Koniec pracy zdalnej

0

W Amazon narasta konflikt pomiędzy firmą, a pracownikami. Od nowego roku pracownicy mają wrócić do pracy stacjonarnej 5 dni w tygodniu, ponieważ hybryda z 3 dniami tygodniowo w biurze ma się niesprawdzać. CEO AWS Matt Garman twierdzi, że 9 na 10 pracowników popiera zmiany XD

Pracownicy są namawiani do przeprowadzki do Seattle, pracy w biurach regionalnych lub do dobrowolnego rzucenia papierami.

Jak tam u was? Ciągle zdalnie, hybryda, czy w pełni stacjonarnie?

1

Zdalnie 100%, nie zaakceptowałbym nawet 1 dnia w tygodniu z biura (nawet nie licząc tego, że biura są poza moim miastem).

10

Myślę że robią porządki. Zwolnienia grupowe brzmią gorzej niż koniec pracy zdalnej.

4

Łe tam, temat był wałkowany wiele razy. Wiele firm albo pracowało od zawsze zdalnie, albo większość przekonała się do zalet w trakcie covida. Jeżeli jakieś szefostwo zmusza do powrotu to biur to zawsze z jednego z 2 powodów:

  1. Ma utrudniony micromanagment, i ciężko komuś patrzeć na ekran i liczyć jak długo pracownik robi siku. Jeżeli nie oprogramowanie szpiegujące do trackingu czasu, to właśnie najprościej do biura.
  2. Najczęstszy powód - zwolnienia. Tym bardziej w US prawo i umowy są tutaj bardziej skomplikowane i na korzyść pracownika. Wypowiedzenie umowy dla pracodawcy to duże koszty (odprawy) i zła prasa. Więc lepiej jest zmusić pracownika by dobrowolnie odszedł. A jak to najprościej zrobić? Kazać mu wrócić do biura. Niewielu wróci, bo większość wyprowadziła się daleko. Więc jedyne co takiemu gościowi pozostaje to dać wypowiedzenie.

I drugi punkt to nie są moje teorie spiskowe tylko fakt dzisiaj dobrze znany. Managment z korpo sam się do tego dumnie przyznaje na podcastach czy innych wywiadach. Ot, dobra strategia biznesowa, a stocki rosną.

3

Przeciez wiadomo ze to jest sposob na pozbycie sie pracownika w bialych rekawiczkach - masowe zwolnienia bez masowych zwolnien.
Masa osob odejdzie z wlasnej woli po takim oswiadczeniu i cel osiagniety.

3

@wartek01:

Zauważyłem, że ludzie, którzy się mocno opieprzają na home office równie często tłumaczą, jak pozytywnie to wpływa na ich wydajność.

Bo to jest prawda :) a przynajmniej nieco niefortunny skrót myślowy.

Jak pracuję z domu, to zwykle daję radę zrobić najważniejsze rzeczy na dany dzień rano w ciągu 1, góra 2h, zanim ludzie wstaną z łóżek. Wszystko co wymaga skupienia robię wtedy. A resztę dnia można spokojnie się w cudzysłowie "opieprzać" - ale oczywiście nie chodzi tutaj o granie w gry i oglądanie seriali, raczej o pilnowanie slacka żeby odpowiedzieć szybko, czy ktoś ma jakiś problem, coś komuś z Javą pomóc, spotkania, planingi scrumowe itd. Wiadomo w czasie spotkań zakładamy słuchawki BT, odkurzacz/mop/szmata do ręki i odzyskujemy czas warty pewnie rocznie tysiące złotych, który to czas w biurze zwykle trzeba zabijać gapieniem się w fejsa na telefonie.

0

U mnie po covidzie przyszedł mail że wszyscy mają wracać do biura po czym nikt tego nie sprawdzał. Chyba że po kryjomu, nikt się upominał, może sprawdzał odbicia na bramce i na tej podstawie przyznawali podwyżki.

0

WEybrałem "hybryda 1 dzień w biurze", ale jest to właściwie mój wybór. Zwyczajnie dogadaliśmy się w zespole, że raz w tygodniu wpadamy do biura sprawdzić czy jeszcze stoi, zobaczyć się i pogadać na żywo. Firma coś tam kiedyś przebąkiwała o "return to office", ale na niższych szczeblach zostało to rozmontowane w prawdziwie korporacyjnym stylu. Nie mam swojego stałego biurka, nie ma miejsca, żeby to biurko postawić. Czasami organiujemy jakieś ogólnozespołowe zjazdy (część ludzi jest z innych miast), albo trafiają się odwiedziny ważnych ludzi i prośba o zrobienie tłoku na korytarzach.

0
Adin napisał(a):

Myślę że robią porządki. Zwolnienia grupowe brzmią gorzej niż koniec pracy zdalnej.

Tak samo myślę, tylko że to nie jest najbardziej logiczne podejście - jest duże prawdopodobieństwo że zostaną "mierni ale wierni" a szukać nowej (zdalnej) pracy będa szukać ci ogarnieci, choć wiadomo - dochodzą jeszcze osoby które się przeniosły poza miasta z biurami i to one będą głownie dotknięte tym powrotem do biur

0

Hybryda, ale była nawet przed covidem.
Dodatkowo firma zatrudnia więcej pracowników niż ma stanowisk pracy więc nawet nie może wszystkich zagonić do biur na raz chyba że zrobi najpierw duże cięcia

5

Byłem bezrobotny - udało mi się znaleźć pracę zdalną, wcześniej miałem niezłą ofertę stacjonarnej którą odrzuciłem.
Główne powody to takie że:

  • nie lubię dojeżdżać do pracy
  • nie lubię waflować się po kawkach
  • pracuje dla firmy z asynchronicznym modelem pracy - dla mnie idealnie się to sprawdza, ponieważ wstaje o 4/5 rano ogarniam robotę do 10-11 i mam wolny czas dla siebie - po prostu jestem rozliczany za efekty a nie za to ile w biurze przesiedzę i kaw wypiję co mi bardzo odpowiada ponieważ wolę ten czas dużo bardziej produktywnie wykorzystać.

Oferta stacjonarna była fajna ale wcześniej podczas moich poprzednich prac zbudowałem oszczędności pospłacałem kredyty trzymam finansową rękę na pulsie i nie potrzebuje do wszystkiego się dostosowywać co każdemu życzę.

Praca zdalna ma te zalety, że można dostosować się do swojego biorytmu wykorzystać czas na dojazdy np idąc na spacer czy pobiegać lub siłownie i po prostu być bardziej produktywnym. W biurze zazwyczaj leciał mi czas na oglądaniu neta, pobudzaniu się kawą aby przetrwać do 17 a teraz mi zależy żeby na pierwszym miejscu ogarnąć robotę i mieć czas dla siebie

1

Przez ostatnie 2 lata pracowałem hybrydowo (na to się umówiłem), 1-2 razy w tygodniu jeździłem do biura (miałem blisko), ale generalnie było to dogadywane z przełożonym, bez ścisłych ram. Po przejściu firmy na ręczne sterowanie zarządu było parcie na pracę stacjonarną, ale jakoś się temu opieraliśmy. Dopiero na okres wypowiedzenia prezes januszexu jednostronnie zmienił mi miejsce pracy na położone po drugiej stronie województwa i zażądał stacjonarnej obecności każdego dnia w ściśle określonych godzinach. To była taka forma prymitywnej (i niezgodnej z treścią UoP) zemsty za to, że nie czekałem potulnie na wręczenie mi wypowiedzenia, tylko odszedłem na własnych zasadach (ale zgodnie z prawem pracy oczywiście). Plus chyba zarząd uroił sobie (tu akurat tylko moje przypuszczenia, ale raczej jestem pewny, że tak było), że w okresie wypowiedzenia będę robił OE na remote (tym bardziej, że wcześniej zabrali mi wszystkie sprzęty i dostępy, bo myśleli, że uznamy wcześniejsze przedłużenie umowy za niebyłe, co było dość absurdalnym myśleniem).

Po tych wszystkich przygodach zaczynam pracę w pełni stacjonarną poza IT plus zacząłem doktorat. Nie jest to wszystko może optymalne rozwiązanie, ale mam w tym swoje cele. Do IT wróciłbym chyba tylko na fully remote, inaczej średnio mi się opłaca ponowna degradacja do roli wykształconego niebieskiego kołnierzyka przy tym, jak dużo czasu, nerwów i pieniędzy przepala się na dojazdy. Ale na razie się na to nie zanosi, bo wiadomo, jak wygląda sytuacja na rynku i po niemal bitym roku kopania się z koniem mówię dość, starczy tego czołgania przez HR'y i sfrustrowanych rekruterów tylko po to, żeby na koniec usłyszeć, że stosuję zbyt fachowe słownictwo i nie można mnie zatrudnić, bo stwarzałbym problemy komunikacyjne w zespole XD.

1
Matteo Mongke napisał(a):

żeby na koniec usłyszeć, że stosuję zbyt fachowe słownictwo i nie można mnie zatrudnić, bo stwarzałbym problemy komunikacyjne w zespole XD.

Złoto xD Szpanowałeś słownictwerm, to się doigrałeś. Przyznaj się, jakich słów używałeś? "Obiekt", "klasa", "funkcja" czy coś bardziej wyszukanego? 😆

2

100% remote, opcjonalnie z biura ja ktoś ma ochotę, ale bez przymusu. Nic się nie zanosi, żeby to się zmieniło.

0

IMO praca z domu na dłuższą sprawdzi się tylko jak ktoś ma do tego oddzielny pokój całkowicie wyizolowany od reszty domu tak że domownicy tam w ciągu dnie nie wchodzą i do którego się nie wchodzi po zakończeniu pracy. Do tego trzeba być już raczej doświadczonym specjalistą niż juniorem. Inaczej to psychiczna męczarnia.

3

Ankieta jest tendencyjna, między "2-4 dni w miesiącu w biurze" a 100% w biurze jest np. 1 dzień w tygodniu w biurze, czy 3 dni w tygodniu w biurze, to znaczna różnica a wszystko wrzucane do jednego wora "więcej niż 4 dni w miesiącu".

3
aoeuidhtn napisał(a):

i do którego się nie wchodzi po zakończeniu pracy.

Znowu szkodliwe generalizowanie. Pracuję zdalnie i częściowo hybrydowo od 7 lat, i nigdy nie miałem problemu z tym, że pracuję i nie-pracuję w tym samym pokoju. Więcej, na tych samych monitorach (bo firma pożycza), tej samej klawiaturze i tym samym wszystkim pracuję i odpoczywam po pracy (np. odpisując na tym forum). Inny jest tylko komputer na końcu kabelka stacji dokującej. Rozumiem, że często ktoś musi mieć fizyczny wskaźnik rozdziału pracy od nie-pracy (typu inne ciuchy), ale to wszystko dzieje się w głowie i zależy od osoby.

Dzieciom też daje się smoczek, bo wyzwala to odruch uspokojenia w mózgu. Same here, nic wstydliwego.

3

Jaki jest sens przyjeżdżania do firmy w IT? O ile nie musisz pracować z hardwarem który znajduje się na miejscu to nie widzę żadnego. Wydaje mi się że to jest to tylko po to by Pan mógł od czasu do czasu osobiście skontrolować swojego niewolnika albo by uzasadnić koszty wynajmu biura. Wszelkie spotkania zespołowe można prowadzić online i wcale nie jest to mniej efektywne.

1

Od końca 2019 100% zdalnie. U mnie hybryda by się nie sprawdziła.Raz byłem w wawce jeden dzień w biurze. Nie idzie się skupić na pracy, piłkarzyki, konsola, pogaduszki itp.

1
szydlak napisał(a):

Od końca 2019 100% zdalnie. U mnie hybryda by się nie sprawdziła.Raz byłem w wawce jeden dzień w biurze. Nie idzie się skupić na pracy, piłkarzyki, konsola, pogaduszki itp.

Jakby chociaż tego open space'u nie było wszędzie. Ale nie, trzeba upchnąć wszystkich na wielkiej hali (jak w fabryce). I potem z drugiego końca space'u słyszysz jak jakiś PM robi 4go calla tego dnia

Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.

Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.