Pomysł ciekawy, ale na ten moment absolutnie niewykonalny (przynajmniej w większej części, ale o tym później). Wiele osób o tym nie wie, ale polskie prawo zawiera bardzo dużo tak zwanych "luzów decyzyjnych", co sprowadza się do tego, że obok treści samego przepisu, istotne znaczenie ma także czynnik ludzki, odpowiedzialny za wyrok czy decyzję. Innymi słowy, to nie działa tak jak warunki w programowaniu, że jeżeli A to B i sprawa załatwiona. Bardzo często jest tak, że na podstawie samych dowodów nie da się wprost stwierdzić, że ten ma rację, a tamten się myli. Wtedy w grę wchodzą aspekty pozaprawne, takie jak doświadczenie życiowe czy nawet zwykła ludzka intuicja.
Taki przykład:
Rozwiedzeni rodzice walczą w sądzie o miejsce stałego pobytu dziecka. Jako że mieszkają bardzo daleko od siebie (jedno przebywa za granicą), nie ma mowy o opiece naprzemiennej (tzn. takiej, w której rodzice "wymieniają" się dzieckiem i mieszka ono raz u jednego, raz u drugiego) i po prostu młode musi zamieszkać na stałe u jednego z nich, w czasie gdy drugi rodzić będzie mieć prawo do kontaktów w określonych terminach. Sąd bada sprawę i wychodzi mu, że:
- Oboje rodzice mają tak samo dobre warunki bytowe dla dziecka (tzw. wysoki standard mieszkaniowy).
- Oboje rodzice mają dobrze płatną pracę i jednocześnie mogą sobie pozwolić na spędzanie sporej ilości czasu z dzieckiem.
- Oboje rodzice mają dobry dostęp do infrastruktury niezbędnej dla rozwoju i wychowania dziecka (w pobliżu ich miejsca zamieszkania jest dobra szkoła, kino, basen itd).
- Oboje rodzice mają dziadków do pomocy, którzy chętnie będą brać udział w wychowaniu dziecka.
- Oboje są doskonale zorientowani w potrzebach dziecka i mają dużą wiedzę na temat jego wychowania i opieki nad nim.
- itd.
Innymi słowy, oboje rodzice wydają się spełniać wszystkie warunki niezbędne do zapewnienia dziecku tego, czego ono potrzebuje. Niestety tylko jedno z nich może mieć młode stale przy sobie i sąd musi kogoś wybrać... Co się robi w takie sytuacji? Ano najczęściej kieruje się doświadczeniem w podobnych sprawach i intuicją. Sąd powinien spróbować odrobinę poznać tych rodziców i ocenić - na tyle, na ile to możliwe - któremu z nich "lepiej z oczu patrzy", tak po prostu. A potem jeżeli któreś z rodziców (albo też np. prokurator) tego zażąda, to sąd musi sporządzić uzasadnienie swojego orzeczenia, w którym powinien być w stanie racjonalnie wyjaśnić motywy swojej decyzji i zwyczajnie "obronić" swoje stanowisko, także przed sądem wyższej instancji, który ewentualnie będzie badać słuszność orzeczenia. Jak to przetłumaczyć na język programu?
Kolejna sprawa, to - jak ktoś już wcześniej wspomniał - częsty brak odpowiedniej precyzji naszego prawa (czasem zamierzony, czasem nie). Są nierzadko takie sytuacje, że jeden krótki i z pozoru oczywisty przepis staje się podstawą do trwających dziesiątki(!) lat rozważań i dyskusji, skutkujących powstaniem tysięcy(!) orzeczeń sądowych, komentarzy, glos, wykładni, często bardzo ze sobą sprzecznych... Baa, bywa tak, że np. SN zaproponuje jakąś wykładnię, z którą wszyscy się zgadzają (a inne sądy zaczynają ją traktować jako taki drogowskaz orzeczniczy) i która funkcjonuje sobie w obrocie prawnym np. 20 lat, ale potem SN zmienia zdanie, tworząc zupełnie nową linię orzeczniczą, całkowicie sprzeczną ze swoim wcześniejszym stanowiskiem (a powód tego jest prozaiczny, z upływem czasu do SN po prostu przychodzą nowi sędziowie, którzy mają inne poglądy i zapatrywania na wiele spraw życia codziennego) i wszystko odwraca się o 180 stopni. Znowu, jak to uwzględnić w programie?
Niemniej, jak zasygnalizowałem na wstępie, pewna automatyzacja jest możliwa. Ja sam - jako że coś tam umiem wyklepać ;d - napisałem sobie generator "wniosków o stwierdzenie nabycia spadku z mocy ustawy". Ich struktura w 95% przypadków jest identyczna i dosyć prosta. Podaje się dane zmarłego (przede wszystkim gdzie i kiedy zmarł), dane jego ustawowych spadkobierców, przypadające im udziały spadkowe (to zwykłe dzielenie ułamków), uzasadnienie żądania (też można je wygenerować automatycznie) i w zasadzie tyle. Oczywiście są i bardziej niestandardowe wnioski, gdzie opis stanu faktycznego jest dużo bardziej skomplikowany i trzeba to zrobić ręcznie, ale to stosunkowo niewielki procent. A jako że moja kancelaria specjalizuje się właśnie w prawie spadkowym, to takich wniosków piszę dosyć sporo. Dzięki automatyzacji zamiast poświęcać godzinę na jeden, mogę go skrobnąć w 10-15 minut i nawet nie bardzo muszę myśleć o tym co robię :).