Żadnego kryzysu nie ma. Ludzie przyzwyczaili się do bańki i dobrobytu, który był wcześniej. Teraz jest tak jak powinno być, ale branża jest przesycona wannabe, którzy weszli na rynek za czasów dodruku. Teraz firmy mogą narzekać i bawić się jak szukają zwykłego klepacza bez szczególnych umiejętności. Stąd trudniejsze rekrutacje i więcej CV na jedno miejsce.
Pierwszy raz się z gościem zgodzę.
Po prostu branża wróciła do normalności.
NIEnormalnością było taśmowe przyjmowanie ludzi bez wykształcenia kierunkowego i doświadczenia po kursach 3 miesięcznych.
Ja podczas bańki zostałem przyjęty bez studiów IT i expa na mida. To jest śmiech na sali po prostu.
I o ile ja byłem wszechstronnie przygotowany mimo wszystko do swojego stanowiska, mimo że nie ukończyłem żadnego kursu, a wiedzę nabyłem z podręczników i darmowych tutków, to zdarzło mi się pracować z technicznymi, którzy:
a) nie potrafili włączyć cmd;
b) nie znali takich poleceń w konsoli jak "cd";
c) nie znali podstawowego znaczenia kodów http;
d) nie byli w stanie nic zrozumieć z kodu pisanego w innym języku niż ten, który ktoś im bezmyślnie wtłoczył do łbów na jakimś bootcampie;
e) nie rozumieli i nijak nie potrafili sobie poradzić z jakimikolwiek błędami, które dostawali w konsoli podczas commitowania / pushowania / dowolnych poleceń w konsoli, które odtwarzali bezmyślnie jak małpy - to to była plaga dosłownie. Wspominam moją stacjonarną pracę właśnie głównie przez pryzmat wiecznego wstawania i pomagania innym z ich błędami w konsoli (będąc w pierwszej robocie w IT w życiu)
Wiele wiele innych, nad którymi nie chce mi się nawet rozwodzić.
Powiem tak, jeżeli co druga panna po dietetyce, czy innym kulturoznastwie z jaką gadałem była w trakcie, albo po PRZEBRANŻOWIENIU to już trzeba było się spodziewać, że niedługo to wszystko J E B N I E
Obecną sytuację traktuję jako pewnego rodzaju korektę, która wytnie z rynku słabiaków i ludzi z przypadku.
ps. w zeszłym tygodniu dostałem z 10 zaproszeń do rekru na linkedinie oraz jestem w trakcie drugiego w tym roku procesu podwyżkowego. Nie narzekam.