To co dasz dziecku od siebie będzie wprost proporcjonalne do tego co dziecko da Tobie w przyszłości.
Możesz rozegrać to na dwa sposoby:
mieć szczęśliwe kochające dziecko które będzie Cię wspierać (np. w starości) i w swoim życiu odwzajemni się Tobie tym samym (jeden warunek: najpierw Ty musisz mu to dać)
lub
być osobą która dała życie temu dziecku i wypełniać obowiązki rodzica bo wypada, wtedy nie ma żadnych warunków - a dziecko w przyszłości np. przyjdzie na Twój pobrzeb bo wypada (do takich sytuacji relacja się ograniczy)
Dla mnie każdy moment, który spędziłęm ze swoimi dziećmi (od urodzenia) był najwspanialszą rzeczą jaka mnie spotkała w życiu - tego rzyczę i Tobie :)
- 1
- 2
- Rejestracja:ponad 12 lat
- Ostatnio:6 miesięcy
- Postów:8
- Rejestracja:około 3 lata
- Ostatnio:około rok
- Postów:2000
sieedukuje napisał(a):
Powiem to co inni wcześniej... do wieku 1,5/2 lat jest gorzej, bo nie ma takiej komunikacji... potem słodziak zaczyna mówić, biegać i zaczynają się fajne zabawy, można zapomnieć, że się ma 30+ lat i bawić się w co tylko chcesz. Dziecko zaczyna przychodzić, przytulać się, mówić fajne rzeczy, uczyć się... zaczniesz czuć satysfakcję z kolejnych osiągnięć, zabawa będzie coraz lepsza... a na końcu zacznie przychodzić i będzie mówiło, że cię kocha, będzie cię broniło, będzie chciało ci pomagać... będzie zadawać niesamowite pytania, na które nigdy byś nie wpadł...
A skąd ta pewność? A może to nigdy nie będzie słodziak, tylko wkurzający gówniak. Jeżeli ktoś nadaje się na ojca, to dziecko od początku jest słodziakiem. Jeżeli nie jest, to prawdopodobnie nigdy nie będzie. Albo tylko do czasu, gdy przeszkodzi w graniu w planszówki albo w czymkolwiek innym. To jest kwestia priorytetów w życiu, niektórzy do tego nigdy nie dorastają.
- Rejestracja:około 3 lata
- Ostatnio:ponad rok
- Postów:2310
aj napisał(a):
To co dasz dziecku od siebie będzie wprost proporcjonalne do tego co dziecko da Tobie w przyszłości.
Nie odda. Nikt tego nie zagwarantuje.
Albo przynajmniej: absolutnie nie należy się na to orientować.
Rodzicielstwo nie jest grą o zagwarantowanej sumie dodatniej.




- Rejestracja:ponad 14 lat
- Ostatnio:dzień
Moje kaszko skoczyło właśnie roczek i dopiero jak zaczął się z nią jakiś kontakt czy raczkowanie to zacząłem się bardziej bawić bo w końcu się da. Weź też pod uwagę, że na akceptację dziecka musisz mieć czas i w sumie u mnie to chyba zajęło z pół roku (strzelam). Kobieta ma inaczej ona je nosi 9mc przy sobie więc i czuje to bardziej. A z wychodzeniem też przestałem czuć potrzebę ale jakoś mnie to nie boli. Dla mnie w Twojej historii nie ma nic niepokojącego wyluzuj.
- Rejestracja:około 7 lat
- Ostatnio:dzień
- Postów:266
gajusz800 napisał(a):
A skąd ta pewność? A może to nigdy nie będzie słodziak, tylko wkurzający gówniak. Jeżeli ktoś nadaje się na ojca, to dziecko od początku jest słodziakiem. Jeżeli nie jest, to prawdopodobnie nigdy nie będzie. Albo tylko do czasu, gdy przeszkodzi w graniu w planszówki albo w czymkolwiek innym. To jest kwestia priorytetów w życiu, niektórzy do tego nigdy nie dorastają.
Nie zetknąłeś się nigdy z przypadkiem, że ktoś dobrze się czuje z dziećmi w określonym przedziale wiekowym, a w innym nie? I myślę że w przypadku mężczyzn jest to bardzo częste zjawisko, że raczej woleliby nie mieć do czynienia z dziećmi poniżej jakiegoś tam wieku. Założycielowi wątku pozostaje mieć nadzieję, że będą go cieszyły interakcje z dzieckiem już kilkuletnim, a nie np. dopiero kilkunastoletnim.
I nie wiem czemu tutaj mieszasz "dorastanie". Po prostu różni ludzie są predysponowani do różnych ról społecznych i nie wszyscy mają w swojej naturze element umożliwiający im odczuwanie satysfakcji z interakcji z dziećmi (dziećmi w ogóle, lub w danym przedziale wiekowym).
- Rejestracja:około 3 lata
- Ostatnio:około rok
- Postów:2000
Przecież to jest bardzo proste. Albo nadajesz się na rodzica albo się nie nadajesz. Nie ma czegoś takiego, że z dzieckiem czujesz się dobrze albo źle i to w jakimś przedziale wiekowym. Dziecko to nie jest twój kolega, tylko twoje dziecko. Jeżeli nie rozumiesz tej różnicy, to jedyne na co cię stać to bycie niedzielnym "ojcem" od chodzenia na ryby i dawania pieniędzy żeby nie zawracał d**y.
Owszem spotkałem się z takimi przypadkami. Najgorzej, jak oboje rodziców ma takie podejście. I w praktyce żadne wychowywanie nie istnieje, bo w tym akurat przedziale wiekowym to czują się z nim źle i według waszych rad, mają potomka w dupie i "robią swoje".
Btw, a czemu przedział powyżej 2 lat? A może przedział 5-10? Albo 10-15? O dorastaniu do roli rodzica wspomniałem celowo, bo takie myślenie jest typowe w wieku powiedzmy 15-20 lat, potem niektórzy z niego wyrastają, a niektórzy nie.
- Rejestracja:ponad 3 lata
- Ostatnio:2 dni
- Postów:62
@gajusz800: wydaje mi się, że sporo racji ma gajusz800, jak i renderme; to trzeba czuć, ale i można się sporo nauczyć. dziecko to mały człowiek - chodzi przede wszystkim o wejście w emocjonalny rezonans, wymianę na tym polu. jeśli pojawia się problem, pomocne mogą być np. książki psychologiczne, poradnictwo.
"Dla mnie każdy moment, który spędziłęm ze swoimi dziećmi (od urodzenia) był najwspanialszą rzeczą jaka mnie spotkała w życiu - tego rzyczę Życzę i Tobie :)"
oby każdy rodzic przeżywał to tak:) rodzicielstwo stanowi także lekcję dla nas, ma swój wymiar duchowy. warto zastanowić się, co chcemy dzieciom przekazać.

- Rejestracja:około 6 lat
- Ostatnio:ponad rok
- Postów:136
@gajusz800:
Ja po prostu uważam, że w większości przypadków nawet jeśli dana osoba wychodzi z takiego środowiska, gdzie nie było kultywowania miłości rodzinnej i ma problem z relacjami i dziećmi... to jeśli się chce, to można wiele rzeczy wypracować. Bo relacja a emocje to są dwie różne sprawy. Oczywiście dobrze jeśli emocje są od początku, ale na koniec najważniejsze jest to, ile pracy włożysz, żeby relacje z dzieckiem wypracować. Trzeba mieć dużo cierpliwości, czasem obniżyć wymagania i być może przeczytać jakąś książkę i rozmawiać z dzieckiem, zamiast zlać tyłek pasem, jak to robili "nasi" rodzice.
Totalnie się nie zgadzam ze stwierdzeniem, że "albo się nadajesz, albo nie". Przecież tak to można obalić każdą tezę. Człowiek jest istotą, która może nauczyć się wszystkiego. To, że nie "umiesz w relacje" nie oznacza, że nie możesz się nauczyć. Tylko pozostaje kwestia czy chcesz... przecież tak samo jest w związkach... to tak nie działa, że raz powiesz, że kochasz i pyk... trzeba nad tym pracować, żeby mieć relację i emocjonalne zaangażowanie. I mówię to z perspektywy osoby niezbyt wylewnej i okazującej uczucia, sam się tego musiałem nauczyć (także do mojego dziecka) i nadal się uczę.
A to czy dziecko jest słodziakiem czy gówniakiem to jest to tylko kwestia włożonej w dziecko pracy. Mój 5-letni smok też potrafi mnie zagrzać w sekundę, ale poza tym jest grzecznym, inteligentnym chłopcem, ale żeby to tak wyglądało, musiałem poświęcić z żoną dużo czasu i musieliśmy włożyć w to bardzo dużo pracy, wytrwałości i konsekwencji, samo się nie zrobi.
Aha i żeby uprzedzić... oczywiście, że są przypadki beznadziejne i zdarzają się różne sytuacje, ale to nie jest powód, żeby generalizować i demotywować gościa, który założył temat.
- Rejestracja:około 9 lat
- Ostatnio:ponad 2 lata
- Postów:251
"Nie gramy już w planszówki, nie jeździmy nigdzie (poza rodziną), nie spotykam się ze swoimi znajomymi." - chyba nie sądziliście, że po urodzeniu się dziecka Wasze życie będzie takie samo jak dawniej :) Spokojnie jeszcze tylko z 20 lat i będzie z górki :) Tak poważnie to pierwszy rok jest najtrudniejszy szczególnie jak jest to pierwsze dziecko. Później żłobek / przedszkole /szkoła i zanim się obejrzysz będzie się pakowało i wyprowadzało z domu. Dzieci kocha się miłością bezwarunkową niezależnie jakie będą.

ale [CIACH!] cerrato z tym zabijaniem. nie wiem jakim trzeba byc zjebem zeby tak powiedziec, ze nie zabiles kogos pomimo tego co robi i ze to jest dowodem milosci. gowno prawda pani
@KlausSchwab: nie bierz wszystkiego tak dosłownie, trochę dystansu oraz umiejętności czytania między wierszami :/



- Rejestracja:ponad 22 lata
- Ostatnio:3 dni
- Lokalizacja:Poznań
@HieronimBerbelek ja ze swojej strony za 3..4 lata służę pomocą w kwestii "w co zagrać z xx latkiem" ;-)
Szafka z planszówkami to pierwsza rzecz, do jakiej się młoda rzuca po wejściu do domu ;)
- 1
- 2