No to jak nie ma to powinni łapać właścicieli botnetów w 5 minut. W końcu taki koleś używa naraz kilkaset tysięcy komputerów, a więc powinno być kilkaset tysięcy razy łatwiej.
Może w tym przypadku agresor właśnie zamówił sobie usługę u takiego właściciela botnetu?
Teoretycznie wlasciciela botnetu latwo namierzyć gdyby nie to, że
po 1.) najczesciej kontroluje sie komputery z innego panstwa
po 2.) komunikujesz sie z nimi posrednio a nie bezposrednio
A wiec wchodzi w gre sprawa techniczna jak i prawna.
No i gdyby zamowila taka informacje u wlasciciela botnetu byloby to naprawde trudne do namierzenia. Ale nie zmienia to faktu ze znamy agresora :) wiec odwet mozna wziasc.
A cos czuje ze gdyby miala pod soba botnet to by ten atak inaczej wygladal wiec taki scenariusz jednak wedlug mnie odpada :P
najzwyczajniej w swiecie babka ma cos z glowa i sie jej to nie znudzi poki nie dostanie po dupie.