Obecnie mam w miarę stabilny projekt, ale przeglądając oferty, wielokrotnie natrafiałem na takie, w których wymagany jest komunikatywny niemiecki. Co sądzicie o tym, aby poświęcić czas na naukę niemieckiego do poziomu, powiedzmy, B1, aby wyróżnić się na rynku, a w przyszłości móc np. bezpośrednio aplikować do firm w Niemczech lub Szwajcarii? Czy warto na to poświęcać czas? Czy zamiast tego może po prostu szlifować angielski do poziomu ~C1, aby być bardziej komunikatywnym i mieć lepsze perspektywy? Nie chodzi mi o role stricte menedżerskie, ale takie, które wciąż wymagają programowania (w moim przypadku FE Angular)
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Ja raczej miałem wrażenie przeglądając kiedyś oferty, że żeby realnie miało to znaczenie na rynku pracy, to wypadałoby mieć C1 a nie B1 w języku niemieckim.
i tak i nie, zależy gdzie. Jeśli patrzysz na oferty z DACH to oczywiście C1. Jeśli natomiast patrzysz na rynek polski to w wielu przypadkach B1 wystarczy. Bo możesz być w projekcie, gdzie lider czy mengao gada z Niemcami a Ty masz co najwyżej sobie z pomocą tłumacza przeczytać wymagania i podpytać kolegów, albo rozumieć komentarze w kodzie. Ale to zależy. Ja akurat muszę gadać z Niemcami a czy tu ma się B1, B2 czy C99 to bez znaczenia. Bo o ile nie zdałeś egzaminu to ta ocena jest mocno subiektywna. Ja mam certyfikat C1 z niemieckiego ale w chwili obecnej uważam, że mam max B2. Natomiast potrafię się swobodnie komunikować bez większego skrępowania.
Czy są w ogóle firmy które potrzebują kogoś kto ma niemiecki na B1? Podejrzewam że takie które dają Ci ultimatum podszlifuj do C1 damy Ci kursy albo wypad.
Takie co dają ultimatum to może nie. Ale zatrudnią z naciskiem że się podszkoli język, np wyślą Cię na kurs niemieckiego.
Myślę, że niemiecki to większe wyzwanie - częściowo przez to, że przeciętny programista ma mniej kontaktu z niemieckim, częściowo przez to, że niemiecki ma trudniejszą gramatykę. Więc na niemiecki trzeba o wiele więcej czasu przeznaczyć, żeby coś z tego wyszło (z drugiej strony angielski ma trudniejszą i nieregularną wymowę).
Niemiecki jest gramatycznie bardziej złożony od angielskiego. W niemieckim są ścisłe reguły co jak się mówi podczas gdy w angielskim reguły nie są takie restrykcyjne. W angielskim odchodzi w dużej mierze odmiana czasowników. Nie istnieje odmiana przymiotników ani rzeczowników.
Angielskiego łatwo się nauczyć na poziomie podstawowym-komunikatywnym.
Czyli masz mało czasu / oczekujesz szybkich efektów - lepiej angielski.
Dokładnie tak.
Masz dużo czasu / patrzysz długofalowo - można wtedy niemiecki (nie zaniedbując jednak angielskiego).
Jeśli w ogóle ktoś planuje karierę w tym kierunku. Ja dość solidne podstawy niemieckiego wyniosłem ze szkoły. Tak się potoczyło, że ułatwiło dalszą naukę i dostanie kilku ofert pracy, gdzie ta umiejętność była istotna. Ale gdybym miał teraz zaczynać naukę niemieckiego od zera lub jakiegoś tam A2-B1 aby to przełożyć na rynek pracy i zarobki to w życiu bym się na to nie porwał.