Szlifować angielski czy uczyć się niemieckiego?

1

Obecnie mam w miarę stabilny projekt, ale przeglądając oferty, wielokrotnie natrafiałem na takie, w których wymagany jest komunikatywny niemiecki. Co sądzicie o tym, aby poświęcić czas na naukę niemieckiego do poziomu, powiedzmy, B1, aby wyróżnić się na rynku, a w przyszłości móc np. bezpośrednio aplikować do firm w Niemczech lub Szwajcarii? Czy warto na to poświęcać czas? Czy zamiast tego może po prostu szlifować angielski do poziomu ~C1, aby być bardziej komunikatywnym i mieć lepsze perspektywy? Nie chodzi mi o role stricte menedżerskie, ale takie, które wciąż wymagają programowania (w moim przypadku FE Angular)

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

2

Znam angielski ~C1 i niemiecki kiedyś B2 teraz pewnie ciut niżej.

Angielski: przekłada się na zarobki w IT, zwłaszcza jak mówisz płynnie bez mocnego akcentu.
Niemiecki: 1 lub 2 oferty pracy na rok dla programisty z niemieckim, obie płaciły poniżej tego co dostałem od amerykańskich startupów.

Piszę z perspektywy warszawiaka, tutaj za użycie niemieckiego naulicy można jedynie dostać po ryju. Zapewne osoby z Wroc i Krk będą miały większy pożytek z tego języka...

4

Angielski zawsze się przyda, Niemiecki może być dodatkowym atutem.
Matematykę zostawiam Tobie.

5

Pracowałem w RFN 4 lata. Jak chcesz z nimi szprechać po ichniemu, to min. C1 (jak będziesz dukać, to sami przejdą na angielski).
Wróciłem do PL, szukałem pracy zdalnej w DACH i niestety, oferty od nich są dużo niższe niż z amerykańskich firm. Ostatnio zgłosiła się do mnie jedna firma, szukali kogoś na 2-3h dziennie, rzuciłem im od niechcenia 50E netto / h, to się obruszyli i powiedzieli, że bardziej myśleli o 20E :) Rozpoznawalna firma z e-commerce, miałem im kilkunastu baz pilnować (łącznie z produkcją). Ogólnie, jak nie pracujesz na miejscu u nich z biura, to wolą wziąć kogoś z Indii za grosze (nawet pomimo tylu artykułów mówiących, jak to cenią polskich inżynierów).
Drugie primo - niemiecki w Austrii trochę się różni od niemieckiego w Niemczech (a idąc dalej, pracowałem w Hesji i jak ludzie przeszli na ten ich Hessisch, to miałem problem ze zrozumiemien wszystkiego, co mówili). Niemniej jednak polecam naukę niemieckiego i wyjazd do nich, przynajmniej na jakiś czas. Fajna sprawa, nie wiem jak teraz, ale kilka lat temu na miejscu można było więcej odłożyć niż w Polen.
PS. Ja angielski i niemiecki znam na C1, hiszpański B2, wczoraj siedziałem na callu ze Szwajcarami (z niemieckojęzycznego kantonu), ale z naszej firmy mają przydzielonego managera z Hiszpanii, dodatkowo na callu byli programiści z Indii i wszyscy mówli tzw. simplified English. Kiedyś miałem parcie na szlifowanie angielskiego (brytyjski akcent, wyrafinowane zwroty itd.), ale po kilku latach na callach z Francuzami i Hindusami mi się odechciało. A "biggest offenders" są Amerykanie, jeśli chodzi o ich język ;)

0

We Wroclawiu to glownie Capgemini ma projekty niemieckojezyczne. Pojawia sie czasem jakies inne oferty, widzialem kiedys nawet opcjonalny francuski. Ale to raczej nisza i wcale nie wiaze sie z ekstra zarobkami.

1

Jak umiesz programować i znasz angielski to szanse że kolejne x języków coś zmieni chyba raczej są nikłe.

1

Podważam tezę że szlifowanie angielskiego coś ci da (to już niezależnie od tego niemieckiego) - to zależy, jaki masz teraz ten angielski. Jeśli masz problem z komunikowaniem się w kwestiach technicznych i/lub biznesowych w pracy, to jak najbardziej. Ale jeśli nie, to moim zdaniem małe szanse, że ci to pomoże jakoś wybitnie.

No bo co z tego, że ty będziesz się wypowiadać na poziomie C1 jeśli twoi współpracownicy to nie-native'y i mówią na poziomie max B1-B2? Bo na to są największe szanse. No ok może trafisz do amerykańców / brytoli / itp. i będziesz jednym z niewielu nie-native'ów jeśli nie jedynym, ale wtedy czy na pewno takie C1 znacznie zwiększy twoje perspektywy? Bo B2 to już jest poziom "ogarniam dobrze wypowiedzi związane z moją specjalizacją, porozumiewam się spontanicznie i swobodnie" co powinno wystarczyć.

3

języków obcych zawsze się warto uczyć. mi się kiedyś przydało w pracy to że japońskiego się uczę, w kwestii kodowania w UT8-8 ;) znaków 3-bajtowych. łatwo mogłam sprawdzić czy dobrze je zapisał

3

Jedno i drugie. Jak dojdziesz z angielskim do momentu gdzie mozesz czytac/ogladac sluchac audycji po angielsku bez wiekszego wysilku to pozniej zamiast przyswajac tylko tresci w rodzimym jezyku rozszerzasz swoje zrodla i umiejetnosci sie stopniowo poprawiaja. Do tego stopnia, ze czasami jak ogladam cos po angielsku (szczegolnie jak mowia tak jak w BBC english) to czasami dopiero po jakims czasie zwracam uwage ze to nie po naszemu :P Jak chcesz myslec o wyzszych stanowiskach to musisz byc w stanie klocic sie, argumentowac itp. a nie tylko rozumiec tickety w Jirze.

Niemiecki sie za to przydaje na wakacjach, wiec jakeis podstawy warto znac. Zwlaszcza jak robisz to dla siebie, a nie dla babki w szkole ktora terroryzuje klase gramatyka i poprawna odmiana przez przypadki. A ze sa rzeczowniki ktore maja inny rodzaj niz u nas to sie zabawa komplikuje. ale co do pracy to slabo z kasa, niestety rynek wyglada tak ze USA i potem dlugo dlugo nic.

4

Odczaruję trochę ten niemiecki dla polskiego deva. Nie warto się tego uczyć ani z finansowego ani z technologiczno-rozwojowego punktu widzenia. Niemiecki jest zwykle potrzebny do jakiś starych projektów, które trzeba utrzymywać i rozwjać. Często są to projekty dla jakiś ubezpieczalni, banków czy instytucji gdzie trzeba będzie rozmawiać z jakimś Niemcem NIE-developerem. Często są to osoby starsze, które pracują w firmie X od 30 lat.

Także jeżeli chcesz więcej zarabiać to niemiecki nie jest właściwym wyborem. Natomiast jeśli chcesz znaleźć spokojną posadę, za średnie pieniądze i dociągnąć do emerytury, ewentualnie trzaskać OE to Niemcy mają sporo starego softu do utrzymywania.

5

To ja dopowiem jeszcze z innej strony - moim zdaniem warto jednak uczyć się wielu języków, pozwala to rozwijać mózg w przyjemny sposób (inny rodzaj myślenia niż to, co codziennie w pracy). Nie jest to jeszcze udowodnione, ale pojawiają się badania nad wpływem znajomości języków a demencją czy chorobą Alzheimera https://news.las.iastate.edu/2021/01/28/study-shows-learning-a-second-language-thwarts-onset-of-dementia/

1

Ja uważam, że angielski to mus dla programisty, natomiast kolejne języki to ma być przyjemność- podoba Ci się niemiecki? Ucz się. Hiszpański, fiński, szwedzki? Ok, ucz się. Bardziej podszedłbym do tego jak do hobby, którego "skutkiem ubocznym" może być to, że ktoś Cię kiedyś zatrudni dzięki znajomości tego czy innego języka. Chyba że pracujesz np. w niemieckiej firmie, planujesz w niej spędzić kolejne lata- wtedy nauka pod pracę ma sens.

0

Ja to mam problem ze słuchaniem angielskiego, nawet mówienie mi wychodzi, ale ze słuchaniem najgorzej. Nie wiem jak to obejść, bo jak oglądam filmy po angielsku to zawsze z angielskimi napisami, bo inaczej nie kumam tak z 70% wypowiedzi.

0

Simple English A2 Image Nation

1

@wiewiorek sluchac i ogladac po angielsku. Mi bardzo pomoglo w osluchaniu obejrzenie po angielsku wszystkich sezonow Mayday (Air Crash Investigation). Ze wzgledu na to ze jest bardzo latwy do zrozumienia narrator, po kilku odcinkach rozumeisz slownictwo, ale ludzie juz mowia z roznymi akcentami i mozna sie osluchac. Ale i tak pozniej np. jedziesz do Irlandii czy trafias zno kogos z Teksanskim akcentem i nie rozumiesz :P

0
wiewiorek napisał(a):

Ja to mam problem ze słuchaniem angielskiego, nawet mówienie mi wychodzi, ale ze słuchaniem najgorzej. Nie wiem jak to obejść, bo jak oglądam filmy po angielsku to zawsze z angielskimi napisami, bo inaczej nie kumam tak z 70% wypowiedzi.

Musisz znaleźć coś co lubisz. Gdy ja pracowałem nad moim angielskim to słuchałem w oryginale George Carlina. Gdy uczyłem się niemieckiego to słuchałem gagów Martiny Hill i stand up'ów Caroline Kebekus oraz jakiś kanałów naukowych jak np Terra X Lesch Co. Z innymi językami podobnie. Szukałem zawsze czegoś co mnie ciekawi lub bawi. Przy hiszpańskim oglądałem bajki Disneya po hiszpańsku xD

Jeśli nie znajdziesz czegoś czego słuchasz z przyjemnością to będziesz się męczyć.

2

Stałem przed tym samym wyborem nie tak dawno. Ostatecznie nie robie ani jednego ani drugiego :D :D

ale, myslę, że celowałbym bardziej w szlifowanie angielskiego. W praktyce jak już umiesz się dogadać, to jakoś super dużo to nie zmieni, ale jak masz piękny angielski to wg mnie prezentujesz się jak profesjonalista, a często to jest ważniejsze niż umiejętności jeśli chodzi o zarobki (choć nie zawsze oczywiście). Statystycznie jak już jedno z tych dwóch, to obstawiam, że angielski może przynieść więcej korzyści

3

Ja to mam problem ze słuchaniem angielskiego, nawet mówienie mi wychodzi, ale ze słuchaniem najgorzej.

Też tak miałem. Filmy akurat są bardzo trudne w tym kontekście - bo próbujesz zrozumieć fabułę i ciąg logiczny zdarzeń przez 2h, a jak coś przegapisz to łatwo o frustrację - więc nie ma co się zniechęcać. Ja po 7 latach pracy w IT, gdzie codziennie był angielski, nadal oglądam z napisami. No chyba że coś co oglądałem 15 razy typu SW, to wtedy bez :P

Mi bardzo pomogły podcasty, jakieś nagrania z konferencji IT, coś gdzie znasz już słownictwo/kontekst i wiesz mniej więcej czego się spodziewać. Tylko bez napisów :)

0

Pracowałem 3 lata w firmie z DE, praktycznie wszystkie rozmowy, spotkania i dokumentacja były po angielsku.
Firmy w IT są mocno międzynarodowe i nawet jak mają centralę w DE, to w IT wszyscy preferują EN no chyba że masz dużo rozmów z klientami lokalnymi to co innego.

Żeby wam uświadomić skalę zmian w niemieckim IT - przypomina mi się jedna wideokonferencja na której było chyba 12 osób, a tylko ja i moja szefowa byliśmy biali.
To już nie te czasy zeby mieszkańcy niemiec mówili po niemiecku.

2
Przebrzydły Kontestator napisał(a):

Pracowałem 3 lata w firmie z DE, praktycznie wszystkie rozmowy, spotkania i dokumentacja były po angielsku.
Firmy w IT są mocno międzynarodowe i nawet jak mają centralę w DE, to w IT wszyscy preferują EN no chyba że masz dużo rozmów z klientami lokalnymi to co innego.

Żeby wam uświadomić skalę zmian w niemieckim IT - przypomina mi się jedna wideokonferencja na której było chyba 12 osób, a tylko ja i moja szefowa byliśmy biali.
To już nie te czasy zeby mieszkańcy niemiec mówili po niemiecku.

No ale, że Ty masz takie osobiste doświadczenie to nie oznacza, że tak jest wszędzie. Tam gdzie nie trzeba gadać z ludźmi od klienta którzy są NIE AjTi i mają lat 55+ to jednak ten niemiecki może się przydać. A proces starzenia społeczeństwa w Niemczech jest równie jak nie bardziej zaawansowany niż u nas w Polsce, więc mają dużo pracowników w wieku 50+.

Jeśli pracujesz tylko z młodymi osobami w wieku do 35 lat to wszystko załatwisz po angielsku. Pracuję z Niemcami w różnym wieku. Wszyscy znają dobrze angielski. Ale dokumentacja jest po niemiecku, większość komentarzy w starym kodzie jest po niemiecku. W nowych programach przeważa już angielski. Ale oni starych systemów mają bardzo dużo. Czasem trzeba coś przepisać na nowo, czasem nowy system z integrować ze starym. A osoby nietechniczne mimo, że znają angielski (w różnym stopniu) to jednak wolą rozmawiać po niemiecku.

Myślę, że niektorzy nie biorą pod uwagę tego, że kraje DACH to ponad 100mln ludzi. Może w Danii czy Szwecji gdzie mieszka po 5mln ludzi w każdym to ludzie są siłą rzeczy poniekąd zmuszeni uczyć się angielskiego bo nikt nie będzie się dla 5mln uczył niszowego języka. W przypadku Polski tak samo. Natomiast kraje DACH czy Francja, to kraje liczniejsze, gdzie nie ma takiego ciśnienia na angielski. Podobnie w Hiszpanii.

Czytałem niedawno o prognozach, że do 2070 wiodącym językiem w USA będzie hiszpański. Także tego...

1

Niemiecki przyda Ci się w Alpach (od Niemiec po północne Włochy), ale i w IT. W Europie nadal najlepsze stawki masz w UK i w Szwajcarii, a znaczna część rynku CH wymaga niemieckiego - głównie w mniejszych firmach spoza Zurychu. Spójrz na oferty na Berno na przykład. Kwestia czy chciałbyś kiedyś tam (albo dla nich) pracować, ale poszerza to możliwości. Angielski jednak przyda się wszędzie, to podstawa.

0

Po co się uczyć wymierającego języka?

2
Moander napisał(a):

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

Szlifuj niemiecki. Efektem końcowym szlifowania będzie angielski.

1
Moander napisał(a):

Obecnie mam w miarę stabilny projekt, ale przeglądając oferty, wielokrotnie natrafiałem na takie, w których wymagany jest komunikatywny niemiecki. Co sądzicie o tym, aby poświęcić czas na naukę niemieckiego do poziomu, powiedzmy, B1, aby wyróżnić się na rynku, a w przyszłości móc np. bezpośrednio aplikować do firm w Niemczech lub Szwajcarii? Czy warto na to poświęcać czas? Czy zamiast tego może po prostu szlifować angielski do poziomu ~C1, aby być bardziej komunikatywnym i mieć lepsze perspektywy? Nie chodzi mi o role stricte menedżerskie, ale takie, które wciąż wymagają programowania (w moim przypadku FE Angular)

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

Ja raczej miałem wrażenie przeglądając kiedyś oferty, że żeby realnie miało to znaczenie na rynku pracy, to wypadałoby mieć C1 a nie B1 w języku niemieckim.

Czy są w ogóle firmy które potrzebują kogoś kto ma niemiecki na B1? Podejrzewam że takie które dają Ci ultimatum podszlifuj do C1 damy Ci kursy albo wypad.

Żeby pracować normalnie jako programista w jakimś języku moim zdaniem trzeba mieć conajmniej B2. W sensie brać udział w spotkaniach, czytać dokumentację i kod.

B1 to bardziej palenie głupa że jak szef przyjdzie to żeby mniej więcej rozumieć że mówi o deadline a nie o śniadaniu i żeby przypału nie narobić.

0

Większość programistów ma większą styczność z angielskim, z tego powodu łatwiej będzie poświęcić niewielką ilość czasu i wyciągnąć się z angielskiego (który się już jako tako pewnie zna, tylko może czasem brakuje biegłości czy zrozumienia niuansów).

Myślę, że niemiecki to większe wyzwanie - częściowo przez to, że przeciętny programista ma mniej kontaktu z niemieckim, częściowo przez to, że niemiecki ma trudniejszą gramatykę. Więc na niemiecki trzeba o wiele więcej czasu przeznaczyć, żeby coś z tego wyszło (z drugiej strony angielski ma trudniejszą i nieregularną wymowę).

Czyli masz mało czasu / oczekujesz szybkich efektów - lepiej angielski.
Masz dużo czasu / patrzysz długofalowo - można wtedy niemiecki (nie zaniedbując jednak angielskiego).

1
Mokona napisał(a):
Moander napisał(a):

Obecnie mam w miarę stabilny projekt, ale przeglądając oferty, wielokrotnie natrafiałem na takie, w których wymagany jest komunikatywny niemiecki. Co sądzicie o tym, aby poświęcić czas na naukę niemieckiego do poziomu, powiedzmy, B1, aby wyróżnić się na rynku, a w przyszłości móc np. bezpośrednio aplikować do firm w Niemczech lub Szwajcarii? Czy warto na to poświęcać czas? Czy zamiast tego może po prostu szlifować angielski do poziomu ~C1, aby być bardziej komunikatywnym i mieć lepsze perspektywy? Nie chodzi mi o role stricte menedżerskie, ale takie, które wciąż wymagają programowania (w moim przypadku FE Angular)

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

Ja raczej miałem wrażenie przeglądając kiedyś oferty, że żeby realnie miało to znaczenie na rynku pracy, to wypadałoby mieć C1 a nie B1 w języku niemieckim.

i tak i nie, zależy gdzie. Jeśli patrzysz na oferty z DACH to oczywiście C1. Jeśli natomiast patrzysz na rynek polski to w wielu przypadkach B1 wystarczy. Bo możesz być w projekcie, gdzie lider czy mengao gada z Niemcami a Ty masz co najwyżej sobie z pomocą tłumacza przeczytać wymagania i podpytać kolegów, albo rozumieć komentarze w kodzie. Ale to zależy. Ja akurat muszę gadać z Niemcami a czy tu ma się B1, B2 czy C99 to bez znaczenia. Bo o ile nie zdałeś egzaminu to ta ocena jest mocno subiektywna. Ja mam certyfikat C1 z niemieckiego ale w chwili obecnej uważam, że mam max B2. Natomiast potrafię się swobodnie komunikować bez większego skrępowania.

Czy są w ogóle firmy które potrzebują kogoś kto ma niemiecki na B1? Podejrzewam że takie które dają Ci ultimatum podszlifuj do C1 damy Ci kursy albo wypad.

Takie co dają ultimatum to może nie. Ale zatrudnią z naciskiem że się podszkoli język, np wyślą Cię na kurs niemieckiego.

LukeJL napisał(a):

Myślę, że niemiecki to większe wyzwanie - częściowo przez to, że przeciętny programista ma mniej kontaktu z niemieckim, częściowo przez to, że niemiecki ma trudniejszą gramatykę. Więc na niemiecki trzeba o wiele więcej czasu przeznaczyć, żeby coś z tego wyszło (z drugiej strony angielski ma trudniejszą i nieregularną wymowę).

Niemiecki jest gramatycznie bardziej złożony od angielskiego. W niemieckim są ścisłe reguły co jak się mówi podczas gdy w angielskim reguły nie są takie restrykcyjne. W angielskim odchodzi w dużej mierze odmiana czasowników. Nie istnieje odmiana przymiotników ani rzeczowników.
Angielskiego łatwo się nauczyć na poziomie podstawowym-komunikatywnym.

Czyli masz mało czasu / oczekujesz szybkich efektów - lepiej angielski.

Dokładnie tak.

Masz dużo czasu / patrzysz długofalowo - można wtedy niemiecki (nie zaniedbując jednak angielskiego).

Jeśli w ogóle ktoś planuje karierę w tym kierunku. Ja dość solidne podstawy niemieckiego wyniosłem ze szkoły. Tak się potoczyło, że ułatwiło dalszą naukę i dostanie kilku ofert pracy, gdzie ta umiejętność była istotna. Ale gdybym miał teraz zaczynać naukę niemieckiego od zera lub jakiegoś tam A2-B1 aby to przełożyć na rynek pracy i zarobki to w życiu bym się na to nie porwał.

Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.

Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.