Jeśli człowiek ma talent, to liberalnym państwie nie będzie ograniczany i będzie mógł się spokojnie rozwijać. Natomiast większość z tych ubogich nie nadaje się do dobrze płatnej pracy, ew mało jest pracy wymagających zerowych kwalifikacji.
Pracy nie należy dawać (to byłby komunizm czy socjalizm, gdzie jest bardzo rozbudowany organ państwowy z wieloma nisko wykwalifikowanymi robotnikami), ale ułatwiać jej zdobycie.
Dom z drewna jest tani i szybko się buduje. Mój znajomy mieszka w takim i uważam że to całkiem spoko miejscówka.
Biorąc pod uwagę te trzy argumenty, ludzi ubogich można by (zaznaczam: można by, czyli jest to tylko jedna z możliwości pomocy) przesiedlić do rejonów z żyznymi ziemiami i wydzierżawić im na kilka lat, bez żadnych odsetek, sprzęt do uprawiania ziemi oraz drewniane domy. Innym sposobem na zarabianie jest np sprzątanie. Przy braku podatków (tzn bardzo niskich) i różonorakich zobowiązań oraz skomplikowanych procedur przy otrzymywaniu lub dawaniu pracy ludzie chętnie wynajmowaliby usługi ubogich ludzi (którzy dzięki swojej pracy wkrótce przestaliby być ubogimi).
Socjalistyczne media utrwaliły w ludziach motto "równe szanse". Jest to całkowicie sprzeczne nawet z tak podstawową teorią jak teoria Darwina, w której istnieją przecież słabsze i silniejsze jednostki i tylko dzięki temu następuje ewolucja. Nie wolno dawać ludziom pieniędzy za darmo, to najgorsza rzecz jaką można uczynić - dowodów chyba nie trzeba przytaczać (wystarczy spojrzeć na kulturę Cyganów, którzy zajmują się tylko i wyłącznie żerowaniem na państwie). Nie wolno także utrzymywać pracowników, którzy przynoszą straty - takich jest bardzo dużo w firmach państwowych, w których topi się grube miliardy.
Zauważcie też że sporo z tych ubogich chce być ubogimi. Jeśli nawet coś zarobią to nie inwestują tego lecz przepijają. Czy mamy być ślepymi na takie zachowanie?
Wracając do tematu:
Poszkodowanym można by (tu też zaznaczam że to jest jedna z możliwości) np wydzierżawić mieszkania na terenach niezalewowych po kosztach na kilka lat. Po tym okresie byliby traktowani jakby powodzi nie było.
Inaczej wygląda sprawa osób niezdolnych do pracy. W normalnym kapitalistycznym państwie ze zdrowym społeczeństwem takimi osobami powinny zająć się instytucje charytatywne (już o tym pisałem). W przypadku gdyby takie się nie tworzyły państwo mogłoby dołożyć tymczasowo jakiś podatek w celu opłacenia opieki nad nieszczęśnikami, np za zgodą społeczeństwa.
Podsumowując, liberalizm skłania do samodzielności i daje wolność. Zabiera też poczucie bezpieczeństwa, ale to poczucie jest i tak złudne, ponieważ socjalizm przynosi straty, a więc w dłuższym okresie powoduje kryzys ogólny, nie tylko wśród najmniej zdolnych do pracy. Jednak to poczucie można sobie samemu zapewnić jeśli jest się dostatecznie sprytnym, albo ma się przyjaciół czy rodzinę, która jest gotowa wesprzeć.
Buntownicze wioski to piwo które stare rządy nawarzyły i nowe muszą je wypić. Można spróbować przekupywać ludzi, tzn dawać im pieniądze za przesiedlenia. Można też przestać wspierać teren przeznaczony pod polder - usuwać szkoły publiczne itd.
Straszny offtop zrobiłem ale dopiszę jeszcze jedno:
Nie wiem jak wy, ale wg mnie najbardziej zawistnymi ludźmi są ludzie biedni lub tacy co uważają się za poszkodowanych przez los. Ludzie bogatsi czy sprytniejsi i zarabiający bezstresowo na siebie są za to bardziej skorzy do pomocy. Polska jest niezbyt zamożna i tutaj obowiązuje mentalność typu lepiej jak sąsiad zbiednieje niż jak ja się wzbogacę. W liberaliźmie na pewno to by się odwróciło.
Liberalizm nie jest też równoznaczny ze spadkiem bezrobocia. W zasadzie to na początku transformacji socjalizm => kapitalizm należałoby się spodziewać wzrostu bezrobocia spowodowanego brakiem wykwalifikowanych pracowników z doświadczeniem w prywatnych firmach. Ludzie z niepotrzebnymi zawodami (typu urzędas górnik stoczniowiec itd) boją się tego i nie chcą kapitalizmu. I przez to właśnie dalej jest komunizm.
Sorry za offtop ;]
PS:
Mogę bajki pisać bo wypiłem właśnie trochę piwa ;p