi :)

Nie wiem dalej co robić, ale to co robimy to:

  • Kompletujemy strój narciarski dla mnie i zony (dla dzieci poszukamy jakichs uzywanych na olx) - kurtka i spodnie, male rzeczy typu rekawiczki, bielizna termoaktywna to na koniec...
    Czy coś jeszcze trzeba?

  • Narty i buty planujemy wypozyczyc

  • ODPUSZCZAMY Polske (ferie i moze nie byc sniegu), chcialbym Austrie, ale na pierwszy raz chyba Czechy (nie wiem jak ze sniegiem)....

PS. Czy na oponach wielosezonowych w aucie 4x4 dojade do celu :)?

@Krolik dopisz cos jeszcze! :)

0

Jak szukać instruktorów dla dzieci i dla dorosłych (potrzebne chyba dwie osoby?).
W hotelach mają? czy trzeba zawczasu szukać, dzwonić i się dogadywać?

0

Trzeba zawczasu dzwonić i się zapisać. Na miejscu możecie się rozczarować brakiem miejsc w grupie.
Dla dorosłych i dzieci potrzebny osobny instruktor. Zupełnie inny sposób i szybkość nauki, zwłaszcza jeśli macie takie małe dzieci. Do dzieci trzeba inaczej - więcej zabawy itp.
Zwróćcie uwagę na to aby szkoła miała taki specjalny taśmowy wyciąg dla małych dzieci i łagodny stok (to może być nawet 20 m). Dzieci wtedy same wchodzą na taśmę i z niej schodzą, z niewielką pomocą instruktora / instruktorki i serio bardzo szybko ogarniają jazdę.

0

W Polsce możesz (nie musisz) trafić na szarówę zimową i z deszczem zamiast śniegu. Celowałbym w Alpy albo północ Europy. W Alpach zawsze możesz gdzieś wyżej wjechać gdzie szansa na zimę jak z bajki jest wysoka (Livigno / Engadin / Dolomity itp.), a północ typu Norwegia / Finlandia to wiadomo - kraina zimna, ale to bardziej na narty biegowe niż zjazdówki (choć też są, choć mało kto od nas na to tam jeździ - bardziej Alpy).

W Polsce poleca się Zieleniec / Czarna Góra, no okolice Karpacza też okej - zawsze możesz do Czech skoczyć z większą iloscią stoków - Szpindlerowy Młyn / Janske Lazne / Pec pod Snezkou, gdzie śniegu jest zazwyczaj więcej niż po naszej stronie i masz stoki z każdej strony, a nie tylko po jednej, a cenowo podobnie, ale jednak ten aspekt pogody zniechęca powiem szczerze.

0

Czy oprócz nart wypożyczę także kask i gogle oraz buty? Póki co planujemy kupić kurtki i spodnie, a z mniejszych rzeczy bieliznę termo i rękawice porządne.

1
lampasss napisał(a):

Czy oprócz nart wypożyczę także kask i gogle oraz buty?

Tak, bez problemu można to wypożyczyć. Zazwyczaj dla dorosłych narty, buty i kije masz w komplecie, a dla dzieci w skład kompletu wchodzi dodatkowo kask. Taki komplet na dobę wypożyczysz za około 55-65zł. Dodatkowe akcesoria to dodatkowo dopłata rzędu 15-20zł/doba za kask i tyle samo za gogle. Zatem, jeżeli planujesz dłuższy wyjazd to może się okazać, że taniej będzie kupić własny sprzęt. Niestety wtedy trzeba go wozić/nosić ze sobą oraz zaplanować co zrobisz z nim po powrocie.

0
somekind napisał(a):
  1. Ja bym celował w jakieś Bieszczady raczej, typu Ustrzyki Dolne.
  2. Ewentualnie jeśli musi być śnieg, to Norwegia/Finlandia. No chyba, że potrzebujesz Słońca - ale to byś wtedy nie pytał na forum dla programistów. ;)

Przecież może połączyć to wszystko w jedno. Niech jedzie na Kilimandżaro, wokół Afryka dzika, na szczycie zawsze śnieg, po lodowcu z pewnością są fajne trasy, górka jak się patrzy i słońca najwięcej na ziemi. No i w promieniu kilometrów żadnego człowieka.

0

Spindlerowy Mlyn - kolega podpowiada zeby tak czy siak poszukac tam hotelu/apartamentu na tydzien przed zeby miec pewnosc pogody i nie jechac na narty bez nart jak sniegu nie bedzie.

Dodatkowo jednak wazne jest tez chyba, aby bylo cokolwiek mozna robic 'po nartach'.... jakies dodatkowe opinie? :)

PS. Patrzyliscie na stopie wodoodpornosci ubran przy zakupie? Sam tego sie ucze dopiero i tak staram sie kupowac 15000-20000 tej wodoodpornosci cokolwiek to znaczy w praktyce....

1

To zależy jak wiele nadziei pokładasz w tym, że złapiecie bakcyla i gdzie planujesz jechać.

Moim zdaniem lepiej jest kupić coś z niższej półki (5-10k) a dopiero jak zaczniecie ogarniać to coś lepszego, chociaż ja mam spodnie 5k kurtkę 10/15k i jest okej, skrajnie jeździłem w nich przy -20-25 stopniach ze srogim wiatrem i mi zimon nie było, kwestia większej ilości warstw pod spodem - koszulka narciarska, bluza (np. merino), kurtka "pod-narciarska puchowa" (nie wiem jak to się nazywa, niektóre droższe kurtki narciarskie mają to odczepiane).

Niech argumentem będzie to, że na początku będziecie non stop leżeć, ciąć się nartami itp. więc zajedziesz sobie ciuchy.

No chyba, że olać biedę - kupuj drogie, why not :D

Jedyne co polecam to dobre i ciepłe rękawiczki, bo chyba najszybciej na stoku zwłaszcza na początku będzie pizgało w ręce. Do tego ogrzewacze.

Co do pierwszej części pytania, ciężki temat, bo albo jedziesz na wypas do jakiś imprezowych hoteli, albo bawisz się w apreski, albo preferujesz planszówki czy wódę w hotelu, bo po całym dniu na nartach i tak człowiek tak wyrąbany, że leci kolacja, ciepła kąpiel i nyny

3

Rozważ zrobienie kursu jazdy przed wyjazdem, żeby na wyjeździe już pojeździć sobie po prostu na normalnych stokach. Na Pomorzu są idealne stoki do tego celu - najlepszy mi znany to Wieżyca-Koszałkowo. Wydaje mi się z resztą, że dużo taniej to wyjdzie ;) Kilkuletnie dzieci już spokojnie mogą się jazdy uczyć.

No i popieram powyższe - w polskie góry w ferie się nie jedzie...

0

Reaktywacja tematu, kompletujemy stroje,
mamy kurtki, spodnie i rękawice.

Czy warto kupować specjalne skarpety narciarskie (wysokie takie) - jedna para czy dwie-trzy?
Czy warto zainwestować w komplet termoaktywnej bielizny tj. koszulka i legginsy/kalesony?

co jeszcze z ubioru?

1

Wystarczy Ci jedna para pod warunkiem, że myjesz się codziennie 😀
Nie wiem czy must-have, nigdy nie jeździłem bez więc nie wiem co się może wydarzyć :)
Jakieś podstawowe modele, takie w okolicach 50zł patrz Decathlon.

Co do kompletu bielizny termoaktywnej to wszystko zależy od pogody na jaką trafisz i jakie spodnie/kurtki sobie kupiliście.

Jak będzie -20 stopni, to obowiązkowo bo jak pisałem wyżej kurtki narciarskie raczej nie są by zapewniać ciepło, a by izolować od śniegu i wiatru. Spodnie dość często są ocieplane.
Jak będzie w okolicach zera, to wystarczy Ci jakiś sportowy zestaw koszulki/bluzy, ważne żeby nie ubrać sobie jakiegoś świątecznego polarku bo co z tego, że kupiłeś kurtkę za 1k jak sweterek Cię spoci i przy okazji zatrzyma cały pot na Tobie.

Tu raczej ciężko o dobrą radę, bardziej kierowałbym się zdrowym rozsądkiem i pogodą. Na pewno będziecie się dużo przewracać, więc będziecie się pocić. Jak będzie mokro bo pogoda bliżej zera, to będziecie moknąć.

Koszulka termoaktywna Ci się przyda, a jak nie masz bluzy do biegania czy coś w tym stylu to jakaś druga warstwa. Nie zapomnijcie tego po stoku suszyć 😀

Trzeba trochę ogarnać system rozpinania się/zapinania się. Przy zjeździe będziesz się pocił, na krzesełku marzł, więc w kółko trzeba się odpinać/zapinać, ściągać kominiarkę/ubierać. Czasami na początku to trudniejsze do opanowania niż sama jazda :D

0

Buty, Panowie jakie buty.
Zdałem sobie sprawę, że śniegowce potrzebne, a nie mam.

Zwykłe starczą, czy coś konkretnego szukać?

1

@lampasss a na wycieczki w góry się wybierasz, czy tylko po mieście i stokach? Na stoku używa się butów narciarskich, więc tu problem odpada. Jeśli wybierasz się w góry, to odwiedź sobie Decathlon, idź na dział turystyki górskiej i poszukaj jakichś ciepłych. Jeśli nie idziesz w góry, to wystarczą ci normalne buty, których używasz zimą.

1

Co do butow gorskich nie kupuj butow od Meindla bo niby topowa firma za gruby hajs, a w moich po kilku latach bardzo lekkiego uzywania spod sie zbiodegradowal i odpadly podeszwy, w dodatku dwie na tym samym wyjezdzie! Jest wiecej takich przypadkow mozna poszukac np na NGT.

A teraz niech by sie taka przygoda przytrafila gdzies w gorach daleko od cywilizacji.IMG_20241203_121132670.jpg Zalaczam foto widac ze to nie klej puscil tylko sie pianka rozpadla.

1

Jak jedziesz do okolic Zakopanego to w zależności czy to będzie czwartek czy piątek to mogą się przydać albo tenisówki albo śniegowce po kolana. Może być tak, że obie pary się przydadzą na jeden wyjazd :)
I nie żartuje, ja w alpy w marcu biorę tenisówki. Bo buty narciarskie jak masz to ubierasz pod autem/ w ośrodku jak jest skibus, jak nie masz to największy challenge to dojść do wypożyczalni i z powrotem.

Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.

Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.