Kontraktoria - co to jest?

1

Tu, na tym forum, wielokrotnie spotkałem się ze słowem "kontraktornia", ale nie jestem pewien, czy dobrze rozumiem, co to za twór. Ja nigdy nie współpracowałem z żadną kontraktornią.

O ile dobrze rozumiem, kontraktornia to jest taki jakby prywatny urząd pracy, tyle, że z lepszymi ofertami pracy lub z ofertami z pewnej branży (np. właśnie informatycznej).

Jeżeli wymyślę sobie robienie jakiegoś projektu i chcę zatrudnić programistów do niego, to zgłaszam się do kontraktornii, tam przedstawiam, co to za projekt, jaki budżet, jaki termin itp., a potem kontraktornia przydziela mi programistów odpowiadających moim potrzebom i rozpoczynam z nimi współpracę.

Jeżeli jestem programistą, który szuka zleceń, to zgłaszam się do kontraktornii, zostanę wpisany na liście, przedstawiam CV, rozmawiam, o tym, co umiem, co znam, w razie, jak kontraktornia ma zlecenie pasujące do moich umiejętności, to daje znać i zaprasza mnie na rozmowę.

Czy to rzeczywiście tak to wygląda i tak to działa?

Czy kontraktornia zarabia na zleceniodawcach czy zleceniobiorczch? Od kogo bierze pieniądze?

2

Jeżeli wymyślę sobie robienie jakiegoś projektu i chcę zatrudnić programistów do niego, to zgłaszam się do kontraktornii, tam przedstawiam, co to za projekt, jaki budżet, jaki termin itp., a potem kontraktornia przydziela mi programistów odpowiadających moim potrzebom i rozpoczynam z nimi współpracę.

To jest bardziej software house.

Firma A ma zespół programistyczny, ale brakuje jej siły przerobowej(ew. potrzebuje tańszych pracowników), więc zgłasza się do kontraktornii, które udostępnia jej pracowników. W razie cięć projektu firma A rozwiązuje umowę z kontraktornią i nic ich nie interesuje. W przypadku gdyby to byli ich pracownicy, odprawy, zwolnienia grupowe itp. Tak wiem, mogą być na B2B, ale nie wszystkie firmy oferują B2B.

Jeżeli jestem programistą, który szuka zleceń, to zgłaszam się do kontraktornii, zostanę wpisany na liście, przedstawiam CV, rozmawiam, o tym, co umiem, co znam, w razie, jak kontraktornia ma zlecenie pasujące do moich umiejętności, to daje znać i zaprasza mnie na rozmowę.

Zazwyczaj wygląda to tam, że masz normalną umowę z kontraktornią. Jak masz projekt to pracujesz, jak nie to siedzisz na ławce. W zależności od umowy, możesz np. zarabiać 50% albo nic.

Czy kontraktornia zarabia na zleceniodawcach czy zleceniobiorczch? Od kogo bierze pieniądze?

Dostaje od zleceniodawcy kasę i płaci swoim pracownikom (zazwyczaj na B2B, ale pracownik to uproszczenie, aby wiedzieć o czym mówimy) tyle na ile się umawiali. W skrócie, potrącają swoją prowizję

3

@andrzejlisek prawie, ale nie do końca. Gdyby to był pośrednik dla freelancerów, to nazywałoby się to spółdzielnia albo fiver.

Z kontraktornią masz umowę „na pełny etat”. Ona cię wysyła do klienta. Nie masz za bardzo wyboru. Zazwyczaj idziesz na wiele miesięcy i w praktyce to klient układa ci dzień pracy. Kontraktornia ogarnia wypłatę dla ciebie, inkasując przy tym obrzydliwą marżę. Czasami kontraktornia załatwia sprzęt do pracy, ale nie jest to reguła. Poczytaj o „bodyleasing” albo „contractor”.

90% ofert na nofluffjobs to kontraktornie. Wynika to ze specyfiki naszego rynku:

  • wysokie podatki na uop i potrzeba obejścia kosztów kodeksu pracy.
  • bardzo mało lokalnych inwestorów. Zagraniczny sponsor potrzebuje pośrednika.
  • lokalnie generowane zapotrzebowanie to firmy, gdzie zatrudnienie #programista25k na czas nieokreślony jest politycznie problematyczne i Janusz by nie wytrzymał.

Jak zaczynałem karierę, to tego nie rozumiałem i lądowałem w kontraktorniach, które wynajmowały mnie do innych kontraktorni. 2 poziomy pasożytów.
@andrzejlisek , zarejestrowałeś konto 18 lat temu, jak to możliwe, że o to pytasz?!

Niestety, kontraktornie często się maskują od strony rekrutacji i mogą sprawiać wrażenie, że są software housem. Najłatwiej jednak to rozpoznać wchodząc na ich stronę internetową i poczytać, co oferują. Jeśli piszą coś ogólnego o klientach, solutions i zespołach, to jest to kontraktornia.

Przykłady:

Wierzymy, że dzięki nowoczesnym, zaawansowanym rozwiązaniom IT, możemy wspólnie z naszymi klientami poprawić komfort życia wielu ludzi. Wykorzystujemy swoje kompetencje oraz doświadczenie, aby tworzyć technologie, które realnie wpływają na teraźniejszość i przyszłość.

Providing services for our clients, we use our skills and knowledge to the maximum,
guaranteeing highest quality of cooperation.

Oferujemy Ci globalny dostęp do szerokiej bazy specjalistów i usług IT. Posiadając biura na całym świecie, jesteśmy dokładnie tam, gdzie nasi klienci, a tym samym, możemy wspierać Twój biznes na każdym etapie jego rozwoju.

We enable our clients to get more for less while turning their ideas into working solutions that make an impact on people's lives.

Our nearshoring services are designed with your priorities at the forefront, ensuring that every solution aligns with your strategic goals.

Odpowiadając na ostatnie pytanie: kontraktornia zarabia otrzymując wynagrodzenie od klienta końcowego. Umowa jest wyrażona w jednostce czasu w czasie którego kontraktornia dostarcza klientowi specjalistę. W zamian klient końcowy dostaje możliwość pozbycia się ciebie bez konieczności tłumaczenia się inspekcji pracy. Ty z tego dostajesz jakieś 20%-80% i potencjalnie dostęp do nowych projektów. Co wydaje się fajne, ale te projekty to zazwyczaj legacy w końcowej fazie upadku.

6
ArchitektSpaghetti napisał(a):

90% ofert na nofluffjobs to kontraktornie. Wynika to ze specyfiki naszego rynku:

  • wysokie podatki na uop i potrzeba obejścia kosztów kodeksu pracy.
  • bardzo mało lokalnych inwestorów. Zagraniczny sponsor potrzebuje pośrednika.
  • lokalnie generowane zapotrzebowanie to firmy, gdzie zatrudnienie #programista25k na czas nieokreślony jest politycznie problematyczne i Janusz by nie wytrzymał.

Koszty UoP są jednak niższe niż marża kontraktorni, więc raczej nikt nie oszczędza w ten sposób.

Po prostu zagraniczne firmy potrzebują dużo ludzi do roboty, zamiast tracić czas na samodzielne poszukiwania wolą wykupić usługę dostarczenia określonej liczby głów. A kontraktornia ma zasoby ludzkie, które może do takiego klienta oddelegować. I bierze za to marżę - zarówno za to, że gwarantuje klientowi dostarczenie ludzi, jak i programiście pracy.
A czemu jest ich tak dużo w Polsce? Bo jest tu sporo dobrze wykształconych ludzi, a i strefa czasowa jest taka sama albo nieodległa od Zachodniej Europy

Co wydaje się fajne, ale te projekty to zazwyczaj legacy w końcowej fazie upadku.

Kwestia kontraktorni. Od ponad 8 lat na legacy czy upadki projektów nie narzekam.

3

@ArchitektSpaghetti @somekind: z punktu widzenia firmy kontraktornie mają dwa plusy:

  • koszt kontraktora w sprawozdaniu finansowym nie jest zazwyczaj wliczany do kosztów stałych, nawet jeśli kontraktor pracuje dla danego klienta od dziesięciu lat
  • kontraktornie szybciej znajdują ludzi - wynika to z wielu czynników, najczęściej z organizacji firm

Co do samej pracy dla kontraktorni to może to wyglądać bardzo różnie. Są firmy, gdzie kontraktor to pracownik, tylko rozliczany inaczej. Są też firmy, gdzie kontraktorzy siedzą w innym pokoju niż reszta.

1

słowo kluczowe: body leasing

2

Temat prosty - firmy nie chcą generować dodatkowych kosztów poprzez prowadzenie rekrutacji, więc zatrudniamy firemke, która wyłapuje ludzi i sprzedaje kiientowi.

Tylko, że:

  • dochodzi kolejny stopień swobody i oczekiwania rozmijaja się z rzeczywistością jeszcze bardziej niż normalnie,

  • ktoś obcy skubie Cię z kasy na Twoim zatrudnieniu,

  • rozwiązanie współpracy musi zahaczyć o kolejne party.

    Chwała być zatrudnionym bezpośrednio, bez pośredników 😉

1

Jak jest jakiś projekt, aplikacja do zrobienia to korpo bierze z zajezdni 5 devów i robią jakiś tam projekt przez rok i potem odsyła się się z powrotem do zajezdni. To tak w dużym uproszczeniu.

3

To jest takie miejsce, gdzie programistów traktuje się jak przedmiot do wynajęcia (np glebogryzarkę)

2
andrzejlisek napisał(a):

O ile dobrze rozumiem, kontraktornia to jest taki jakby prywatny urząd pracy, tyle, że z lepszymi ofertami pracy lub z ofertami z pewnej branży (np. właśnie informatycznej).

Urząd pracy znajduje pracę i na tym się jego rola kończy. Kontraktornia to proxy, który zazwyczai nic nie robi (może ci zmienić projekt, może ci dać jakiś benefit) poza sciąganiem ogromnego haraczu co miesiąc

Jeżeli wymyślę sobie robienie jakiegoś projektu i chcę zatrudnić programistów do niego, to zgłaszam się do kontraktornii, tam przedstawiam, co to za projekt, jaki budżet, jaki termin itp., a potem kontraktornia przydziela mi programistów odpowiadających moim potrzebom i rozpoczynam z nimi współpracę.

Kontraktornia wynamuje ludzie. Tj. firma mówi chce 3 seniorów java i jednego juniora python i kontraktornia ich załatwia. To co napisałeś jest bardziej zorientowanie na produkt i taką pracą zajmuje się software house. Warto dodać, że granica pomiędzy jednym a drugim jest rozmyta

Jeżeli jestem programistą, który szuka zleceń, to zgłaszam się do kontraktornii, zostanę wpisany na liście, przedstawiam CV, rozmawiam, o tym, co umiem, co znam, w razie, jak kontraktornia ma zlecenie pasujące do moich umiejętności, to daje znać i zaprasza mnie na rozmowę.

Tak. Możesz mieć rozmowę o pracę w kontraktoni jak i u klienta. Zazwyczaj kontraktornia zatrudnia jak ma jakiegoś klienta na oku. Drugą opcją jest reużycie istniejących programistów w szmaciarni, bo np. jeden klient zrezygnował z usług i teraz siedzą na ławce
to wygląda i tak to działa?

Czy kontraktornia zarabia na zleceniodawcach czy zleceniobiorczch? Od kogo bierze pieniądze?

Kontraktornia to proxy. Klient przesyła pieniądze do kontraktornii, kontraktornia odlicza swój haracz i przesyła ochłapy tobie

0

Ogólnie przedmówcy już powiedzieli czym właściwie jest kontraktornia, niemniej pozwolę sobie skomentować jeden niuans:

andrzejlisek napisał(a):

Jeżeli jestem programistą, który szuka zleceń, to zgłaszam się do kontraktornii, zostanę wpisany na liście, przedstawiam CV, rozmawiam, o tym, co umiem, co znam, w razie, jak kontraktornia ma zlecenie pasujące do moich umiejętności, to daje znać i zaprasza mnie na rozmowę.

Nie do końca. Kolejność jest delikatnie inna, tzn kontraktornia ogłasza się (wystawia ofertę na portalu) i jest chętna do odebrania od Ciebie CV dopiero po wzięciu zlecenia od klienta.

0

Swoją drogą wszedłem na ogłoszenia o pracę i bardzo dużo ogłoszeń jest z kontraktornii. Skąd w Polsce takie coś?

0
Pinek napisał(a):

Ogólnie przedmówcy już powiedzieli czym właściwie jest kontraktornia, niemniej pozwolę sobie skomentować jeden niuans:

andrzejlisek napisał(a):

Jeżeli jestem programistą, który szuka zleceń, to zgłaszam się do kontraktornii, zostanę wpisany na liście, przedstawiam CV, rozmawiam, o tym, co umiem, co znam, w razie, jak kontraktornia ma zlecenie pasujące do moich umiejętności, to daje znać i zaprasza mnie na rozmowę.

Nie do końca. Kolejność jest delikatnie inna, tzn kontraktornia ogłasza się (wystawia ofertę na portalu) i jest chętna do odebrania od Ciebie CV dopiero po wzięciu zlecenia od klienta.

Oba warianty są powszechne. W lepszych czasach to kontraktornie rekrutowały ludzi na belkę, bo wiedziały, że lada chwila znajdzie się klient. Też mi się zdarzało, że rekrutowałem się do kontraktorni i klient ostatecznie wziął kogoś innego, ale kontraktornia była gotowa szukać mi czegoś innego.

2

Kontraktoria - co to jest?

Jeśli w liczbiej mnogiej kontraktoria, to jedno... kontraktorium? XD

0

Ja pamiętam czasy, jak było jeszcze eldorado, że kontraktornia mnie chciała zrekrutować po prostu na ławeczkę (płatną 100%), bo wiedzieli, że jak oni mnie nie zatrudnią, to za 2 tyg inna mnie zatrudni. Ehhhh, wtedy to było....

3

To taki pośrednik, który zabrania rozmawiać z klientem o wszystkim, co dotyczy wynagrodzenia. Miałem takie coś, że klient był wyjątkowo zadowolony moim wynikiem za dwa lata współpracy, przesłał dla mnie znaczną premię i o tym mi powiedział na 1:1 z TL. Nie powiedział ile, po prostu, że przesłali dla mnie i jest tam dużo. No a kontraktownia zostawiła tę kwotę sobie. Zgadnijcie, ile miałem po tym motywacji kontynuować? Zero, zmieniłem kontraktownię.

0

Tzw. Handlarz niewolnikow, ale w trybie leasingu. Placi ci 100/h bo jestes midem. A sprzedaje cie klientowi za 220/h jako senior.

0

Ja jeszcze zauważyłem, że kontraktorzy o wiele "bardziej" pracują od programistów natywnie zatrudnionych. Mniej się stawiają Product Ownerowi z firmy gdzie robią i łatwiej im nawciskać roboty. Raczej się nie skarżą, a jak już to robią to przez "kontraktornie". Choć to rzadko się zdarza. Ogólnie robią sporo. U mnie np. w pracy są kontraktorzy i przy nicku mają dopisek "konsultant".

2
PawelP6 napisał(a):

Swoją drogą wszedłem na ogłoszenia o pracę i bardzo dużo ogłoszeń jest z kontraktornii. Skąd w Polsce takie coś?

Stąd że mamy tutaj trochę wykwalifikowanych ludzi, którzy nie mogą pójść do firm produktowych, bo takich firm jak Roche, Costco czy inne giganty po prostu u nas nie ma. Czasami otworzą sobie jakiś dział IT i to tyle, dla wszystkich miejsca tam nie starczy. Jesteśmy kolonią.

1
PawelP6 napisał(a):

Ja jeszcze zauważyłem, że kontraktorzy o wiele "bardziej" pracują od programistów natywnie zatrudnionych.

To mit

Mniej się stawiają Product Ownerowi z firmy gdzie robią i łatwiej im nawciskać roboty. Raczej się nie skarżą, a jak już to robią to przez "kontraktornie".

To zależy bardziej od tego czy ktoś żyje finansowo od 1 dnia miesiąca do 1 dnia kolejnego miesiąca, czy też ma solidną poduszkę finansową, duży kapitał i trzyma rękę na pulsie na rynku.

0

A czy zdarzają się transfery? Tzn. klient docelowy proponuje kontraktorowi bezpośrednie zatrudnienie?
Jestem ciekaw czy jeśli osoba kontraktor dobrze się sprawdza to czy klient nie chce go przejąć?

1
miichu napisał(a):

A czy zdarzają się transfery? Tzn. klient docelowy proponuje kontraktorowi bezpośrednie zatrudnienie?
Jestem ciekaw czy jeśli osoba kontraktor dobrze się sprawdza to czy klient nie chce go przejąć?

Zdarzają się ale dość rzadko. Kontraktornie podpisują umowy w ten sposób żeby klient musiał dużo zapłacić żeby coś takiego było możliwe. Z programistami podpisują zakaz pracy dla swoich klientów (czyli firm korzystających z usług kontraktorni) i pewnie z tymi firmami też mają tego typu zapisy żeby zabezpieczać się z dwóch stron (ale tego nie jestem pewien). Można „wyłączyć” taki zapis za porozumieniem, ale nie wiem jakiego rzędu są to kwoty żeby coś takiego przeszło, ale może ktoś czytający ten wątek coś wie albo słyszał? Chętnie bym się dowiedział

1

pozwolenie o urlop musi byc zaklepane przez managera osobistego + managera projektu + project ownera + jego sekretarke. Oszczedzanie na wszystkim wiec 2 midow robi caly projekt albo 2 projekty na raz (overemployment bez zalet, tylko,ze to moze tez jest spowodowane obecnym kryzysem i klienci chca taniej)

2
lambdadziara napisał(a):

pozwolenie o urlop musi byc zaklepane przez managera osobistego + managera projektu + project ownera + jego sekretarke. Oszczedzanie na wszystkim wiec 2 midow robi caly projekt albo 2 projekty na raz (overemployment bez zalet, tylko,ze to moze tez jest spowodowane obecnym kryzysem i klienci chca taniej)

No to już jakieś miejscowe patologie opisujesz, nie jakąś normę. Wszystko zależy zarówno od podejścia klienta, jak i kontraktorni.
Ja wolne muszę ustalić jedynie z TL u klienta. Kontraktornię jedynie informuję, w które dni nie świadczę usług, i kompletnie mnie nie interesuje, czy ktoś to tam u nich zatwierdza, czy nie.

Co do robienia projektu przez 2 midów, to to stwierdzenie niczego tak naprawdę nie mówi. Do niektórych projektów to aż nadto ludzi, do niektórych zbyt mało.

2
somekind napisał(a):

Ja wolne muszę ustalić jedynie z TL u klienta. Kontraktornię jedynie informuję, w które dni nie świadczę usług, i kompletnie mnie nie interesuje, czy ktoś to tam u nich zatwierdza, czy nie.

I dobrze. Nie chcę się licytować, ale pójdę jeszcze dalej - ja klienta informuję kiedy mnie nie ma, a kontraktornia widzi tylko czy w danym dniu mam wpisane 8h czy 0h :D

0
miichu napisał(a):

A czy zdarzają się transfery? Tzn. klient docelowy proponuje kontraktorowi bezpośrednie zatrudnienie?
Jestem ciekaw czy jeśli osoba kontraktor dobrze się sprawdza to czy klient nie chce go przejąć?

Wydaje mi się, że dość często (znam osobiście >5 przypadków); zazwyczaj po odsłużeniu odpowiedniego czasu w kontraktorni (np. 2-3 lat)

2
somekind napisał(a):

Koszty UoP są jednak niższe niż marża kontraktorni, więc raczej nikt nie oszczędza w ten sposób.

Po prostu zagraniczne firmy potrzebują dużo ludzi do roboty, zamiast tracić czas na samodzielne poszukiwania wolą wykupić usługę dostarczenia określonej liczby głów. A kontraktornia ma zasoby ludzkie, które może do takiego klienta oddelegować. I bierze za to marżę - zarówno za to, że gwarantuje klientowi dostarczenie ludzi, jak i programiście pracy.
A czemu jest ich tak dużo w Polsce? Bo jest tu sporo dobrze wykształconych ludzi, a i strefa czasowa jest taka sama albo nieodległa od Zachodniej Europy

Kierownik po stronie klienta tłumaczył, że kasa nie jest problemem tylko podział budżetu. Worek na wynagrodzenia pracowników UoP nie mógł wzrosnąć bo to koszt stały, była blokada z centrali. Ale worek na zlecenia zewnętrzne puchł w kasę aż miło. Jeśli potrzebujesz ludzi to nie ma innego wyjścia niż zatrudnienie przez kontraktornie z rozliczeniem usług na fakturę. Unikali problemów ze zwolnieniami grupowymi czy odprawami. Cyrki były takie, że w pandemie pracownicy UoP nie mogli robić nadgodzin przez brak hajsu w ich woreczku, a my wyrabialiśmy dodatkowe 60-70h/mies żeby dociągnąć robotę, potem były tarcia w zespole, że kolega siedzący obok zarobił 3x mniej niż ja, a robiliśmy to samo, mózgiem tego nie ogarniesz ale tak jest.

0
mitowski napisał(a):

a my wyrabialiśmy dodatkowe 60-70h/mies żeby dociągnąć robotę

Czyli miesięcznie wychodzi około 240-250h. Tempo tam niezłe mieliście w Sprintach.

Scrum Master/Product Owner Was tak cisnął, że musieliście tyle robić by dociągnąć robotę? Dlaczego tyle nadgodzin musiałeś robić jako kontraktor?

2

Podsumowując wszystkie wypowiedzi, czy dobrze rozumiem, że kontraktornia to jest taki jakby software house, który różni się od niego poziomem abstrakcji, jeśli chodzi o współpracę.

Jeżeli mam fabrykę i potrzebuję bardzo nietypowy program księgowy, ale nie znam się w ogóle na programowaniu, to zgłaszam się do software house, który robi programy księgowe i ERP, w którym przedstawię, co potrzebuję, oni mi wycenią, ustalą przebieg prac, a ja płacę za implementację i uruchomienie programu u mnie.

Jeżeli ja sam na własną rękę tworzę system księgowy do swojej fabryki, ale stwierdzam, ze potrzebuję trzech programistów .NET Core z umiejętnością obsługi Azure, a ja sam wiem, jak ten program ma wyglądać i działać, to zgłaszam się do kontraktornii, przedstawiam, jakich programistów potrzebuję, a kontraktornia ma takich mi zapewnić.

Skoro w obu przypadkach zawieram umowę z firmą zewnętrzną (software house lub kontraktornia) i w obu przypadkach płace firmie, a "układy" tą firmą a programistami (sposób zatrudnienia, ichnie wynagrodzenie itp), są jakby poza mną, to można powiedzieć, że to jest to samo tyle, że w przypadku SH współpraca jest na wyższym poziomie (potrzeby biznesowe, bez ustalania, z czego i jak ma być zrobiony program), a w przypadku kontraktornii, rozmowa jest na niższym poziomie (potrzeby technologiczne w konkretnej technologii programowania i zlecanie pracy w danej technologii). Czy można to tak powiedzieć?

Tak samo też, w obu przypadkach owa firma zewnętrzna cały czas pośredniczy między mną a programistami podczas procesu wdrażania programu, rozwoju projektu.

0
andrzejlisek napisał(a):

Tak samo też, w obu przypadkach owa firma zewnętrzna cały czas pośredniczy między mną a programistami podczas procesu wdrażania programu, rozwoju projektu.

W przypadku SH ciężko mówić o pośrednictwie, Ty dostajesz produkt, i nawet nie interesuje Cię, czy brali udział w jego tworzeniu jacyś programiści.

Zarejestruj się i dołącz do największej społeczności programistów w Polsce.

Otrzymaj wsparcie, dziel się wiedzą i rozwijaj swoje umiejętności z najlepszymi.