Aktualna praca mnie zniszczyła, nie wiem co robić dalej

0

Hej. Chciałem się wygadać, ale może też poprosić o radę? O pomoc? Bo stanąłem w totalnym miejscu i nie wiem co robić dalej.

Jestem Frontendowcem, który przebimbał cały ostatni rok ogólnie z problemami psychicznymi, ale zacznę od początku

Programuję zawodowo od jakichś 5 lat. Pracowałem w tym czasie w trzech firmach - w pierwszej 2 lata, w drugiej też, w obecnej - rok.

Moja pierwsza firma to był taki helpdesk połączony z programowaniem na froncie - nic specjalnego, ale wszedłem do IT, miałem możliwość rozwoju, sporo fajnej i ciekawej pracy - czułem się tam dobrze, aż trafiłem do drugiej firmy.
Druga firma to była już firma czysto programistyczna. Przeskoczyłem dość szybko z pozycji juniora na mida, brałem udział w ciekawych projektach, rozwój był niesamowity, a praca sprawiała mi niesamowitą radość. Niestety, z powodu sytuacji po pandemii, braku klientów i rezygnowania z projektów przez klientów, razem z 30 innymi programistami zostałem wyrzucony z firmy pod pretekstem redukcji etatów. Przez około 1,5 miesiąca byłem bezrobotny aż znalazłem moją obecną pracę, która... mnie zniszczyła i zapoczątkowała moje problemy...

Moja aktualna praca jest zupełnie nierozwojowa. Jedyne czym się tutaj zajmuje to dosłownie wyświetlanie danych, które przyjdą mi z backendu + tworzenie jakichś banalnie prostych widoków. Na początku byłem tym dość zafascynowany, bo obiecano mi na rozmowie pracę z najnowszymi technologiami, udział w procesie przepisywania istniejącego systemu na nowe mikrofrontendy. No praca bardzo interesująca. Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna. Po rozpoczęciu pracy projekt został odłożony w czasie, a ja zostałem tam przez okres próbny (3 miesiące). Niestety widząc te sytuację, zacząłem wysyłać CV na kolejne stanowiska, ale niestety - przez moje problemy zdrowotne, przez moje problemy psychiczne i przez sytuacje ogólnie prywatną, robiłem to w dość ograniczonym stopniu, ale nie całkowicie nijakim - po prostu nie chciałem z jednego syfu trafić do drugiego i odsiewałem bardzo dużo ofert.

Niestety sytuacja z miesiąca na miesiąc była i jest coraz gorsza. Z powodów prywatnych, nie byłem w stanie po prostu rzucić papierami i odejść, zważywszy też na to co się dzieje aktualnie na rynku pracy. Również przez swoje problemy, przebimbałem cały ostatni rok i jestem całkowicie do tyłu ze wszystkim co weszło i co się działo w tym czasie na froncie (nadrabiam aktualnie a przynajmniej się staram). Od około 6 miesięcy poszukuję pracy, niestety odzew na CV jest - dość tu powiedzieć, że znikomy. Miałem po drodze chyba tylko jedną rozmowę techniczną (która skończyła się informacją, że przeszedłem cały proces ale niestety klient zrezygnował z projektu a więc stanowisko nie zostanie "otwarte") a na resztę - cisza lub automatyczna odpowiedź, że "wybraliśmy innych kandydatów".

Co więcej obecna praca dosłownie mnie zniszczyła. Sytuacja w zespole, ciągłe stawianie mi presji, awantury wręcz czasami, niedbalstwo ludzi w zespole, kompletnie nierozwojowa praca, olewczość mojego kierownika względem mnie, spowodowały, że przestałem dosłownie lubić programowanie. Mdli mnie na samą myśl o siedzeniu kolejne 5 godzin po pracy przed kompem, żeby się uczyć i tworzyć jakieś prywatne projekty, na które nawet nie mam pomysłu. Tylko jaką mam alternatywę, skoro nawet nie wiem w co chciałbym iść? Rekrutacja wewnętrzna w mojej firmie jest możliwa, ale również i na to nie dostaję odzewu. Chciałem spróbować w ogóle odejść z programowania, iść może w coś w rodzaju "analityka it", ale kto mnie tam przyjmie po 5 latach na frontendzie?

Przestałem w siebie wierzyć. W siebie i swoje umiejętności. Nie wiem, naprawdę nie wiem co mam robić dalej. Jestem w kropce. Nie wiem co mnie interesuje, a raczej w czym dalej iść i rozwijać się i tworzyć swoją "karierę". Nie wiem jakie są teraz możliwe ścieżki w IT. Dużo czyta i mówi się ostatnio o AI, ale nie mam całkowicie motywacji, żeby wrócić na studia i babrać się kolejne 5 lat z tymi wszystkimi nędznymi, nieciekawymi przedmiotami tak jak się babrałem ostatnio na inżynierze.

Możecie mi coś doradzić? Cokolwiek? Co byście zrobili na moim miejscu? Nie szukam jakiejś jednej recepty, po prostu nie wiem co dalej. Przez ten ostatni rok gdzieś zatraciłem siebie samego i prywatnie i zawodowo.

1

Co takiego wydarzyło się na froncie w ostatnim roku? Pracowałem ostatnio z apką w React i nie było tam niczego czego bym nie rozumiał, a Reacta uczyłem się 5 lat temu.

0

Jedyne czym się tutaj zajmuje to dosłownie wyświetlanie danych, które przyjdą mi z backendu + tworzenie jakichś banalnie prostych widoków.
(...)
Mdli mnie na samą myśl o siedzeniu kolejne 5 godzin po pracy przed kompem, żeby się uczyć i tworzyć jakieś prywatne projekty, na które nawet nie mam pomysłu.

Możesz wykorzystać łatwość pracy po to, żeby szybko zrobić swoje obowiązki, a potem się uczyć czegoś jeszcze w trakcie pracy, zamiast po pracy.

niestety odzew na CV jest - dość tu powiedzieć, że znikomy.

Próbujesz na jaki tryb pracy? Zdalny/hybryda/stacjonarnie? W jakim mieście mieszkasz?

0

No to może rób to co cię interesuje zamiast robić projekty "do portfolio". Pracy w IT i tak obecnie za bardzo nie ma więc co nie wybierzesz to będzie kiepsko. Chyba że szybko się nauczysz AI to zdążysz się zaciągnąć zanim się zorientują że to nie jest rentowne, ale już powoli zaczynają się orientować więc nie ma dużo czasu.
Btw nie czytałem twojego posta bo jest zbyt długi - poprosiłem AI żeby mi streściło

8

W du*ie Ci się poprzewracało, jak sam widzisz, frontend jest na chwile obecną jest skończony, więc ciesz się że w ogóle masz pracę, i pomyśl o ile gorsza byłaby Twoja kondycja psychiczna i ogólna sytuacja gdybyś nie dostawał przelewów z wypłatą przez ostatnie parę miesięcy. Weź również pod uwagę że większość osób z poza IT ma podobne odczucia co do swojej pracy, tylko za 2-3 razy mniejszą stawkę plus czasami zapi%rdol fizyczny w upale i deszczu itp.

0
Czulu napisał(a):

W du*ie Ci się poprzewracało.

Tak coś czułem, że pisząc taki post, znajdzie się i taka osoba która uzna, że mi się w "du*ie poprzewracało", bo mam czelność chcieć się rozwijać i cieszyć, a moja aktualna praca cofa mnie w rozwoju i mnie męczy. Że chcę znaleźć sobie nową ścieżkę, a nie programowanie, które do którego po prostu nabrałem dystansu i przestałem je lubić, po obecnej pracy, chociaż nie wiem za co się chwycić. Wiadomo, w końcu kasa jest najważniejsza, pewnie chcę trzepać więcej hajsu dlatego narzekam XD wszystko inne walić. Powinienem skakać z radości, że jestem pierwszy do wylotu bo nic nie znaczę, że czasami wjeżdżają mi na psychę awanturami, że mają gdzieś mój rozwój, bo w końcu mogłem trafić gorzej :):)

LukeJL napisał(a):

Możesz wykorzystać łatwość pracy po to, żeby szybko zrobić swoje obowiązki, a potem się uczyć czegoś jeszcze w trakcie pracy, zamiast po pracy.

niestety odzew na CV jest - dość tu powiedzieć, że znikomy.

Próbujesz na jaki tryb pracy? Zdalny/hybryda/stacjonarnie? W jakim mieście mieszkasz?

Staram się tak robić, ale to, że nie mam pomysłów na projekty to i tak jest fakt.
Co do trybu pracy - wysyłam już na wszystko. Mieszkam w Warszawie

0

A nie ma tam jakiś certów w tym frontendzie?

W zasadzie możesz też:
a) kupić sobie jakiś kurs na Udemy albo innym Plularsight w tym czym się specjalizujesz (Angular, React, Vue) i sprawdzić co jest nowego?
b) uzupełnić swoją wiedzę o kurs w bliźniaczej technologii, tj. to czego nie znasz z Angular/React/Vue
c) przelecieć jakiś kurs na robienie frontu na mobilki (aplikacje mobilne) -> bo czemu by nie
d) ost. trzasnąć sobie jakiś cert o ile dane technologie na to pozwalają

Edycja: pierwsza wersja postu była o tym co ja zrobiłem, tj. poszukałem sobie hobby po za IT, ale efekt był taki że zrobiłem kilka różnych uprawnień, ale kilka lat później były zwolnienia grupowe i... w sumie i tak się musiałem uczyć / nadrabiać zaległosci, tyle że były one nieco większe :)
Edycja2: nic tak nie motywuje do nauki bieżących rzeczy jak wizja utraty dochodów xD

0
zchpit napisał(a):

Edycja: pierwsza wersja postu była o tym co ja zrobiłem, tj. poszukałem sobie hobby po za IT, ale efekt był taki że zrobiłem kilka różnych uprawnień, ale kilka lat później były zwolnienia grupowe i... w sumie i tak się musiałem uczyć / nadrabiać zaległosci, tyle że były one nieco większe :)

Nadrobienie zaległości to raczej nie jest problem. Problemem jest raczej to, że ja nie widzę sensu i przyjemności z dalszego programowania. Po prostu czuję, że to nie jest dla mnie, że mnie to na dobrą sprawę nudzi i przez obecną pracę, po prostu przestałem z tego czerpać przyjemność. Trafię znowu na jakiś idiotyczny projekt, znowu mnie oszukają na rozmowie, znowu będę klepał coś takiego i znowu będę na to "narzekał" i czuł się źle... Dlatego próbuję w czymś innym (np. analityk IT na którego oferty znalazłem) ale czy ktoś się odezwie i będzie mnie chciał? Nie wiem, bo nie wiem w jaki sposób 5 lat doświadczenia jako front moze tu pomóc.

zchpit napisał(a):

Edycja2: nic tak nie motywuje do nauki bieżących rzeczy jak wizja utraty dochodów xD

Ja bardzo chętnie się uczę, tylko problem w tym, że aktualnie nie wiem czego. Nadrobię "zaległości" na frontendzie, będę z tym na bieżąco, może nawet zrobię jakiś mały projekt, tylko co z tego? Ja po prostu nie wiem co dalej robić. Chciałbym wyrwać się z tego programowania w inną gałąź IT, ale nie wiem nawet w jaką

0

Tylko jaką mam alternatywę, skoro nawet nie wiem w co chciałbym iść?

Teraz trzeba się łapać za różne rzeczy i nie pozwolić się zaszufladkować (no chyba, że dana szufladka nam odpowiada).

0

Co konkretnie rozumiesz przez problemy psychiczne? Pytam, bo myślę, że byłem kiedyś w podobnej sytuacji (tzn. b intensywnego wypalenia) i w zasadzie jedyne co mi pomogło, to zmiana pracy + psychiatra przepisał mi antydepresanty, które w moim przypadku (podkreślam ze w moim) zadziałały całkiem nieźle, tak że mogę teraz jako tako funkcjonować. Wcześniej mój poziom lęku, przez to co się działo, był tak duży, że nie byłem w stanie nawet chodzić do pracy, dlatego koniec końców udałem się po L4. Ale no, zdaje sobie też sprawę, że moja sytuacja mogła być nieco inna. Czyli u mnie zadziałały głównie leki i zmiana pracy, może te 2 tygodnie wolnego też coś dało. Mimo to uważam, że bez jakiegoś konkretnego planu, iść na zwolnienie przy takich problemach, to jest coś co rozwiąże problem tylko na chwilę.

7
Falwack napisał(a):

Jestem Frontendowcem,
[….]
. Jedyne czym się tutaj zajmuje to dosłownie wyświetlanie danych, które przyjdą mi z backendu + tworzenie jakichś banalnie prostych widoków.

Dla mnie to jest fascynujące, bo idealna architektura frontendowa to taka, gdzie praca programisty polega głównie na wyświetlaniu danych przychodzących z backendu i tworzeniu banalnie prostych widoków. Twój pracodawca osiągnął swój cel biznesowy, ale tobie się to nie podoba, bo byłeś stworzony do większych rzeczy, typu przepisywanie na mikrofrontendy, czy co tam jest ostatnio modne. Ja w sumie też długo z tym walczyłem i nadal mam podobne myśli.

Trochę pomaga mi uświadomienie sobie totalnego bezsensu tej pogoni za technologią. Wyobraź sobie, że w latach 90tych koderzy też chcieli programować w najnowszych zabawkach i przepisywać na lepsze systemy. Gdzie są te technologie dzisiaj? Komu zależy dzisiaj na dyskusjach o architekturze Windows 3.11? Wszystko to marność i pogoń za wiatrem! Z niczego nie ma pożytku pod słońcem.

2
Falwack napisał(a):

Możecie mi coś doradzić? Cokolwiek? Co byście zrobili na moim miejscu? Nie szukam jakiejś jednej recepty, po prostu nie wiem co dalej. Przez ten ostatni rok gdzieś zatraciłem siebie samego i prywatnie i zawodowo.

Próbowałeś jakichś aktywizujących leków antydepresyjnych?

BTW. Znasz jakieś backendowe technologie, żeby spróbować sprawdzić się jako full-stack?

0

A nie możesz po prostu zmienić firmy? Brzmi jak problem z firmą, a nie z całą branżą.

0
Falwack napisał(a):

Nadrobienie zaległości to raczej nie jest problem. Problemem jest raczej to, że ja nie widzę sensu i przyjemności z dalszego programowania.

Jedyne co ci zostało to zmienić zawód na inny jak nie widzisz sensu i przyjemności w tym co robisz. Chyba nie liczysz że będziemy cie tu błagać żebyś został i programował dalej?

2
Falwack napisał(a):

Moja aktualna praca jest zupełnie nierozwojowa. Jedyne czym się tutaj zajmuje to dosłownie wyświetlanie danych, które przyjdą mi z backendu + tworzenie jakichś banalnie prostych widoków. Na początku byłem tym dość zafascynowany, bo obiecano mi na rozmowie pracę z najnowszymi technologiami, udział w procesie przepisywania istniejącego systemu na nowe mikrofrontendy. No praca bardzo interesująca. Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna. Po rozpoczęciu pracy projekt został odłożony w czasie, a ja zostałem tam przez okres próbny (3 miesiące). Niestety widząc te sytuację, zacząłem wysyłać CV na kolejne stanowiska, ale niestety - przez moje problemy zdrowotne, przez moje problemy psychiczne i przez sytuacje ogólnie prywatną, robiłem to w dość ograniczonym stopniu, ale nie całkowicie nijakim - po prostu nie chciałem z jednego syfu trafić do drugiego i odsiewałem bardzo dużo ofert.

i tak powinie wyglądać frontend, to jest tylko widok, sorry

Niestety sytuacja z miesiąca na miesiąc była i jest coraz gorsza. Z powodów prywatnych, nie byłem w stanie po prostu rzucić papierami i odejść, zważywszy też na to co się dzieje aktualnie na rynku pracy. Również przez swoje problemy, przebimbałem cały ostatni rok i jestem całkowicie do tyłu ze wszystkim co weszło i co się działo w tym czasie na froncie (nadrabiam aktualnie a przynajmniej się staram). Od około 6 miesięcy poszukuję pracy, niestety odzew na CV jest - dość tu powiedzieć, że znikomy. Miałem po drodze chyba tylko jedną rozmowę techniczną (która skończyła się informacją, że przeszedłem cały proces ale niestety klient zrezygnował z projektu a więc stanowisko nie zostanie "otwarte") a na resztę - cisza lub automatyczna odpowiedź, że "wybraliśmy innych kandydatów".

Co więcej obecna praca dosłownie mnie zniszczyła. Sytuacja w zespole, ciągłe stawianie mi presji, awantury wręcz czasami, niedbalstwo ludzi w zespole, kompletnie nierozwojowa praca, olewczość mojego kierownika względem mnie, spowodowały, że przestałem dosłownie lubić programowanie. Mdli mnie na samą myśl o siedzeniu kolejne 5 godzin po pracy przed kompem, żeby się uczyć i tworzyć jakieś prywatne projekty, na które nawet nie mam pomysłu. Tylko jaką mam alternatywę, skoro nawet nie wiem w co chciałbym iść? Rekrutacja wewnętrzna w mojej firmie jest możliwa, ale również i na to nie dostaję odzewu. Chciałem spróbować w ogóle odejść z programowania, iść może w coś w rodzaju "analityka it", ale kto mnie tam przyjmie po 5 latach na frontendzie?

a to to już jest patologia

Przestałem w siebie wierzyć. W siebie i swoje umiejętności. Nie wiem, naprawdę nie wiem co mam robić dalej. Jestem w kropce. Nie wiem co mnie interesuje, a raczej w czym dalej iść i rozwijać się i tworzyć swoją "karierę". Nie wiem jakie są teraz możliwe ścieżki w IT. Dużo czyta i mówi się ostatnio o AI, ale nie mam całkowicie motywacji, żeby wrócić na studia i babrać się kolejne 5 lat z tymi wszystkimi nędznymi, nieciekawymi przedmiotami tak jak się babrałem ostatnio na inżynierze.

Możecie mi coś doradzić? Cokolwiek? Co byście zrobili na moim miejscu? Nie szukam jakiejś jednej recepty, po prostu nie wiem co dalej. Przez ten ostatni rok gdzieś zatraciłem siebie samego i prywatnie i zawodowo.

naucz się backendu

0

Jak podejrzewasz depresje albo problemy psychiczne to forum programistyczne jest srednim miejscem na szukanie pomocy, od tego sa specjalisci. Dopoki bedziesz mial problem ze soba, to bedzie przechodzilo na inne dziedziny zycia.

A moze po prostu sie nie nadajesz do pracy w IT, wbrew pozorom siedzenie przez lata przed ekranem wykancza zarowno psychicznie jak i fizycznie. W szczegolnosci jak sie sie siedzi po kilkanascie godzin.

6

Wierzę, że tak jest, bo też się z czymś podobnym w ostatnim czasie mierzę. Twój opis sytuacji w zespole bardzo przypomina moją dotychczasową pracę. Podobnie jak nieudolne próby znalezienia nowej pracy. Różnica jest taka, że znalazłem sobie alternatywne zatrudnienie poza IT i kiedy chciałem odejść, szef godzinami nakłaniał mnie do przedłużenia umowy, a kiedy już to zrobiliśmy, a ja zrezygnowałem z tych alternatyw, po tygodniu przyszedł z informacją, że zarząd się rozmyślił i mam się wynosić. Ponieważ nie odszedłem na ich warunkach, tylko wymusiłem stosowanie prawa pracy, stosowane były i są wobec mnie różne szykany, ale koniec końców z tym miesiącem już będę bez pracy. W IT kompletny brak odzewu, poza IT też porażki rekrutacyjne, myślę, że cała ta sytuacja osłabiła moje umiejętności, co niestety od tego miesiąca już zaczęło rzutować na rekrutacje, a presja czasu nie pomaga. Ponieważ dostałem skierowanie do lekarza psychiatry, skorzystałem z niego, ale poza lekami o wątpliwej skuteczności (nie znam nikogo, komu by one długofalowo pomogły), których i tak nie mogłem brać ze względu na konieczność np. prowadzenia samochodu czy właśnie uczestnictwa w rekrutacjach. Liczę więc na to, że jeszcze się sytuacja odwróci i w końcu uda się odnieść jakiś sukces.

Także rozumiem, o czym mówisz, toksyczna praca potrafi rozwalić psychikę jak mało co. U mnie wysokie stężenie takich "toksyn" utrzymywało się od 5 lat, więc nie ma co się dziwić, że jestem już na granicy wytrzymałości. Jak jeszcze dochodzą problemy osobiste, rodzinne, itd., to ciężko z tego wszystkiego wyjść. Ponieważ jednak już z takiego stanu zdarzało mi się wychodzić, to mogę podpowiedzieć, że wbrew pozorom dużo zależy od naszego indywidualnego podejścia, sposobu myślenia. Przede wszystkim nie daj sobie wmówić, że to ci się przytrafia dlatego, że jesteś słabym programistą albo złym pracownikiem. Pracowałem z osobami, które nie umiały i nie umieją niemal niczego konkretnego, trzeba było ich prowadzić za rączkę i niejednokrotnie nadstawiać karku, ale to one się utrzymały na stołkach, a nie ja - prawdopodobnie ze względu na brak kompleksów. Tak samo z rekrutacjami - w dwóch konkursach na to samo stanowisko organizowanych dzień po dniu, w jednym prawie wygrałem (etat przyznano osobie, która musiała odpracować 200.000 zł na rzecz Skarbu Państwa, dlatego mnie strącono na drugie miejsce po godzinnej naradzie komisji), za to w drugim zająłem ostatnie miejsce. To loteria, zależy na kogo się trafi, zależy z kim się konkuruje i jakie kto ma upodobania. Rekrutacje stały się bardziej castingami niż testami weryfikującymi jakieś predyspozycje czy wiedzę. Takie czasy.

Także nie daj się, wiem, że jest trudno, ale nie jesteś w tej trudnej sytuacji osamotniony.

0

to wszystko przez hejtowanie tailwindziarzy

0

Ja miałem od 18 roku przez ponad 10 lat depresję i nawet to było ciekawe.

I tak jest zawsze jak sinusoida jeśli coś się nie uda, za jakieś błędy musisz odpowiedzieć, to za parę dni ktoś ci będzie dziękować za pomocą, potem w czymś innym dobrze sobie poradzisz i tak w kółko.
Ja mam dobrą pamięć to pamiętam, że często są dobre i złe rzeczy w życiu się przytrafiają.

Kiedyś miałem taką depresję i też prawie część życia na książek czytanie zmarnowałem i raczej nie polecam nie warto, ale czytałem kiedyś taką do manipulacji ludźmi i też pracowałem w handlu w pracy mało poważanej i tak kiedyś pewnego dnia tak sobie przypomniałem w połowie czasu pracy, że ja czytałem przecież o manipulacjach i pierwszy raz jak to zrobiłem to udało mi się kontrolować każdego, jakieś szczęście początkującego czy coś, umiałem przewidzieć albo zmusić co mają wziąć, jeśli ktoś chciał coś innego to go utwierdzić w danym przekonaniu, dziwne uczucie, to te emocje depresji i inne mają taki wpływ na innych ludzi.

Złodzieje to tylko na litość oszukują. A można odczytać czyjeś intencje z zachowania, np. niepewni ludzie często będą polegać na twoich sugestiach jak powiesz, że to bardzo dobry produkt to ci zaufają, mogą czasem nie zaufać, zależnie jak cię postrzegali. Ale też możesz spostrzec kogoś, kto zawsze ma rację i go oszukać, specjalnie proponując mu coś innego, żeby wziął to co ty chcesz.
Ludzie czasem zdradzają swoje potrzeby wzrokiem czy innymi zmysłami, wzrok najłatwiej zauważyć co przykuwa ich uwagę.

Tak ogólnie to ja na depresję zawsze wódkę piłem przez wiele lat, nawet się wstydziłem chodzić coś naprawiać w miejsca publiczne to się upijałem i szedłem i tak było proste do naprawienia, ale na trzeźwo się wstydziłem, neurotyczność nie jest fajna, a jak masz depresje to i neurotyczność prawdopodobnie.

4

Dla marnego pocieszenia powiem ci, że sporo osób w IT narzeka na nierozwijające ich projekty, grzebanie się w legacy, używanie przestarzałych technologii i kiepskie kierownictwo. Tak jest wszędzie właściwie.

W sh bałagan i zapiernicz, w korpo milion niepotrzebnych spotkań, gadanie z ludźmi, którzy są zatrudnieni tylko dlatego bo szef w Indiach, czy innym USA wymyślił sobie, że to cool.

Ja już w swoim projekcie 3 razy rzucałem papierami i za każdym razem dawali mi podwyżkę żebym został. Ostatnia była tak absurdalna, że praktycznie na moim stanowisku nikt już nie da mi większej stawki, rynkowy sufit, więc siedzę na dupie, pierdzę w fotel, klepię okrutnie powtarzalną robotę, udaję na spotkaniach zaangażowanie i zainteresowanie, a wewnątrz czuje się jak magister inżynier, który rysuje szlaczki w zeszycie za pieniądze.

Niestety wygodne życie i duży zastrzyk gotówki co miesiąc tak mnie przykuły do tego projektu, że chyba nigdzie się stąd nie ruszę. Po co? Żeby zarabiać mniej? Motywacja do nauki coraz mniejsza, bo tak jak mówię, głównym motorem napędowym do roboty jest kasa, więc po co? Bo jest ryzyko, że za x lat projekt się skończy, albo zamkną oddział i mnie zwolnią? Nie chce się coraz bardziej.

Szkoda ryja strzępić.

2

@tosiezateguje a mi sie marzy trafienie do spokojnego, nudnego legacy (byle sie pieniazki zgadzaly), tak zebym mogl na automacie zrobic co do mnie nalezy i fajrant. A tu zawsze roboty duzo, trudne wyzwania, trzeba sie nowych rzeczy uczyc, w dodatku w nagrode za ogarnianie trudnych tematow, dostaje sie jeszcze trudniejsze i bardziej zlozone. A probowalem juz roznych rzeczy, testy, testy wydajnosciowe, praca jako developer, SRE/ops i nigdzie nie bylo tego mitycznego klepania crudow (najwyzej na chwile w testach by cos zautomatyzowac, ale to sie raz napisalo i koniec zabawy). Nawet raz sie zdowngradowalem i poszedlem z seniora w jednej firmie na regulara w drugiej, ale to i tak zaraz awans przyszedl :P

2

Nie wiem co ludzie widzą pasonującego w robieniu trudnych rzeczy dla kogoś (firmy). Sprzedajesz swój czas przez 8h i w Twoim interesie jest żeby robić rzeczy na które jest zapotrzebowanie, jak jest to utrzymanie i bugi to tym bardziej lepiej bo oszczędzasz energie dzięki której możesz robić swoje taski. Np robisz nudne utrzymanie które wynika z tego że posiadasz wiedzę dużą na dany temat. To robisz szybko to nudne, reszte poświęcasz na ciekawe rzeczy niekoniecznie z działki która firma ma

1

Możecie mi coś doradzić? Cokolwiek? Co byście zrobili na moim miejscu? Nie szukam jakiejś jednej recepty, po prostu nie wiem co dalej. Przez ten ostatni rok gdzieś zatraciłem siebie samego i prywatnie i zawodowo.

Nie robiłem nigdy frontu, ale może przejście w mobilki? Nie przydaje się tam wiedza z frontu?

A poza tym garść banalnych życiowych porad:

  • nie rzucaj pracy jak nie masz kolejnej
  • staraj się nie mieć problemów prywatnych, ucz się je redukować np. toksycznych ludzi. to jest branża gdzie generalnie masz mieć siły i się rozwijać, a nie np. kłócić się z partnerem/partnerką
  • nie fajne aspekty pracy lepiej odcinać emocjonalnie i się nie ekscytować
3
Falwack napisał(a):

Możecie mi coś doradzić? Cokolwiek? Co byście zrobili na moim miejscu? Nie szukam jakiejś jednej recepty, po prostu nie wiem co dalej. Przez ten ostatni rok gdzieś zatraciłem siebie samego i prywatnie i zawodowo.

  • uświadomij sobie że praca jest pracą, to nie żadna rodzinna atmosfera (która jest stosowana celowo żeby zostawać po godzinach - w końcu rodzina to od rodziny będziesz wymagał zapłaty ?)
  • to co otrzymujesz z pracy to są pieniądze dlatego aby poczuć się mentalnie wolnym potrzebujesz je liczyć

jeśli nie wiesz ile wydajesz miesięcznie zacznij prowadzić budżet i policz sobie uśrednioną kwotę którą potrzebujesz na  zycie plus jakieś wakacje i .... zacznij to trackować. Z każdym miesiącem będziesz widział że np stać Cię na rok bez pracy a może i dwa albo i trzy i to Ci da bezpiecznik dzięki któremu będziesz widział że jak już będzie na prawde źle, to bajo jajo - czasami po prostu odejść jak już się nie daje rady, ale nie na pałę tylko odpowiednio zabezpieczonym finansowo żeby można było spokojnie przejść przez okres burzliwy

0

zobacz temat targeted individual: https://patents.google.com/patent/US4877027A/en

0
sfan napisał(a):

Nie wiem co ludzie widzą pasonującego w robieniu trudnych rzeczy dla kogoś (firmy). Sprzedajesz swój czas przez 8h i w Twoim interesie jest żeby robić rzeczy na które jest zapotrzebowanie, jak jest to utrzymanie i bugi to tym bardziej lepiej bo oszczędzasz energie dzięki której możesz robić swoje taski. Np robisz nudne utrzymanie które wynika z tego że posiadasz wiedzę dużą na dany temat. To robisz szybko to nudne, reszte poświęcasz na ciekawe rzeczy niekoniecznie z działki która firma ma

Po pierwsze robiąc zbyt łatwe rzeczy zwyczajnie się nudzisz i czas się dłuży, po drugie tracisz szacunek do pracy i samego siebie, ale najważniejsze to że jedynie szukając wyzwań i dążenie do używania nowych rozwiązań jest w stanie cię utrzymać na rynku pracy. Ja zawsze staram się wdrożyć do projektu nowinki nie tylko po to żeby się tym pobawić ale wybieram rzeczy które pojawiają się w nowych ofertach pracy i żebym mógł sobie wpisać w cv doświadczenie z nimi. Jak jesteś juniorem i nie jesteś odpowiedzialny zbytnio za projekt to jest łatwiej bo te nowinki wprowadzają inni z zespołu i nie musisz o tym tak myśleć.

A przynajmniej tak było do tej pory bo obecna firma od paru lat mnie rozleniwiła - płacą dobrze, projekt legacy przy którym nic praktycznie nie trzeba robić, mam bardzo dużo czasu na swoje projekty i rodzinę ale czuję że trochę odpadłem i jestem w tyle. Muszę nadrobić...

1
obscurity napisał(a):

Po pierwsze robiąc zbyt łatwe rzeczy zwyczajnie się nudzisz i czas się dłuży, po drugie tracisz szacunek do pracy i samego siebie, ale najważniejsze to że jedynie szukając wyzwań i dążenie do używania nowych rozwiązań jest w stanie cię utrzymać na rynku pracy. Ja zawsze staram się wdrożyć do projektu nowinki nie tylko po to żeby się tym pobawić ale wybieram rzeczy które pojawiają się w nowych ofertach pracy i żebym mógł sobie wpisać w cv doświadczenie z nimi. Jak jesteś juniorem i nie jesteś odpowiedzialny zbytnio za projekt to jest łatwiej bo te nowinki wprowadzają inni z zespołu i nie musisz o tym tak myśleć.

Resume driven development
bez porządnego poznania

12

@Falwack jeszcze dla uporządkowania wiedzy:

screenshot-20240927095409.png

0

Mam takie wrażenie, że wiele projektów, miejsc pracy jest niszczących. Po pracy programuję z pasją, a jak przychodzę do pracy patrzę na kod to robi mi się smutno, wypala mnie od środka.
Na szczęście są też dni w które świeci więcej słońca.

0

Jeśli praca kogoś niszczy, to źle podchodzi do pracy i życia. Grafika użytkownika @tosiezateguje jest esencją zdrowego podejścia do życia i pracy. To nie jest humor, to jest zasada zachowania zdrowia psychicznego co do minimum. Jeśli te granice ktoś Wam zaczyna przekraczać to was wypali bardzo szybko.

Jeszcze jak pracowałem na etacie u kogoś to nawet nie dokładałem się do obowiązkowych dokładek jakie robili niewolnicy - tfu pracownicy na urodziny dla szefostwa itp. Jako jedyny maiłem na to już wywalone - bo z jakiej racji. Nie można zrobić nic więcej niż jest za to płacone z czego to za co jest nam płacone warto robić dobrze i solidnie ale bez wchodzenia sobie na głowę.

Bardzo duże zagrożenie to korporacje gdzie płacą więcej ale też i ryczałtem za nadgodziny - które nie są rejestrowane bo by łamały wszelkie prawa pracownika. Tam ludzie jak w kieracie chodzą i się frajerzą, bo ktoś co powie NIE ma to samo, i nic nie traci.

Od pracy musi być odskocznia na inne zajęcia sport, pasje, składanie mebli czy struganie w drzewie itp. Inaczej każda robota wypali jak nie ma resetu odskoczni do czegoś zupełnie innego.

Ludzi wypalonych, wpadających w alkoholizm narkomanie poznałem w życiu bardzo dużo bo praca ich wyniszczyła a na koniec jeszcze rozwalenie ziąku w domu przez pracę i mamy już człowieka pikującego do depresji.

Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.

Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.